2 min.
Aplikacja w telefonie ma potwierdzić obopólną zgodę na seks. Duńczycy chcą w ten sposób uniknąć ewentualnych oskarżeń o gwałt

Aplikacja w telefonie ma potwierdzić obopólną zgodę na seks./ Pexels
Najnowsze
07.03.2021
Wystarczy jedna dawka szczepionki przeciw COVID-19? „To poruszanie się na ślepo” – oceniają naukowcy
07.03.2021
Na Węgrzech szczepią pięcioma preparatami przeciw COVID-19. Właśnie padł rekord zakażeń
06.03.2021
Mary Komasa choruje na endometriozę. „Poziom bólu, z jakim się zmagamy, jest nie do opisania”
06.03.2021
Europejska Agencja Leków zatwierdziła do użytku nowy lek na COVID-19. „Przynosi nadzieję”
06.03.2021
Dlaczego szczytujemy? I czy orgazmy mają znaczenie? Mamy fragment książki „Dużo orgazmów proszę”
Zainstalowana w telefonie aplikacja iConsent ma być dowodem na to, że obie strony wyraziły zgodę na stosunek. Pomysł jest odpowiedzią na nowe regulacje prawne w Danii.
iConsent – aplikacja na smartfony odpowiedzią na nowe prawo
Dania zaostrzyła przepisy karne dotyczące nadużyć seksualnych – od 1 stycznia 2021 r. jako gwałt jest definiowany każdy stosunek seksualny, na który obie zainteresowane strony nie wyraziły zgody. Na mocy nowych regulacji zatem to nie brak sprzeciwu, a brak zgody jest podstawą do uznania czynu za przestępstwo. Wcześniej, by udowodnić gwałt, prokuratura musiała dowieść, że sprawca stosował przemoc, bądź doszło do ataku, gdzie ofiara nie mogła się bronić.
Tworząc te przepisy, Duńczycy zainspirowali się sąsiadami – w Szwecji podobne prawo obowiązuje od 2018 r.
Nie trzeba było długo czekać, by na nową rzeczywistość zareagowały technologie. Na rynku już pojawiła się aplikacja na smartfony, która ma pomagać partnerom w uniknięciu ewentualnych oskarżeń o gwałt.
„Jak przelewanie pieniędzy”
Aplikacja otrzymała nazwę iConsent i działa w ten sposób, że po wybraniu odpowiedniego numeru partnerzy mogą w ciągu 30 sekund zawrzeć swego rodzaju „umowę”, potwierdzającą obopólną zgodę na stosunek seksualny. Zgoda jest ważna przez dobę, ale może w każdej chwili zostać wycofana.
Koncept z miejsca znalazł się w ogniu krytyki, a duńskie media określiły go jako wariactwo. Gazeta „Berlingske” oceniła, że zawieranie tego typu „kontraktów” jest niczym „przelewanie komuś pieniędzy”.
„Najpierw porzuciliśmy romantyczne spotkania, przenosząc je do sieci, teraz chowamy się algorytmami” – czytamy w tekście poświęconym kontrowersyjnemu pomysłowi. „Stworzyliśmy aplikację, która usuwa wszelkiego rodzaju bliskość z czegoś, w czym bliskość jest podstawą: seksu”.
Cytowani przez gazetę eksperci prawa zauważają jednocześnie, że rozwiązanie tylko pozornie wydaje się przydatne – zgoda udzielona za pośrednictwem aplikacji nie może w sądzie stanowić materiału dowodowego. Również seksuolodzy zgłaszają zastrzeżenia – uczulają, że relacje seksualne nie powinny opierać się umowie, lecz na uczuciach.
A wam jak się podoba ten pomysł?
Poleć artykuł
Zobacz także

„Odmowa nie zabija”. Czyli jak sobie radzić, gdy słyszymy „nie” w seksie? – podpowiada seksuolożka Małgorzata Iwanek

„Niezła dupa”, „fajne cycki” – kampania „To nie komplement!” pokazuje, że te zwroty nie mają nic wspólnego z pochwałami

„Pytanie o zgodę jest sexy” – przekonuje psycholożka Marlena Jaszczak. Jak to robić?
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

07.03.2021
Katarzyna Tubylewicz: Samotność wybrana to przyjemna osobność, luksus uwolnienia się od międzyludzkich zobowiązań, to oddech i poczucie wolności

05.03.2021
Paulina Łopatniuk, patomorfolożka: „Wszystko, co żywe, może nowotworzyć”

03.03.2021
„Trudno sobie wyobrazić lepszą i czulszą kochankę niż kobieta wysoko wrażliwa” – mówi psycholożka Katarzyna Kucewicz

01.03.2021