Pociąg zatrzymano na 110 minut. Pasażerowie byli pytani o to, czy załatwiali potrzebę na stojąco, czy siadali na desce
Na dworcu w Hamburgu zamknięto dwa perony i zatrzymano pociąg na prawie dwie godziny. Podróżujący nim pasażerowie, którzy korzystali z toalet, zostali poproszeni o przejście do wyznaczonego wagonu, gdzie pytano ich o to, w jakiej pozycji załatwiali swoje potrzeby i czy czegokolwiek dotykali. Wszystko w związku z podejrzeniem śmiertelnie groźnego wirusa Marburg.
Alarm o obecności wirusa Marburg w Niemczech
Powodem zatrzymania w Hamburgu szybkiego pociągu ICE 1915 z Frankfurtu było zgłoszenie o podejrzeniu wirusa Marburg u dwóch pasażerów podróżujących tym składem. Jednym z nich był 26-letni student medycyny, który przyleciał z Rwandy do Frankfurtu. W trakcie podróży pociągiem skontaktował się z lekarzem, gdyż był zaniepokojony objawami grypopodobnymi, które się u siebie zaobserwował. Wiązał je z ryzykiem zakażenia wirusem Marburg, który rozprzestrzenia się w kraju, z którego niedawno przyleciał. Jak ustalił dziennik „Bild”, student przed wylotem do Niemiec pracował w szpitalu w Rwandzie, gdzie miał kontakt z pacjentem, u którego zdiagnozowano zakażenie wirusem.
Student wraz z jeszcze jednym pasażerem zostali przewiezieni do Uniwersyteckiego Szpitala Eppendorfa w Hamburgu. Jak podał w czwartek przed południem Zeit Online, powołując się na policję, pierwsze testy izolowanych osób dały wynik negatywny.
„110 minut strachu”
Pociągiem ICE 1915, który zatrzymano w Hamburgu, podróżował Lorenz Wolf-Doettinchem, dziennikarz niemieckiego tygodnika „Stern”. Na łamach swojego portalu w artykule zatytułowanym „110 minut strachu” zrelacjonował, jak sytuacja wyglądała z perspektywy pasażera.
Jak wyjaśnił, podróżował pociągiem prywatnie, by dotrzeć na miejsce amatorskiego wyścigu kolarskiego. Zajął miejsce w przedziale rowerowym. Na stacji w Hamburgu skład został zatrzymany, ale jego drzwi pozostały zamknięte. Podróżujący nie mogli opuścić pociągu, a osoby oczekujące na peronie nie mogli do niego wejść. „Zdezorientowani próbowali naciskać zielony przycisk” – opisuje.
Z głośników podano komunikat o tym, że drzwi pozostaną zamknięte, a podróżni są proszeni o zajęcie miejsc. Ta lakoniczna informacja tylko wzbudziła niepokój. Pasażerowie snuli domysły, z jakiego powodu skład został zatrzymany. Widok policjantów zrodził podejrzenia nawet o alarm bombowy. W tym czasie pojawił się kolejny komunikat, że „wszyscy, którzy korzystali z toalet, proszeni są o przejście do wagonu 9 i że od tej chwili toalety pozostaną zamknięte”.
Z relacji dziennikarza „Sterna” wynika, że pasażerowie zaczęli szukać informacji na temat zdarzenia w ich pociągu w sieci. Nagle jeden z nich natrafił na artykuł o podejrzeniu wirusa Marburga u studenta medycyny z Rwandy, który podróżował tym składem.
„Relacjonowaliśmy sobie nawzajem znaleziska z Google z pewną dozą horroru. Wirus Marburg jest bardziej niebezpieczny nawet od Eboli, ze śmiertelnością na poziomie 90 proc.” – pisze Wolf-Doettinchem.
Ci, którzy mieli w torbach maseczki ochronne, od razu je wyciągnęli. W międzyczasie z wagonu 9 wracali pasażerowie, którzy podczas podróży korzystali z toalet. Relacjonowali, że byli pytani o to, czy załatwiali potrzebę na stojąco, czy siadali na desce, czy czegokolwiek dotykali.
Po 110 minutach kierownik składu przekazał dobrą wiadomość o tym, że pociąg może ruszać i że „nie ma ryzyka infekcji, a toalety pozostaną otwarte”.
Wirus Marburg powoduje wysoką śmiertelność
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wirus Marburg, podobnie jak wirus Ebola, należy do najbardziej niebezpiecznych wirusów dla człowieka. W przypadku zarażenia współczynnik śmiertelnością sięga nawet 88 proc. W samej Rwandzie na skutek gorączki krwotocznej wywołanej przez wirus Marburg zmarło już dziesięć osób.
„Oceniam ryzyko wybuchu epidemii wirusa Marburg jako bardzo wysokie na poziomie krajowym, wysokie na szczeblu regionalnym i niskie w skali globalnej” – oświadczył w czwartek szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, cytowany przez Reutera.
Choroba objawia się wysoką gorączką, silnymi bólami głowy i mięśni, a także złym samopoczuciem. Po trzech dniach może pojawić się też ostra wodnista biegunka, bóle brzucha, nudności i wymioty. Jednak najbardziej niebezpieczna jest gorączka krwotoczna, która rozwija się zwykle w ciągu siedmiu dni od zakażenia.
Aktualnie nie ma dostępnych metod leczenia ani szczepionek na wirusa Marburg. Władze Rwandy wzywają społeczeństwo do zachowania higieny – mycia rąk czystą wodą i mydłem lub środkiem dezynfekujących, a także zgłaszania wszystkich podejrzanych przypadków. Natomiast WHO zwiększa swoje wsparcie dla kraju, przekazując środki ochrony do zapobiegania rozprzestrzeniania się epidemii.
RozwińŹródło: TVN24, Reuters
Zobacz także
Polecamy
Ocieplenie klimatu odpowiada za rozprzestrzenianie się chorób tropikalnych. „Denga nadchodzi, a sytuacja pogorszy się”
Nowa najgroźniejsza choroba zakaźna. Odpowiada za śmierć 1,25 mln osób
Pierwszy przypadek Gorączki Zachodniego Nilu w Polsce? „Bardzo wysokie prawdopodobieństwo”
Tomasz Siara: „Żyję z HIV od 25 lat. Od 20 lat nie zakażam. Rewolucja już jest, tylko nikt o niej nie wie”
się ten artykuł?