Przejdź do treści

Gillian Anderson: Mogłabym siedzieć i martwić się, że moja skóra wygląda jak oprawiony kurczak. Ale to nie rzeczywistość. To walka z rzeczywistością

Gillian Anderson: Mogłabym siedzieć i martwić się, że moja skóra wygląda jak oprawiony kurczak. Ale to nie rzeczywistość. To walka z rzeczywistością Karwai Tang/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Ciężko pracowała, by nie być aktorką jednej roli. Ostatnio podziwiamy ją jako Margaret Thatcher w „The Crown”. „Najwyższa pora, żebym wreszcie zagrała kryminalistkę!” – mówi Gillian Anderson i namawia do polubienia siebie.  „Wszędzie jest coś, co może nas przerażać: przyszłość, „a co, jeśli”, gdybanie. Akceptacja jest wyzwalająca” – komentuje.

Gillian Anderson urodziła się w Chicago, ale dorastała w Londynie, gdzie jej ojciec wyjechał, by uczyć się w szkole filmowej. Ostatecznie założył firmę producencką, do Stanów wrócili, kiedy Gillian miała 11 lat. Zmiana nie wyszła jej na dobre, mówiąca z brytyjskim akcentem dziewczynka nie czuła się dobrze wśród rówieśników, buntowała się, szokowała strojami i fryzurami. Z czasem doszły do tego  problemy z alkoholem i narkotykami, związek z mężczyzną starszym od siebie o kilkanaście lat. Szkołę zakończyła z przytupem – podczas balu maturalnego włamała się do budynku, by zakleić  szafki i została zatrzymana przez policję za włamanie i wtargnięcie. Po latach śmieje się, że w rankingu swoich kolegów była wskazywana jako ta, która pierwsza trafi do aresztu i tak się stało. „Od 14. roku życia jestem pod stałą opieką terapeuty (…) Były momenty, kiedy było ze mną naprawdę źle. Kiedy nie chciałam w ogóle wychodzić w domu” – wspomina ten czas.

Codziennie piszę listę rzeczy, za które jestem wdzięczna. Jednym z moich bardziej niezdrowych nawyków jest ciągłe narzekanie, nietolerancja wobec samej siebie, sytuacji, które mnie spotykają, ludzi na ulicy. Muszę ciągle walczyć, żeby nie być zirytowaną”

Studiowała w Chicago, później długo chodziła na castingi teatralne i filmowe w Nowym Jorku, ale dopiero wyjazd do Los Angeles okazał się przełomowy dla jej kariery.  Choć producenci „Z Archiwum X” wymarzyli sobie do roli Dany Scully wysoką blondynkę, reżyser doskonale wiedział, że znalazł najlepszą kandydatkę. 25-latka bez większego doświadczenia włożyła wiele pracy w rolę agentki parającej się rozwiązywaniem zagadek związanych ze zjawiskami paranormalnymi. Razem z Davidem Duchovnym stworzyli duet, który wszedł do klasyki kina.  Seria zdobyła wielu fanów, którzy do dziś ze szczegółami analizują  scenariusze kolejnych odcinków. Kiedy w 2016 i 2017 roku nakręcono po  latach dziesiąty i jedenasty sezon filmu, nadzieje na powrót ulubionych bohaterów odżyły. Zdecydowano jednak, by definitywnie go zakończyć.

Sex Education, Netflix

Gillian Anderson nie podziela sentymentu widzów „Archiwum…”, często mówi, że niewiele już z tego czasu pamięta, jedynie nieprzerwaną, wielogodzinną pracę na planie. Później musiała włożyć dużo wysiłku w zmianę swojego stosunku do pracy: „Zwolniłam, specjalnie i celowo. Słuchałam sama siebie, powtarzając w kółko: Muszę zwolnić, muszę zwolnić. I tak 10, może 20 lat. (…) Przyjaciele śmiali się ze mnie, kiedy mówiłam im, że mam wolny kwadrans i przyszłam się przywitać” – opowiada po latach.

Na planie kultowej serii poznała swojego pierwszego męża, a dziewięć dni po urodzeniu córeczki wróciła do zdjęć. Małżeństwo z ojcem Piper nie trwało długo, nie miała też szczęścia do dwóch następnych związków. Ma jeszcze dwóch synów, Oscara i Felixa.

Rola Dany na długie lata zdominowała jej karierę, ale pozytywne recenzje zbierała też za inne serialowe bohaterki, m.in. dr Bedelii Du Maurier w „Hannibalu” (2013-2015) czy „Amerykańskich Bogach” (2017). W 2019 roku zagrała matkę głównego bohatera „Sex Education”, terapeutkę Jean Milburn. Uważa to za ironiczne: „Codziennie piszę listę rzeczy, za które jestem wdzięczna. Jednym z moich bardziej niezdrowych nawyków jest ciągłe narzekanie, nietolerancja wobec samej siebie, sytuacji, które mnie spotykają, ludzi na ulicy. Muszę ciągle walczyć, żeby nie być zirytowaną”.

