Porody domowe w czasie pandemii: „Kobiety coraz częściej uprawiają turystykę porodową, boją się rodzić w szpitalach
![poród domowy w czasie pandemii](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2020/11/gettyimages-628138854-1140x691.jpg)
– To najpiękniejszy moment w moim życiu, nie chcę pamiętać, a tym bardziej przeżyć sytuacji, że trafiam do szpitala z łapanki i do lekarza z łapanki – tłumaczą przyszłe mamy. Są w stanie przemierzyć wiele kilometrów do polecanego szpitala. To samo dotyczy porodów domowych: coraz częściej proszą o przyjazd położnej 100-200 km do porodu – mówią nam położne Kamila Ciastek-Majtyka i Sylwia Ura-Polak.
„W dużych miastach porodówki nie są bezpieczne”
– Mam termin na 25 listopada. Nie brałam pod uwagę porodu poza szpitalem, bo bardziej niż zarażenia obawiam się jednak powikłań okołoporodowych, tym bardziej, że raz już straciłam dziecko– przyznaje w rozmowie z Hello Zdrowie Dominika, która oczekuje narodzin córeczki w Krakowie.
Innego zdania są jej koleżanki ze szkoły rodzenia (oczywiście zdalnej), które jeszcze latem zdecydowały się na współpracę z położną przyjmującą porody w domu.
– To najpiękniejszy moment w moim życiu, nie chcę pamiętać, a tym bardziej przeżyć sytuacji, że trafiam do szpitala z łapanki i do lekarza z łapanki. W dużych miastach porodówki nie są bezpieczne od wirusa, nerwów i zmęczonego personelu. Na to wszystko nie będzie ze mną mojego męża – tłumaczy Iwona.
Termin ma na 6 grudnia i już od kilku tygodni nerwowo śledzi zmiany w rozporządzeniach dotyczących zasad kwarantanny czy porodu podczas pandemii.
– Przy tak dużej dynamice zachorowań w Krakowie nie mamy pewności, czy mąż nie zarazi się od kogoś w pracy, bo niestety chodzi do pracy – dodaje Iwona.
Na forach porodów domowych od miesięcy trwa gorąca wymiana informacji o położnych, które mają jeszcze wolne terminy porodów. Te z większym doświadczeniem przyjmują już terminy z lutego i marca.
„Obserwujemy wzrost zainteresowania porodami domowymi”
– Kobiety coraz częściej uprawiają turystykę porodową. Są w stanie przemierzyć wiele kilometrów do polecanego szpitala. To samo dotyczy porodów domowych, coraz częściej proszą o przyjazd położnej 100-200 kilometrów do porodu – mówi Kamila Ciastek-Majtyka, prowadząca praktykę położniczą w Jelczu-Laskowicach k. Wrocławia.
Ona sama krótko przed pandemią jechała do porodu 260 km. Już w czasie pandemii miała do pokonania 160 km. Czy porodów jest teraz więcej?
– Jedna położna nie jest w stanie przyjąć więcej porodów, niż zwykle, bo ryzyko, że dwie kobiety urodzą w jednym czasie będzie wysokie, ale wzrasta liczba położnych, które takie porody przyjmują. Kiedy pod koniec sierpnia zorganizowałam kurs „Aspekty prawne porodu domowego. Samodzielność położnej”, miejsca sprzedały się w dwie godziny – opowiada pani Kamila.
To obostrzenia w szpitalu sprowokowały kobiety, by rozejrzeć się za alternatywami i odkryć inne opcje.
– Rzeczywiście obserwujemy wzrost zainteresowania porodami domowymi. Pragnę jednak zaznaczyć, że sam strach przed szpitalem nie powinien być głównym doradcą i to zdecydowanie za mało, by położna podjęła się przyjęcia takiego porodu. Kobieta przede wszystkim powinna mieć zaufanie do swojego ciała i swoich umiejętności i czuć się komfortowo z myślą o porodzie w domu. A nie każda ciężarna, która odczuwa lęk przed szpitalem, będzie czuła się bezpiecznie w domu – przekonuje położna Sylwia Ura-Polak prowadząca w sieci profil Birth Coach Project i zajmująca się edukacją o prawach przysługujących pacjentkom.
Tego typu poród może być
– Poród domowy to przede wszystkim rodzinne, piękne wydarzenie, chcemy, aby takim pozostało, chcemy dać przyszłym rodzicom namiastkę normalności, chcemy, aby ten poród nie różnił się od czasu sprzed pandemii – tłumaczy Kamila Ciastek-Majtyka.
Jak zapewnia, w swojej praktyce nie wymaga testu na COVID-19, a kwarantannę sprawdza w systemie ochrony zdrowia.
– Przygotowanie do porodu nie różni od tego sprzed czasów pandemii. Jeśli pacjentka jest na kwarantannie, czekam z wizytą, aż się skończy. A w sprawie zarażenia – po prostu ufam, rodzice też mi ufają – odpowiada na pytanie, czy nie boi się zarażenia.
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2020/11/sylwia-ura-polak.jpg)
”Strach przed szpitalem to zdecydowanie za mało, by położna podjęła się przyjęcia takiego porodu. Kobieta przede wszystkim powinna mieć zaufanie do swojego ciała i swoich umiejętności i czuć się komfortowo z myślą o porodzie w domu”
„Kobiety bardzo się boją, my też”
Lęk i niepewność towarzyszą Paulinie, która będzie rodzić na przełomie listopada i grudnia:
– Przed szpitalem, gdzie chcę rodzić, stoi długa kolejka karetek z chorymi, bo jest w części covidowy. A co będzie, jeśli urodzę w karetce, albo mój partner nie zdąży mnie dowieźć na czas? – pyta przyszła mama Natalki.
Niestety sytuacja na oddziałach ginekologiczno-położniczych zmienia się tak dynamicznie, że rodząca do ostatniej chwili nie może być pewna w którym szpitalu, ani według jakich procedur urodzi swoje dziecko. W mniejszych miejscowościach jest jeszcze gorzej, bo wiele oddziałów jest zamykanych, a poród w innej miejscowości wiąże się z całkowitą izolacją od bliskich.
– Kobiety bardzo się boją, my też. Zwłaszcza transferu w czasie porodu. Przed pandemią położna jechała z pacjentką do szpitala, opieka była płynna, położna i lekarz Izby Przyjęć przyjmowali ją po wywiadzie z położną, która ją przywiozła. To gwarantowało bezpieczeństwo, bo wszyscy wiedzieli co zostało zastosowane w domu, od czego można zacząć w szpitalu. Teraz, przy zamkniętych szpitalach i problemach z kontaktem telefonicznym, nie wyobrażam sobie, jak przekazać np. kobietę w drugim okresie porodu, w trakcie skurczów partych, kiedy nie mogę podejść z nią pod Izbę Przyjęć. Transfery zdarzają się bardzo rzadko, a dotychczas korzystamy ze znajomości, kontaktów prywatnych do innych położnych pracujących w szpitalach – wyjaśnia Kamila Ciastek-Majtyka.
Takich sytuacji nie ma dużo, ale plany awaryjne powinny być przygotowane także przez położną, a teraz na każdym kroku pełno jest niewiadomych.
Przyszłe mamy wybierają poród w domu, by mieć komfort obecności partnera. Wiele par nie wyobraża sobie, by rozdzielić się w tej ważnej chwili. Choć w wytycznych Ministerstwa Zdrowia dotyczących opieki nad kobietą w ciąży, porodzie i po porodzie w czasie pandemii SARS-CoV-2 z połowy września nie ma odgórnego zakazu porodów rodzinnych, na oddziałach różnie bywa. W teorii ostateczną decyzję podejmuje ordynator biorąc pod uwagę warunki lokalowe i możliwość odizolowania rodzącej i towarzyszących jej osób od pozostałych pacjentek. Osoba towarzysząca wypełnia ankietę epidemiologiczną, musi mieć maseczkę i rękawiczki, wpuszczona zostanie w momencie rozpoczęcia porodu, a wyjść musi po dwóch godzinach od narodzin. W praktyce nikt nie chce zajmować się osobą z zewnątrz i brać odpowiedzialności za jej zdrowie.
W warunkach domowych takich obostrzeń nie będzie. Ważne jednak będzie nastawienie psychiczne kobiety.
– Poród jest w głowie. Jeśli głowa jest gotowa i czuje spokój wewnętrzny, wtedy ciało ma najlepsze zasoby, by przeprowadzić dziecko bezpiecznie i sprawnie na druga stronę brzucha mamy. Ta sama zasada dotyczy osób towarzyszących w porodzie. Jeśli partner odczuwa duży i negatywny stres związany z porodem w domu, mimowolnie może się on udzielać rodzącej. Dlatego tak ważne jest, by była to przemyślana decyzja i by każdy, kto towarzyszy kobiecie w porodzie czuł się z tą sytuacją komfortowo – dodaje Sylwia Ura-Polak.
