Przejdź do treści

Kolarz z cukrzycą może rywalizować z innymi, a nawet wygrywać!

Kolarz z cukrzycą może rywalizować z innymi, a nawet wygrywać!/fot. Novo Nordisk
Kolarz z cukrzycą może rywalizować z innymi, a nawet wygrywać!/fot. Novo Nordisk
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy cukrzyca typu I i wyczynowy sport zawodowy to dobrana para? Wbrew pozorom tak, o czym świadczą sukcesy kolarskiej drużyny Team Novo Nordisk, międzynarodowego zespołu, do którego należy dwóch Polaków: Przemysław Kotulski startujący w grupie młodzieżowej i Mateusz Rudyk, kolarz torowy, pełniący rolę ambasadora teamu. – Cukrzyca to dla mnie normalność – mówi. – Nie wiem, czy umiałbym się przyzwyczaić do życia bez sprawdzania poziomu cukru, dawkowania insuliny, przestrzegania diety.

Team Novo Nordisk, pierwszy na świecie zespół zawodowych kolarzy z cukrzycą, powstał w 2012 roku. Ale żeby poznać jego historię, cofnijmy się o trzydzieści lat, do roku 1982. Wówczas koncern farmaceutyczny Novo Nordisk wprowadził na rynek pierwszą insulinę identyczną z insuliną ludzką, a u 7-miesięcznego Phila Southerlanda, przyszłego kolarza, zdiagnozowano cukrzycę. Mijały lata, Phil trenował, założył zespół kolarski, a co więcej, zachęcił do tego sportu kolegę ze studiów, podobnie jak on, cukrzyka. Doszedł do wniosku, że warto inspirując innych do aktywności fizycznej, szerzyć wiedzę o cukrzycy. W tym celu nawiązał współpracę z Novo Nordisk. Phil jest dziś dyrektorem generalnym teamu. Sukcesy kolarzy z tego zespołu udowodniają, że przy silnej motywacji, stosowaniu nowoczesnych terapii i odpowiedniej profilaktyki możliwe są wybitne osiągnięcia sportowe.

Etap za etapem

– Byłem młodym sportowcem uprawiającym szermierkę, fanem kolarstwa był mój tata. Gdy miałem 12 lat, zabrał mnie na Tour de Pologne – wspomina Przemysław Kotulski. – Złapałem bakcyla, zacząłem trenować kolarstwo. W 2014 roku tata dowiedział się, że w Tour de Pologne będzie brał udział Team Novo Nordisk, w skład którego wchodzą podobni do mnie kolarze z cukrzycą, a był to przecież jeden z najważniejszych na świecie wyścigów!

Wkrótce Przemysław znalazł w Internecie informację, że Team Novo Nordisk organizuje w USA obóz dla młodych talentów. Napisał prośbę o przyjęcie.

–  Na drugi dzień przyszła odpowiedź: zostałem zaproszony! Szok! Rodzice z początku nie dowierzali, ale gdy po kilku dniach mama dostała maila od organizatorki wyjazdu z pytaniem, czy może liczyć na mój udział, nie było już wątpliwości, że mam szansę wyjechać. Wszelkie potrzebne dokumenty udało mi się zebrać na dzień przed odlotem.

Obóz odbywał się w Athens koło Atlanty. Dla Polaka zorganizowano tłumacza i choć nie znał wtedy dobrze angielskiego, mógł uczestniczyć we wszystkich zajęciach i treningach. Dostrzeżono jego talent, ale był jeszcze o rok za młody, żeby dostać się do drużyny juniorów. W następnym roku przyszło kolejne zaproszenie. Przemysław Kotulski radził sobie tak dobrze, że trener zaprosił go wkrótce do drużyny o stopień wyższej od juniorów: Development Team. Jeździ tam do dziś.

– W tym roku nasza drużyna dostała po raz pierwszy od Międzynarodowej Unii Kolarskiej licencję kontynentalną, co oznacza, że weszliśmy do ligi zawodowej. Jaka jest moja rola w drużynie? Lubię sprinty, czyli szybką jazdę na płaskich odcinkach. Dobrze mi idą wyścigi jednodniowe, tzw. klasyki. Moim celem jest dołączenie do pierwszej drużyny Team Novo Nordisk. Mam nadzieję, że w tym roku to mi się uda.

Michał Figurski / zdj. M. Ulatowski/ MWMEDIA WARSZAWA

Z szosy na tor

Mateusz Rudyk jest kolarzem torowym, który w 2016 roku został złotym medalistą Mistrzostw Europy w sprincie drużynowym, a w 2019 jako pierwszy przedstawiciel tej dyscypliny sportu z cukrzycą zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata w kolarstwie torowym w Pruszkowie.

– Wtedy mój trener Igor Krymski skontaktował mnie z mieszkającym w USA prof. Leszkiem Sibilskim, wykładowcą uniwersyteckim, a zarazem działaczem kolarskim i pomysłodawcą Światowego Dnia Roweru. Opowiedział o mnie Philowi Southerlandowi, współzałożycielowi Teamu Novo Nordisk. Na początku tego roku podpisaliśmy kontrakt: zostałem ich ambasadorem. Moim zadaniem jest promowanie uprawiania sportu przez osoby z cukrzycą, przekonanie społeczeństwa, że to jest możliwe, także na poziomie zawodowym. Że cukrzyca nie przekreśla marzeń. Jeśli nauczymy się z nią żyć, nie stawia przed nami barier. Team z kolei służy mi pomocą, bo ma  ogromne doświadczenie w prowadzeniu zawodników z cukrzycą.

Sportowa droga Mateusza zaczęła się już w podstawówce, od piłki nożnej. Kilka lat później w jego rodzinnej miejscowości Jelczu-Laskowicach reaktywował się klub kolarski, do którego niegdyś należał ojciec młodego sportowca. Spytał syna, czy nie zechciałby pójść w jego ślady.

– Ponieważ uwielbiałem sport, powiedziałem „czemu nie?” W tym samym czasie zdiagnozowano u mnie, 12-latka, cukrzycę. Pani doktor wręcz ucieszyła się, że jestem aktywny fizycznie, bo to pomaga w prowadzeniu cukrzycy: w czasie treningów obniża się poziom cukru, jest mniejsze prawdopodobieństwo hiperglikemii.

Z początku trenował kolarstwo szosowe. Gdy miał 17 lat, podjął decyzję, że to jednak będzie tor.

– Kolarstwo torowe jest szybkie, dynamiczne. Ścigając się, spędzam na rowerze 2-3 minuty. Potem schodzę do boksu, gdzie mogę zmierzyć sobie poziom cukru, wstrzyknąć insulinę lub zjeść coś słodkiego. Dziesięć lat temu polscy diabetolodzy nie wiedzieli jeszcze, czy 4-5 godzinny wysiłek podczas wyścigu na pewno nie zaszkodzi zawodnikowi. Poza tym okazało się, że na torze odnoszę sukcesy: na ogólnopolskiej olimpiadzie młodzieży, choć nie trenowałem w tej kategorii, zdobyłem dwa złota i jedno srebro, a w kolejnym roku trzy złote medale. W 2016 roku zdobyłem złoty medal drużynowy w sprincie na mistrzostwach Europy, jestem zwycięzcą klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

 

Cukrzyca jest chorobą przewlekła.

Technika w służbie diabetyka

W terapii cukrzycy nastąpił w ostatnich latach ogromny postęp. W powszechnym użyciu są pompy insulinowe – niewielkie, wszczepione na stałe urządzenia, które eliminują częste wkłucia w celu podania insuliny. Zarówno Przemysław Kotulski jak i Mateusz Rudyk zamiast z glukometru, korzystają z wszczepionych pod skórę ramienia czipów, które przesyłają dane o poziomie cukru na specjalną aplikację w telefonie komórkowym. Nie trzeba się co chwila kłuć, co bardzo usprawnia życie.

Na ekranie od razu widzę nie tylko wyniki, ale także krzywą cukrową. Mogę się zorientować, czy poziom cukru będzie wzrastał (wtedy trzeba podać sobie insulinę) czy spadał (trzeba coś zjeść) – tłumaczy Przemysław Kotulski. – Informacje o poziomie cukru są również wysyłane na bezprzewodowy czytnik, który trzymam w kieszonce koszulki. Jeśli cukier spada, mogę w czasie jazdy wyciągać np. baton i wyrównać poziom. Bardzo dużo pracuje z nami lekarz. Opracowujemy różne strategie na wyścig, ustalamy dokładnie, ile węglowodanów możemy zjeść na godzinę, opracowujemy schematy, jak się zachować przy różnych poziomach cukru. Dużo zależy od rodzaju wyścigu: przy krótkich, tzw. czasówkach, przed startem zjadam czy półpłynny produkt o żelowej konsystencji; przy dłuższym – batony białkowe lub węglowodanowe.

Mateusz Rudyk: – Gdy mam pół godziny przerwy między kolejnymi sprintami, zjeżdżam do boksu, by skontrolować poziom cukru i podnieść go lub obniżyć. Nie ma niestety mowy o uzupełnianiu elektrolitów. Ale przez lata doświadczeń mam już dobrze opracowaną dietę.  Ważne, żeby po treningu dostarczyć organizmowi składniki potrzebne do odbudowy mięśni.

rożek i makaroniki

Możemy wygrywać!

Na pytanie, czy czuje się ograniczony przez cukrzycę, Przemysław Kotulski odpowiada:

– Ogranicza mnie nie tyle cukrzyca, co fakt bycia zawodowym sportowcem. Nie mogę sobie pozwolić na swobodną dietę – nawet gdybym nie miał cukrzycy, musiałbym kontrolować co jem i w jakiej ilości. Czy można mówić o ograniczeniu, skoro jako kolarz z cukrzycą, choć mam zaledwie 21 lat, zwiedziłem pół świata? Poza tym trening pomaga w uwolnieniu się od stresów, odreagowaniu napięć. Dzięki uprawianiu sportu czuję się zobligowany do lepszego kontrolowania cukrzycy. Gdy po sezonie, w okresie bez treningów, widzę, że poziom cukru szybciej zaczyna wzrastać, dzięki samodyscyplinie potrafię wrócić do normy.

– Mówią, że z cukrzycą pewnych rzeczy nie można robić. A ja chciałem udowodnić – najpierw sobie, a potem także innym, że to nieprawda – zwierza się Mateusz Rudyk. – Że mogę rywalizować z innymi, a nawet z nimi wygrywać. 

Za chwilę Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Mateusz przygotowuje się do startu, marzy o zdobyciu olimpijskiego medalu. Chce pokazać światu, że mając cukrzycę i traktując ją jako partnera, z którym wspólnie pokonuje różne przeszkody, można być mistrzem.  

Fakt, że do zespołu dołącza jeden z najlepszych sprinterów na świecie, jest dla nas ogromną motywacją i wyróżnieniem – mówi dyrektor generalny Team Novo Nordisk, Phil Southerland. – Mateuszowi nie chodzi tylko o zdobycie medalu. Razem jesteśmy silniejsi. Razem możemy skuteczniej komunikować nasze przesłanie. Razem będziemy zmieniać świat i walczyć z cukrzycą.

Olimpijskie złoto zdobyte przez cukrzyka w setną rocznicę wynalezienia insuliny byłoby rzeczywiście nie lada wydarzeniem. – Jeśli insulina nie zostałaby odkryta, życie z cukrzycą mogłoby obecnie wyglądać zupełnie inaczej. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Insulina towarzyszy mi od zawsze i jest jednym z najważniejszym elementów życia z cukrzycą – mówi Mateusz Rudyk.

Trzymamy kciuki za sportowe sukcesy obu naszych kolarzy.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.