„Depresja to gniew skierowany do środka. Agresja wobec innych może być jednym z jej objawów” – mówi psycholożka Urszula Struzikowska-Marynicz
„Depresja kwestionuje więź między tobą a światem – nie tylko nie czujesz się jak w domu, ale i rozumiesz, że nie ma czegoś takiego jak dom, jak bezpieczne miejsce. Depresja może atakować mózg i podważać znaczenie twojego życia. Jak zgnilizna” – twierdzi pisarka Eva Meijer w eseju „Granice mojego języka”. Nie ma jednego sposobu przeżywania choroby, bo każdy człowiek jest inny. O tym, jak różne są objawy depresji, opowiada psycholog Urszula Struzikowska-Marynicz.
Monika Szubrycht: Mówi się o tym, że depresja ma wiele twarzy. Na obrazkach pokazywanych w mediach społecznościowych widzimy sławnych ludzi, którzy są uśmiechnięci, wyglądają na szczęśliwych, tymczasem odebrali sobie życie. Jest jeszcze jedna twarz depresji, o której mówi się rzadko, a jest nią agresja. Jak często choroba wywołuje agresję i jak to się może objawiać?
Urszula Struzikowska-Marynicz: Depresję należy w dużym uproszczeniu interpretować jako gniew skierowany do wewnątrz. Gniew, który tłumiony i skierowany w środek nas samych powoduje szkody w obrazie siebie, świata i przyszłości, własnego na nią wpływu i w poczuciu sensu naszego życia. Tak postrzegane wartości powodują stan frustracji związanej z interpretacją pozbawioną własnej sprawczości i wpływu na swoje życie. Wówczas czujemy się zależni od otoczenia, które wydaje się rokować o naszym życiu i o nas samych. Możemy je interpretować jako niesprawiedliwe, zagrażające, dalekie. Wówczas mogą wystąpić agresywne zachowania. Agresja jest to zachowanie intencjonalne w celu wyrządzenia innemu człowiekowi krzywdy. Bywa częścią składową wielu zaburzeń psychicznych, a sama w sobie, co ważne, nie jest chorobą. Agresja nie jest objawem, który w potocznym postrzeganiu depresji pasowałby do niej na pierwszy rzut oka, niemniej może być objawem jednej z jej form – depresji agitowanej.
Jak wygląda depresja agitowana?
Nie objawia się apatią i smutkiem, które zwykły zwracać naszą czujność w identyfikowaniu ewentualnego ryzyka chorowania na depresję. W przebiegu depresji agitowanej pacjent odczuwa niepokój, rozdrażnienie, czuje się pobudzony, przeżywa frustrację, którą kanalizuje poprzez zachowania autoagresywne, na przykład samookaleczanie się lub agresję w stosunku do otoczenia.
Agresję, nie smutek?
Agresję można postrzegać jako instynkt, ale również jako reakcję na frustrację czy wyuczony sposób radzenia sobie z negatywnymi emocjami, czy też nabytą formę zachowania w określony sposób, jaka przynosi korzyści, np. pozwala podporządkować sobie inne osoby czy zmusić je do zrealizowania jakiegoś naszego celu z korzyścią dla nas. Agresja stanowi również rodzaj ekspresji naszych emocji i zapewnienia sobie określonej pozycji, w której pozornie czujemy się bezpieczni. Taka strategia pozwala nam zamaskować przed otoczeniem to, co delikatne, ale także ogranicza możliwość uzyskania wsparcia z zewnątrz, a nawet doprowadza do odsunięcia się innych osób od nas – trochę jak jeż zwijający się ze strachu w kulkę, który wystawia swoje igły.
Agresywne zachowania w przebiegu depresji nie są zjawiskiem rzadkim, jednak nieczęsto bywają kojarzone z depresją, ponieważ nie wpisują się w obraz depresji, jaki zwykliśmy posiadać na podstawie jej „popularnych” objawów, tj. przeżywania smutku i lęku, obniżonego nastroju, zaburzeń snu, poczucia utraty sensu, negatywnego obrazu siebie, świata i własnej przyszłości oraz związanego z nim obniżenia własnej aktywności.
W celu uniknięcia przeżywania trudnych emocji próbujemy jak najlepiej poradzić sobie z tymi przeżyciami, kompensując je nadmiernym zaangażowaniem w pracę, zwracaniem na siebie uwagi otoczenia czy też podejmowaniem różnego rodzaju ryzyka. Tłumienie emocji prowadzi do ich niekontrolowanego odreagowania. To pewnego rodzaju strategia stosowana, kiedy nie potrafimy rozpoznać i nazwać tego, co czujemy. Jeśli nie identyfikujemy i nie nazywamy swoich uczuć, nie wiemy, co możemy z nimi zrobić, jak je zakomunikować, aby uzyskać wsparcie z zewnątrz. Bywa, że wiemy, co czujemy, jednak tłumimy nasze przeżycia, ponieważ posiadamy zniekształcony obraz nas samych, naszych relacji, znaczenia dla innych, naszych powinności. Nie pozwalamy sobie na słabość, ujawnianie naszych myśli z poczucia winy czy wstydu przed wyobrażonymi konsekwencjami ujawniania lęku, smutku czy słabości.
Zachowania agresywne mogą być jedynym albo pierwszym objawem depresji? Czy poprzedzają je jakieś znaki ostrzegawcze?
Podstawą naszego gniewu i frustracji są nierealistyczne projekty szczęścia, sukcesu. W ich rezultacie przeżywamy rozczarowanie, gniew, zwątpienie we własne kompetencje i ustawiamy się w stosunku zależności wobec otoczenia, losu, tego, co zewnętrzne, a czego nie chcielibyśmy oceniać jako czynnika decydującego za nas samych o naszym życiu. W efekcie przeżywamy gniew, lęk, frustrację, smutek, poczucie niemocy. W świetle jednej z koncepcji psychologicznych proces powstawania agresji jest następujący: czujemy złość, z którą nie potrafimy się uporać w sposób konstruktywny. Po pewnym czasie utrzymywania się w nas złości wchodzimy w stan frustracji, skąd już tylko krok do agresji pod wpływem zewnętrznego lub wewnętrznego czynnika wyzwalającego agresywne zachowanie. Objawami zwiastującymi wystąpienie zachowania agresywnego są m.in. niska tolerancja na frustrację, niska samoocena, chwiejność emocjonalna, przeżywanie lęku czy drażliwość. Za przykładowy sygnał alarmowy należy przyjąć wulgaryzmy, konsekwentne powtarzanie tych samych pytań, podniesiony ton głosu, wrogie wypowiedzi na temat siebie czy innych, naruszanie przestrzeni osobistej, natrętne myśli skoncentrowane wobec konkretnej trudności, jak również pobudzenie psychoruchowe i przyspieszony oddech.
Skąd mam wiedzieć, czy ojciec katujący żonę i dzieci jest psychopatą, czy cierpi na depresję i można mu pomóc? Szczerze wątpię, że będzie chciał zgłosić się na leczenie, podobnie jak wątpię, że współczująca rodzina będzie chciała go skierować do specjalisty, a nie przed nim uciec.
Osoba stosująca przemoc, nawet jeśli prezentuje tego typu zachowania pod wpływem depresji – odpowiada w taki sam sposób za swoje czyny, jak osoba stosująca przemoc z powodu innych czynników. Depresja nie jest usprawiedliwieniem stosowania przemocy.
Podam kolejny przykład: matka krzyczy na dziecko i dzieje się to zdecydowanie za często. Ma ochotę uderzyć syna czy córkę, może nawet to robi. Swoje zachowanie tłumaczy zmęczeniem albo szuka powodów, żeby się usprawiedliwić. Jak uświadomić kobiecie, że to może być depresja?
W przebiegu depresji taki stan może się zdarzyć z powodu poczucia frustracji, bezradności, przeciążenia, niskiej samooceny oraz tłumionych wcześniej emocji, a zatem nierozładowanych w bezpieczny sposób. Z pewnością jednak takie zachowanie wymaga stanowczych granic. Należy tłumaczyć: „twoje uczucia, droga mamo, są ważne i zasługują na uwagę. Takie zachowanie natomiast teraz zatrzymujemy i przegadujemy, co się dzieje”. W rozmowie warto cierpliwie podążać za pytaniem, jakie osoba ma potrzeby, jak się czuje, co pozwoliłoby jej poczuć się lepiej, a co takiego się dzieje, że z tego nie korzysta. Warto spróbować uświadomić mamę, że jej zachowanie wynika z jej emocji oraz związanych z nimi przekonań. To, że ma ochotę uderzyć dziecko, brzmi trochę tak, jakby uważała, że może to zrobić, że nie znajduje innego sposobu na jego zdyscyplinowanie. A zatem czy czuje się zmęczona? Bezsilna? Czy potrzebuje pomocy w tym obszarze? Czy czując się rozgniewana, bezradna, myśli o sobie pozytywnie, jak o kimś, kogo stać na lepsze rozwiązania problemu? Ma siłę szukać rozwiązań? Z jakiego powodu upatruje wrogie intencje ze strony swojego dziecka, na które odpowiada przemocą? Można wymienić, że poczucie bezsilności, frustracji, niemocy, gniewu, żalu, smutku i przerzucanie własnej odpowiedzialności na zewnątrz zagraża jej i dziecku, a także że wymienione trudności mogą świadczyć o depresji, a ta wymaga wsparcia i terapii już teraz. Warto wesprzeć osobę w poszukaniu pomocy pod konkretnym numerem telefonu, w konkretnej placówce, gabinecie.
”Proces powstawania agresji jest następujący: czujemy złość, z którą nie potrafimy się uporać w sposób konstruktywny. Po pewnym czasie utrzymywania się w nas złości wchodzimy w stan frustracji, skąd już tylko krok do agresji pod wpływem zewnętrznego lub wewnętrznego czynnika wyzwalającego agresywne zachowanie”
A co jeśli u siebie rozpoznamy takie zachowania? Czy jakaś forma autoterapii lub samokontroli w ogóle jest możliwa? Jak sobie z nimi radzić?
Ucząc samopoznania, konfrontując osobę z jej uczuciami, przekonaniami, procesem, w którym dochodzi do agresji oraz z jej konsekwencjami, nie tylko dla otoczenia, ale przede wszystkim dla niej samej, istotne jest osiągnięcie przez pacjenta samoświadomości na temat jego trudności, ale również zasobów wewnętrznych i zewnętrznych, z których pomocą może on rozwiązywać swoje trudności emocjonalne. Mówienie o swoich przeżyciach pozwala nie tylko uzyskać wsparcie i kanalizować emocje, ale również odzyskać nad nimi kontrolę, uporządkować je, poczuć, że nie są one czymś nienaturalnym, złym i wstydliwym, że nie jesteśmy z nimi sami, że innym również się to zdarza. W tym wszystkim niezwykle pomocna jest psychoterapia własna, ale również wsparcie farmakologiczne.
Podczas pracy terapeutycznej osoba z depresją ma możliwość nauczyć się łagodzenia swojego gniewu, zaakceptowania go i poznania jego przyczyn nie tylko po to, aby nad nim zapanować, ale przede wszystkim, aby odpowiedzieć na swoje niezaspokojone dotychczas potrzeby. W jaki sposób łagodzić gniew? Poprzez przyjęcie odpowiedzialności – bez wymówek i usprawiedliwień przeżywania gniewu. Istotna jest świadomość własnych emocji, przyczyn gniewu oraz dzielenie się swoimi przeżyciami z innymi osobami, najlepiej z terapeutą, który pomoże w sposób bezpieczny i konstruktywny przyjrzeć się im z szacunkiem i przeformułować język braku w język potrzeby i działania na rzecz jej zaspokojenia. Ważne jest zatem uszanowanie swojego gniewu, przyjrzenie się mu z należytym zainteresowaniem, zamiast go wypierać czy tłumić. Korzystne jest także stosowanie treningu psychologicznego np. relaksacji, restrukturyzacji poznawczej pozwalającej obalić nasze krzywdzące nas samych przekonania. Niezbędna jest także decyzja o tym, że nie chcę się tak dłużej czuć, że nie godzę się na dalszą bezsilność i zamierzam działać, aby poczuć się inaczej, ujawnić w końcu to, co toczy mnie od środka. Pacjenci przykładowo uczeni są stosowania komunikatów z pozycji „ja”, a nie „oni”, co pozwala wskazywać na ich ważność i sprawczość, możliwość decydowania i wyrażania siebie, jak również nabywają umiejętności rozładowywania napięcia tak, aby nie krzywdzić siebie i innych osób.
Czy i do jakiego stopnia depresja może usprawiedliwiać zachowania agresywne — w rodzinie, przed sądem, na własny użytek. Powinniśmy je tolerować? Ktoś może powiedzieć, że to będzie forma przerzucania winy na ofiarę, bo skoro agresor jest chory, to przecież jemu trzeba współczuć…
Z pewnością nie istnieje usprawiedliwienie zachowania agresywnego, natomiast jego wyjaśnienie owszem. Takie wyjaśnienie nie może służyć pobłażliwości dla tego typu zachowań, natomiast ustalając ich przyczynę, należy zmierzać do jej uzdrowienia, zmiany zachowania, terapii własnej osoby wykazującej agresję wobec innych, czy też w stosunku do samej siebie.
”W celu uniknięcia przeżywania trudnych emocji próbujemy jak najlepiej poradzić sobie z tymi przeżyciami, kompensując je nadmiernym zaangażowaniem w pracę, zwracaniem na siebie uwagi otoczenia czy też podejmowaniem różnego rodzaju ryzyka. Tłumienie emocji prowadzi do ich niekontrolowanego odreagowania. To pewnego rodzaju strategia stosowana, kiedy nie potrafimy rozpoznać i nazwać tego, co czujemy”
A co z depresją podlewaną alkoholem? Taka mieszanka zapewne jest znakomitym wyzwalaczem agresji.
Niezależnie od depresji alkohol jest czynnikiem ryzyka dla występowania agresji, tak zwanym czynnikiem spustowym. W przypadku depresji agitowanej wydaje się zasadne podejrzewać, że ryzyko wystąpienia agresywnego zachowania jest większe niż w przypadku pacjenta chorującego na inną postać depresji, którą charakteryzuje obniżenie aktywności osoby, osłupienie czy apatia. Spożywanie alkoholu uważa się za czynnik przyczyniający się do rozwoju depresji – ryzyko zachorowania u osób uzależnionych od alkoholu jest wyższe niż u osób wolnych od tego problemu. Topiąc smutek i lęk w alkoholu, podejmujemy niekonstruktywny sposób regulowania naszego nastroju, uzależniając go od czynnika zewnętrznego, jakim w tym wypadku jest alkohol, a nie od nas samych i naszych kompetencji radzenia sobie ze stresem, smutkiem, lękiem, wstydem i innymi trudnościami. Podczas depresji alkoholowej jej objawy mogą powodować agresję: ból głowy, rozdrażnienie, bezsenność czy urojenia i halucynacje, a towarzyszący im lęk może skłaniać pacjenta do reagowania na otoczenie w sposób agresywny.
Kiedy oprócz depresji pojawia się również uzależnienie od alkoholu, wykształca się mechanizm błędnego koła: depresja wpływa na rozwój uzależnienia, a uzależnienie na podtrzymywanie się depresji. W tym przypadku pierwotną przyczyną trudności jest depresja, a sięganie po alkohol miało na celu zwalczyć objawy choroby i regulować emocje. Depresja, która pojawia się w trakcie uzależnienia od alkoholu, zazwyczaj występuje wraz z chwilą uświadomienia sobie ponoszonych przez pacjenta strat i poczucia bezsilności, czemu może towarzyszyć ryzyko podjęcia próby samobójczej.
Urszula Struzikowska-Marynicz – psycholog, socjolog i interwent kryzysowy. Ma doświadczenie w poradnictwie psychologicznym, interwencji kryzysowej oraz w obszarze pomocy społecznej, w tym w realizowaniu procedur przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Współpracuje z mediami, prowadząc konsultacje merytoryczne, prowadzi szkolenia oraz samodzielną praktykę psychologiczną w Krakowie. Jest autorką publikacji z dziedziny psychologii i psychoterapii.
Zobacz także
„Depresja ma wiele twarzy. Mnie ona zabrała radość z początków macierzyństwa i radość z czegokolwiek” – pisze psychodietetyczka Dominika Musiałowska
„Depresja to prawdziwe cholerstwo. Gdy uderza, życie potrafi być naprawdę strasznie trudne”- mówi psycholożka Monika Kotlarek. Jak pomóc samemu sobie w depresji?
– Chociaż jako ludzie jesteśmy nieprawdopodobnie wręcz silni, to każdy ma w sobie taką kruchość, którą łatwo jest zniszczyć – mówi psycholożka i autorka „Zastanawiam się”
Polecamy
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
„Widok zalanego miasta to trudne doświadczenie”. Od dziecka do seniora – bezpłatne wsparcie psychologiczne dla powodzian
Jon Bon Jovi uratował kobietę będącą w kryzysie psychicznym. Przypadkiem uchwyciły to kamery. Poruszające nagranie obiegło sieć
Reforma psychiatrii dziecięcej do poprawki. NIK ujawnia nieprawidłowości: pacjent spędził ponad 2 miesiące w pasach
się ten artykuł?