Przejdź do treści

„Nieszczerość tylko pozornie oszczędza komuś przykrości. W rzeczywistości dostarcza jej w nadmiarze, ale z opóźnionym zapłonem”. O szczerości w relacjach rozmawiamy z psycholog Katarzyną Łapińską

zakochana para
zdjęcie: unsplash.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Przytyłam? Nie, skądże”, brzmi znajomo? Czasem w nasz związek wkrada się brak szczerości. Wszystko po to, aby być miłym lub mieć tzw. „święty spokój”, przecież nikt z nas nie lubi obrywać za bezpośredniość. Dlaczego sobie to serwujemy? Czy na tym można zbudować prawdziwą relację? 

Urszula Gruszka: Dlaczego tak trudno o szczerość  związkach?

Psycholog Katarzyna Łapińska: Często zdarza się, że w momencie bycia szczerym, nasze zamiary są źle odbierane przez drugą osobę. Oskarża nas ona wówczas o czepianie się, dogryzanie, a nawet zazdrość. Wszystko zależy od tego, czy jesteśmy wobec siebie zdystansowani, przewrażliwieni i w jaki sposób przyjmujemy krytykę, która przecież może być konstruktywna. Będąc w związku, czyli z założenia w bliskiej relacji, bezpośredniość powinna być stałym elementem, podstawą komunikacji.

Czy szczerość szczerości równa? Przecież są sytuacje, które mogą kogoś zranić, a nie ma to wpływu na nasz związek, czy wówczas również należy kierować się prawdą? 

Aby żyć zgodnie z sobą, należy powiedzieć prawdę, nawet jeśli jest niewygodna. Nawet jeśli ona nie pasuje do atmosfery, np. będąc w towarzystwie. Na co dzień zdarzają się momenty, kiedy będąc w grupie, przyjmujemy jakieś stanowisko. I nawet swoje myśląc, mówimy lub postępujemy inaczej. Tutaj pojawia się pytanie, w jakim celu to robimy i czemu ma to służyć. Nie jest to zachowanie dorosłych i dojrzałych osób, a tych, którymi kieruje strach przed powiedzeniem: „hej, ja mam inne zdanie”. To samo dotyczy relacji dwojga osób. Komplikacje zaczynają się, gdy zaczynamy okłamywać drugą osobą – nie ma znaczenia, czy to w kwestiach poważnych, czy błahych. Od małych rzeczy się zaczyna, to pewnego rodzaju przyzwyczajenie.

Jak sobie radzić z toksycznym szefem

Czy nieszczerość oszczędza przykrości?

Nieszczerość tylko pozornie oszczędza komuś przykrości. W rzeczywistości dostarcza jej w nadmiarze, ale z opóźnionym zapłonem. Skoro ktoś kłamie w drobnych sprawach, oznacza to akceptację na obecność i przyzwolenie kłamstwa w jego życiu. Oszukując w kwestiach „tak, schudłaś”, „nie, nie mam nic przeciwko”, „zachowujesz się dobrze”, nie stwarzamy warunków do ewentualnej zmiany. A zachowanie, którego nie akceptujemy, będzie potęgować i prędzej czy później partner zorientuje się, że jesteśmy wobec niego nieszczerzy.

Nieszczerość tylko pozornie oszczędza komuś przykrości. W rzeczywistości dostarcza jej w nadmiarze, ale z opóźnionym zapłonem

Dlaczego kłamstwo tak łatwo nam przychodzi?

Skłamać jest po prostu łatwo. Z jednej strony rodzice uczą dzieci uczciwości, z drugiej zaś, mówią im, że uprzejmie jest udawać, że podoba im się prezent urodzinowy. Od dziecka uczymy się, że kłamstwo jest praktyczne i pozwala nam oszczędzić wielu niewygodnych sytuacji. Niestety ma to swoje ciemne strony, z których nie zdajemy sobie sprawy. Kłamstwo trudno jest ukryć, bo łatwo jest je instynktownie wyczuć, pomijając fakt, że prędzej czy później prawda wychodzi na jaw. Te dziecięce wzorce zachowania przenikają w życiu dorosłym, wchodząc w związki i relacje.

Czy w takim razie przytakiwanie lub przemilczanie również zalicza się do kłamstwa?

Przytakiwanie w sytuacjach, których nie akceptujemy lub na słowa, z którymi się nie zgadzamy, jest pomijaniem prawdy, czyli pewnego rodzaju fałszem, kłamstwem. Nie jest to uczciwe, nawet jeśli robimy to dla tzw. świętego spokoju.

Na takim spokoju nie buduje się prawdziwych, trwałych relacji. Buduje się natomiast fikcję i prowizoryczny związek dwojga osób, które są zgodne ze sobą do momentu, kiedy ilość negatywnych emocji będzie na tyle duża, że wybuchnie kłótnia i wyjdzie na jaw to, co siedzi nam na sercu, dlatego jest to niebezpieczne. W konsekwencji dochodzi do prawdziwej, szczerej rozmowy, podczas której wychodzi, że nie znamy osoby, z którą żyliśmy, dzieliliśmy czas i uczucia.

Od dziecka uczymy się, że kłamstwo jest praktyczne i pozwala nam oszczędzić wielu niewygodnych sytuacji

Nasz mózg tylko pozornie może dostrzec różnice między kłamstwem małym, niewinnym a kłamstwem wielkim, okrutnym. W rzeczywistości to tylko kwestia skali, a umiejętności kłamania nie nikną wraz z jej zmianą. Sam fakt tego, że czasem wygodnie jest skłamać, jest warte tego, aby budować nieszczerą relację? Myślę, że odpowiedź nasuwa się sama. Z jednej strony chcemy, aby osoby bliskie były wobec nas szczere, ale gdy pojawia się prawda, nie potrafimy reagować. W jakiś sposób wolelibyśmy piękne kłamstwo od gorzkiej prawdy.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: