„Potrzeba cierpliwości i czasu, bo pomaganie 'na siłę’ to przecież forma przemocy” – mówi asystentka zdrowienia Anna Olearczuk
– Żeby zostać asystentem zdrowienia, trzeba samemu doświadczyć kryzysu psychicznego. Ważna jest własna psychoterapia, bo dzięki niej możemy nasze doświadczenie kryzysu, choroby i wejścia w proces zdrowienia „przepracować” tak, by stało się naszym zasobem, z którego będziemy mogli bezpiecznie korzystać w pracy – wyjaśnia Anna Olearczuk, asystentka zdrowienia.
Rolą asystenta zdrowienia jest towarzyszenie podopiecznemu bez wywierania przymusu działania, bez przyspieszania powrotu do zdrowia, ale jednocześnie asystent motywuje do aktywności, do działań na rzecz własnego zdrowia. Ważne jest bycie obok. Jak praca w tym zawodzie wygląda w praktyce? W rozmowie z Hello Zdrowie opowiada o tym Anna Olearczuk asystentka zdrowienia ze Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dorosłych na warszawskich Bielanach.
Barbara Dąbrowska: Asystentów zdrowienia nazywa się także ekspertami przez doświadczenie, co według mnie dużo lepiej oddaje sedno tego zawodu. Jakie są zadania asystenta zdrowienia?
Anna Olearczuk: To nie są równoznaczne pojęcia, bo nie każdy ekspert przez doświadczenie jest odpowiednio przeszkolony, żeby móc pracować jako asystent zdrowienia. Asystent zdrowienia to osoba, która doświadczyła kryzysu psychicznego i teraz wspiera innych, którzy przechodzą przez podobne doświadczenie. Rolę asystentów dobrze opisuje akronim NATURE, gdzie każda litera opisuje składową relacji, jaką nawiązujemy z naszymi podopiecznymi. N to nadzieja, A oznacza akceptację, T – towarzyszenie, U mówi o umacnianiu, R to reakcja i w końcu E – empatia Każda litera równie ważna. Własnym przykładem dajemy nadzieję na wyzdrowienie lub poprawę funkcjonowania w codziennym życiu. Na to, że świat nie musi kończyć się na chorobie, że można nauczyć się z nią żyć i to życie może być całkiem fajne. Akceptujemy zarówno samego siebie i własną chorobę, jak również osobę, którą wspieramy, bez oceniania i obwiniania.
”Rolę asystentów dobrze opisuje akronim NATURE, gdzie każda litera opisuje składową relacji, jaką nawiązujemy z naszymi podopiecznymi. N to nadzieja, A oznacza akceptację, T - towarzyszenie, U mówi o umacnianiu, R to reakcja i w końcu E - empatia. Każda litera równie ważna”
Takie podejście tworzy spajające zrozumienie na poziomie emocji, zrozumienie również tego, że w danym momencie chory nie jest w stanie, nie jest gotowy lub nie chce, żeby coś zrobić czy zmienić. Potrzeba cierpliwości i czasu, bo pomaganie „na siłę” to przecież forma przemocy. Taka akceptacja choroby sprawia, że nie czujemy się gorsi z jej powodu i stanu, w jakim jesteśmy. Oczywiście, jednocześnie staramy się motywować do podjęcia działań na rzecz zdrowienia, do aktywnego włączenia się w ten proces i służymy wsparciem. Towarzyszenie to bycie obok, słuchanie, rozmowa, dzielenie się doświadczeniem choroby. Jest podążaniem za osobą w kryzysie, dawaniem swojego czasu i uwagi. Bardzo ważne dla osoby w kryzysie psychicznym jest jej umacnianie, dostrzeganie zalet, skupienie na potencjale. Pokazywanie, że z choroby też może wyniknąć coś dobrego. To ułatwia jej zaakceptowanie. Kolejna jest reakcja – asystent powinien zareagować, gdy zauważy oznaki pogorszenia stanu psychicznego, stanu zdrowia, zarówno osoby wspieranej, jak i własnego (a to przecież nie jest wykluczone). Im wcześniej się zadziała, tym lepiej dla obu stron. A empatia połączona z doświadczeniem pozwala być blisko drugiego człowieka i jak najskuteczniej mu pomagać. To wszystko tworzy życzliwy koktajl budujący relację.
Czy mając doświadczenie w zdrowieniu z danej jednostki chorobowej (np. depresji) można wspierać osobę z zupełnie inną chorobą (np. schizofrenią)?
Uważam, że tak. Część doświadczeń w przypadku różnych zaburzeń i chorób jest podobna, sporo problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, również. Sądzę, że tak samo, jak ważne jest doświadczenie choroby i zdrowienia, równie ważna jest dobra relacja, oparta między innymi na szacunku, akceptacji i zaufaniu. Taka relacja wytwarza się pomiędzy osobą z doświadczeniem kryzysu psychicznego a asystentem zdrowienia. Muszę jednak otwarcie przyznać, że do tej pory łatwiej współpracowało mi się z osobami z doświadczeniem kryzysu podobnym do mojego. Widzę też, że im dłużej pracuję i im większą mam wiedzę oraz doświadczenie, tym staje się to mniej istotne.
Asystenci zdrowienia bazują na swoim doświadczeniu i to daje im możliwość niesamowitego połączenia w relacji z chorym, jakiego nie mogą dać mu lekarze. Czy jednak nie boisz się sytuacji, w której okaże się, że twoje doświadczenia są jednak zupełnie odmienne od doświadczenia podopiecznego? Nie zawsze przecież jest tak, że „mam tak samo, jak ty”.
Oczywiście, zdarzają się przypadki, w których moje doświadczenie jest zupełnie inne, ale też pacjenci mają różne potrzeby. Czasami ważne jest po prostu empatyczne wysłuchanie, bycie obok, czyli ta relacja, o której wspomniałam wcześniej. Zdarza się jednak i tak, że to może być za mało, a asystent z innym doświadczeniem byłby skuteczniejszy w pomocy danej osobie. W miejscu, w którym pracuję, jest nas czworo. To bardzo komfortowa sytuacja, bo mamy różne doświadczenia i możemy dopasować wsparcie do potrzeb podopiecznego.
Ilu podopiecznych na raz może mieć asystent zdrowienia? Podopieczni są przecież również pewnego rodzaju obciążeniem i asystent również powinien dbać o swój dobrostan.
To, z iloma osobami może pracować w tym samym czasie asystent, zależy od różnych czynników, chociażby od stanu zdrowia pacjenta. Niektórzy potrzebują częstego kontaktu, z innymi można się rzadziej spotykać. Korzystamy też z różnych form pracy, czasem są to zajęcia grupowe, innym razem spotkania indywidualne. Ważne są osobiste możliwości asystenta, bo tak, „przeciążenie” skutkuje pogorszeniem stanu zdrowia. Moim zdaniem bardzo trudno jest określić „odgórnie” konkretną liczbę osób, z którą ma pracować asystent, a próba wprowadzenia czegoś takiego byłaby, biorąc pod uwagę dobro pacjenta i asystenta zdrowienia, bez sensu, a wręcz szkodliwa.
Pracujesz także w domach chorych czy wyłącznie w szpitalach?
Pracuję w Środowiskowym Centrum Zdrowia Psychicznego dla dorosłych w Warszawie na Bielanach. To jest pomoc na miejscu w Centrum, albo w domu osoby, którą wspieram. Osobiście nie pracuję na oddziale szpitalnym, ale staż odbywałam na zamkniętym i dziennym oddziale szpitalnym. Asystenci zdrowia są potrzebni wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z kryzysem psychicznym, a wciąż jest ich niewielu.
Wsparcie ogranicza się tylko do osoby chorej czy opieką asystenta zdrowienia obejmuje się też całą rodzinę? Pomagasz np. w organizacji życia po wyjściu ze szpitala?
Zazwyczaj wspieram konkretną osobę, co nie wyklucza rozmów z rodziną, jeżeli ta osoba wyrazi taką chęć. Trzeba pozostawać otwartym na sugestie pacjenta. Nasze Centrum współpracuje również z Ośrodkiem Pomocy Społecznej i razem staramy się pomóc osobie w kryzysie w różnych sytuacjach, w tym np. po wyjściu ze szpitala. W Centrum stawiamy na pracę zespołową i dopasowujemy działania do zakresu, jaki jest potrzebny. Czasem może to być rozmowa, a czasem pomoc w znalezieniu pracy.
Jak się zostaje asystentem zdrowienia?
Żeby zostać asystentem zdrowienia, trzeba samemu doświadczyć kryzysu psychicznego. Oczywiście szkolenie można zacząć dopiero wtedy, gdy jest się w stabilnym stanie zdrowia. Ważna jest własna psychoterapia, bo dzięki niej możemy nasze doświadczenie kryzysu, choroby i wejścia w proces zdrowienia „przepracować” tak, by stało się naszym zasobem, z którego będziemy mogli bezpiecznie korzystać w pracy. Szkolenie, które aktualnie odbywa się w Krakowie, składa się z 10 weekendowych modułów. Niestety teraz, ze względu na sytuację epidemiczną jest realizowane zdalnie. Obejmuje m.in. zagadnienia związane z empatyczną komunikacją, wglądem w chorobę, rozpoznawaniem wczesnych objawów kryzysu, zdrowieniem czy etyką.
Czy z tego zawodu można się w Polsce utrzymać?
Zarobki są niestety dość niskie, poza tym większość z nas pracuje na część etatu. Jeżeli ktoś sam ponosi koszty związane z utrzymaniem mieszkania, opłatami, leczeniem, codziennym życiem, moim zdaniem nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać (chociaż może komuś się to udaje). Bez dodatkowego źródła dochodów, nie utrzymałabym się z obecnej pracy… Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni i zawód ten będzie doceniany, bo daje niezwykłą satysfakcję, ale jak wiadomo satysfakcja rachunków nie opłaci.
”Bez dodatkowego źródła dochodów, nie utrzymałabym się z obecnej pracy… Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni i zawód ten będzie doceniany, bo daje niezwykłą satysfakcję, ale jak wiadomo satysfakcja rachunków nie opłaci”
Osoby chorujące psychicznie są w Polsce silnie stygmatyzowane. Wiedza na temat chorób psychicznych i leczenia jest niewielka, co potęguje lęk i nasila stygmatyzację w społeczeństwie. Jak przełamać tą barierę?
Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Prowadzona w bardzo rozmaity sposób, z wykorzystaniem różnych kanałów komunikacyjnych. Ogromna jest w tym rola mediów, szkolnictwa na każdym poziomie, artystów, twórców, w ogóle ludzi związanych ze światem sztuki i kultury, Kościoła, itd. Stereotypowy, stygmatyzujący obraz człowieka chorującego psychicznie często pojawia się w filmach czy serialach, utrwalając uprzedzenia i wzmagając lęk osób zdrowych przed tym, czego nie rozumieją. Dlatego bardzo ważna jest działalność ekspertów przez doświadczenie, ponieważ najlepiej pokazują zdrowym, że osoba z diagnozą psychiatryczną jest tak samo człowiekiem, tylko zmagającym się z dodatkowymi czy po prostu innymi problemami.
Jaka jest według ciebie największa bolączka polskiej psychiatrii ?
Tych bolączek jest tyle… Trudno wybrać tylko jedną. Wiele z nich można rozwiązać zwiększając odpowiednio finansowanie oraz kontynuując reformę psychiatrii, czyli tworząc kolejne Centra Zdrowia Psychicznego. Wtedy osoba potrzebująca pomocy będzie mogła ją uzyskać szybko i skutecznie dzięki wykwalifikowanym i godnie (mam nadzieję) opłacanym pracownikom centrów, w sprzyjających zdrowieniu warunkach Wówczas zamknięty, całodobowy, szpitalny oddział psychiatryczny będzie ostatecznością.
Zobacz także
– Chociaż jako ludzie jesteśmy nieprawdopodobnie wręcz silni, to każdy ma w sobie taką kruchość, którą łatwo jest zniszczyć – mówi psycholożka i autorka „Zastanawiam się”
„Załamania psychiczne są tak powszechne, że nie mogą pozostawać tematem tabu”. Gdzie szukać pomocy?
„Zdrowienie jest w głowie. Podejście do choroby i przekonania odgrywają dużą rolę w zdrowieniu onkologicznym” – mówi Iwona Nawara o terapii Simontonowskiej
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
3. Charytatywny Bieg z Twarzami Depresji – dla dzieci i młodzieży. Zacznijmy działać już teraz!
Tabliczki, które mogą ocalić życie. „Czasem wystarczy jedno słowo, gest lub tabliczka, aby pomóc komuś znaleźć siłę do walki”
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
„Widok zalanego miasta to trudne doświadczenie”. Od dziecka do seniora – bezpłatne wsparcie psychologiczne dla powodzian
się ten artykuł?