„Opuszczenie osoby toksycznej wiąże się z tęsknotą i bólem”. O toksycznych związkach i wychodzeniu z nich, mówi nam psycholog
„Toksyczny związek można porównać do narkotyku. Wyniszcza i tworzy spustoszenie, a mimo wszystko w nim tkwimy. Trwając w nałogu i dawkując narkotyk, czyli miłość, jesteśmy szczęśliwi. Ale gdy tylko na chwile go zabraknie, czujemy złość i frustrację. Wyjście z niego jest ogromnym bólem, poczuciem, że część naszej tożsamości umiera”. O tym, dlaczego żyjemy w wyniszczających relacjach, etapie „wychodzenia” i mechanizmach w związkach, porozmawiałam z psycholog Katarzyną Łapińską.
Urszula Gruszka: Czy toksyczny związek jest trudną relacją?
Katarzyna Łapińska: Zdrowa relacja nie równa się relacji trudnej. Możemy być w trudnym związku, a który nie będzie toksyczny. Określenie „toksyczny” jest ponad podziałem na łatwy, miły, trudny, niemiły. Określa natomiast to, czy relacja rozwija czy wyniszcza. Czy inspiruje i zmienia nas na lepsze, czy przygnębia i wprawia w poczucie ciągłych upadków. Bo może być relacja trudna, ale trwająca w duchu realizacji. Jeśli stajemy się lepsi, rozwijamy się i mimo pojawiających się kryzysów, związek staje się silniejszy i pełen wsparcia, jest to dobre.
Jak zatem rozpoznać toksyczny związek? Towarzyszy temu poczucie wyniszczenia, ciągłej destrukcji, braku rozwijania się. Jeśli czujesz, że generujesz coraz więcej cierpienia dla siebie i innych, masz poczucie niezdrowego przywiązania i wręcz uzależnienia, masz do czynienia z toksyczną relacją.
”Sprawowanie kontroli emocjonalnej nad kimś daje poczucie mocy”
Jak rozpoznać proces budowania się toksycznego związku?
Na początku są pewne zachowania, które można nazwać objawami niezdrowej relacji. Nazywamy je mechanizmami. Wyobraźmy sobie sytuację. Spotykamy pewną osobę, która daje nam wszystko to, czego potrzebujemy. Mamy wrażenie, że wypełnia naszą pustkę, przez co czujemy się wspaniale. W pewnym momencie jednak poczucie szczęścia zostaje dawkowane. To, czego mieliśmy pod dostatkiem, jest ograniczane, a już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Potrzebujemy tego, a dostajemy tylko w momencie nagradzania.
To dawkowanie jest formą manipulacji, co sprawia, że związek staje się toksyczny, a my stawiamy się w sytuacji wiecznego nienasycenia i pragnienia, które może być zaspokojone jedynie przez tę drugą osobę.
O co chodzi z mechanizmami?
Mechanizmy to strategie radzenia sobie z rzeczywistością, które służą do realizowania swoich potrzeb. W związku dwojga osób, mechanizmy składają się z dwóch części od siebie zależnych. Przykładowo: jest kat, musi być ofiara. Jest to wzajemna relacja.
Czy toksyczne relacje zawsze działają na mechanizmie kata i ofiary?
Nie zawsze, jest to jeden z mechanizmów, o którym można mówić, że jest toksyczny. Zakładając dla przykładu, że on jest katem a ona ofiarą, zobrazuję pewną sytuację. On wraca i pyta: „kochanie, dlaczego nie ma obiadu”, ona odpowiada: „nie miałam czasu”. Wówczas on zaczyna krzyczeć, ona płacze. Kat widząc to, ma wyrzuty sumienia i zaczyna tłumaczyć się ze złości. Ofiara obraża się, odwraca się na pięcie i wychodzi trzaskając drzwiami. W tym momencie role się odwróciły i ofiara staje się katem.
To pokazuje, że każdy mechanizm działa obustronnie. Z kata szybko można stać się ofiarą i na odwrót. Porównać to można do monety, jest orzeł i reszka. Niezależnie, czy wypadnie orzeł czy reszka, wartość monety nie zmienia się. To, że w danym momencie jesteś ofiarą lub katem, jest obopólnie funkcjonującym mechanizmem dwóch stron od siebie zależnych. Kat nigdy nie zrealizuje się bez ofiary, bo nie będzie miał na kogo wywierać wpływu, np. za pomocą manipulacji emocjonalnej lub przemocy. Natomiast ofiara nie będzie miała możliwości brania odpowiedzialności i samodzielnego podejmowania decyzji, co jest zrzuceniem odpowiedzialności na drugą osobę.
