Przejdź do treści

Lekcje długowieczności z Japonii. „Dużo mniejszy nacisk kładzie się tu na pokarmy bezglutenowe i cudowną żywność, podkreśla się natomiast znaczenie badań krwi i kolonoskopii”

Tajemnice długowieczności Marty Zaraski / istock
Tajemnice długowieczności Marty Zaraski / istock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Japończycy są najdłużej żyjącym narodem na świecie, z rekordową oczekiwaną średnią długością życia w chwili urodzenia, która wynosiła 84,2 roku. To prawie sześć lat więcej niż w przypadku przeciętnego Amerykanina, prawie trzy lata więcej niż Brytyjczyka i o półtora roku więcej niż Kanadyjczyka. Nie bez powodu! Przedstawiamy fragment książki „Tajemnice długowieczności. Jak przyjaźń, optymizm i życzliwość pomagają dożyć stu lat” Marty Zaraski, którą Hello Zdrowie objęło swoim patronatem medialnym. 

Fragment książki „Tajemnice długowieczności. Jak przyjaźń, optymizm i życzliwość pomagają dożyć stu lat” Marty Zaraski (Wydawnictwo W.A.B.). 

Ikigai, kwiaty wiśni i praca do upadłego

W rejonie Wielkiego Tokio jest szare, deszczowe popołudnie, jednak 70-letni Fujita Masatoshi wydaje się nie przejmować pogodą. Po przejściu na emeryturę nadal pracuje, ubrany w niebieski kombinezon, przycina drzewa na parkingu Silver Human Resources Center w mieście Matsudo. Wynagrodzenie jest niskie, ale Masatoshi mówi, że pieniądze nie są problemem. Po latach spędzonych za biurkiem w firmie transportowej ma więcej niż wystarczająco dużo oszczędności na spokojną emeryturę. Leniuchowanie nie jest tym, czego pragnie Masatoshi. Lubi grać w tenisa i w baseball, ale, jak mówi: „to mu nie wystarcza”. Potrzebuje jeszcze ikigai, celu w życiu, i dlatego pewnego dnia, mając 65 lat, pojawił się w Silver Human Resources Center, aby dostać pracę. Dołączył do 49 procent Japończyków w tym wieku zatrudnionych na stanowiskach odpowiednich dla starszych ludzi.

Zacznijcie szukać jakiejś książki na temat długowieczności, a z dużym prawdopodobieństwem natkniecie się na coś z „Japonią” w tytule. Nie bez powodu. W trakcie pisania tej książki Japończycy byli najdłużej żyjącym narodem na świecie, z rekordową oczekiwaną średnią długością życia w chwili urodzenia, która wynosiła 84,2 roku. To prawie sześć lat więcej niż w przypadku przeciętnego Amerykanina, prawie trzy lata więcej niż Brytyjczyka i o półtora roku więcej niż Kanadyjczyka.

Japonia przoduje również w rankingach z największą liczbą stulatków na mieszkańca. Kiedy podróżowałam po tym kraju w poszukiwaniu materiałów do książki, w wieku 117 lat zmarła najstarsza osoba na świecie, Japonka – była wtedy starsza niż Australia. Ale jeśli chodzi o długowieczność, Japonia nie zawsze była wzorem do naśladowania. Zaraz po drugiej wojnie światowej przeciętny Japończyk mógł się spodziewać, że będzie żył zaledwie 50 lat, a kobieta 54 lata. Jednak do 1986 roku kraj ten wspiął się na najwyższe miejsce w rankingu oczekiwanej długości życia kobiet. Jak to się stało? Aż do początku XX wieku głód był w Japonii czymś normalnym, a dopiero szybki wzrost gospodarczy po drugiej wojnie światowej sprawił, że niedożywienie przestało być dla większości mieszkańców problemem.

Poza tym, wraz z rozwojem gospodarczym kraju system opieki zdrowotnej otrzymał potężny impuls. Obecnie właściwie każdy Japończyk ma ubezpieczenie zdrowotne i zagwarantowane regularne badania kontrolne. Śmiertelność z powodu chorób zakaźnych, takich jak gruźlica, gwałtownie spadła, co wydłużyło średnią długość życia. Jeśli kiedykolwiek jedliście sushi lub zupę miso na obiad i czuliście się następnego dnia, jakby wasze ciało powiększyło się w ciągu nocy dwukrotnie, to odczuliście na sobie nieprzyjemne skutki japońskiej diety – zbyt dużej ilości soli (opuchlizna po sushi jest rezultatem zatrzymania wody w organizmie).

W latach 50. ubiegłego wieku typowy Yamada Tarō i Yamada Hanako (japońscy odpowiednicy pana i pani Kowalskich) zjadali średnio trzydzieści gramów soli kuchennej dziennie – to wyjątkowo dużo w porównaniu z obecnymi zaleceniami Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA – United States Department of Agriculture), które wynoszą mniej niż sześć gramów. Prawie wszystko, co smaczne, wydawało się zawierać sól: sos sojowy, pikle tsukemono, makaron ramen, zupa miso.

Mariola Madej

Kolonoskopia zamiast cudownej żywności

W rezultacie wysokie ciśnienie krwi i udary stały się w Japonii czymś powszechnym. Zmianę diety na zawierającą znacznie mniej sodu i wydłużenie średniej długości życia Japończycy zawdzięczają w dużej mierze kampaniom uświadamiającym. Jednak nawet dziś spożywają
oni wciąż sporo soli – 10 gramów dziennie. Pomimo podnoszącego ciśnienie krwi sodu japońska dieta jest z pewnością jednym z głównych powodów, dla których kraj ten słynie z niezwykłej długowieczności ludzi. Jest w niej dużo owoców morza, warzyw, wodorostów i soi, z minimalną ilością nabiału i mięsa.

Co więcej, Japończycy mają takie powiedzenie: hara hachi bu – jedz tylko do momentu, w którym będziesz syty w 80 procentach. Z naukowego punktu widzenia ma to sens. Eksperymenty przeprowadzane na wielu gatunkach zwierząt pokazują, że ograniczenie spożywanych kalorii może przedłużyć życie – niewykluczone więc, że działa to też u ludzi. Mało zaskakująca rada pochodząca z Japonii – nie przejadajcie się, jedzcie więcej warzyw i mniej mięsa – zainspirowała niektórych do szukania cudownych japońskich potraw, które mogą, bez zbytniego wysiłku z naszej strony, przedłużyć życie.

Niektórzy twierdzą, że jest to konina, inni, że imbir. Jeszcze inni wskazują na resweratrol, polifenol znajdujący się w winogronach, które są szczególnie popularne w Nagano, prefekturze słynącej z najdłuższej średniej życia w Japonii.

Jeśli spożywanie koniny duszonej w imbirze i sosie winogronowym jest dla was kontrowersyjnym pomysłem na wydłużenie życia, to zapewniam, że podobnie jak w przypadku wielu innych cudownych produktów spożywczych, od kurkumy po moringę, nie ma zbyt wielu dowodów naukowych na poparcie tej tezy. Ogólnie rzecz biorąc, Japończycy mają obsesję na punkcie zdrowia – chociaż różni się ona od tej znanej z Ameryki Północnej. W Japonii dużo mniejszy nacisk kładzie się na pokarmy bezglutenowe i cudowną żywność, podkreśla się natomiast znaczenie badań krwi i kolonoskopii (osobiście wolałabym jagody goji od codziennych badań jelit). Każdego roku około trzech milionów ludzi poddaje się w tym kraju temu, co nazywane jest „suchym dokiem dla ludzi”.

Zgłaszają się oni do szpitali na co najmniej dzień, aby wykonać całą serię badań, takich jak prześwietlenia klatki piersiowej, pomiar masy ciała, badania krwi i moczu, radiografia i oczywiście kolonoskopia. Ponad 70 procent japońskich mężczyzn, w wieku od 45 do 54 lat, przechodzi jakiś rodzaj badań kontrolnych przynajmniej raz w roku.

Kane Tanaka / gerontology.wikia.org

Obsesja na punkcie zdrowia i higieny

Trzeba przyznać, że Japończycy mieli obsesję na punkcie zdrowia i higieny na długo przed wynalezieniem rurek do kolonoskopii. Czystość jest tradycyjnie ceniona w religii shinto, w której zło budzi skojarzenia ze wszystkimi brudnymi rzeczami. Już w trzecim wieku chińscy historycy komentowali niezwykłą czystość Japończyków – wyobraźcie więc sobie, jak miejscowi musieli postrzegać śmierdzących Europejczyków, którzy zaczęli przybywać do ich ojczyzny w XVI wieku.

Chociaż nacisk kładziony na higienę z pewnością odgrywa rolę w długowieczności Japończyków, niektórzy badacze szukali odpowiedzi również w wyjątkowości DNA miejscowej populacji. Mowa przecież o kraju wyspiarskim, który przez wieki był właściwie odizolowany od reszty świata. Może u Japończyków wyewoluowała jakaś wyjątkowa mutacja genetyczna, która pozwala im cieszyć się dodatkowymi latami życia? Coś chyba jest na rzeczy. Weźmy gen ApoE, którego szczególny allel, ApoE4, jest rzadko spotykany u Japończyków. U nosicieli tego allelu, z których wielu ma pochodzenie skandynawskie, występuje około 40 procent wyższe ryzyko chorób serca niż u ludzi z wariantami genu, które są bardziej powszechne w Japonii. I są jeszcze geny FOXO przyczyniające się do długowieczności hydr, wielorybów oraz Jeanne Calment i Amerykanów pochodzenia japońskiego.

Inną genetyczną różnicę, która może pomagać przeciętnym japońskim Kowalskim długo żyć, można łatwo zauważyć zaraz po postawieniu stopy w tym kraju. Przyszła mi ona dosłownie do głowy, kiedy po raz pierwszy w życiu uderzyłam czołem o framugę zwykłych drzwi. Mam 168 centymetrów wzrostu i mieszkając w Europie, przywykłam do bycia niższą częścią społeczeństwa. W Japonii jest inaczej. Nieoczekiwanie mogłam dosięgnąć najwyższych półek w kuchni mieszkania wynajętego w Airbnb i musiałam uważać na nisko wiszące lampy. Byłam około 10 centymetrów wyższa niż średniego wzrostu Japończyk!

Tymczasem badania sugerują, że niski wzrost wpływa korzystnie na długość życia (co mogłoby wyjaśnić, dlaczego mężczyźni umierają zwykle wcześniej niż kobiety). Na przykład z reguły niewysocy Grecy i Włosi, po przeprowadzce do Australii, zwykle żyją około czterech lat dłużej od wyższych mieszkańców tego kraju. Oto moja rada dla młodych kobiet: jeśli chcecie, aby wasze przyszłe dzieci dożyły stu lat, nie wybierajcie bardzo wysokich facetów – zdecydujcie się na kogoś o wzroście Toma Cruise’a.

Chociaż niski wzrost oraz niewielka ilość genów ApoE sprzyjają długowieczności, to mogą jej zaszkodzić inne geny. Japończycy mają na przykład większą genetyczną podatność na cukrzycę i nadwagę (nawet jeśli nie można tego stwierdzić, obserwując ludzi na ulicy – zaledwie 2,2 procent Japończyków i 3,5 procent Japonek jest otyłych). Tak czy inaczej, genetyczne bonusy tylko częściowo przyczyniają się do ogólnego dobrego zdrowia mieszkańców Nipponu. Kiedy Japończycy przenoszą się do Kalifornii, stężenie markerów sercowych się u nich podwaja.

Dieta, genetyczne skłonności, kontrole „w suchym doku” i higiena są z pewnością ważnymi czynnikami wpływającymi na długowieczność Japończyków. A to bynajmniej nie koniec historii. W Kraju Kwitnącej Wiśni jest takie powiedzenie: yamai wa ki kara – choroba i zdrowie zaczynają się w głowie. Badania pokazują, że rzeczywiście tak jest i że żadna ilość cudownych produktów nie zastąpi spójności społecznej czy posiadania ikigai.

„Tajemnice długowieczności” Marty Zaraski

Marta Zaraska, znana i lubiana dziennikarka specjalizująca się w publikacjach naukowych bierze na warsztat temat długowieczności i mitów związanych z tzw. zdrowym trybem życia. Czy dieta bezglutenowa i regularne ćwiczenia na siłowni uchronią nas przed starzeniem? Na ile mogą pomóc nam łykane w tabletkach suplementy i gotowane na parze brokuły?

Autorka przeanalizowała setki badań, prac naukowych i eksperymentów wyciągając bardzo ciekawe wnioski dotyczące tego, co w naszym życiu powinno być naprawdę ważne, jeśli chcemy żyć jak najdłużej. To napisana przystępnym językiem, dobrze udokumentowana i niepozbawiona praktycznego wymiaru opowieść o dobrych nawykach, wadze relacji społecznych i zaangażowaniu w rozwój osobisty, które pomagają żyć dłużej i lepiej.

Marta Zaraska - Tajemnice długowieczności / mat. pras.

Marta Zaraska – Tajemnice długowieczności / mat. pras.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.