Seria „Sex Education” została bardzo dobrze przyjęta, a w Wielkiej Brytanii wpłynęła na zmiany w sposobie nauczania o seksualności. Przy tej okazji aktorka wywołała do tablicy Polskę: „Dziennikarka z Polski powiedziała nam o tym, że w ich kraju nie ma edukacji seksualnej i jak fantastycznie jest widzieć taki serial dla młodych ludzi. (…) Asa Butterfield i ja spojrzeliśmy na siebie. Kto by pomyślał? Nie wiedziałam, że istnieją państwa, gdzie ten temat jest zwyczajnie ignorowany”.

The Crown, Netflix

Wraz z niedawną premierą kolejnego sezonu głośnej serii „The Crown” zaczęto dużo mówić o granej przez nią błyskotliwej i tragikomicznej roli Margaret Thatcher.  Serial, który przedstawia kulisy życia brytyjskiej rodziny królewskiej, zbiera zarówno pozytywne, jak i negatywne recenzje. Gillian Anderson bardzo ostrożnie wypowiada się o swojej roli: „Staram się unikać tematów politycznych w wywiadach związanych z moją pracą. Wielu rzeczy nie rozumiem i nie wiem, często boję się, że nie mam prawa do oceniania” – mówi. Przygotowując się do pracy na planie, korzystała z biografii Żelaznej Damy i opinii innych na jej temat. Udało się jej stworzyć rolę niejednoznaczną i wielowymiarową. „W Wielkiej Brytanii Thatcher jest bardzo różnie postrzegana. To bardzo pomocne, żeby spróbować odejść od opinii i wcześniejszych filtrów, które mamy, szczególnie grając postać historyczną”– przyznaje.

„Dziennikarka z Polski powiedziała nam o tym, że w ich kraju nie ma edukacji seksualnej i jak fantastycznie jest widzieć taki serial dla młodych ludzi. (...) Asa Butterfield i ja spojrzeliśmy na siebie. Kto by pomyślał? Nie wiedziałam, że istnieją państwa, gdzie ten temat jest zwyczajnie ignorowany”

Gillian Anderson jest zaangażowana w wiele kwestii społecznych, przede wszystkim prawa kobiet. W 2017 roku razem z Jean Nadel, dziennikarką dokumentalną BBC, opublikowała manifest wzywający do kobiecej rewolucji i zmiany siebie. „We: A Manifesto for Women Everywhere” jest zbiorem wskazówek, jak osiągnąć swój potencjał. Jak mówi Gillian, książka jest pełna rad, które dałaby młodszej sobie: „Miałam duże problemy z poczuciem własnej wartości. Patrząc, jak sobie z tym radziłam i z czego korzystałam, walcząc ze sobą, pomyślałam, że mogłoby to przydać się innym ludziom w każdym wieku”. Książka zawiera wiele różnych technik radzenia sobie, takich jak medytacja, afirmacja czy rozmowa. Aktorka przyznaje, że w przeszłości  była “bezwzględnie ostra” wobec swojego ciała, ale nie wnika w szczegóły: „Nie będę się rozwodzić. Rzeczy, za które często się krytykujemy, czasem całkowicie nie mają znaczenia. Jedyna naprawdę ważna rzecz to spokój w naszych głowach”

Ważne miejsce w zaleceniach autorek Manifestu zajmuje potrzeba akceptacji zmian i naszych fizycznych ograniczeń. 52-letnia aktorka dopiero kilka lat temu zrobiła testy na dysleksję, kiedy problemy z pamięcią zaczęły przeszkadzać jej w pracy: „Ktoś zwrócił mi uwagę, że dysleksja to także problemy z zapominaniem. Zawsze bałam się sprawdzić, czy to mam, bo chcę mieć dalej poczucie, że mogę zrobić wszystko, na co mam ochotę i co sobie postanowię”.

Melanie Griffith

Choć ma za sobą serię operacji plastycznych, przestaje się tym coraz bardziej przejmować. „Wszędzie jest coś, co może nas przerażać: przyszłość, „a co, jeśli”, gdybanie. Akceptacja jest wyzwalająca. Mogłabym siedzieć i martwić się, że moja skóra wygląda jak oprawiony kurczak. Ale to nie rzeczywistość. To walka z rzeczywistością” – komentuje.

Fani Gillian Anderson mogą spodziewać się jeszcze więcej – aktorka otwarcie mówi o nowych projektach i pomysłach. „Zawsze chciałam być reżyserką, artystką. Może jak dzieciaki skończą studia, przestanę farbować włosy i będę robić mniej wszystkiego dookoła? Przyjdą role, które będą się zmieniać z wiekiem. I najwyższa pora, żebym wreszcie zagrała kryminalistkę!”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: