Przejdź do treści

Pan Pielęgniarka o pracy z defibrylatorem. „My robimy to naprawdę i nie wygląda to tak jak na filmach…”

Ratownicy medyczni w pracy / gettyimages
Ratownicy medyczni w pracy / gettyimages
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Z czym najbardziej kojarzy się ratownictwo medyczne? Z defibrylatorem, czyli urządzeniem ratującym życie. Okazuje się jednak, że wokół niego narosło wiele mitów. Pan Pielęgniarka rozprawia się z nimi w najnowszym poście na swoim profilu na Instagramie. 

Defibrylator – jak działa?

Defibrylator. Chyba najbardziej z nim kojarzy się ratownictwo medyczne. Te wszystkie „CLEAR!!!” I strzał… każdy z was kiedyś w żartach udawał, że to robi, nie? My robimy to naprawdę i nie wygląda to tak jak na filmach. Dużo narosło mitów wokół defibrylacji. Rozprawiałem się z nimi w książce…” – zaczyna Mateusz Sieradzan, znany wielu jako „Pan Pielęgniarka”, na swoim profilu na Instagramie.

I wyjaśnia, że sprzęt ze zdjęcia (czyli defibrylator) przydaje się nie tylko w reanimacji, choć wtedy jest chyba najczęściej stosowany na SORze.

„Warto tu dodać, że reanimowany człowiek, może mieć różne rytmy serca. Nie każdy z nich leczy się prądem. Trzeba wiedzieć który, jaką energią, co ile czasu… to wszystko jest bardziej skomplikowane niż na filmach. Miejsce łyżek (czyli tych żelazek) jest tylko w uchwytach albo na pacjencie.

Pacjent musi być suchy, więc defibrylacja w deszczu odpada. Nie można strzelać w atmosferze wysyconej tlenem lub innymi łatwopalnymi parami. Przed przyłożeniem łyżek do klatki piersiowej trzeba je nażelować, by nie poparzyć pacjenta i poprawić przewodzenie. Warto też znać swój defibrylator. U mnie są trzy różne modele” – wyjaśnia „Pan Pielęgniarka”.

Dalej specjalista pisze: „Jeśli przyłożysz łyżki do klatki, naładujesz je i będziesz chciał strzelić, a nagle rytm się zmieni i nie będzie wymagał defibrylacji, to trzeba wiedzieć, jak rozładować łyżki, by nie stać jak debil ze zdziwioną miną, lub by broń Boże nie przenosić ich w powietrzu naładowanych”.

Możesz uratować czyjeś życie

„Pan Pielęgniarka” w poście zawarł także apel do każdego z nas:

„To jest najbardziej niebezpieczny sprzęt u nas, którym można się niechcący bardzo łatwo zabić. Natomiast tu mój apel: to nie to samo co defibrylator AED na ulicy! Tych defibrylatorów używajcie zawsze, gdy tylko można! Wystarczy odpakować, włączyć i wykonywać polecenia. Nie trzeba właściwie nic wiedzieć. Proszę to robić DO CHOLERY!” – pisze w poście.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

⚡️Defibrylator⚡️ Defik, skop, pierdolnik. Chyba najbardziej z nim kojarzy się ratownictwo medyczne. Te wszystkie „CLEAR!!!” I strzał…każdy z Was kiedyś w żartach udawał, że to robi, nie?? My robimy to naprawdę i nie wyglada to tak jak na filmach. Dużo narosło mitów wokół defibrylacji. Rozprawiałem się z nimi w książce. Sprzęt ze zdjęcia przydaje się nie tylko w reanimacji, choć wtedy jest chyba najczęściej stosowany na SORze. Warto tu dodać, że reanimowany człowiek, może mieć różne rytmy serca. Nie każdy z nich leczy się prądem. Trzeba wiedzieć który, jaką energią, co ile czasu…to wszystko jest bardziej skomplikowane niż na filmach. Miejsce łyżek (czyli tych żelazek) jest tylko w uchwytach, albo na pacjencie. Pacjent musi być suchy, więc defibrylacja w deszczu odpada. Nie można strzelać w atmosferze wysyconej tlenem, lub innymi łatwopalnym parami. Przed przyłożeniem łyżek do klatki piersiowej, trzeba je nażelować, by nie poparzyć pacjenta i poprawić przewodzenie. Warto też znać swój defibrylator. U mnie są 3 różne modele. Jeśli przyłożysz łyżki do klatki, naładujesz je i będziesz chciał strzelić, a nagle rytm się zmieni i nie będzie wymagał defibrylacji, to trzeba wiedzieć jak rozładować łyżki, by nie stać jak debil ze zdziwioną miną, lub by broń Boże nie przenosić ich w powietrzu naładowanych. To jest najbardziej niebezpieczny sprzęt u nas, którym można się niechcący bardzo łatwo zabić. Natomiast tu mój apel: to nie to samo co defibrylator AED na ulicy!!! Tych defibrylatorów używajcie zawsze, gdy tylko można! Wystarczy odpakować, włączyć i wykonywać polecenia. Nie trzeba właściwie nic wiedzieć. Proszę to robić DO CHOLERY!!! #zdefibrylujmniebejbe Moja ksiazka?link w bio #panpielęgniarka #pielegniarka #ratownikmedyczny #ratownik #sor #defibrylacja #aed #szpital #ratunkowy #ratownictwomedyczne #defibrylator #anestezjologia #oiom #sortojestdramat

Post udostępniony przez Pan Pielęgniarka (@panpielegniarka)

„Pan Pielęgniarka”

Kim jest „Pan Pielęgniarka”? To Mateusz Sieradzan – urodzony w 1990 roku absolwent ratownictwa medycznego i pielęgniarstwa na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Autor bloga „Pan Pielęgniarka”, na którym przybliża potencjalnym pacjentom temat Państwowego Ratownictwa Medycznego, a w szczególności funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Autor książki „SOR – to jest dramat„. Pracuje na jednym z warszawskich oddziałów ratunkowych.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.