Przejdź do treści

Dlaczego mężczyzna może tylko raz?

Dlaczego mężczyzna może tylko raz?
Ilustracja: Ola Woldańska-Płocińska | www.slimaq.ovh.org
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Niektórzy mówią, że „chcieć to móc”. Jednak w życiu każdego mężczyzny jest wiele takich chwil, gdy chce, a jednak nie może. Średnio przez 20 minut po stosunku, bo później… znowu może. Dlaczego tak się dzieje?

Pomijając już nawet to, że rodzaj męski po stosunku zwykle po prostu zasypia, to ogranicza go jeszcze tzw. okres refrakcji. Dziwna nazwa oznacza po prostu tę chwilę po miłosnych harcach, w której stare polskie przysłowie „dla chcącego nic trudnego” nie znajduje zastosowania.

To jak długo taka chwila trwa, zależy od stanu zdrowia oraz wieku. Młodzież może szybciej – u nastolatków to ledwie kilkanaście minut. Starsi regenerują siły wolniej – na emeryturze trzeba się liczyć nawet z dniami, a nie minutami. Są też tacy, którzy w ogóle nie muszą czekać. To rzecz, której nauka dowiodła w 1995 roku na Uniwersytecie Rutgersa, gdzie badacze obserwowali mężczyznę, który w ciągu 36 minut osiągnął sześć orgazmów. Ale takich jest niewielu. U pozostałych średnia, tutaj wyniki zależą od tego, kto i u kogo mierzył, wynosi od 20 do 30 minut.

Są dwie teorie na temat tego, dlaczego mężczyźni muszą po stosunku odpocząć. Jedna jest związana z równowagą neuroprzekaźników i strzałem oksytocyny, który staje się naszym szczęśliwym udziałem. Druga, mniej popularna, ale fajniejsza, odwołuje się do działania autonomicznego układu nerwowego i mówi, że ze sprawą jest tak jak z jedzeniem. I tutaj, i tam – twierdzą jej zwolennicy – organy automatycznie wysyłają do mózgu informację, że już dość, że są zadowolone i wszystko zwalnia. Z tym tylko, że w wypadku jedzenia chodzi o jelita, a tutaj… sami wiecie.

Ciecierzyca i efekt Coolidge’a

Brak pewności co do przyczyn powoduje, że nie ma jej też, gdy chodzi o metody, które pozwalają okres refrakcji skrócić. Zwolennicy wytłumaczenia odwołującego się do neuroprzekaźników wskazują, że chcąc osiągnąć taki efekt, warto zadbać o dietę podnoszącą poziom dopaminy. Podpowiadają produkty bogate w witaminę B6, B12 i kwas foliowy, czyli np. ciecierzycę i tuńczyka. Czy to pomaga? Na pewno nie szkodzi, bo ciecierzyca i szparagi (o nich też się mówi w tym kontekście) generalnie służą zdrowiu.

Ze sprawą wiąże się też pewna naukowa ciekawostka, którą dość często przywołuje się w tym kontekście. Prezydent USA Calvin Coolidge pewnego razu wizytował wraz z żoną fermę drobiu. Pierwsza dama usłyszała tam, że kogut może odbywać dziesiątki stosunków dziennie, na co zareagowała tak: – Proszę to powiedzieć panu prezydentowi! Gdy powtórzono to Coolidge’owi, ten zapytał: – A czy z tą samą kurą? – Ależ skąd! – padła odpowiedź. – To proszę to powiedzieć pani prezydentowej! Podobnie ma zresztą działać nie tylko nowa kura, ale też pojawienie się w okolicy innego „koguta”. Anegdota dała nazwę mechanizmowi – tzw. efektowi Coolidge’a – który występuje u większości ssaków. U ludzi nie jest to jednak potwierdzone. Przynajmniej w laboratorium.

Bezpiecznie jest więc zostawić tę informację wśród niepraktycznych (?) ciekawostek i posłuchać tych, którzy opowiadają się za teorią drugą. Oni mówią tak: jest jak jest, co zrobisz, jak nic nie zrobisz. I radzą, by po prostu jak najlepiej wykorzystać przymusową przerwę. Taka podpowiedź ma sens, bo – trochę pofilozofuję – skoro żyjemy w czasach, w których goni się za wszystkim, to takie 20 minut, kiedy gonić nie trzeba i można w spokoju odpocząć, jest naprawdę cenne.

 

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: