Przejdź do treści

Użalasz się nad sobą? Robisz sobie krzywdę…

kobiety plotkują
iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nic mi się nie udaje, zawsze mam pecha, a w dodatku nikt mnie nie lubi – myślisz sobie po kolejnym niepowodzeniu. Użalasz się nad sobą, chociaż czujesz, że to do niczego nie prowadzi. I rzeczywiście, takie podejście zazwyczaj tylko pogarsza sprawę.

Każdemu z nas zdarza się od czasu do czasu trochę nad sobą ulitować. W gronie przyjaciół lub w samotności rozwodzimy się nad tym, jak bardzo jest nam w życiu niedobrze, a każdy nasz dzień to jedno wielkie pasmo porażek. ‒ Użalanie się to przeżywanie poczucia krzywdy, biedy i nieszczęścia. Użalając się nad sobą, koncentrujemy się na sobie i swoich problemach, w ten sposób zajmujemy się sami sobą – mówi Marta Pasternak z Pracowni Psychologicznej PROBALANCE.

„To niezwykle niebezpieczne, bo więzi nas w egocentryzmie. W rezultacie nie możemy nawet myśleć wystarczająco jasno albo spojrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy. Strach, który stoi za użalaniem się, odbiera ci wiarę, nadzieję i dystans” – tłumaczy Caspar McCloud w książce „Exposing the Spirit of Self-Pity” („Demaskując ducha użalania się”).

Niektóre badania wskazują, że kobiety bardziej niż mężczyźni są skłonne do użalania się nad sobą. Ta różnica pojawia się już w dzieciństwie i okresie dorastania.

Danuta Stenka na premierze nowego wydania książki "Flirtując z życiem"

Badania przeprowadzone w 1998 r. przez Marka Borga brały pod uwagę uczniów w wieku 9‒14 lat, których zapytano o reakcje na szkolne nękanie. 28 proc. chłopców wykazywało skłonność do litowania się nad sobą, podczas gdy w przypadku dziewczyn było to 46 proc.

„Różnica między płciami pojawia się już w młodzieńczym wieku, kiedy chłopcy wybierają bardziej aktywne, agresywne strategie radzenia sobie z przeciwnościami, podczas gdy dziewczyny wybierają bardziej pasywne, emocjonalne sposoby i rozmyślają o swoich niepowodzeniach” – zauważa dr Joachim Stöber w swojej pracy naukowej dotyczącej użalania się.

Użalamy się nad sobą z różnych powodów. Jednym z najczęstszych jest to, że chcemy usprawiedliwić swoje życiowe potknięcia, a przez to pozbyć się wyrzutów sumienia. Wolimy uważać siebie za ofiarę, niż przyznać sami przed sobą, że popełniliśmy jakiś błąd.

‒ To zniesienie odpowiedzialności za to, co się dzieje z moim życiem, na okoliczności zewnętrzne. „To nie moja wina, że nie awansowałem w pracy, ja po prostu zawsze mam pecha i w dodatku szef mnie nie lubi” – wyjaśnia psycholog Anna Giesko.

Użalamy się, kiedy nie satysfakcjonuje nas praca, sytuacja rodzinna, zarobki, ale jednocześnie tak naprawdę nie mamy pomysłu, jak można to stopniowo zmieniać.

Użalając się, zyskujemy zainteresowanie, czas i zaangażowanie najbliższego otoczenia. Jesteśmy w centrum czyjejś uwagi, co bywa przyjemnym doświadczeniem.

‒ Inni zaczynają nas postrzegać jako biednych i poszkodowanych. Przytulają, poświęcają czas na rozmowę i wsparcie, a także, co ważne, pomagają – zauważa Anna Giesko.

Co więcej, często wydaje nam się, że użalanie może paradoksalnie zapobiec negatywnym zdarzeniom w życiu. Jak twierdzi psycholog, niektórzy mają poczucie, że gdy zaczniemy się czymś cieszyć i dostrzegać pozytywy, za chwilę stanie się coś złego, co nam to szczęście odbierze. Stąd podświadomie wydaje nam się, choć to absurdalne, że użalając się nad sobą, nie kusimy losu i nie przyciągamy negatywnych doświadczeń.

Niepozorne rozwodzenie się nad swoimi życiowymi nieszczęściami może nam zaszkodzić. Zamiast wprowadzać zmiany i eliminować to, co nam przeszkadza, coraz bardziej się w tym pogrążamy. To zamknięte koło.

‒ Długotrwałe użalanie się prowadzi donikąd, trzyma nas w miejscu, nie pozwala się rozwijać. Stajemy się bierni, nie bierzemy odpowiedzialności za swoje czyny i działania. Tym samym nic nie zmieniamy, co prowadzi do powtarzających się niepowodzeń, a to nakręca znów spiralę poczucia skrzywdzenia i złego losu – ostrzega Marta Pasternak.

W wyjątkowych sytuacjach użalanie się może pomóc, szczególnie tym osobom, które są dla siebie bardzo wymagające i surowe. ‒ Od czasu do czasu warto się pochylić nad sobą, współczuć sobie. Przypomina to trochę „głaskanie” samego siebie. Czasem potrzebne, gdy brak jest „głaskania” ze strony innych. Oby nie zbyt długo – mówi Marta Pasternak.

Użalanie się, które staje się sposobem na życie, może w skrajnych przypadkach doprowadzić do syndromu wyuczonej bezradności. To sytuacja, w której wydaje nam się, że nie ma bezpośredniego związku pomiędzy naszymi działaniami a konsekwencjami. Taki stan powoduje brak poczucia kontroli nad swoim życiem, co w rezultacie może skutkować frustracją, stanami depresyjnymi i skłonnościami do uzależnień.

Świat potrzebuje zmiany

Możemy jednak w dość łatwy sposób zmienić nasz sposób myślenia i reagowania na to, co nam się przydarza. „Możesz przyjąć mentalność ofiary, myśląc, że szczęście przyjdzie wtedy, gdy okoliczności układają się na twoją korzyść. Możesz też przyjąć, że życie to twoja odpowiedzialność i skupić się na tym, by zapewnić sobie szczęście bez względu na okoliczności” – mówi psycholog Russell Grieger na blogu „Psychology Today”.

Psychoterapeutka Amy Morin w tekście na Forbes.com zachęca do tego, by osoby o skłonnościach do użalania się nad sobą zadawały sobie pytania, które mają pokazać, czy ich myśli mają rzeczywisty związek z otaczającymi je okolicznościami, a może są tylko wytworem ich wyobraźni.

„Mentalnie silne osoby zadają sobie pytania takie jak ‘Czy zawsze mam pecha?’ lub ‘Czy moje całe życie jest zrzeczywiście zrujnowane?’. To pozwala im na stworzenie bardziej realistycznego poglądu na ich sytuację” – pisze Morin.

Amy Morin zachęca też do tego, by wyjść poza podejście „Zasługuję na więcej” i przestawić się na „Mam więcej, niż mi potrzeba”. W skrócie: by poczuć wdzięczność i dostrzec to, co już mamy, a czego nie zauważamy i wydaje nam się oczywiste – może być to np. stała praca, grono bliskich znajomych, ale również rzeczy tak banalne jak własny telefon, ciepłe ubranie, długopis, którym możesz zapisać własne myśli.

Użalanie się to pójście na łatwiznę. Kiedy jednak w końcu odrzucisz myślenie o sobie jako o kimś pokrzywdzonym przez życie, zrozumiesz, że tylko ty decydujesz o swoim samopoczuciu. Bierz stery w swoje ręce.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: