Jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Boże Narodzenie w czasie lockdownu będzie trudne

się ten artykuł?
– Święta to dla wielu wyidealizowany czas, teraz doszły jeszcze do tego trudne emocje związane z pandemią. Ale im bardziej uznamy, że to jest okej – że święta nie są tylko piękne albo tylko okropne, że negatywne i pozytywne emocje mogą współistnieć ze sobą – tym łatwiej będzie nam funkcjonować w tej rzeczywistości – podkreśla psycholożka i trenerka umiejętności interpersonalnych Kaja Tomczyk.
Ewelina Kaczmarczyk: Co będzie dla nas największym wyzwaniem w te święta?
Kaja Tomczyk: Przede wszystkim trzeba przyznać przed sobą, że te święta będą inne, a to może przynieść wiele trudnych emocji, takich jak smutek czy tęsknota. Ludziom przychodzi to z wielkim trudem. Boją smutku, boją się łez, myśląc, że one już z nimi zostaną. Ale smutek zawsze mija – wcześniej czy później, jak każda emocja.
Poradzenie sobie ze smutkiem związanym z tym, że nie można być z każdym, z kim było się przy świątecznym stole do tej pory, może być bardzo trudne. Bo to jest dla wielu osób duża zmiana, a za każdą zmianą idzie strata.
I trzeba się z nią pogodzić.
Tak, tylko zanim się otrzepiemy i uznamy, że trzeba się z tym pogodzić, dobrze najpierw przyjąć niechcianą rzeczywistość i to, że początkowo jest nam źle z tego powodu. Najpierw przeżyjmy to w sobie i dajmy sobie chwilę, żeby po prostu było nam smutno, żebyśmy byli rozbici i mieli poczucie żalu. Najlepiej pospotykać się z trudnymi emocjami związanymi z pandemią i izolacją trochę wcześniej niż w Boże Narodzenie. To może być dzień, dwa, może nawet tydzień przed świętami.
Dopiero gdy one odejdą, mogą przyjść akceptacja i pogodzenie. Wtedy warto zadać sobie pytanie, czego potrzebujemy i czy możemy to sobie inaczej zapewnić niż do tej pory. Czasami myślimy, że potrzebny jest nam przyjazd rodziny na święta, ale może po prostu potrzebujemy bliskości. Warto więc znaleźć w sobie uniwersalną potrzebę, którą można zrealizować też w inny sposób, na przykład zbliżając się tym razem do domowników czy zwierząt.
”To, co tworzy bliskość, to kontakt twarzą w twarz. Czyli samo połączenie się przez internet i zobaczenie bliskich osób już jest dużą wartością. Możemy to zrobić już w poranek wigilijny i spędzić ten dzień obok siebie, gotując czy ubierając choinkę”
Jak się za to zabrać w praktyce?
Jeśli spędzamy Boże Narodzenie tylko z domownikami, możemy się zastanowić, co zrobić w nowej, innej rzeczywistości, żeby zachować świąteczny klimat, np. zapoczątkować nowe tradycje. Możemy poszukać wpływu na najbliższe otoczenie, piekąc pierniki i oglądając dobre filmy z partnerem, nie zamartwiając się tym, na co nie mamy wpływu. Nie oznacza to jednak, że musimy się zmuszać, żeby cieszyć się ze świąt i przeżywać na siłę entuzjazm.
Mam wrażenie, że mieszają się w nas skrajne emocje. Z jednej strony cieszymy się na te święta i jesteśmy nimi podekscytowani, bo mamy nadzieję, że wprowadzą magiczny klimat, którego teraz tak bardzo brakuje. Ale z drugiej strony czujemy lęk, przygnębienie i smutek związane z pandemią, i z tym, że wielu z nas nie spędzi świąt z bliskimi.
Święta to dla wielu nadal wyidealizowany czas, bo wiąże się z nostalgią dziecięcych wspomnień, teraz doszły jeszcze do tego trudne emocje związane z pandemią. Ale im bardziej uznamy, że to jest okej – że święta nie są tylko piękne albo tylko okropne, że negatywne i pozytywne emocje mogą współistnieć ze sobą, tym łatwiej będzie nam funkcjonować w tej rzeczywistości.
Przed naszą rozmową przejrzałam, jakie rady na temat tego, jak przetrwać święta w tym roku, można znaleźć w sieci. Dosyć często pojawia się jedna: myśl pozytywnie. To dobry kierunek?
Jeśli mówimy komuś, kto jest smutny, żeby myślał pozytywnie, to znaczy, że w ogóle nie zauważamy jego trudnych przeżyć. I jest to znacznie bardziej osamotniające niż pomagające. Niestety mamy tendencję, żeby bardzo szybko pocieszać, bo sobie nie radzimy ze smutkiem innych. Skutek jest taki, że w osobie, która spotyka się z taką radą, pojawia się poczucie, że coś jest z nią nie tak. Wydaje jej się, że akceptowane jest tylko przeżywanie z radością i uważa, że powinna się szybko zmienić. Zamiast rady, żeby się nie przejmować i myśleć pozytywnie, po prostu okażmy zrozumienie.
Moja znajoma udostępniła ostatnio na swoim profilu na Facebooku swoje zdjęcie w czapce św. Mikołaja z podpisem: „2020 zniszczył wiele, ale magii świąt nie zabierze”. Myślisz, że w tej magii świąt szukamy teraz emocjonalnego ratunku?
Myślę, że tak. W ogóle wiele jest takich rzeczy, których szukamy po to, żeby nas podbudowały – to są jakieś dobre, magiczne historie – na przykład o tym, że ludzie znaleźli się po latach albo bajki, które nas dobrze nastrajają. Jeżeli czekamy na to, że magia świąt przyjdzie, to znaczy, że wierzymy, że ona nas w jakiś sposób odmieni w tym trudnym czasie. I myślę, że nie ma nic złego w tym, jeśli damy się jej ponieść.
Tylko z drugiej strony jeśli tak bardzo się nakręcimy na klimat świąteczny i rzeczywiście pomimo pandemii będzie magicznie, to później powrót do szarej, pandemicznej rzeczywistości może być trudny.
Jeśli jesteśmy cały czas w sytuacji pandemii, to dobrze chociaż na chwilę się od niej oderwać. Długotrwały stres i ciągłe przeżywanie trudnych emocji mogą doprowadzić do gorszych konsekwencji niż to, że na jakiś czas zapomnimy o sytuacji na świecie i w kraju.
”Jeśli spędzamy Boże Narodzenie tylko z domownikami, możemy się zastanowić, co zrobić, żeby zachować świąteczny klimat, np. zapoczątkować nowe tradycje. Nie oznacza to jednak, że musimy się zmuszać, żeby cieszyć się ze świąt i przeżywać na siłę ogromny entuzjazm”
Z badania przeprowadzonego dla „Wprost” wynika, że aż 33 proc. Polaków spędzi święta we własnym domu, bez zapraszania gości i odwiedzania rodziny. Jak sprawić, by mimo wszystko czuć bliskość i ją pielęgnować?
Na pewno to, co tworzy bliskość, to kontakt twarzą w twarz. Czyli samo połączenie się przez internet i zobaczenie bliskich osób, np. na Skypie, już jest dużą wartością. Możemy to zrobić już w poranek wigilijny i być ze sobą w czasie przygotowań. Spędzić ten dzień obok siebie, gotując czy ubierając choinkę. Po prostu patrzeć na siebie, co chwilę rzucając jakiś komentarz – żeby to nie była tylko ta jedna chwila podczas kolacji wigilijnej, po której się rozłączamy i znów jesteśmy sami.
Jak sprawić, żeby te rozmowy przez kamerki to nie był tylko tzw. small talk?
Myślę, że to, co zawsze zbliża, to mówienie o emocjach w otwarty sposób. Jeżeli jakaś rodzina nie jest do tego przyzwyczajona, to może na początku być trochę dziwnie i niewygodnie. Ale jeśli ktoś mówi, że było mu ciężko, to na pewno poczułby się lepiej, gdyby usłyszał: „Rozumiem, nam też było ciężko”, niż: „Przecież się nic nie dzieje, już się widzimy, nikt nie choruje”. Podzielenie się tym, że mamy podobnie albo przyznanie, że u nas jest inaczej, ale rozumiemy, że innym może być ciężko, bardzo zbliża ludzi do siebie i sprawia, że czujemy się mniej osamotnieni.
Te święta sprawią, że docenimy siebie nawzajem, wzmocnimy nasze więzi? Czy może, jeśli nie włożymy wystarczająco dużo wysiłku w zachowanie bliskości, to się od siebie oddalimy?
Myślę, że te święta mogą pokazać, jaka była do tej pory kondycja naszej rodziny i więzi z bliskimi. Oddalenie w Boże Narodzenie może nam uświadomić, że może jest nam dobrze, kiedy jesteśmy osobno albo gdy mamy rzadszy kontakt niż dotychczas.
Może zdarzyć się i tak, że będziemy tworzyć wyidealizowaną wersję swojej rodziny. A przy bliższym spotkaniu możemy się zderzyć z tym, że jest tak jak zawsze (śmiech). I że to jest okej! Znowu spotkamy się z rodzicami, którzy będą nas drażnić i znowu będziemy się złościć. Może chodzi o to, żeby uznać, że oni już tacy są i nie da się ich zmienić.
Zobacz także

Prof. Izdebski: reklamy, które przedstawiają Boże Narodzenie w „bajkowym świetle”, będą wpływały źle na nastrój wielu z nas. Pokazują, czego będziemy pozbawieni

„Dzieci w izolacji mogły się nauczyć tego, co dorośli: skupienia się na sobie, zastanowienia się co lubi, organizowania własnego czasu albo nauczyły się po prostu nudzić”

„Już wkrótce wiele osób powinno zaobserwować poprawę samopoczucia. Wspaniałą ludzką cechą jest adaptacja do panujących warunków” – mówi psycholog Małgorzata Dragan o zdrowiu psychicznym w czasach koronawirusa
Polecamy

Dr Maria Matynia: „W terapii EMDR nie chodzi o to, żeby zapomnieć, co się stało, ale o zmniejszenie dyskomfortu związanego z traumatycznymi przeżyciami”

„Od chodzenia do wróżki można się uzależnić tak samo, jak od hazardu, seksu czy social mediów”. Co nam dają, a co zabierają wróżby, mówi Karolina Klein

Czym jest przemoc psychiczna? Jak się przed nią bronić?
