Przejdź do treści

Postbiotyki. O tym, czym są, gdzie je znajdziemy i czy warto się nimi zainteresować, mówi Ewa Kowalska

Postbiotyki - czym są? / pexels
Postbiotyki - czym są? / pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy słyszałaś już o coraz bardziej popularnych postbiotykach? „Postbiotyki zdecydowanie należą do tego samego świata co probiotyki i prebiotyki, są z nimi bezpośrednio powiązane” – mówi Ewa Kowalska, biotechnolożka, doradczyni żywieniowa i ekspertka probiotykoterapii. Co warto o nich wiedzieć? 

Probiotyk i prebiotyk

„Do antybiotyku proszę koniecznie kupić probiotyk” – mówili już kilkadziesiąt lat temu lekarze, a farmaceuci na prośbę o probiotyk podawali białą zawiesinę w szklanej, małej buteleczce. Wtedy probiotyk stosowało się tylko przy antybiotykoterapii. Z czasem jednak probiotyki stały się jednymi z najczęściej kupowanych suplementów diety. I nic w tym dziwnego – zawarte w nich hodowle żywych drobnoustrojów wywierają bardzo korzystny wpływ na zdrowie.

O probiotykach po raz pierwszy zaczął mówić w 1954 roku niemiecki badacz, Ferdinand Vergin. Porównał on negatywne działanie uboczne antybiotyków i innych preparatów przeciwbakteryjnych na mikroflorze jelitowej z korzystnym działaniem niektórych bakterii probiotycznych.

Probiotyki jednak najlepiej działają w parze z prebiotykami, które stanowią pożywkę dla bakterii probiotycznych. Wynaleziono je w 1995. Wtedy to naukowcy Glenn Gibson i Marcel Roberfroid ustalili, że poprzez uzupełnienie diety o nietrawienne składniki pokarmu stymulowany jest wzrost i aktywność mikroorganizmów w przewodzie pokarmowym.

Probiotyki wraz z prebiotykami tworzą tzw. synbiotyki. Ostatnimi czasy jednak coraz częściej mówi się także o postbiotykach.

małgorzata ponikowska

Postbiotyki – co warto o nich wiedzieć?

O to, czym są postbiotyki, zapytałam Ewę Kowalską, biotechnolożkę, doradczynię żywieniową i ekspertkę probiotykoterapii, prowadzącą na Instagramie profil @dietetyczna_biotechnolog.

– Definicją, która najbardziej do mnie przemawia i jest najbardziej zrozumiała, to ta zaproponowana przez badaczy Tsilingiri i Rescigno, którzy zdefiniowali postbiotyk jako „każdy czynnik wynikający z aktywności metabolicznej probiotyku lub dowolnej uwolnionej cząsteczki zdolnej do przekazania gospodarzowi korzystnych efektów w sposób bezpośredni lub pośredni”.

Typowa definicja postbiotyków mówi, że są to funkcjonalne związki bioaktywne, które powstają w procesie fermentacji przeprowadzanej przez bakterie zasiedlające nasze jelito grube – wyjaśnia ekspertka.

I dodaje, że postbiotyki to tak naprawdę bardzo szerokie określenie, pod które możemy schować przeróżne składniki, m.in. krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe (najbardziej znany nam maślan), białka funkcjonalne, polisacharydy pozakomórkowe, lizaty komórkowe czy muropeptydy.

Ekspertka wyjaśnia, że postbiotyki zdecydowanie należą do tego samego świata co probiotyki i prebiotyki, są z nimi bezpośrednio powiązane.

– Nasza mikrobiota jelitowa jest zasiedlona bilionami bakterii, które dzielą się na te korzystne dla naszego zdrowia i te zdecydowanie mniej korzystne. Prozdrowotne działanie naszych dobroczynnych bakterii możemy stymulować dodatkowo przyjmując dobrej jakości probiotyki przyczyniające się do wzrostu różnorodności bakteryjnej w naszych jelitach. Zanim jednak nastąpi ten niesamowity wzrost, musimy nakarmić nasze mikroorganizmy. Czym? Prebiotykami – składnikami diety, które są odporne na działanie enzymów trawiennych i mogą zostać sfermentowane w jelicie grubym przez nasze bakterie. Są więc dla nich swoistym paliwem i źródłem energii. W procesie fermentacji powstają produkty metabolizmu bakterii w postaci właśnie naszych postbiotyków, które od tego momentu mogą zaczynać swoje działanie – mówi Ewa Kowalska.

Działanie postbiotyków jest bardzo zbliżone do tego przypisywanego probiotykom i prebiotykom.

– Nasz organizm każdego dnia musi zmagać się z różnorodnymi stanami zapalnymi. Dopóki nie są to ostre i długotrwałe stany, to sytuacja jest całkowicie normalna. Są one wpisane w funkcjonowanie naszego organizmu. Nasze jelita i mikrobiota jelitowa dbają, aby nie dochodziło do rozwoju ostrych stanów zapalnych.

Wydzielane przez drobnoustroje jelitowe postbiotyki przyczyniają się do uszczelniania nabłonka jelitowego, wpływając na zwiększoną produkcję mucyny. Ponadto postbiotyki, takie jak krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe (SCFA) zmniejszają ilość cytokin prozapalnych, których długotrwałe działanie może prowadzić do poważniejszych chorób. Poprzez działanie immunomodulujące (inaczej mówiąc modulujące działanie naszego układu odpornościowego) postbiotyki pomagają w zapobieganiu chorobom zapalnym jelit, chorobom autoimmunologicznym, a nawet cywilizacyjnym, w tym nowotworom – tłumaczy ekspertka.

Ewa Kowalska dodaje, że innym bardzo ważnym działaniem postbiotyków jest działanie przeciwpatogenne, dzięki czemu nie dojdzie do przerostu chorobotwórczych drobnoustrojów w jelicie. Postbiotyki pomagają po antybiotykoterapii i po przejściu tzw. „grypy żołądkowej” w przywracaniu stabilizacji mikrobioty jelitowej, która jest mocno zaburzona i mało różnorodna.

– Dodatkowa suplementacja może przynieść świetne efekty u pacjentów z chorobami zapalnymi jelit, zespołem jelita drażliwego, a nawet różnego rodzaju alergiami. Reasumując, postbiotyki dość mocno dbają o dobrą formę naszego układu odpornościowego i razem z probiotykami są strażą ochronną naszych jelit – wyjaśnia ekspertka.

Źródła postbiotyków, czyli gdzie możemy je znaleźć

Probiotyki możemy znaleźć w aptece, a prebiotyki w kuchni. A co z postbiotykami?

– Możemy je znaleźć w fermentowanych produktach mlecznych czy kiszonkach, chociaż tutaj chciałabym postawić duże „ale”. Już mówię dlaczego. W jogurtach czy kefirach rzadko mamy do czynienia z konkretnym szczepem probiotycznym, zazwyczaj są to przemysłowe kultury starterowe, które mają dość słabe zdolności do wytwarzania postbiotyków. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku żywności funkcjonalnej, która zakłada wykorzystanie różnych substancji prozdrowotnych i wzbogacenie w nie pewnych grup produktów, w tym pro-, pre- i postbiotyków – wyjaśnia Ewa Kowalska.

I dodaje: nie bójmy się żywności funkcjonalnej. Nie jest to bowiem żywność modyfikowana w sposób, który miałby nam zaszkodzić, a wręcz przeciwnie. To grupa produktów, która ma na celu wywołać korzystne efekty zdrowotne. W postbiotyki są wzbogacane takie produkty, jak: sery, jogurty, pieczywo pełnoziarniste, a nawet popularne kabanosy.

Postbiotyki – czy możemy je łykać jak probiotyki?

Jak tłumaczy Ewa Kowalska postbiotyki są także dostępne w postaci suplementów diety.

– Najbardziej popularny kwas masłowy możemy dostać bez problemu w aptekach. Trzeba jednak wybierać go z głową – podobnie jak probiotyki czy każdy inny suplement. Nie zawsze producenci są wobec nas w porządku i piszą na swoich produktach rzeczy, które są tanim chwytem marketingowym, a nie stanem faktycznym.

Maślan sodu jest często stosowany przez osoby z chorobami zapalnymi jelit oraz po antybiotykoterapii w celu wsparcia mikrobioty jelitowej i faktycznie przynosi dobre efekty. Jednak, to do czego ja namawiam, to dbanie przede wszystkim o różnorodność naszej diety. Pozwoli nam to na zachowanie różnorodności mikrobioty jelitowej, która będzie zdolna do produkcji wystarczającej ilości postbiotyków – dodaje ekspertka.

 


Ewa Kowalska – doktorantka SGGW w Warszawie, doradczyni żywieniowa, ekspertka probiotykoterapii, biotechnolożka. Jej profil @dietetyczna_biotechnolog na Instagramie obserwuje niemal 5 tys. osób.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.