Jeśli osoba samodzielnie nie chce podejmować decyzji i brać za nie odpowiedzialności, co świadczy o dojrzałości i gotowości do funkcjonowania w świecie, musi znaleźć osobę, która za nią będzie stanowić. W ten sposób daje jej przyzwolenie na rolę kata, bo sama tego szuka i potrzebuje, widząc siebie w roli ofiary. Takie osoby postanawiają nie decydować o sobie, bo nie mają wystarczającej odwagi lub uważają, że nie dadzą rady. W takim kontekście bycie ofiarą jest łatwiejsze, jest zrzuceniem odpowiedzialności na drugą osobą kosztem swojej wolności.
Sytuacja oczywiście może wyglądać inaczej. Narzekający mężczyzna o niskim poczucie własnej wartości potrzebuje kobiety, która będzie bardzo ogarnięta życiowo. Oboje w tej relacji będą pełnić role. On pozwoli jej na realizację potrzeb kontroli nad nam, a ona zapewni to, że nie będzie musiał podejmować samodzielnie decyzji. Tak, takie relacje są toksyczne.
Jakie są inne toksyczne mechanizmy w relacjach?
Toksycznym modelem osoby w związku jest narcyz, który żyje w poczuciu, że należy mu się wszystko, co najlepsze i to, co trudne lub niewygodne, postrzega jako nieswoje. „Ja muszę mieć najlepszą partnerkę”, „ja muszę mieć najlepszy sprzęt”, „wszystko najlepsze dla mnie”.
A życie nie jest usłane płatkami róż, w każdym związku w pewnym momencie pojawia się normalność, trudności a osoba, która miała być najlepsza i idealna, wydaje się być co najmniej przeciętna. To powoduje niechęć i wyparcie rzeczywistości. Jest to toksyczna więź, ponieważ każda ze stron będzie czuła się niewystarczająca. Narcyz będzie żył w poczuciu, że wszystko to, co najlepsze, ucieka przed nim, a ta druga osoba będzie czuć się niewystarczająco dobra. A przecież ktoś musi obrać marchew, wynieść śmieci, pojawia się choroba, a ona czasem jest nieumalowana.
”Narcyz będzie żył w poczuciu, że wszystko to, co najlepsze, ucieka przed nim, a ta druga osoba będzie czuć się niewystarczająco dobra. A przecież ktoś musi obrać marchew, wynieść śmieci, pojawia się choroba, a ona czasem jest nieumalowana”
Często podchodzi się z dużym niezrozumieniem wobec osób, które tkwią w związkach z osobą uzależnioną, np. od alkoholu.
Jest to toksyczna relacja, ale również jest to obustronny mechanizm oparty na wzajemnych zależnościach. Po jednej stronie jest osoba uzależniona a po drugiej ta, która czerpie miłość poprzez opiekowanie się kimś. Załóżmy, że osobą uzależnioną jest mężczyzna. W momencie gdy on będzie wychodzić z nałogu, ona wówczas może czuć się niepotrzebna i w ten sposób taki związek może nie przetrwać. A jeśli ona będzie chciała się zmienić, on straci oparcie.
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że tkwimy w wyniszczającej relacji?
Tak, ale warto napomnieć, że towarzyszy często temu silne uzależnienie. Toksyczny związek można porównać do narkotyku. Wyniszcza i tworzy spustoszenie, a mimo wszystko w nim tkwimy. Trwając w nałogu i dawkując narkotyk, czyli miłość, jesteśmy szczęśliwi. Ale gdy tylko na chwile go zabraknie, czujemy złość i frustrację. Wyjście z niego jest ogromnym bólem, poczuciem, że część naszej tożsamości umiera. Większość jednak osób zdając sobie sprawę, że nie jest to zdrowe, żyje w tym.
Czy można mieć tendencję wpadania w takie związki?
To my jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory, przecież zawsze możemy odejść. Czemu tego nie robimy? Bo żyjemy w nadziei i wierze, że coś się zmieni. Również dzieciństwo i obraz rodziców wpływa na to, jaką budujemy relację w przyszłości. Bo jeżeli doświadczyliśmy tego, że w domu ta relacja między rodzicami była niezdrowa, wówczas możemy nie rozpoznać, że nasza relacja jest toksyczna, bo tylko taką znamy.
Problem jest w tym, że nie potrafimy trzymać naszych granic i szacunku w sposób stabilny. Nie pokazujemy, gdzie leży nasza granica i jakie są konsekwencje jej przekroczenia. Niestety, nie mamy na tyle miłości do samych siebie, aby zakomunikować, w jaki sposób chcemy być traktowani. A jeśli nie stawiamy granic, dajemy przyzwolenie, aby druga osoba nami manipulowała i postępowała w taki sposób, jaki ona chce.
”Niestety, nie mamy na tyle miłości do samych siebie, aby zakomunikować, w jaki sposób chcemy być traktowani. A jeśli nie stawiamy granic, dajemy przyzwolenie, aby druga osoba nami manipulowała i postępowała w taki sposób, jaki ona chce”
Jeżeli pozwalamy sobie na pewne traktowanie, nie jesteśmy asertywni, nie wyrażamy sprzeciwu, to granice mogą tak się przesunąć na naszą niekorzyść, wówczas jest to czasem niemożliwe do naprawienia.
Jak wyjść z takiego związku? Nie można takiej relacji naprawić, zacząć „od nowa”?
Jeśli jest szansa, że taka osoba chce zmienić się, pracuje nad sobą i jest świadoma tego, że jest toksyczna, wówczas jest możliwość naprawienia i ożywienia relacji. Ale w tym jest dużo zagrożeń. Bo taka osoba często karmi nas nadzieją, a nie ma zamiaru nic z tym zrobić. Sprawowanie kontroli emocjonalnej nad kimś daje poczucie mocy. A ofiara czeka i czeka, z nadzieją, że coś się zmieni. I faktycznie, często zostawiając taką osobę, ona zmienia się i pokazuje nam i światu swoją metamorfozę. To niestety też często jest złudne i na pokaz.
”Decyzja opuszczenia osoby toksycznej wiąże się z tęsknotą i bólem. Często towarzyszy temu niskie poczucie własnej wartości, rozmycie tożsamości i brak odpowiedzi na pytanie: "kim jestem?"”
Jeśli osoba decyduje się wyjść z wyniszczającej relacji, odejście oznacza pozbawienie się ciężaru?
Decyzja o odejściu, wyrwaniu z toksycznej relacji jest trudną decyzją. Nie pojawia się: „uff, jak dobrze”, bo ma się poczucie, że zostawia się to, co było dla nas jednocześnie najlepszą i najgorszą rzeczą, jaka nas spotkała w życiu. Najpiękniejszym uczuciem przeplatanym ogromnym bólem i wyniszczeniem. To jest silne uzależnienie, które można porównać do narkotyków. Wiemy, że to nas wyniszcza a trudno z tego wyjść. Takie odstawienie w formie odejścia ze związku jest etapem, z którym trudno jest sobie poradzić. Decyzja opuszczenia osoby toksycznej wiąże się z tęsknotą i bólem. Często towarzyszy temu niskie poczucie własnej wartości, rozmycie tożsamości i brak odpowiedzi na pytanie: „kim jestem?”.
Co robić wówczas?
Szukać wsparcia wśród bliskich, zmienić punkt skupienia. Rozwijać pasje, marzenia. Pozwolić sobie również na czas „wychodzenia”, przyzwyczajenia się do nowej rzeczywistości. Przede wszystkim, skupić się na sobie i zbudowaniu swojej tożsamości, granicy szacunku i akceptacji.
Zobacz także
– Do pasji w pracy trzeba podchodzić ostrożnie. Psycholog Sylwia Michalczyk o pracoholiźmie
„Jedno jest pewne, najmniej skuteczne jest zamykanie się w domu i wyłączanie telefonu”. Rozmawiamy z psycholog o tym, jak wyjść z dołka emocjonalnego i zacząć od nowa
„Nie mów: jak będziesz czegoś potrzebować, to zadzwoń. Powiedz: będę do ciebie dzwonić”. Psycholog o wsparciu w żałobie
Polecamy
Wojtek z Life on Wheelz o hejcie na Agatę: „Podważanie jej dobrych intencji, szukanie drugiego dna w naszej relacji rani również mnie”
Blake Lively lekceważy problem przemocy domowej. Internauci odpowiadają: „Bycie ofiarą jest częścią twojej historii”
„Nie powtórzę historii mojej matki, bo wiem, jak się skończyła”. Anna Rusowicz o doświadczeniu przemocy psychicznej
Marzenie każdego: by choć jedna osoba na świecie wierzyła w nas jak Hunter Woodhall w Tarę Davis
się ten artykuł?