Przejdź do treści

„Ludzie mogą nie tylko wypierać wspomnienia, ale też tworzyć fałszywe”. Co ukrywa przed nami nasz mózg, mówi prof. Tomasz Maruszewski

Co ukrywa przed nami nasz mózg, czyli ukryta trauma i tłumione wspomnienia Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jaką możemy mieć pewność, że to, co pamiętamy, zdarzyło się naprawdę? – Nie można mówić o śladach pamięciowych w kategoriach zero-jedynkowych, tzn. że albo coś pamiętamy, albo nie. Nasza pamięć ma wiele warstw i ślady pamięciowe mają bardzo zróżnicowaną siłę w zależności od tego, na jakim poziomie systemu nerwowego zostaną zapisane – mówi psycholog prof. dr hab. Tomasz Maruszewski.

 

Ewa Wojciechowska: Oglądałam niedawno film pt. „Opowieść” o dokumentalistce, która pracowała nad projektem dotyczącym wykorzystywania kobiet. Sama twierdziła, że nigdy nie była ofiarą, jednak kiedy odwiedziła matkę, zrozpaczoną po przeczytaniu jej eseju z dzieciństwa o związku z dwojgiem dorosłych, zaczęła doświadczać retrospekcji. Główna bohaterka początkowo w swoich wspomnieniach towarzyszących wydarzeniu jest starszą nastolatką, finalnie okazuje się, że miała wtedy zaledwie 13 lat. Takie zniekształcenie rzeczywistości może być funkcją obronną?

Tomasz Maruszewski: Tłumienie wspomnień może być mechanizmem obronnym, który chroni nas przed lękiem wynikającym z konfliktu wewnętrznego czy trudnymi emocjami. W psychice pojawia się silna niezgodność, którą ludzie próbują usunąć, nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Ponadto w pewnym momencie uczymy się tego schematu i automatycznie tłumimy dane wspomnienie.

Wyobrażając sobie pamięć, widzę wielką ścianę z szufladami, w których goszczą poszczególne wspomnienia. W jaki sposób mózg ukrywa przed nami niektóre z tych szuflad?

Zasada generalna jednak jest taka, że nie można mówić o śladach pamięciowych w kategoriach zero-jedynkowych, tzn. że albo coś pamiętamy, albo nie. Nasza pamięć ma wiele warstw i ślady pamięciowe mają bardzo zróżnicowaną siłę w zależności od tego, na jakim poziomie systemu nerwowego zostaną zapisane. Jeżeli zapiszą się na poziomie kory mózgowej, są dla nas bardziej dostępne niż wtedy, kiedy zapisane są na niższych piętrach systemu nerwowego, np. w śródmózgowiu. Z tego względu czasami wydaje nam się, że niczego nie pamiętamy, ale jakiś pojedynczy bodziec stanowi czynnik spustowy prowadzący do pojawienia się uprzednio niedostępnych wspomnień. Te bodźce wyzwalające mogą być różnego rodzaju. Często jest to muzyka czy zapach, ale może to być również coś, co przypadkowo wystąpiło w trakcie jakiegoś traumatycznego zdarzenia w przeszłości i teraz na nowo się pojawia. Ten bodziec może nie mieć nic wspólnego z traumatycznym wydarzeniem, ale ktoś np. kątem oka coś zauważył, teraz widzi coś podobnego i to uruchamia niechciane wspomnienie.

Można nazwać to zjawisko taką naszą prywatną czarną skrzynką, do której możemy wracać?

Tak, z tym że ona nie zawsze jest czarna. Czasem jest szara, czyli coś pamiętam, ale nie potrafię sobie tego w danym momencie przypomnieć. Chodzi mi tu o takie zjawisko jak „mam to na końcu języka”. Dr Grzegorz Pochwatko prowadził badania w tej kwestii i stwierdził, że podczas rozwiązywania problemów ludzie wiedzą, że potrafią poradzić sobie z trudną sprawą, ale w danym momencie nic mądrego nie przychodzi im do głowy. Świadczy to o tym, że jakaś część naszego systemu poznawczego jest niedostępna świadomości albo dostępna jest tylko wyrywkowo.

prof. dr hab. Tomasz Maruszewski, fot. archiwum prywatne

Jak to się dzieje, że kiedy doświadczamy traum, nasz mózg wyłącza się i tłumi te wspomnienia?

Działają tutaj dwa mechanizmy. Pierwszy dotyczy traum, które są jednorazowe, następny traum działających w sposób korozyjny, które powtarzają się wielokrotnie. Ten drugi rodzaj to traumy pojawiające się np. w konsekwencji długotrwałego molestowania seksualnego czy znęcania fizycznego. Poszczególne elementy w tym przypadku kumulują się i w konsekwencji prawdopodobieństwo odtworzenia takich traum jest mniejsze niż wtedy, kiedy mamy do czynienia z jedną dużą traumą. Problem tu polega na tym, że nie pamiętamy konkretnego wydarzenia, tylko taki ogólny schemat tego, co się działo, że np. kiedy wróciłem ze szkoły z dwójką z klasówki, to dostawałem lanie. Nie pamiętam każdego konkretnego lania, jedynie to, że tak się działo. Natomiast w przypadku jednej traumy pamiętamy dane wydarzenie jako coś, co nie ma odpowiednika w naszym doświadczeniu. Wtedy ta pamięć może być nieco lepsza, ale nie zawsze. Kłopot w tym, że kiedy mamy jedno wielkie zdarzenie traumatyczne, to nasz system poznawczy niejako się wyłącza i koncentrujemy się wtedy na tym, żeby uratować zdrowie, życie albo własną cześć z danej sytuacji. Systemy pamięciowe działają bardzo słabo, ponieważ pamięć operacyjna nastawiona jest na radzenie sobie z sytuacją, a nie na zapisywanie danych.

Długotrwały stres też może działać w ten sposób?

Długotrwały stres, w ogóle każdy stres, powoduje wydzielanie kortyzolu, który zaburza funkcjonowanie komórek mózgowych. W związku z tym rozmaite rzeczy zapamiętujemy zdecydowanie gorzej. Może zdarzyć się jednak tak, że przez stres niektóre informacje nie zostaną zapisane, np. w sytuacji ryzyka utraty życia czy zdrowia. Bywają też przypadki, kiedy jedno takie wydarzenie może prowadzić do funkcjonalnej amnezji, tzn. nie dochodzi do uszkodzenia mózgu, ale tracimy dostęp do zdarzeń, które poprzedzały dane wydarzenie. To zdarza się jednak bardzo rzadko.

Kiedy szukałam informacji o tłumionych wspomnieniach, najczęściej spotykałam się z odniesieniami do wykorzystania seksualnego. Ludzie mogą wypierać również niewygodne informacje, takie jak np. możliwość zwolnienia z pracy albo romans partnera/ki?

Oczywiście. Zdarza się też tak, że ludzie specjalnie chcą o czymś zapomnieć, np. o krępującej sytuacji. I faktycznie czasem im się to udaje, co prowadzi do lepszego samopoczucia. Nie używałbym tu jednak opisu „wyparcie”, a „tłumienie”. Wyparcie to proces raczej nieświadomy, natomiast tłumienie częściowo jest zależne od nas. Usuwając z pola świadomości tego typu informacje, zużywamy jednak pewną część wysiłku mentalnego. Nieświadomie przez cały czas zajmujemy się utrzymywaniem jakiegoś statusu quo, który nie wiemy, czy jest rzeczywisty. To jest duża doza niepewności, czy mnie zwolnią, czy nie albo czy partner mnie zdradza, czy nie. W związku z tym po jakimś czasie brakuje nam sił i zasobów mentalnych do wykonywania innych czynności. Tracimy więcej energii na podtrzymywanie tłumienia, co prowadzi do gorszego funkcjonowania pamięci, uboższego życia emocjonalnego i mniejszych zdolności poznawczych.

Pamięć jest delikatna i nawet prawdziwe wspomnienia mogą się zmieniać pod wpływem emocji, jakich doświadczamy, kiedy myślimy o danym wydarzeniu

W jaki sposób możemy dowiedzieć się o tym, że tłumimy jakieś wspomnienia, i wydobyć je na wierzch?

Jest to bardzo trudne. Ja też nie pamiętam rozmaitych rzeczy i gdybym pamiętał to, czego nie pamiętam, to bym pamiętał, to jest ten paradoks. Można to zrobić więc bardzo pośrednio, np. posługując się wskaźnikami fizjologicznymi. Jeżeli przykładowo ktoś powie coś związanego z traumatyczną sytuacją, która mogła nam się przydarzyć, zmniejsza się oporność elektryczna skóry, występuje lekkie pocenie się dłoni, co może dowodzić tego, że jakaś sytuacja miała miejsce w przeszłości. To jednak dowód zawodny, ponieważ opiera się na rozumowaniu, że jak pojawiło się pobudzenie fizjologiczne, to pojawiła się również emocja, która musiała towarzyszyć danemu zdarzeniu. Tak jednak nie zawsze musi być. Ludzie mogą też tworzyć fałszywe wspomnienia, co dodatkowo komplikuje sprawę.

Efekt deja vu jest takim przekłamanym wspomnieniem?

Może być częściowo, choć ludzie często tłumaczą sobie to zjawisko jako wspomnienie ze swojego wcześniejszego wcielenia, co oczywiście nie ma tutaj miejsca. Muszę tu wspomnieć o dwóch rodzajach pamięci, które posiadają ludzie. Pierwszy rodzaj to pamięć epizodyczna, która dotyczy naszej przeszłości i zdarzeń, drugi – pamięć semantyczna, czyli nasza wiedza o świecie. W przypadku deja vu występuje takie zjawisko, które polega na tym, że spostrzegając jeden fragment otoczenia, mamy poczucie jego znajomości, ponieważ kiedyś widzieliśmy je w innym kontekście i teraz rozciągamy je na całe otoczenie. Przykładowo, kiedy idę przez miasto i widzę jakieś detale architektoniczne, np. okrągłe okno w budynku, w którym mieszkam, a następnie jestem w obcym mieście i widzę podobne okno, to mam poczucie, że już kiedyś tu byłem. Można powiedzieć, że generalizuję to poczucie znajomości na całą sytuację, na skutek czego pojawia się fałszywe przypomnienie. Istnieje tu jednak znacząca różnica. Deja vu utrzymuje się dosyć krótko, kilka sekund czy minut i znika. Natomiast fałszywa pamięć może utrzymywać się przez dłuższy czas.

Ludzie mają skłonność do tworzenia fałszywych wspomnień? Podaje pan w swojej książce pt. „Psychologia poznania” przykład psychologa, który dopiero po latach dowiedział się, że jego wspomnienie z dzieciństwa jest nieprawdziwe.

Pamięć jest delikatna i nawet prawdziwe wspomnienia mogą się zmieniać pod wpływem emocji, jakich doświadczamy, kiedy myślimy o danym wydarzeniu. Fałszywa pamięć polega na tym, że przypominamy sobie zdarzenia z naszej przeszłości, które niekoniecznie musiały mieć miejsce. Niektórzy mogą pamiętać wydarzenia, które mogły im zostać zasugerowane lub przekazane np. przez rodziców czy rodzeństwo. Siła sugestii jest tak duża, że nasz umysł czyjeś wspomnienia przyjmuje jako własne. W niektórych sytuacjach może dojść do tego, że osoby, które twierdzą, że są ofiarami molestowania seksualnego, faktycznie nimi nie są, ale ta informacja została im zaszczepiona.

