Przejdź do treści

Aleksandra Żebrowska o aborcji: „Nie śmiałabym mówić drugiej kobiecie, co ma robić”

Aleksandra Żebrowska / MWMedia
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Aleksandra Żebrowska nierzadko porusza na swoim Instagramie ważne tematy związane z macierzyństwem. Także z prawem do wyboru, jak zrobiła to w jednym z ostatnich wpisów.

Aleksandra Żebrowska pisała już o tym, jak ważne jest, by mamy od razu po porodzie nie martwiły się odstającym brzuszkiem, a doceniały swoją siłę w tym szczególnym okresie. Pomiędzy jej radosnymi wpisami na temat macierzyństwa można znaleźć i ten, w którym opowiada o swoich poronieniach czy pokazuje pociążowe rozstępy. Ostatnio odniosła się również do tematyki aborcji eugenicznej i wyboru, który – jej zdaniem – powinny mieć kobiety.

„Nie śmiałabym dyktować kobiecie, jaką decyzję ma podjąć”

Jak autorka wpisu zaznacza, sama jest nie tylko mamą trzech synów, ale i najstarszą z ośmiorga rodzeństwa. Pochodzi z katolickiej rodziny i dzięki temu wie, że nie ma prawa nazwać ciąży danej kobiety płodem i nakazać jej ją przerywać. Nie może też jednak postępować inaczej i nazywać płodu dzieckiem, oczekiwać, że dana osoba go urodzi, co skończy się cierpieniem obojga.

Aleksandra Żebrowska, jak dodaje, sama dobrze zna blaski i cienie macierzyństwa, emocje towarzyszące oczekiwaniom na potwierdzenie ciąży i nadzieję towarzyszącą rodzicom na to, by dziecko urodziło się zdrowe.

Wiem jak to jest czekać na te dwie kreski, a kiedy się pojawiają, nie móc skakać z radości, bo z tyłu głowy ma się przeczucie, że znowu czeka cię jakaś trauma. Wiem jak to jest, kiedy przed każdym USG boli Cię brzuch z nerwów, bo znów może się okazać, że nie ma tętna albo że „to się raczej nie przyjmie”. Siedzieć w tej samej poczekalni z kobietami, które na USG dowiedzą się, czy to chłopiec, czy dziewczynka, podczas kiedy twoje badanie ma tylko oficjalnie zakwalifikować cię do zabiegu usunięcia pozostałości ciąży.

Aleksandra i Michał Żebrowscy / MWMedia

„Nie mam chorego dziecka, więc nie wiem”

Ola Żebrowska zaznacza jednak, że choć doświadczyła poronień, to nigdy nie usłyszała od lekarza, że jej długo wyczekiwane dziecko nie ma szans na przeżycie, że umrze w cierpieniach wkrótce po porodzie. Bo być w takiej ciąży nie oznacza „hasać wesoło z brzuszkiem”, a później przecież najwyżej oddać dziecko do adopcji, specjalistycznego ośrodka czy pochować tuż po porodzie. To dla matki trauma, z którą wiele z kobiet może sobie nie poradzić. A w tej kwestii, jak zaznacza Aleksandra Żebrowska, rząd i Kościół katolicki się po raz kolejny nie spisali.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Moja pierwsza okładka. Ten chłopiec po prawej to ja ? Pochodzę z dużej, katolickiej rodziny. Na tym zdjeciu jest nas dopiero połowa. Jestem najstarszą z ośmiorga rodzeństwa. Jestem też mamą trójki dzieci. Znam uroki i cienie macierzyństwa. Wiem co to znaczy być w ciąży. Wiem co to znaczy ciążę stracić. Wiem jak to jest czekać na te dwie kreski, a kiedy się pojawiają, nie móc skakać z radości, bo z tylu głowy ma się przeczucie, że znowu czeka cie jakaś trauma. Wiem jak to jest kiedy przed każdym usg boli Cię brzuch z nerwów, bo znów może się okazać, że nie ma tętna albo że „to się raczej nie przyjmie”. Siedzieć w tej samej poczekalni z kobietami, które na usg dowiedzą się czy chłopiec czy dziewczynka, podczas kiedy Twoje usg ma tylko oficjalnie zakwalifikować Cie do zabiegu usunięcia pozostałości ciąży. Nie wiem natomiast jak to jest podczas takiego badania dowiedzieć się, że Twoje wyczekiwane dziecko nie ma szans na przeżycie ze względu na wrodzone wady płodu, że prawdopodobnie umrze jeszcze w ciąży lub tuż po porodzie. Ale między innymi dzięki mojej katolickiej rodzinie wiem, że nie śmiałabym dyktować drugiej kobiecie co ma w takiej sytuacji zrobić. Nie mam prawa nazywać jej ciąży płodem i kazać ją przerwać, tak samo jak nie mam prawa kazać jej płód nazywać dzieckiem, które musi urodzić i patrzeć jak cierpi. Bo być w ciąży to nie znaczy wesoło hasać z okrągłym brzuszkiem i “najwyżej oddać” albo pochować maleństwo tuż po porodzie. To trauma z jaką wiele kobiet nigdy sobie nie poradzi. Po raz kolejny kościół katolicki wraz z polskim rządem dają ciała. #wypierdalać

Post udostępniony przez Aleksandra Żebrowska (@olazebrowska)

Aleksandra Żebrowska

Reakcje czytelniczek na wpis Oli Żebrowskiej

Wpis doczekał się wielu wspierających komentarzy od innych użytkowniczek Instagrama. Jedna z nich napisała:

Jestem teraz w 3. ciąży (dwie poprzednie poroniłam). Każdego dnia boję się, czy tym razem się uda, boję się, że jeśli się nie uda, to więcej nie udźwignę. A teraz jeszcze przeraża mnie rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć.

Inna z kolei dodaje:

Jestem chrześcijanką i nigdy nie dokonałabym aborcji. Jednocześnie nie wpycham swojej moralności i swojej wiary w cudze macice, mówiąc dosadnie. Nie mam odwagi mówić innym ludziom, z czym i jak mają sobie poradzić, co chcą znieść, a czego nie są w stanie.

Natomiast kolejna skomentowała:

Pani Olu, w punkt. Ja też jestem z katolickiej rodziny, ale uważam, że kobieta ma prawo decydować sama o sobie. Nie mam zamiaru narzucać jej mojego światopoglądu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: