Przejdź do treści

„Zaniedbywałem rozwój, marzenia, brakowało mi siły i motywacji” – szczerze o walce o swoje zdrowie psychiczne mówi Mateusz Rumiński z Waksów

Posłuchaj artykułu
Czas trwania: 11 min
Mateusz Rumiński - Hello Zdrowie
Mateusz Rumiński / Fot. Kamila Kawałkowska (instagram camayila.photo)
Podoba Ci
się ten artykuł?

48 godzin offline, by wrócić do siebie. 1 czerwca ruszyła nowa kampania Fundacji Twarze Depresji „eMOC+JA”, której ambasadorem jest aktor i influencer Mateusz Rumiński, znany z ogromnie popularnego na YouTube serialu „Waksy”. Akcja ma zachęcić młodych ludzi do świadomego odłączenia się od social mediów – i powrotu do realnego świata, emocji i relacji. W szczerej rozmowie z Hello Zdrowie Mateusz opowiada, dlaczego sam poprosił o pomoc, jak radzi sobie z presją internetu i co daje mu dziś siłę.

 

Anna Korytowska: 1 czerwca ruszyła kampania Fundacji Twarze Depresji, której jesteś ambasadorem. Data, zdaje się, nieprzypadkowa?

Mateusz Rumiński: Zdecydowanie nie. Nasza kampania jest skierowana przede wszystkim do młodych ludzi. To 48 godzin bez social mediów. Chcemy uświadamiać, że istnieje życie poza telefonem, że warto skupić się na rzeczywistości i odkleić od smartfonów. Oczywiście służą nam one do pracy, kontaktu z ludźmi, ale w scrollowaniu bardzo łatwo się zatracić. A potem powrót do rzeczywistości bywa trudny. Szczególnie, jeżeli przez social media osoba odcina się od bliskich, znajomych i swoich spraw. Konsekwencje zatracenia się w scrollowaniu, w social mediach mogą być naprawdę poważne.

Te 48 godzin bez social mediów będzie dla ciebie wyzwaniem?

Szczerze mówiąc, nie. Wydaje mi się, że to będzie proste do przejścia. W tym roku kończę 28 lat, pamiętam dzieciństwo bez dominowania telefonów i internetu, co pewnie ułatwia mi wyjście poza ten świat. Jednak zauważam, że im młodsze osoby, tym przywiązanie do tego rośnie. Skok technologiczny również jest ogromny i temu sprzyja. Kampanią chcemy pokazać, że to nie wszystko. W każdej chwili możemy przecież utracić internet, aplikacje mogą się wyłączyć. I co wtedy? Jeżeli dla kogoś social media są nieodłącznym elementem świata, może mieć trudność w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości i mogą pojawić się problemy z psychiką. Możemy temu zapobiec.

Życie ciągle toczy się poza internetem. Rozwijanie pasji, zainteresowań. Sport, sztuka, podróże, relacje. Wierzę, że te 48 godzin bez social mediów wielu osobom pozwoli to dostrzec i zadbać o te sfery, wyciszyć głowę. Może to będzie czas na gry planszowe z bliskimi, a może moment na przyjrzenie się temu, jak się czuję. Być może będzie to test także na to, jak bardzo ktoś jest uzależniony od telefonu. Sukcesem będzie też podjęcie się tego wyzwania i nawet taki wniosek, bo może on doprowadzić do zmian w sobie na lepsze. Przyznanie się przed samym sobą to podstawa. Zresztą odpocznie nie tylko umysł, ale i oczy.

Lucyna Kicińska - Hello Zdrowie

Z jednej strony internet daje nam wiele możliwości, z drugiej bardzo często jest platformą do szerzenia nienawiści, hejtu. I tak, jak mówisz, przedmiotem uzależnienia. Ty jednak na co dzień działasz w internecie, jak odnajdujesz tam balans?

Staram się być trochę obok. Obok hejtu, komentarzy. Wykonuję swoją pracę i ona dzieje się w internecie, ale to jest głównie narzędzie. Nie znaczy to, że nie korzystam też z rozrywki dostarczanej przez social media. Też scrolluję, oglądam i zdarza mi się zatracić. Grunt to świadomość i balans.

Poza działaniem w internecie robię dużo rzeczy, wykonuje inne prace i mogę się oderwać. Oczywiście to też skutkuje wolniejszym rozwojem jako influencer czy tiktoker, ale wszystko w swoim tempie. Staram się słuchać siebie. Najlepiej działać w zgodzie ze sobą. Jako osoba „wielofunkcyjna” potrzebuję różnorodności w swoim życiu. Przede wszystkim jestem aktorem, przez co trafiłem do serialu YouTube’owego – Waksy i to tak zaczęła się moja przygoda jako influencera.

Ile ludzi, tyle opinii, nie wszystkim wszystko się podoba, ale chyba kluczem do zachowania balansu jest duży dystans. Łatwo się mówi, wiem że często trudno sobie z hejtem poradzić. Ale jeżeli jest trudno, warto prosić o pomoc. Czy to dotyczy konsekwencji hejtu, czy innych kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym.

Parę lat temu sam poprosiłeś o pomoc.

Bo już sam nie dawałem rady. Trudno było zahamować mi myśli, wpadałem w overthinking, przesadnie analizowałem sytuacje, rozmowy, życie. Bardzo często nie mogłem się̨ skupić na jednej rzeczy, rozpraszałem wszystkim wokół. Byłem szalenie podatny na emocje drugiej osoby, wręcz je przejmowałem, przez co nie mogłem być dla kogokolwiek wsparciem i wyrządzałem sobie krzywdę, żyjąc emocjami drugiej osoby, zamiast zadbać o swoje. Czułem się wręcz obciążeniem. Bywały także dni, kiedy zaniedbywałem rozwój, marzenia, brakowało mi siły i motywacji. Każdy się dziwił, że jak to, ja? Ukrywałem się z tym, było to niewidoczne, bo myślałem, że tak trzeba i wypada. Zdarzało się, że późno chodziłem spać, rano nie mogłem wstać i cały dzień leżałem w łóżku. To wszystko mnie dobijało i wyniszczało. W końcu powiedziałem dość. Zrozumiałem, że muszę udać się do specjalisty. Sama myśl, że coś zrobię ze stanem, który mi przeszkadzał, podniosła mnie na duchu.

Chyba kluczem do zachowania balansu jest duży dystans. Łatwo się mówi, wiem że często trudno sobie z hejtem poradzić. Ale jeżeli jest trudno, warto prosić o pomoc. Czy to dotyczy konsekwencji hejtu, czy innych kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym

Gdzie zgłosiłeś się po pomoc?

Do psychiatry i psychologa. Niestety dostęp do specjalistów na Fundusz nie jest tak łatwy, dlatego poszedłem prywatnie. Potem musiałem zrezygnować z terapii ze względów finansowych, ale czas, w którym miałem regularne spotkania z psychoterapeutą, dużo mi dał. Dzięki samej wizycie u psychiatry już na samym początku drogi poznania siebie zrozumiałem, że stany, w których byłem, wynikały także z mojej dużej wrażliwości, osobowości. Ona z jednej strony jest dużym plusem, bo pozwala mi na uważność i realizowanie się artystycznie, ale z drugiej strony bywa obciążeniem. Dzisiaj wiem, jak mogę sobie z nią radzić. Wiesz, idąc do psychologa i psychiatry, miałem z tyłu głowy różne powielane przez lata, krzywdzące stereotypy dotyczące tej ścieżki. To może blokować. Ale chcę, żeby wybrzmiało to, że pójście do psychiatry czy psychologa nie jest i nigdy nie powinno wiązać się ze wstydem. Wręcz przeciwnie. To odwaga do zadbania o siebie. Wzmocniłem się, ale wydaje mi się, że jestem jeszcze w drodze do pełnego dobrostanu mojego zdrowia psychicznego. Obserwuję się, przyglądam się, jaki jestem sam, a jaki w relacjach, towarzystwie. Czuję, że jestem bliżej siebie, swoich emocji. Rozpoznaję je i wiem, jak sobie z nimi radzić, opanować. Jest mi zdecydowanie lepiej żyć, lżej i łatwiej.

Warto zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Warto żyć

Fundacja Twarze Depresji niedawno obchodziła swoje 10-lecie. Przez ten czas zdążyła pomóc wielu osobom. Potrzeby wciąż są jednak duże.

Depresja wciąż wiąże się ze stygmatyzacją i poczuciem wstydu. Od lat Fundacja zmienia to błędne myślenie. Burzy stereotypy i destygmatyzuje leczenie depresji. Zapewnia bezpłatną pomoc osobom, które tego potrzebują. I edukuje społeczeństwo na temat zdrowia psychicznego. Cieszę się, że mogę być jej częścią.

Widzę po sobie, swoich bliskich i dalszych znajomych, ale i po osobach, które spotykam, że zdrowie psychiczne jest bardzo delikatną materią. Kryzysy zdrowia psychicznego są bardzo powszechne, dlatego tak ważne jest, żeby mówić, że można i warto prosić o pomoc.

Z roku na rok żyjemy coraz szybciej. Mamy nowe technologie, możliwości. I super, wszystko dla ludzi. Ale bardziej niż kiedyś, przez social media, porównujemy się do innych, zamykamy się w internecie. A to nie sprzyja zdrowiu psychicznemu. Czasy nie są najłatwiejsze, dlatego nic dziwnego, że kryzysy się pojawiają. Pragnę, żeby osoby, które przez takie przechodzą, czuły, że nie są same. Że są telefony zaufania, można skorzystać z interwencji kryzysowych. To bezpłatne i dostępne opcje.

A one naprawdę mogą pomóc i uratować życie.

Dokładnie. Zawsze można napisać też do Fundacji Twarze Depresji. Poprosić o radę, zainteresować się tym, jak można sobie pomóc. A w międzyczasie umówić się, jeżeli jest taka potrzeba, do psychiatry. Na NFZ nie potrzeba skierowania, wystarczy znaleźć placówkę i zadzwonić. Lekarz psychiatra może wystawić skierowanie na psychoterapię. Myślę, że nie warto czekać do ostatecznego, kryzysowego momentu. Są różne sytuacje, żadnej nie oceniam. Ale jeżeli czujemy, że coś dzieje się z nami nie tak, mamy gorsze samopoczucie, to na pewno zachęcałbym do jak najszybszego wykonania telefonu zaufania czy napisania do Fundacji. Warto zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Warto żyć.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?