Nasza pamięć bywa zawodna i gdybyśmy mogli jej w pełni ufać, to bylibyśmy osobami doskonałymi, ale jednocześnie nieszczęśliwymi

W latach 90. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych pojawiły się liczne oskarżenia o nadużycia seksualne w dzieciństwie wysuwane w większości przez kobiety przeciwko swoim rodzicom. Powstały wtedy organizacje, które odpierały ich zarzuty, wyjaśniając, że to właśnie fałszywe wspomnienia. Jak to możliwe?

Niekiedy fałszywe wspomnienia powstają podczas psychoterapii, kiedy ludzie błędnie interpretują własne sny czy stworzone przez siebie symboliczne rysunki. Kontrolowane badania empiryczne dowodzą, że wspomnienia te mogą być skutkiem angażowania wyobraźni. Kiedy ludzie wyobrażają sobie jakąś sytuację z przeszłości, którą znają z opowieści, w pewnym momencie mogą uznać, że też w niej uczestniczyli. Szczególnie jest to prawdopodobne wtedy, kiedy istnieją jakieś obrazy, które sugerowałyby, że ktoś coś przeżył. Wtedy skuteczność wywoływania fałszywych wspomnień wynosi ok. 50 proc. Natomiast pozostałe techniki eksperymentalne są skuteczne na poziomie 25-30 proc. Mówiąc inaczej, kiedy próbujemy u kogoś wywołać fałszywe wspomnienia za pomocą różnych technik, to i tak znaczna część ludzi jest na to działanie odporna.

Jesteśmy w stanie odróżnić  fałszywe wspomnienie od prawdziwego? Po tym, co pan mówi, wydaje mi się to niewykonalne.

Opowiem pani anegdotę o Danielu Schacterze, który zajmował się odzyskanymi wspomnieniami, przyglądając się fałszywej pamięci. W badaniu, które prowadził, wykrywano pewne zmiany w zapisach neuroobrazowych mózgu występujące u ludzi, u których pojawiały się fałszywe wspomnienia. Zmiany te były odmienne od tego, co działo się w mózgu uczestników, kiedy przypominali sobie coś, co dobrze pamiętali. To wzbudziło olbrzymie zainteresowanie dziennikarzy. Niestety okazało się, że popełniono błąd przy interpretacji wyników. Do tej pory nie potrafimy zbytnio odróżnić od siebie tych dwóch typów wspomnień. Można to robić bardzo pośrednio, ale to jest sprawa niezwykle trudna. Tutaj wchodzą w grę takie techniki, które czasami są wykorzystywane przy analizie zeznań.

To znaczy?

Sprawdza się, czy ludzie pamiętają jakieś percepcyjne szczegóły danego zdarzenia, czy zanotowali jedynie, że coś nieprzyjemnego im się przydarzyło. Jeżeli dane zdarzenie faktycznie miało miejsce, to świadkowie mogą pamiętać jeszcze inne detale, takie jak zapach, dźwięki czy szczególne obrazy. W związku z tym można zobaczyć, czy w opisach, które dana osoba przedstawia, znajduje się tylko i wyłącznie goły scenariusz zdarzenia, a nie ma elementów scenografii. W trakcie analizy można również brać pod uwagę to, czy jest to wspomnienie stałe, czy zmienne. Pamięć ma strukturę skojarzeniową, więc uruchomienie jednej treści pamięciowej może spowodować przypomnienie sobie czegoś innego i nasza relacja może ulegać wzbogaceniu o dodatkowe elementy, co jest niezgodne z takim powszechnym przekonaniem, że nasze wspomnienia są niezmienne.

Czyli tak naprawdę nie możemy ufać swojej pamięci w stu procentach?

Niestety nasza pamięć bywa zawodna i gdybyśmy mogli jej w pełni ufać, to bylibyśmy osobami doskonałymi, ale jednocześnie nieszczęśliwymi. Świadczą o tym przypadki hipermnezji, czyli zapamiętywania wszystkiego, co przydarzyło się danej osobie. Niemożność zapomnienia jest czymś bardzo nieprzyjemnym.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: