3 min.
Pacjenci nie przyznają się, że są chorzy. „Ukrywanie objawów infekcji to skrajny brak odpowiedzialności” – twierdzą lekarze

Pacjenci nie przyznają się, że są chorzy / gettyimages
„To tylko lekka grypa, jutro przejdzie” – słyszą od swoich pacjentów lekarze rodzinni. Coraz częściej okazuje się jednak, że wysoka gorączka i ból mięśni to nie lekka grypa, ale koronawirus. „W obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z galopującą liczbą zakażeń, pójście do pracy, czy wysłanie dziecka do szkoły z objawami infekcji jest przejawem skrajnego braku odpowiedzialności” – mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Pandemia koronawirusa w Polsce
Niemal każdego dnia resort zdrowia przekazuje smutne wiadomości dotyczące liczby nowych zakażeń koronawirusem w naszym kraju. W związku z tym coraz więcej osób zadaje sobie pytania typu: czy wystarczy respiratorów? Czy wystarczy łóżek? Czy w Polsce nie zabraknie personelu medycznego?
W życie wchodzą kolejne ograniczenia. Pomimo tego nie wszyscy Polacy mają świadomość, w jak krytycznej znaleźliśmy się sytuacji.
„Jako lekarze jesteśmy naocznymi świadkami, a także docierają do nas informacje z wielu innych źródeł, że pacjenci z objawami infekcji nadal chodzą do pracy, a także posyłają swoje zainfekowane dzieci do szkół. Tłumaczą, że boją się stracić posadę, że nie chcą iść na kwarantannę.
Także pracodawcy niechętnie patrzą na osobę z 'podejrzeniem’. Uważają, że w razie wykrycia COVID-19 może ona stanowić zagrożenie dla funkcjonowania firmy. Naciskają: 'weź kilka dni zwolnienia i wracaj. Daj spokój z wymazem’. Takie podejście jest przerażające” – mówi Bożena Janicka.
W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję:
Przy jakich objawach zostać w domu?
Jak wyjaśnia Bożena Janicka, z doświadczeń lekarzy wynika, że wysoka gorączka (38,5-40 st. C.) i bóle mięśniowe sugerujące grypę są dużym prawdopodobieństwem infekcji COVID.
„Nie wolno jednak bagatelizować także suchego kaszlu, bólu gardła, kataru, albo – jak to określają niektórzy pacjenci – 'pieczenia’ w nosie. Jeśli objawy połączymy z miejscem pracy, w której jest dużo kontaktów z innymi ludźmi (urzędy, banki, sklepy), powinniśmy mieć świadomość, że mogło dojść do zakażenia koronawirusem – dodaje specjalistka.
Lekarze PPOZ alarmują
Lekarze PPOZ alarmują, że tylko od nas zależy, jak krwawe żniwo zbierze epidemia SARS-CoV-2.
„Zauważamy u siebie objawy infekcji, nie idźmy do pracy! Nie biegajmy po sklepach czy urzędach. Kwarantanna czy izolacja na pewno jest uciążliwa, ale jest po to, żebyśmy po pierwsze chronili siebie, a w razie dodatniego wyniku, także innych. Jeśli my, Polacy nie będziemy sami siebie pilnować (maseczki, wymazy, niechodzenie do pracy z infekcjami), wszystko się posypie!” – uważają lekarze.
Poleć artykuł innym
Zobacz także

WHO wskazuje na to, kto najczęściej zaraża koronawirusem. „Epidemia się zmienia. Napędzają ją młodzi ludzie”

„Co 16 sekund dochodzi do martwego urodzenia”. Pandemia może jeszcze pogorszyć sytuację

„Dzieci w izolacji mogły się nauczyć tego, co dorośli: skupienia się na sobie, zastanowienia się co lubi, organizowania własnego czasu albo nauczyły się po prostu nudzić”
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

08.02.2023
„Niektórzy ze strachu próbują leczyć się sami. Poznałam historię pacjenta, który wywiercił sobie dziurę w zębie przy pomocy wiertła budowlanego”. O dentofobii mówi Agnieszka Fiedorowicz

07.02.2023
Agnieszka Matan: „Powiedzmy to głośno: zdarza się, że człowiek z cukrzycą się upije czy zje pizzę”

06.02.2023
Alicja Czarnecka: „Zakończyłam leczenie onkologiczne z ogromnym apetytem na życie. Nie sądziłam, że depresja dopadnie mnie po czasie”

05.02.2023