Przejdź do treści

„Eksploatujemy swoje ciała a później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą” – mówi Patrycja Wonatowska, seksuolożka

"Eksploatujemy swoje ciała a później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą"/fot. GettyImages
"Eksploatujemy swoje ciała a później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą"/fot. GettyImages
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zapytaj siebie, po co uprawiasz seks. Co dla ciebie znaczy? – Miałam pacjentkę, która przez 4 lata nie pokazywała się tyłem swojemu partnerowi, bo wstydziła się swojej pupy. Miała opatentowane sposoby, jak stać i leżeć, aby nigdy nie widział jej ciała w całości – mówi Patrycja Wonatowska, seksuolożka, psychoterapeutka, współtwórczyni instytutu Pozytywnej Seksualności.

 

Ewa Kaleta: Kobiety często dekoncentrują się w trakcie seksu?

Patrycja Wonatowska: Oj tak, często.

Jak to rozumieć, że od seksu odciągają nas nieogolone nogi? Czy tak się manifestuje problem z bliskością?

Po pierwsze, jeśli takie rzeczy nas dekoncentrują, to w efekcie radość z seksu jest o wiele mniejsza. Często wynika to z kulturowej presji, jak powinno się wyglądać, co powinno się robić, a czego nie. Nie oszukujmy się, przekaz medialny ma na nas duży wpływ. Powinniśmy sobie zadać pytanie, dlaczego muszę być taka perfekcyjna? Może mam za zaniżone poczucie wartości.

Zamiast słowa problem użyłabym słowa trudność, bo czasem jest tak, że ta bliskość nie jest problemem, ale jest jakaś trudność w nawiązaniu bliskości z drugą osobą czy osobami. Czy mając na uwadze te nieogolone nogi, pozwalamy sobie na bycie w bliskim kontakcie tak z samym/samą sobą, jak i innymi ludźmi? Czy w takich okolicznościach można oddać się i zatracić w przyjemności, intymności, relacji? Niekoniecznie…

Co kobiety dekoncentruje najbardziej?

Obraz ich ciała, nieogolone nogi, nieogolone pachy, czy coś im nie odstaje. Miałam pacjentkę, która przez cztery lata nie pokazywała się tyłem swojemu partnerowi, bo wstydziła się swojej pupy. Miała opatentowane sposoby, jak stać i leżeć, aby nigdy nie widział jej ciała w całości. W takich przypadkach pracuje się z poczuciem wartości pacjenta. Czasem ludzie słyszą dużo negatywnych komentarzy na swój temat i potem narzucają na siebie mocny rygor, który utrudnia im swobodę i funkcjonowanie w intymnych sytuacjach. Nie tylko ciało dekoncentruje, czasem też praca, która jest do zrobienia. A przecież w seks muszę włożyć energię, muszę się zaangażować, więc lista obowiązków rośnie. W długich związkach dajemy sobie przyzwolenie na to, żeby seks odłożyć na drugi plan, staje się on dodatkiem do związku, a nie jego integralną częścią.

wibrator

Jakie są jeszcze powody dekoncentracji? Czy takie ograniczenia wpływają na nasz związek, na nas samych?

Problemy w związku też dekoncentrują, automatycznie patrzymy na drugą osobę przez pryzmat tego, co mi w tym człowieku przeszkadza. Kiedy problemy się nawarstwiają i para nie rozmawia, to trudno to od siebie odsunąć w chwilach zbliżenia.

Warto też podkreślić, że „problemy łóżkowe” nie są problemem samym w sobie. To objaw, że coś się dzieje w tej relacji, bo napięcie jest już tak duże, że nie da się zamiatać kolejnych rzeczy pod dywan. Jak wspomniałam wcześniej, dużym utrudnieniem jest ograniczanie intymności. Mniej się dotykamy, mniej patrzymy sobie w oczy podczas rozmowy, mniej całujemy. To kolejne ograniczenia, które wpływają na związek.

Jak sobie z tym radzić? Czy można samemu opanować problem z byciem tu i teraz?

Zależnie od źródła na pewno to, co można zrobić samemu, to postawić sobie pytania. Jeśli praca mnie obciąża i sprawia, że nie mogę być tu i teraz w czasie seksu, to zapytajmy siebie, dlaczego seks jest mniej ważny od pracy, mniej potrzebny? Czy nie daję sobie na niego przyzwolenia? Czy traktuję seks jak kolejny obowiązek? Jeśli problem jest w relacji, jedynym wyjściem jest rozmowa i konfrontacja, a to bywa bardzo trudne. Jeśli dekoncentrują mnie rzeczy związane ze mną samą, to należy popracować nad akceptacją. To też jest duży wysiłek i nie da się tego zrobić z dnia na dzień.

 

Kobieta

Dlaczego przyjemność jest czymś, czego musimy się uczyć?

W dużej mierze to problem kulturowy. Seks jest nadal sferą tabu. Teoretycznie jest dużo miejsc, gdzie można o seksie poczytać, ale nadal nie trafiamy do tak szerokiego odbiorcy, jak powinniśmy. Nadal nie docieramy do większości ludzi. Niektórzy uważają, że o seksie się nie mówi, ani o nim nie czyta, po prostu się go uprawia i już. Ale jeśli o nim nie mówimy, to bardzo trudno nam się rozwijać w tym temacie i nawiązywać relacje z samym sobą i z innymi. Są pytania, na które powinniśmy sobie sami odpowiedzieć: czym jest dla mnie seks? Co mi daje? Dlaczego chcę uprawiać seks i co jest dla mnie w nim niezbędne? Może dobra atmosfera? Może potrzebuję żeby ktoś mnie złapał za rękę albo dotknął mojej głowy? Liczymy na to, że ktoś się tego domyśli, a to się prawdopodobnie nie stanie.

Czy bycie samokrytyczną wobec siebie, swojego ciała odbiera nam szanse na prawdziwą bliskość i akceptacje?

Zapytam przewrotnie – kiedy ostatnio dziękowałaś swoim dłoniom, stopom, biodrom czy szyi za to wszystko, co dla ciebie robią każdego dnia? Eksploatujemy swoje ciała, nie zastanawiając się, ile nam dają. A później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą. Żeby lepiej zrozumieć tę kwestię, znowu wrzucę temat do zastanowienia – jakby się czuła bliska ci osoba, która każdego dnia słyszałaby tylko: jeszcze tu parę centymetrów mniej, a to wygląda źle, stać cię na więcej. Czułaby się dobrze? Właśnie tak podchodzimy do kwestii ciała. A jak poczuć bliskość i akceptację do swojego wroga?

Co jest najbardziej palącym problemem dla kobiet w seksie?

Nie czerpiemy radości i przyjemności z seksu. Nie dajemy sobie przyzwolenia, żeby seks był dla nas dobry, żeby mieć satysfakcjonujący seks. Ale żeby był satysfakcjonujący, musimy przede wszystkim wiedzieć, co to dla nas znaczy.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?