W czasie izolacji łatwiej o alkoholizm? O piciu do ekranu mówi Bohdan T. Woronowicz
– Zmieniamy swoje dotychczasowe sposoby relaksacji i na przykład okazuje się, że kiedyś ktoś by chętnie poszedł na spacer, na siłownię czy pojeździł na rowerze, a teraz, kiedy musi siedzieć w domu, to jest mu trochę łatwiej i lżej, kiedy wypije – tłumaczy dr n. med. Bohdan T. Woronowicz, psychiatra i specjalista psychoterapii uzależnień z Centrum Konsultacyjnego AKMED.
Ewelina Miszczuk: Podczas izolacji łatwiej o utratę kontroli nad piciem alkoholu?
Bohdan T. Woronowicz: Oczywiście. Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze, człowiek siedzi w domu i jest trochę poza kontrolą. Ci, którzy mieli skłonności do poprawiania sobie samopoczucia alkoholem, mogą teraz bezkarnie popijać. Byle nie za dużo, żeby nie bełkotać podczas wideokonferencji w pracy. Druga rzecz jest taka, że jednak sama sytuacja, jaką w tej chwili mamy, jest nietypowa. W momencie kiedy ktoś ma dodatkowe problemy, takie jak niepewność jutra, zagrożenie chorobą, której tak na dobrą sprawę nie znamy albo obawa przed utratą pracy i zarobków – to rodzi się niepokój. Niektórzy próbują go niwelować za pomocą alkoholu.
To chyba droga na skróty.
To jest w ogóle oszustwo! To, że odczuwamy w tej sytuacji niepokój to dobrze. Bo to oznacza, że nie lekceważymy problemu. Natomiast jeżeli zaczniemy wpadać w panikę, która jest czymś irracjonalnym, demonstrować zachowania niebezpieczne i niekonstruktywne – wtedy nasza sytuacja się pogarsza. A wiadomo, że radzenie sobie z problemami przy pomocy alkoholu jest bez sensu. Są tacy ludzie, którym się wydaje, że on im coś załatwia i rzeczywiście na chwilę daje ulgę. Ale jeśli się nauczymy, że na kłopoty wypijemy drinka albo piwo, to niestety z czasem może się okazać, że dojdziemy do takiego miejsca, w którym nie chcielibyśmy się znaleźć.
Kto jest teraz szczególnie narażony na to, żeby przekroczyć tę cienką granicę?
Ci, którzy wcześniej mieli skłonności do sięgania po alkohol w trudnych sytuacjach albo dla „rozrywki”. Jest wiele osób, które wcześniej miały problemy z kontrolowaniem ilości czy częstotliwości spożywania alkoholu, ale kontrolowali pewne sytuacje. Bo jeżeli mówimy o uzależnieniu, to głównym, podstawowym objawem, jest upośledzenie kontroli nad piciem. I ona się rozgrywa na trzech płaszczyznach: częstotliwości spożywania alkoholu, jego ilości oraz sytuacji. Najczęściej najpierw traci się kontrolę nad częstotliwością i ilością. Natomiast kontrola nad sytuacją uszkadza się dopiero po jakimś czasie.
Mówimy na przykład o takich sytuacjach, gdy idziemy do pracy i wiemy, że nie możemy się napić?
Tak. Albo na przykład, gdy wiemy, że nie wolno nam się napić, bo jutro mamy coś ważnego do załatwienia. Ale teraz jest luz blues. Tej kontroli sytuacyjnej nie ma w ogóle albo jest bardzo osłabiona. W związku z tym wiele osób może się zapędzić i na dobre ją uszkodzić. I wtedy będziemy mieli już pełne uzależnienie.
Są też osoby, które były przyzwyczajone do częstych wypadów na piwo ze znajomymi. Teraz przerzucili się na wideorozmowy. Niby piją razem, ale jednak osobno. To może być ryzykowne?
Faktycznie, niestety coraz częściej tak jest. To jest łatwiejsze wpadanie w uzależnienie, bo siedzisz w domu i możesz się zdrowo upić. Zaśniesz i wszystko będzie dobrze. Nie trzeba będzie cię zbierać i odwozić do domu.
”Jeśli się nauczymy, że na kłopoty wypijemy drinka albo piwo, to niestety z czasem może się okazać, że dojdziemy do takiego miejsca, w którym nie chcielibyśmy się znaleźć.”
Kiedy powinna nam się zapalić w głowie czerwona lampka?
W każdym uzależnieniu jest taki moment, kiedy człowiek zauważa, że pewne zachowanie robi mu coś dobrego. Widzi na przykład, że jak wypije, to jest mu lżej, łatwiej, weselej. Gdy widzi, że może sobie poprawić w łatwy sposób samopoczucie, zaczyna z tego korzystać. Bo przecież każdy lubi czuć się dobrze, prawda? Kiedy się zacznie raz za razem regulować sobie swoje samopoczucie alkoholem, to bardzo łatwo jest przekroczyć pewną delikatną granicę. Zmieniamy swoje dotychczasowe sposoby relaksacji i na przykład okazuje się, że kiedyś ktoś by chętnie poszedł na spacer, na siłownię czy pojeździł na rowerze, a teraz, kiedy musi siedzieć w domu, to jest mu trochę łatwiej i lżej, kiedy wypije. Wtedy zaczyna się problem.
Czy na przykład lampka wina albo piwo sączone przy komputerze podczas pracy zdalnej to może być pierwszy krok do tego, żeby przesadzić?
Wszystko zależy od tego, dlaczego ktoś to robi. Chociaż większość ludzi będzie mówiła, że lubi posmakować. Ale należy się przyjrzeć, czy to nie jest sposób na regulację swojego samopoczucia. Czy to nie jest kwestia smaku, tylko tego, co alkohol robi w głowie, w organizmie.
Co będzie po kwarantannie? Bo jeśli teraz wyrobimy sobie taki nawyk, że siadamy do pracy z kieliszkiem wina…
… To może zostać z nami na dłużej. Niestety u niektórych osób pewnie tak się stanie. U tych, którzy jeszcze się nie uzależnili, ale mają skłonność do sięgania po alkohol, taka sytuacja może spowodować, że będzie im łatwiej przekroczyć barierę między zdrowiem a uzależnieniem, czyli między zdrowiem a chorobą.
”To jest łatwiejsze wpadanie w uzależnienie, bo siedzisz w domu i możesz się zdrowo upić. Zaśniesz i wszystko będzie dobrze. Nie trzeba będzie cię zbierać i odwozić do domu.”
Jak więc osoby, które mają skłonność do „zapijania” trudnych sytuacji, powinny teraz postępować?
Sugerowałbym, żeby nie kupowały alkoholu na zapas. Ten kryzys naprawdę można wykorzystać w dobry sposób i można potraktować jako wyzwanie. Jest takie powiedzenie: „Jeżeli nie możesz zmienić sytuacji, to zmień swoje nastawienie do niej”. Jeśli ktoś jest zagubiony, to warto, żeby sobie codziennie rano ustalił jakieś cele, które chciałby zrealizować w danym dniu, może warto zrobić porządki czy zajrzeć do książek, które zostawiło się na później. Na pewno warto też wykorzystać ten czas, żeby go spędzić z najbliższymi, lepiej poznać ich dzisiejsze potrzeby, szczególnie dzieci. Warto też komuś pomóc, bo to poprawia nasze samopoczucie. Są też tacy, którzy zamiast sięgać po alkohol dzwonią do naszego Centrum z prośbą o poradę i otrzymują ją przez telefon albo przez Skype. A jedno, co na pewno we wszystkim i każdemu pomaga, to poczucie humoru. Kilka minut śmiechu robi tyle dobrego dla organizmu co pół godziny relaksacji.
Dr n. med. Bohdan Tadeusz Woronowicz w 1975 r. współtworzył pierwszy w Polsce (i w Europie Środkowo-Wschodniej) psychoterapeutyczny oddział odwykowy dla osób uzależnionych od alkoholu. W latach 1980 – 2014 kierował początkowo oddziałem odwykowym, a następnie stworzył i kierował Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Autor ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz książek ( m.in . „Dasz radę. O pokonywaniu uzależnień”, Prószyński 2014). Odznaczony został przez Prezydenta RP Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi i zaangażowanie w działalności na rzecz ludzi uzależnionych”. Jest także laureatem Nagrody miasta stołecznego Warszawy „w uznaniu zasług dla Stolicy Rzeczypospolitej Polskiej”. Obecnie kieruje Centrum Konsultacyjnym AKMED.
Zobacz także
„Kobietom uzależnionym od alkoholu jest gorzej niż mężczyznom. Dlatego mocniej maskują swoje nałogi” – mówi terapeuta uzależnień Michał Świerczek
„Pacjenci opowiadają, że kiedy zażywają, czują się bezpieczni, wolni, schronieni, mogą oddychać, czują, że żyją”
„Co piąta kobieta okazyjnie spożywa napoje alkoholowe przez cały okres ciąży”. Co się dzieje wtedy z twoim organizmem?
Polecamy
Ciężkie infekcje COVID-19 mają zaskakujący wpływ na rozwój raka
Elle Macpherson brutalnie szczerze o zmaganiach z alkoholizmem. „Myślałam o szampanie z noworodkiem na rękach”
Nowe szczepionki przeciw COVID-19 będą dostępne od 25 października. Ekspert: „to musztarda po obiedzie”
Tom Holland żyje w trzeźwości od blisko trzech lat. Teraz stworzył… piwo bezalkoholowe
się ten artykuł?