Dlatego ważne jest, by położna, która zgodzi się przyjmować poród w domu, znała przyszłych rodziców i miała szansę sprawdzić, jakie mają nastawienie do porodu i jak reagują na stres. Nie ma przecież nic gorszego, niż sytuacja, kiedy zestresowany przyszły tato wymaga pomocy tak samo jak coraz bardziej stresująca się z jego powodu przyszła mama. Przedstawicielki stowarzyszeń zrzeszających położne czy zwolenników porodów rodzinnych, np. „Dobrze urodzeni – niezależna inicjatywa rodziców i położnych” powtarzają, że na poród domowy nie należy się decydować z powodu pandemii i strachu przed szpitalem.
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2020/11/kamila-ciastek-majtykaa-850x850.jpg)
”Kobietom, które chcą porodu domowego „na ostatnią chwilę”, spokojnie tłumaczymy, że strach przed szpitalem nie jest dobrym doradcą i powinny być otwarte na różne możliwości”
Podobnego zdania jest Kamila Ciastek-Majtyka:
– Kobietom, które chcą porodu domowego „na ostatnią chwilę”, spokojnie tłumaczymy, że strach przed szpitalem nie jest dobrym doradcą i powinny być otwarte na różne możliwości, np. na to, że jeśli nie wyjdzie plan A, to trzeba będzie zrealizować plan B lub C. Jeśli nie uda się urodzić w domu, to bezpieczniej będzie w szpitalu, czasem poród kończy się cięciem cesarskim i też trzeba to przepracować. Ale z drugiej strony zapewnić kobietę, że jeśli poród będzie przebiegał prawidłowo, to położna zrobi wszystko, aby dziecko urodziło się w domu i w nim pozostało.
Domowy poród może nie dojść do skutku z powodu problemów zdrowotnych mamy i dziecka, czy zaburzeń w przebiegu ciąży. Dlatego tak ważna jest elastyczność i gotowość do zmiany decyzji. Warto też brać pod uwagę, że opieka nad noworodkiem urodzonym w domu także jest teraz utrudniona. O ile opieka położnej przebiega bez zmian, o tyle gorzej jest z dostępnością pediatry.
– Lekarze z przychodni od początku marca nie robią wizyt domowych, a telewizyta nie wystarczy, kiedy trzeba zbadać 12- godzinnego noworodka. Niektórzy umawiają wizyty w gabinecie, ale wtedy na ogół noworodek ma już dwa tygodnie – mówi pani Kamila.
Do rutynowych badań po porodzie należy badanie pulsoksymetryczne, badanie krwi włośniczkowej pod kątem wrodzonych chorób metabolicznych i badanie słuchu. Torba każdej położnej wyposażona jest w pulsoksymetr noworodkowy, test wykonujemy kilkakrotnie. W trzeciej dobie położne pobierają krew z piętki na specjalną bibułę i wysyłają lub odwożą do Pracowni Badań Przesiewowych. Na badanie słuchu rodzice udają się do rekomendowanego ośrodka.
Zobacz także
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2019/03/oferta-img-3.jpg)
„Miednica to nasze kobiece centrum dowodzenia”. Mięśnie Kegla potrzebują treningu, fizjoterapeutka wyjaśnia jak to robić i w jaki sposób ciało nam się odwdzięczy
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2020/12/gettyimages-1219947727-850x425.jpg)
„Chciałam mieć dziecko, póki jeszcze jestem w pełni samodzielną osobą” – mówi 33-latka. Stwardnienie rozsiane nie jest przeciwwskazaniem do zajścia w ciążę
Polecamy
![Noworodek. Tekst o porodzie w taksówce](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2024/11/noworodek-szpital-facebook-850x481.jpg)
Niezwykły poród w centrum Warszawy. Dziewczynka przyszła na świat w… taksówce!
![na zdjęciu: smutna kobieta w swoim mieszkaniu, tekst o zespole stresu popandemicznego - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2024/08/smutna-kobieta-w-mieszkaniu_adobestock-850x478.jpeg)
Lęk, bezsenność, niepokój. Czym jest zespołu stresu popandemicznego?
![Marina Łuczenko-Szczęsna w Opolu](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2024/07/mw_20230517_01_138x-850x465.jpg)
Marina Łuczenko reaguje na sugestię zdjęcia w podpasce poporodowej. „To, że coś jest naturalne, nie oznacza, że trzeba to pokazywać”
![Na zdjęciu młoda mama z noworodkiem, chwilę po porodzie- Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2024/05/adobestock_299220326-kopia-1-850x536.jpg)
„O, w poród się bawimy? Moje pieski tak robią”. Rzecznik Praw Pacjenta interweniuje w sprawie opieki okołoporodowej w jednym z krakowskich szpitali
się ten artykuł?