Alkohol wytrąca bakterie z równowagi
się ten artykuł?
Nadużywanie alkoholu szkodzi naszym bakteriom. A wszystko, co szkodzi im, szkodzi też nam.
Od pewnego czasu wiadomo, że ludzie, którzy nie wylewają za kołnierz, często cierpią z powodu dysbiozy, nazywanej też dysbakteriozą układu pokarmowego. Oznacza to tyle, że skład bakterii oraz same bakterie, które w nim żyją i pełnią kluczowe funkcje, są wytrącone z równowagi. Niektórych brakuje. Innych jest zbyt wiele. Jeszcze inne nie pracują. Mechanizm przestaje działać.
Kiedyś nie zwracano na to większej uwagi. Dziś badania bakterii to dziedzina, która przyciąga tęgie umysły i krok po kroku dowiadujemy się więcej o tym, jak ważne jest to, by o nie dbać. Wśród ludzi, którzy podjęli się tych badań, jest dr Bernd Schnabl z University of California. Wraz z kolegami postanowił przyjrzeć się wzajemnej relacji bakterii i wątroby.
Naukowcy zaczęli więc modyfikować geny myszy. Na tapet wzięli dwa, które odpowiadają za produkcję peptydów będących dla naszego układu pokarmowego czymś w rodzaju naturalnych antybiotyków pomagających utrzymać populacje bakterii w jakim takim porządku. W serii eksperymentów sprawdzili, że podawanie myszom alkoholu powoduje rozregulowanie działania wspomnianych genów, obniża produkcję bakteriobójczych związków i powoduje, że społeczności bakterii stawały się bardzo liczne i zaczynały przenikać z układu pokarmowego do krwiobiegu, by trafić do wątroby. Tam były atakowane przez komórki T. Efektem były uszkodzenia organu.
– Jako pierwsi pokazaliśmy mechanizm, który powoduje, że alkohol osłabia działanie jelitowej strategii obronnej. To prowadzi do tego, że ciało przestaje być zdolne do kontrolowania mikrobiomu; bakterie ulegają translokacji i efektem jest choroba wątroby – tłumaczył Bernd Schnabl. Co to ma wspólnego z człowiekiem i alkoholem? Wygląda na to, że wszystko. Gdy przyjrzano się bliżej próbkom pobranym od ludzi, okazało się, że u pijących dużo ludzi zmiany były takie same jak u laboratoryjnych myszy. Organizm nie radził sobie z kontrolowaniem populacji bakterii zasiedlających jelita i te trafiały do krwiobiegu, by później zwiększyć ryzyko chorób wątroby. Okazuje się więc, że alkohol niszczy jej komórki nie tylko bezpośrednio, ale także pośrednio.
Zobacz także: Alkohol a antybiotyki
– Jeżeli 5 lub 10 lat temu powiedziano by mi, że manipulowanie genami w jelitach może wpłynąć na wątrobę, powiedziałbym, że ktoś jest szalony. Dziś coraz lepiej rozumiemy, jak działa oś układ pokarmowy – wątroba i wiemy, że jak zmanipulujesz tak niewielką rzecz w jelitach, efekty odczujesz bardzo daleko od nich – komentował Schnabl, a daleko nie oznacza tutaj jedynie wątroby.
Im lepiej rozumiemy znaczenie relacji między nami i naszymi bakteriami, tym więcej dostrzegamy sfer, w których ich równowaga wpływa na nasze dobre samopoczucie. Powiązano je już nawet z tym, jak działa i czego oczekuje mózg – wliczając w to nawet nasze „smaki”. Bada się także zależność między jelitową florą a chorobami psychicznymi i uzależnieniami. Dlatego coraz więcej naukowców wskazuje, że wywołana przez alkohol dysbioza odbija się nawet na tym, jak myślimy.
– Picie dużych ilości alkoholu powoduje, że układ pokarmowy staje się nieszczelny, co pozwala mikrobom łatwiej wpływać na nasz mózg – czy to może tłumaczyć, dlaczego alkoholicy często doświadczają depresji i stanów lękowych? Nasza dieta zmienia mikrobiom w naszych jelitach – czy taka zmiana może odbijać się na naszym umyśle? – pytał Ed Young w bestsellerowej I Contain Multitudes: The Microbes Within Us and a Grander View of Life. I odpowiadał, że wiele na to wskazuje i jedynie naukowa ostrożność każe badaczom czekać z ogłoszeniem, że jest to pewne.
Czekając na potwierdzenie, można jednak to i owo stwierdzić. Na przykład, że tłumaczy to, dlaczego kefir pomaga na kaca. A także to, że powrót do formy po nadużywaniu alkoholu to proces długotrwały i zdecydowanie nie wystarcza odtrucie organizmu. Być może dlatego, że nie tylko samemu trzeba odzyskać równowagę, ale też poczekać, aż do niej i do formy wrócą żyjące w nas bakterie. To musi trwać. Więc może lepiej ogarnąć się nieco wcześniej i po prostu nie przesadzać z procentami?