Przejdź do treści

„Na policji kobieta, która doświadczyła gwałtu w małżeństwie, może usłyszeć, że właściwie nic się nie stało, bo ona jest żoną i seks należy do jej obowiązków” – mówi Joanna Piotrowska, założycielka Feminoteki

Joanna Piotrowska. Zdj: Barbara Sinica
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Najczęściej mamy w głowie, że gwałciciel to zboczeniec wyskakujący z krzaków, tymczasem wszystkie badania, także polskie, pokazują, że ponad 80 proc. kobiet, które doświadczyły gwałtu, znało sprawcę – mówi Joanna Piotrowska z Feminoteki. Czasem gwałcicielem okazuje się najbliższa osoba, czyli mąż. Ale w Polsce wiele kobiet wciąż jest przekonanych, że seks się mężowi należy. Dyskusję na ten temat ma szansę zapoczątkować książka „Gwałt w małżeństwie”.

Ewa Podsiadły-Natorska: Czy możemy oficjalnie ogłosić, że książka „Gwałt w małżeństwie” ukaże się we wrześniu?

Joanna Piotrowska: Tak. Zakończyłyśmy ostatnią korektę i książka jest gotowa do druku. Zdecydowałyśmy się na przekład książki amerykańskiej badaczki i naukowczyni feministycznej Diany E. H. Russell. Była to pierwsza książka na temat gwałtu w małżeństwie, która ukazała się w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze wydanie pochodzi z lat 80.; wtedy też przeprowadzono pierwsze badania. Książka została dostosowana do polskich realiów. Wstęp uwzględniający polską specyfikę prawną przygotowali prawnicy Adam Kuczyński i Kamila Ferenc z Fundacji przeciw Kulturze Gwałtu. Książka ma także wprowadzenie uwzględniające kontekst społeczny w Polsce przygotowane przez ekspertki z Feminoteki.

Ta książka zapoczątkowała zmianę w prawie w Stanach Zjednoczonych, jeśli chodzi o postrzeganie gwałtu w małżeństwie, i rozpoczęła debatę na ten temat. Wcześniej feministyczne aktywistki i badaczki poruszały kwestię gwałtu, natomiast gwałt w małżeństwie nie był rozpoznany. Dopiero badania Diany E. H. Russell spowodowały, że można było zobaczyć, jaka jest skala tego zjawiska.

Jaka była?

Do momentu badań Diany Russell w ogóle nie poruszano tego tematu. Uważano, że skala zjawiska jest nikła, że problem praktycznie nie istnieje. Russell tłumaczy w swojej książce, że wynikało to z tego, jak głęboko zakorzeniony był mit gwałtu w małżeństwie, zgodnie z którym uważano, że obowiązkiem wychodzącej za mąż kobiety jest świadczenie usług seksualnych. Takie też było prawo – w wielu amerykańskich stanach wymuszenie seksu w małżeństwie nie podlegało karze. Przyjęto, że można karać za zgwałcenie osoby obcej czy osoby niebędącej w związku, natomiast w związku małżeńskim seks się mężowi po prostu należał, zatem skala zjawiska nie była znana.

Tymczasem Russell szacuje, że gwałtu w małżeństwie doświadczyło między 14 a 17 proc. kobiet, choć jej szacunki są bardzo ostrożne. Swoje badania przeprowadziła w sposób bardzo wyważony, żeby nikt nie mógł ich podważyć. Zdawała sobie sprawę, że poddanie tego tematu pod dyskusję będzie bardzo trudne i że może pojawić się opór ze strony prawodawców. Russell metodologię swoich badań opisuje bardzo szczegółowo. Według niej, gdyby w badaniach pod uwagę wzięto również kobiety, które nie były w formalnych związkach małżeńskich, a w konkubinatach, to ten procent wzrósłby do ponad 20. A mówimy przecież o latach 80, kiedy temat przemocy seksualnej wobec kobiet dopiero zaczynał się przebijać do debaty publicznej, więc opór kobiet, ich niechęć oraz wstyd do wypowiadania się był o wiele większy niż teraz.

Unsplash

Mimo to książka nie straciła na aktualności.

Absolutnie nie, choć trochę się obawiałam, czy nikt nie zarzuci nam, że książka miała pierwsze wydanie w latach 80. Podjęłyśmy jednak decyzję o publikacji, bo w Polsce wciąż bardzo rzadko temat przemocy seksualnej wobec kobiet jest podnoszony. Mało jest też publikacji napisanych nie z perspektywy prawnej czy psychologicznej, a z perspektywy społecznej. Książka „Gwałt w małżeństwie” zapoczątkowała debatę w Stanach Zjednoczonych. Gdy zaczęłam ją czytać, zdałam sobie sprawę, że jesteśmy dokładnie w tym samym punkcie, a nawet wcześniej niż Stany Zjednoczone były w latach 80. W Polsce nie ma bowiem żadnych badań na ten temat. O gwałcie w małżeństwie jest bardzo mało publikacji, to jest zjawisko w Polsce praktycznie nierozpoznane.

„Gwałt w małżeństwie” . Mat. pras.

Być może są jakieś prace magisterskie czy doktorskie na ten temat, ale do takich materiałów bardzo trudno dotrzeć, więc chciałabym skierować prośbę do autorów – jeżeli ktoś napisał na temat gwałtu w małżeństwie publikację z własnymi badaniami, to bardzo chętnie byśmy się takiej pracy przyjrzały.

Kobiety w Polsce wstydzą się przyznać, że mąż wymusił na nich seks?

Wstydzą się, ale podobnie jak część kobiet w Stanach Zjednoczonych w latach 80. nie uznają, że doszło do gwałtu. Myślą, że seks małżeński to ich powinność. Gdy prowadzę warsztaty samoobrony i asertywności dla kobiet WenDo, w których uczestniczą również kobiety z doświadczeniem przemocy, spotykam się z Polkami, które wyznają, że odeszły od męża. Głównym powodem był inny rodzaj przemocy, jednak z czasem zdały sobie sprawę, że były też zmuszane do seksu. Przyznam szczerze, że było to dla mnie szokiem. Bo to nie były kobiety urodzone 50 czy 60 lat temu, tylko kobiety 30–40-letnie. Doświadczały gwałtu w małżeństwie, ale nie potrafiły tego nazwać. Dopiero spotkania z nami i rozmowy podczas warsztatów uświadomiły im, że to nie one zrobiły coś złego, tylko zostały seksualnie wykorzystane przez męża.

Dlaczego niektóre kobiety uznają, że nie ma czegoś takiego jak gwałt w małżeństwie? Wyniosły to z domu, tak je wychowano?

Ten przekaz funkcjonuje cały czas: wychodząc za mąż, kobieta zobowiązuje się do różnych rzeczy. Staje się bezpłatną pomocą domową i bezpłatną opiekunką do dzieci. Ostatnie badania znów pokazały, że 80 proc. Polek wykonuje większość prac domowych – i są tymi obowiązkami przytłoczone. Ale to jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że nie mamy w Polsce powszechnej edukacji przeciwprzemocowej z prawdziwego zdarzenia. Dlatego wiele kobiet, zwłaszcza pochodzących z tradycyjnych rodzin czy z małych miejscowości, ma przekonanie, że to jest taki pakiet, z którym się wchodzi do małżeństwa: świadczenie bezpłatnych usług seksualnych obok prac domowych czy usług opiekuńczych.

Wydawałoby się, że żyjemy w czasach, w których mężczyźni wiedzą, że chcemy dążyć do związków partnerskich…

W deklaracjach tak jest; mężczyźni faktycznie zdają sobie sprawę z tego, że powinno tak być. Badania pokazują optymistyczny kierunek zmian. Panowie mówią, że owszem, chcą być partnerami, chcą się dzielić obowiązkami, szanują prawa kobiet itd. Praktyka okazuje się jednak inna. Wciąż męska świadomość na temat tego, jaki powinien być współczesny mężczyzna, współczesny partner i współczesny mąż, zmienia się powoli. Panowie wciąż dają sobie przyzwolenie, żeby żądać seksu w małżeństwie. Uznają, że im się to należy.

Może zatem to jest dobre miejsce na apel do kobiet, żeby były bardziej asertywne i pamiętały, że zawsze mogą powiedzieć NIE.

Wydaje mi się, że powinniśmy iść dwutorowo. Przede wszystkim ważna jest rola mediów, blogów, żeby poruszać te tematy, żeby się ich nie bać. Kobiety mieszkające w małych miejscowościach czy na wsiach nie pójdą na spotkanie dotyczące przemocy, nawet jeżeli jej doświadczają, ale przeczytają o niej w internecie. A moc internetu jest gigantyczna i możemy ją wykorzystać, żeby ten przekaz szedł w świat, żeby kobiety się dowiadywały, że mają prawo powiedzieć NIE, że mają prawo odmówić, a jeśli zostaną zmuszone do seksu, to jest to przestępstwem i mają prawo szukać pomocy, wsparcia. Ten negatywny, stereotypowy przekaz wylewa się ze wszystkich stron, np. z muzyki popularnej, z disco-polo. Widać go też w komentarzach, kiedy ukazują się teksty na temat kobiet, które zostały skrzywdzone. Wciąż mnóstwo jest przerzucania winy i odpowiedzialności na kobietę, natomiast sprawca zostaje w cieniu, jest tłumaczony, usprawiedliwiany.

Powiedzmy, jak gwałt w małżeństwie traktowany jest przez polskie prawo. Aby sprawca został zatrzymany, kobieta, która doświadczyła przemocy seksualnej, powinna pójść na policję.

W polskim prawie nie istnieje taka kategoria jak „gwałt w małżeństwie”. Mamy natomiast „zgwałcenie” bez względu na to, czy w małżeństwie czy poza nim. Zgodnie z prawem, jeżeli dojdzie do wymuszenia aktu seksualnego czy innej czynności seksualnej, bez względu na to, kim jest sprawca – czy osobą obcą, czy bliską – teoretycznie można iść na policję i zgłosić przestępstwo.

Czemu teoretycznie?

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy kobieta zdecyduje się zgłosić gwałt na policję, tam może usłyszeć, że nie ma racji, że właściwie nic się nie stało, bo ona jest żoną i seks należy do jej obowiązków, więc to ona jest winna. Dzieje się tak, ponieważ policja nie przechodzi szkoleń w tym zakresie. Są przygotowane dla policji procedury postępowania z osobami z doświadczeniem przemocy seksualnej, które m.in. opracowywała Feminoteka i te procedury zostały przyjęte, ale policja ich nie zna, co oznacza, że nie zaistniały w praktyce. Nasza rada dla kobiet jest więc taka, żeby zgłosić się na przykład do naszej fundacji lub innej instytucji pomocowej i poprosić o wsparcie, by mieć pewność, że policja odpowiednio się zachowa, a pokrzywdzona kobieta nie doświadczy kolejnej traumy.

W czym możecie pomóc?

Przede wszystkim przejść przez procedury. Jest bardzo ważne, żeby kobieta samodzielnie podejmowała decyzje, co chce zrobić, a my będziemy dla niej wsparciem. Możemy pójść z nią na policję, będziemy jej towarzyszyć w procedurach sądowych, mamy bezpłatne porady prawne, psychologiczne, a także jogę dla kobiet po traumie wynikającej z przemocy seksualnej.

Jak często zgłaszają się do Feminoteki kobiety po gwałtach małżeńskich?

Nie jest to duża grupa, ale się zgłaszają.

dziewczyna z lustrem

Jak wygląda ich późniejsze życie? Czy one odchodzą od mężów, czy z nimi zostają?

Jest bardzo różnie. Wszystko zależy od tego, w jakiej kobieta jest sytuacji ekonomicznej, czy ma wsparcie bliskich osób, czy będzie w stanie się samodzielnie utrzymać, jak duża jest presja ze strony jej bliskich, rodziny itp. Czynników jest mnóstwo i nie da się generalizować. Również z badań Diany E. H. Russell wynika wielka różnorodność zachowań kobiet, które zostały zgwałcone w małżeństwie. Przypadki i reakcje na ten rodzaj przemocy są bardzo różne.

Wracając do książki: co jeszcze w niej znajdziemy?

Russell opisuje głośne przypadki, szczegółowo je analizuje. Pokazuje, jak wyglądały pierwsze procesy sądowe dotyczące gwałtu w małżeństwie i jakie zapadały wyroki, co się potem działo z gwałcicielami, jakie były konsekwencje ich czynów. Opisuje również mechanizm przerzucania winy i odpowiedzialności ze sprawcy na ofiarę, a ponadto pokazuje kontekst społeczny – jakie jest podejście do przemocy seksualnej, w tym do przemocy w małżeństwie. Ta książka to nie tylko relacja z badań; ona ma znacznie szerszy kontekst. Jest niezwykle interesująca, ale też trudna, smutna, lecz przede wszystkim szalenie ważna. To krok milowy, jeśli chodzi o temat gwałtu w małżeństwie, ale nie tylko – również jeśli chodzi o przemoc seksualną wobec kobiet w relacjach intymnych. Najczęściej mamy w głowie, że gwałciciel to zboczeniec wyskakujący z krzaków, tymczasem wszystkie badania, także polskie, pokazują, że ponad 80 proc. kobiet, które doświadczyły gwałtu, znało sprawcę.

Jaki nakład planujecie?

Na początek 200 egzemplarzy. Nie jest to łatwy temat, więc w razie zainteresowania zrobimy dodruk. Książkę w wersji papierowej będzie można kupić przez naszą stronę internetową, nie mamy natomiast praw do e-booka. Jednocześnie wznawiamy zbiórkę pieniędzy na sfinansowanie tej publikacji. W ostatnim czasie musiałyśmy całą naszą energię zaangażować w pomoc ośmiu kobietom po gwałcie, wśród których jedna ma 14, a druga 18 lat. Zbierałyśmy pieniądze na fundusz przeciwprzemocowy, by opłacić dla nich terapię, leczenie, pomoc prawną, psychologiczną. Sfinansowałyśmy publikację „Gwałtu w małżeństwie” ze swoich pieniędzy, dlatego zapraszamy do wpłat. Mamy do zebrania jeszcze 16 tysięcy z planowanych 20. Myślę, że to bardzo ważna książka i mam nadzieję, że rozpocznie w Polsce zmianę, jeśli chodzi o postrzeganie tego tematu.

Więcej o książce „Gwałt w małżeństwie” oraz o zbiórce możesz przeczytać tutaj: https://feminoteka.pl/pomoz-nam-wydac-ksiazke-gwalt-w-malzenstwie/.

Jeśli doświadczyłaś gwałtu w małżeństwie, innej formy przemocy seksualnej czy jeszcze innego rodzaju przemocy, fundacja Feminoteka jest po to, by Ci pomóc. „Pomagamy kobietom i dziewczętom powyżej 15. roku życia, mieszkającym na terenie Warszawy. Zajmujemy się wszystkimi rodzajami przemocy – psychiczną, fizyczną, ekonomiczną i seksualną – w rodzinie i poza nią. Nasze wsparcie – prawne i psychologiczne jest bezpłatne. Możesz liczyć na poufność i anonimowość”.

Antyprzemocowy telefon dla kobiet czynny jest we wtorki, środy, czwartki od godz. 13 do godz. 19 pod numerem: 572 670 874. Przy telefonie dyżurują kobiety – ekspertki z zakresu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie po specjalnych szkoleniach i kursach. Udzielą wszelkiej pomocy i potrzebnego wsparcia. Umówią, jeśli będzie taka potrzeba – na poradę prawną i/lub psychologiczną.

Joanna Piotrowska – założycielka Feminoteki. Prezeska zarządu fundacji. Pedagożka, andragożka, trenerka samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt WenDo, trenerka i ekspertka antydyskryminacyjna, równościowa i antyprzemocowa. Absolwentka Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie oraz Studium Poradnictwa i Interwencji Kryzysowej organizowanego przez Instytut Psychologii Zdrowia.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: