Przejdź do treści

MAKE SEX EASIER: Uderzenie w męskość. „Kastracja nie zaczyna się w łóżku, tylko do łóżka przychodzi”

para w związku, gdy kobieta kastruje mężczyznę
Uderzenie w męskość. "Kastracja nie zaczyna się w łóżku, tylko do łóżka przychodzi"/ Zdj. Pexels/ Grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kobiety wiedzą, w które miejsce uderzyć, kiedy chcą zadać cios mężczyźnie. Dlaczego tak się dzieje? I jak nie być kobietą, która pozbawia mężczyzn męskości? Wyjaśnia Małgorzata Bajko, terapeutka. 

 

Krystyna Romanowska: Stosunkowo często mówi się o mężczyznach, którzy czerpią satysfakcję z zawstydzana kobiet. Ale jest też na odwrót: są kobiety potrafiące uderzyć w męskie słabe punkty. Potwierdzają to terapeuci. Widzi pani taką tendencję w gabinecie?

Małgorzata Bajko: Kobiety bardzo często nie mają świadomości, że kastrują swoich partnerów. Trafiają do terapeuty w momencie kryzysu w związku (np. zdrady ze strony mężczyzny). Zdarza się, że w trakcie analizowania życia takiego związku wychodzi na to, że od początku trwania relacji kobieta kastrowała swojego partnera. Taka postawa i fakt, że on nie potrafił się przed tym bronić, doprowadziła do bardzo poważnego kryzysu.

Może ustalmy, co należy rozumieć przez określenie: „kastrowanie mężczyzny”?

Sporo się pod tym określeniem kryje. U jego podstaw leży pozbawianie sprawczości mężczyzny. Kobieta bierze na siebie wszystkie obowiązki dotyczące ich wspólnego życia. Przyjmuje to nawet formę biernej agresji, a wygląda na zewnątrz tak, jakby mężczyzna był dzieckiem i niewiele od niego zależało. Wiem lepiej, czego potrzebujesz – mówią takie kobiety. Wydają mężczyznom polecenia, zarządzają ich życiem, wyręczają.

Założę się, że niektórzy panowie są przeszczęśliwi z powodu takiego odciążenia.

Widzę niebezpieczeństwo tego „bycia przeszczęśliwym”. Co innego, kiedy kobieta ugotuje dobry obiad, a mężczyzna np. wymasuje jej stopy, plecy – sytuacja jest jasna i klarowna.

U podstaw pojęcia 'kastrowanie mężczyzny' leży pozbawianie sprawczości. Kobieta bierze na siebie wszystkie obowiązki dotyczące ich wspólnego życia. Przyjmuje to nawet formę biernej agresji, a wygląda na zewnątrz tak, jakby mężczyzna był dzieckiem i niewiele od niego zależało

Natomiast ugotowanie obiadu, a potem wypominanie: „zrobiłam dobre jedzenie, a ty co?” jest manipulacją. Inną formą zawstydzania jest np. porównywanie obecnego partnera do ojca lub do swoich eks zawsze z niekorzyścią dla tego pierwszego. Ale sposobem na kastrację jest także kontrola mężczyzny oraz chęć zawłaszczenia całego jego życia, każdego wymiaru, dla siebie. Upraszczając, takie zachowanie wynika z fantazmatów na temat tego, jak ma wyglądać „nasze wspólne życie”. Kobiety (zwłaszcza) mają tendencje do projekcji swoich wyobrażeń, jeżeli realne życie jest inne – chcą za wszelką cenę upodobnić je do swoich fantazji. W tych fantazjach mężczyzna spełnia każde życzenie, życie wygląda jak z filmu – dlatego będą chciały (mężczyźni też to robią) swojego partnera przyciąć do obowiązującej ramki „szczęśliwego związku”. Swoistym typem kastrowania w relacji z dzieckiem jest np. wymaganie od mężczyzny w stosunku do syna lub córki – kobiecych zachowań. Niepozwalanie na to, aby on był ojcem – mężczyzną w relacji ze swoim dzieckiem.

Jakie są scenariusze życia takiej pary z kastrującą kobietą w roli głównej?

Mężczyzna może próbować „postawić się” kobiecie czyli zaprotestować przeciwko takiemu traktowaniu. Ale może też się poddać. To drugie wyjście tylko pozornie służy utrzymaniu związku. Kobieta raczej zaczyna się złościć, że mężczyzna jej uległ, że stał się bezwolny, niemęski, nie umie podjąć decyzji. Może też być tak, że mężczyzna jest na tyle zmęczony całą sytuacją i nieustannym dowodzeniem, że będzie chciał zakończyć związek.

A czy to kobiece kastrowanie może zacząć się w łóżku? Od kłopotów z seksem?

Raczej nie. Raczej kłopoty z seksem są pokłosiem tego, co się dzieje poza sypialną. Kastracja nie zaczyna się w łóżku, tylko do łóżka przychodzi. Kastrowaniem będzie np. kiedy kobieta wściekła na męża za to, że nie wyniósł śmieci – każe mu spać na kanapie.

seks z eks

Z takich bardzo niedobrych kobiecych zachowań kastracyjnych najbardziej popularne jest to, kiedy leżąc jeszcze w łóżku po seksie, kobieta potrafi powiedzieć mężczyźnie coś przykrego na temat jego umiejętności seksualnych lub porównać go do innych. Robi to w sposób agresywno-manpulacyjny, w taki, jaki nigdy nie należy o seksie rozmawiać.

Z biegiem czasu, kiedy konflikty w parze zaczynają nawarstwiać, trudno się doszukać, co jest przyczyną, a co skutkiem. Mężczyzna mówi: tak, jestem sfrustrowany i  nie chcę cię przytulać, bo nie masz ochoty się ze mną kochać. Kobieta mówi: nie chcę się z tobą kochać, bo mnie nie przytulasz w nieseksualny sposób. Czasami są tak mocno zmęczone sprawowaniem kontroli, że seks naprawdę jest ostatnią rzeczą, na jaką mają ochotę.

Powiedziała pani, że kobiety, chcąc, żeby mężczyźni się im podporządkowali, są w zasadzie tym rozczarowane. Chyba w ogóle kastrowanie mężczyzn przez kobiety (i męski shaming wobec kobiet) obciąża negatywnie agresorki (i agresorów)?

Tak, de facto zwraca się przeciwko nim. Agresja wynika nieświadomie ze strachu przed brakiem kontroli. Kobiety sobie często myślą: jeżeli odpuszczę cokolwiek, to mi się rodzina rozpadnie, małżeństwo się nie uda. Kontrola wymaga olbrzymich nakładów energetycznych, nie mówiąc o tym, że całkowita kontrola jest niemożliwa. Prowadzi do zaburzeń lękowych, a nawet depresji. Nie mówiąc o tym, że w związku doprowadzi raczej do nieuchronnego rozstania. Kobiety wtedy dziwią się i mówią: jak to – przecież dałam z siebie 300 proc. Ale kontrola nie jest równowagą. Żeby dobrze się rozwijać, każdy w związku musi dać swoją energię i powinno jej być mniej więcej po równo.

Kobiety w gabinecie mówią: na początku on był taki i taki, a teraz jest zupełnie inaczej. Rzadko która pacjentka zdaje sobie sprawę, że ona także ma swój udział w tej skomplikowanej sytuacji rodzinnej. On zmienia się w odpowiedzi na to, co robi ona, ale także vice versa

Jak nie być kobietą, która pozbawia mężczyzn męskości? Jakie sygnały o tym, że mamy predyspozycje do takiej postawy, powinny nas zaniepokoić?

Kiedy zaczyna się złość, żal, „ciche dni”, stłumiona agresja, trzeba usiąść i się zastanowić, co jest nie tak. I na pewno nie brnąć dalej w konflikty. Kobiety w gabinecie mówią: na początku on był taki i taki, a teraz jest zupełnie inaczej. Rzadko która pacjentka zdaje sobie sprawę, że ona także ma swój udział w tej skomplikowanej sytuacji rodzinnej. On zmienia się w odpowiedzi na to, co robi ona, ale także vice versa. Wobec tego trzeba poszukać pomocy w rozwikłaniu tego węzła. Często trzeba się nauczyć słuchania drugiej strony i usłyszenia jej potrzeb. Związek jest wprowadzeniem dwóch systemów w jeden i nie da się ukryć, że to bardzo trudne zadanie.

Często najważniejszym słowem staje się „odpuść sobie”, bo z niektórych rzeczy naprawdę warto zrezygnować. Odpuść i pozwól partnerowi decydować o sobie. Niech czasami także on zadecyduje, dokąd pojedziecie na weekend, na co pójdziecie do kina, odpuść i pozwól mu spotkać się z kolegami. Odpuść i pozwól mu na jego pasje, nawet jeśli wydają ci się stratą czasu i pieniędzy. Jeżeli pokłóciliście się i pogodziliście, to nie wypominaj przy każdej kolejnej sprzeczce tego, o co się kłóciliście tydzień temu, miesiąc temu. Pozwól sobie odpuścić, wtedy odpuszczasz także jemu – trudne emocje, niepotrzebne żale.

Oczywiście nie chodzi tu o łamanie siebie (w imię dobra związku nie można się np. zgadzać na bycie w otwartej relacji, jeżeli tak naprawdę tego nie chcemy). Kiedy nie walczymy o wszystko, wtedy związek zaczyna nabierać rumieńców.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: