Przejdź do treści

„Byłam spokojna, wiedziałam, że urodzę zdrowe dzieci” – mówi Magdalena Glewicz, mama z HIV

Magdalena Glewicz / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– W kółko słyszę, że wirus HIV dotyczy narkomanów czy prostytutek, a przecież ja mam jednego męża. Na swoje zakażenie nie miałam żadnego wpływu, dostałam je przy porodzie od matki – mówi Magda Glewicz, która od dziecka żyje z wirusem HIV. Pomimo zakażenia urodziła siłami natury dwójkę zdrowych dzieci – dziewczynkę i chłopca.

Magdalena Glewicz nie miała świadomości, że urodziła się z wirusem HIV. Chorobę w genach przekazała jej biologiczna matka, uzależniona od narkotyków, która o swoim zakażeniu nie wiedziała. Magda wychowywała się w domach dziecka. Jako pięciolatka trafiła do rodziny zastępczej. To od zastępczej matki dowiedziała się prawdy. Miała wtedy ok. 11 lat. – Od urodzenia biorę leki, ale nigdy nie zapytałam, na co właściwie one są. Kiedy usłyszałam, że jestem zakażona, nie miałam świadomości, co to za wirus, byłam za mała – przyznaje.

Zakażenie stwierdzono u niej, gdy miała 10. miesięcy. We wczesnym dzieciństwie łapała infekcję za infekcją i lekarze wpadli na pomysł, by podążyć tropem HIV. Dzięki terapii antyretrowirusowej, która uniemożliwia wirusowi namnażanie się w organizmie, Magda mogła normalnie żyć, chodzić do przedszkola, szkoły, bawić się i uczyć. Rówieśnicy o jej chorobie dowiedzieli się pod koniec liceum. – Zareagowali normalnie – mówi Magdalena. – Może dlatego, że uczyłam się w klasie o profilu biologiczno-chemicznym i większość osób szła na medycynę, więc siłą rzeczy moi rówieśnicy mieli większą wiedzę, co to znaczy być zakażonym wirusem HIV.

W Polsce 25 proc. osób z HIV to kobiety. Najczęściej zakażenie stwierdzane jest wśród dorosłych między 20. a 39. rokiem życia, czyli w okresie prokreacyjnym.

Magdalena Glewicz / archiwum prywatne

Połowa osób z HIV nie wie jednak o swoim zakażeniu – wynika z danych Krajowego Centrum ds. AIDS. Magda wiedziała i to była jej ogromna przewaga, szczególnie gdy zapragnęła zostać matką. – Wirus HIV jest podstępny, gdy nie ma się świadomości bycia osobą zakażoną – zauważa. – Wtedy nawet przez 10 lat można „chodzić z wirusem” i o tym nie wiedzieć. Nagle człowiek zaczyna mieć coraz słabszą odporność, więcej choruje. W zaawansowanym etapie powstaje mięsak Kaposiego, nowotwór złośliwy tkanek miękkich pochodzenia naczyniowego. Natomiast w przypadku wczesnego rozpoznania wirusa HIV można go unieszkodliwić w ciągu roku od momentu rozpoczęcia leczenia – wyjaśnia Magda.

Uchronić dziecko przed zakażeniem

HIV to ludzki wirus upośledzenia (niedoboru) odporności. Nieleczony prowadzi do rozwoju AIDS, czyli zespołu nabytego niedoboru odporności. U Magdaleny Glewicz zakażenie od dziecka jest pod kontrolą, dlatego gdy zaplanowała ciążę, nie miała większych obaw. – Jeśli kobieta z wirusem HIV jest leczona, to nie ma praktycznie szans na to, żeby dziecko urodziło się chore. Byłam spokojna i naprawdę wiedziałam, że wszystko będzie dobrze – mówi. Jej pierwsza ciąża przebiegała spokojnie. Magda czuła się dobrze, jedynie częściej musiała odwiedzać swojego lekarza-zakaźnika.

Będąca w ciąży zakażona HIV kobieta, jeśli stale przyjmuje leki antyretrowirusowe, ma aż 99 proc. szans na urodzenie zdrowego dziecka. Jeśli zakażenia nie rozpoznano u niej wcześniej, ginekolog ma obowiązek dwukrotnie zaproponować ciężarnej pacjentce wykonanie testu pod kątem wirusa HIV – do 10. tygodnia ciąży oraz między 33. a 37. tygodniem. Ryzyko odmatczynego zakażenia HIV, jeśli kobieta w ciąży nie wykona testu i nie będzie przyjmowała leków, wynosi od 20 do 50 proc.

Remigiusz Ryziński

Statystycznie 9 na 10 zakażeń HIV u dzieci to zakażenia wertykalne (odmatczyne). Ryzyko zakażenia drogą matka-dziecko istnieje w ciąży, podczas porodu i karmienia piersią. Dlatego, jak tłumaczy Magdalena Glewicz, każda zakażona wirusem HIV kobieta przy porodzie otrzymuje leki w kroplówce, co ma uchronić przed transmisją wirusa na jej dziecko. – To jest standard postępowania, nawet jeśli u matki zakażenie znajduje się pod kontrolą – zauważa Magda.

Jej pierwszy poród był długi i ciężki, trwał 21 godzin. Córka Magdaleny przez miesiąc przyjmowała potem profilaktycznie trzy różne leki. Dwa lata później Magda zaszła w drugą ciążę. Poród synka trwał trzy godziny. Po narodzinach chłopiec otrzymywał tylko jeden lek. Dzieci urodziły się naturalnie, w tym roku skończą 11 i 8 lat. Są zdrowe.

Lekarz boi się lekarza

– Badania dzieci zakażonych matek wykonuje się trzykrotnie: tuż po urodzeniu, po miesiącu i trzy miesiące później. Jeśli ostatni test jest negatywny, oznacza to, że dzieci się nie zakaziły. Nie muszą też być już później badane – mówi Magdalena Glewicz.

Historia Magdy to nadzieja dla kobiet z wirusem HIV, które pragną zostać matkami. – Jestem przykładem na to, że z HIV można urodzić zdrowe dzieci – podkreśla nasza rozmówczyni. Jedynym przeciwwskazaniem jest karmienie piersią, które wiąże się z ryzykiem zakażenia wertykalnego. – Moje dzieci od urodzenia musiały być na mleku modyfikowanym. Trochę mi żal, że nie mogłam karmić piersią, najważniejsze jednak, że wirus jest stale pod kontrolą i mnie nie osłabia, dzięki czemu mogę cieszyć się macierzyństwem jak każda inna matka – wyjaśnia Magdalena.

Do zakażenia odmatczynego najczęściej dochodzi w okresie okołoporodowym – to ok. 70 proc. wszystkich zakażeń. Istnieje też możliwość zakażenia wewnątrzmacicznego, przez łożysko (wynosi ono kilka procent). Natomiast po porodzie najczęstszą drogą transmisji wirusa HIV jest właśnie karmienie piersią, podczas którego ryzyko wynosi średnio 1 proc. na każdy miesiąc.

Jednym z niewielu skutków ubocznych zakażenia i przyjmowania leków antyretrowirusowych przez Magdę jest insulinooporność. – Zaszkodził mi składnik jednego z leków. Insulinooporność może prowadzić do cukrzycy typu 2 – przyznaje kobieta. Potwierdzają to badania, których wyniki znalazły się w specjalistycznym magazynie „BMJ Open Diabetes Research & Care”. Okazuje się, że ryzyko zachorowania na cukrzycę w przypadku osób leczonych z powodu wirusa HIV jest o 4 proc. wyższe w porównaniu do osób, które takiego leczenia nie mają. Magda zmaga się też z uszkodzeniem nerwów, które powoduje m.in. pogorszenie wzroku.

Tym, co jednak martwi ją chyba najbardziej, jest stygmatyzacja osób zakażonych HIV i szereg wciąż powielanych mitów. Gdy trafiła do szpitala na usunięcie wyrostka robaczkowego, lekarz zasugerował, by informacji o jej zakażeniu nie wpisywać do karty z obawy przed… reakcją innych lekarzy. Magda teraz się z tego śmieje. Wtedy była oburzona. – Jak lekarz może pominąć taką informację? Przecież niektórych leków nie można ze sobą łączyć, bo wchodzą w groźne interakcje! Oczywiście uparłam się, że taka informacja ma się znaleźć w karcie i kropka.

Magdalena Glewicz dodaje, że chyba z największą niewiedzą dotyczącą wirusa HIV zetknęła się wśród… stomatologów. – Spotkałam się z odmową leczenia, ale postawiłam na swoim i leczę się tam dalej – podkreśla kobieta. Dodając, że w podobnych sytuacjach, gdy powtarzane są stereotypy na temat HIV, stara się już nie denerwować, tylko spokojnie tłumaczy, jak jest naprawdę.

Nagłaśniać prawdę

Magda chętnie udziela się społecznie w temacie HIV, była m.in. ambasadorką kampanii „Niewykrywalni”. Opowiada o sobie i swoich doświadczeniach, walczy z mitami i uprzedzeniami, których niestety wciąż jest pełno.

Wirusem HIV można się zarazić poprzez kontakty seksualne bez prezerwatywy oraz przez bezpośredni kontakt z krwią zakażonej osoby, kiedy dochodzi do przerwania ciągłości skóry. Szczególny przypadek to sytuacja, gdy zakażona matka „przekazuje” wirusa swojemu dziecku (jak u Magdy). Wirusem nie można się natomiast zarazić m.in. przez kaszel, katar czy łzy, wskutek przebywania w tym samym pomieszczeniu, spożywania wspólnych posiłków czy korzystania z tej samej toalety z osobą zakażoną. Nie ma możliwości, by zakazić się HIV w kinie, teatrze, autobusie. Owady (np. komary) oraz zwierzęta nie przenoszą HIV. I wreszcie: nie można się zakazić poprzez podanie ręki zakażonej osobie czy przez pocałunek.

Aneta Cybula

– W kółko słyszę, że wirus HIV dotyczy narkomanów czy prostytutek, to jest stale powielany mit, mimo że walczę z nim już od wielu lat. Przecież ja mam jednego męża, więc mnie to nie dotyczy, a na swoje zakażenie nie miałam żadnego wpływu – mówi Magdalena Glewicz. Jak wspomina, miała kiedyś w pracy koleżankę, która od innych współpracowników dowiedziała się, że Magda żyje z wirusem HIV. – Dziwnie na mnie patrzyła, bo nie wiedziała, w jaki sposób się zakaziłam. Pewnie myślała, że dużo imprezowałam. Porozmawiałam z nią jednak i kiedy poznała prawdę, inaczej na mnie spojrzała.

Ciepły dom

Magda ma świadomość, że leki pacyfikujące wirusa HIV musi przyjmować do końca życia. Wie, że trzeba robić to systematycznie. Nie ma z tym problemu, przyzwyczaiła się. – Mam marzenie, żeby być zdrową, ale się nie da, przynajmniej na razie – przyznaje. Stara się więc realizować swoje pasje – po operacji kolana wróciła do jazdy konnej, chce też wrócić na rower. – Kiedyś robiłam po kilka tysięcy kilometrów rocznie – nie kryje. Zakażenie wirusem HIV nie wpływa negatywnie na jej wydolność.

Dzieci Magdy też lubią jeździć na rowerze. Córka po mamie przejęła miłość do koni. – Dzieci jeszcze nie wiedzą, że jestem zakażona. Są na to za małe. Uznaliśmy z mężem, że dowiedzą się we właściwym czasie – tłumaczy Magdalena Glewicz, po czym dodaje: – Staramy się stworzyć naszym dzieciom ciepły dom. Chcę im dać to, czego sama nie miałam.

Z danych GUS wynika, że zaledwie 10–20 proc. Polaków choć raz w życiu wykonało test w kierunku wirusa HIV, choć wykonywanie badań diagnostycznych pod kątem HIV, oprócz profilaktyki, to podstawa zapobiegania AIDS. W naszym kraju każdego dnia co najmniej trzy osoby dowiadują się, że są zakażone.

 

Korzystałam z materiałów Ministerstwa Zdrowia i Krajowego Centrum ds. AIDS

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.