Przejdź do treści

Inwazja kleszczy na placu zabaw. „Czegoś takiego nie przerabialiśmy. Kłębowisko koło piaskownicy”

Dziecko ubrane w bluzkę w biało-granatowe paski i żółte spodnie bawi się w piaskownicy
Mieszkanka Krakowa odkryła skupisko kleszczy przy piaskownicy / Zdjęcie: Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Narodowy Fundusz Zdrowia alarmuje o wzmożonej obecności kleszczy, a lokalne media potwierdzają plagę tych intruzów. Mieszkanka Krakowa odkryła kłębowisko kleszczy w pobliżu piaskownicy, w której bawiła się jej córka. „Czegoś takiego jeszcze nie przerabialiśmy” – powiedział zarządca wspólnoty w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Należy zachować szczególną ostrożność, bo takich miejsc może być więcej.

Plaga kleszczy nie tylko w lasach

Zuzanna Kocoń, mieszkanka Krakowa, na placu zabaw przynależącym do jej osiedla odkryła skupisko kleszczy. Swoim doświadczeniem podzieliła się na łamach „Gazety Wyborczej”:

„Córka bawiła się w piaskownicy, ja siedziałam na ławce. W pewnym momencie Kamilka mówi, że mam na nogach mrówki. Nic nie czułam, ale spojrzałam w dół. Na łydce miałam kleszcze, żaden się jeszcze nie wbił. W panice strząsnęłam je w trawę” – opowiada mieszkanka wspólnoty z ul. Sołtysowskiej w Krakowie.

Kobieta natychmiast powiadomiła o całej sprawie administrację wspólnoty. Ta zarządziła przegląd trawników. Testy, przeprowadzone przez firmę specjalizującą się w opryskach, wykazały, że najwięcej kleszczy gnieździło się w wysokiej trawie przy piaskownicy.

„To zacieniony i wilgotny teren; na dodatek przechodzą tamtędy dzikie koty, które roznoszą kleszcze” – czytamy.

Wspólnota zdecydowała o zastosowaniu środków biobójczych. W tym celu tymczasowo zamknięto plac zabaw, wymieniono też piasek w piaskownicy.

Przykład inwazji kleszczy na terenie wspólnoty z Krakowa pokazuje, że te pajęczaki grasują nie tylko w lasach, na łąkach, skwerach i parkach, ale również w przydomowych ogródkach, placach zabaw czy trawnikach. Wszędzie tam, gdzie tereny zielone, a więc w miejscach o dużej wilgotności, porośniętych krzewami, niskimi zaroślami i trawami.

Zdaniem entomolog dr Ewy Sady wzrost populacji kleszczy w miastach jest związany głównie z liczbą żywicieli, tj. gryzoni, których w miastach jest coraz więcej.

„Obecnie nie znamy doskonałego pasożyta kleszczy, który ograniczałby wyłącznie ich populację. Potencjalnymi środkami biokontroli mogą być grzyby z rodzajów Beauveria i Metarhizium. Jedyną niezawodną przeszkodą w ich rozwoju mogą być mroźne zimy, ewentualnie długotrwałe susze. Problem w tym, że ocieplenie klimatu sprzyja zwiększeniu populacji tych krwiopijnych pajęczaków” – wyjaśniła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Jej zdaniem najskuteczniejszą metodą ochrony przed kleszczami są preparaty chemiczne o dużym stężeniu substancji czynnej DEET. „Właśnie dzięki tego typu preparatom stajemy się 'niewidoczni’ dla wszystkich krwiopijców” – podkreśla dr Sady. Nie są one jednak bez wad. W Mielcu i Rzeszowie zrezygnowano z rozpylania preparatów chemicznych, ponieważ były powodem zanieczyszczenia pyłku przez pszczoły, co wpływało na jakość miodu czy obumierania przyrody w miejskich parkach.

Pies siedzi na białym gniazdku, obok czerwony dywan

„Ponad 100 tys. pacjentów”

Kleszcze są nosicielami wielu groźnych chorób, wśród których należy wymienić odkleszczowe zapalenie mózgu czy boreliozę. To główny powód, dla którego rokrocznie pojawiają się alerty ostrzegające przed plagą tych pajęczaków. Dr Sady w swoim raporcie z 2018 r. zwraca uwagę na to, że 30-40 proc. kleszczy zasiedlających Mazowsze jest zakażonych bakterią wywołującą boreliozę.

Według danych NFZ z każdym rokiem wzrasta liczba pacjentów, u których diagnozuje się choroby odkleszczowe. W 2020 r. liczba chorych wynosiła 86 tys., a w 2022 roku odnotowanych przypadków było 95 tys. W ubiegłym roku liczba pacjentów z chorobami odkleszczowymi wyniosła aż 104 tysiące (99 proc. przypadków dotyczyło boreliozy). NFZ zaznacza, że choć odkleszczowe zapalenie mózgu (KZM) występuje rzadziej niż borelioza, to tylko w 2023 r. na KZM zachorowało prawie 700 osób.

NFZ przypomina, że o złapanie kleszcza nietrudno. Można go przynieść choćby podczas krótkiego spaceru w parku. Szczególną ostrożnością powinni wykazywać się też właściciele zwierząt domowych, ponieważ pupil biegający w zaroślach może przynieść na sierści niechcianego gościa.

Kleszcze wytwarzają specjalną substancję znieczulającą naszą skórę, przez co moment ugryzienia nie boli, dlatego tak ważna jest obserwacja ciała po powrocie ze spaceru. Kleszcze najłatwiej wkłuwają się w miejsca, gdzie skóra jest najcieńsza, czyli np. w okolice kolan, pachwin czy głowy.

Jak usunąć kleszcza? NFZ przypomina, czego lepiej nie robić

Po pierwsze: nie panikujcie. Usunięcie kleszcza trwa tylko chwilkę. Im szybciej to zrobicie, tym większe prawdopodobieństwo, że nie zdąży zainfekować organizmu. Znaczący wzrost ryzyka wystąpienia chorób odkleszczowych występuje po 36 godzinach od momentu wbicia się pajęczaka w skórę.

W aptekach możecie zaopatrzyć się w specjalne narzędzia do bezpiecznego i skutecznego usuwania kleszczy. Należy zapoznać się z ich instrukcją i mechanicznie wyjąć kleszcza ze skóry.

 NFZ informuje, że kleszcza nie należy:

  • wyciągać gołymi palcami;
  • wykręcać;
  • rozgniatać;
  • wyciskać;
  • usuwać igłą;
  • przypalać;
  • smarować tłustymi substancjami lub innymi chemikaliami.

Jeśli zdarzy się tak, że w ciele została spora część kleszcza, lepiej zgłosić się do lekarza, aby uniknąć ryzyka zakażenia drobnoustrojami chorobotwórczymi. Powodem, dla którego należy bezzwłocznie zgłosić się do przychodni i skorzystać z porady lekarza, są następujące objawy:

  • zaczerwienie i/lub obrzęk w miejscu wkłucia i/lub wokół niego po usunięciu kleszcza,
  • wysoka gorączka,
  • nudności i wymioty,
  • bóle głowy lub objawy neurologiczne.

Źródło: NFZ, Gazeta Wyborcza

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.