Przejdź do treści

„Moje ciało zaczęło się wyłączać”. Lily Collins o zaburzeniach odżywiania, niezdrowych związkach i współuzależnieniu

Lily Collins
Lily Collins ma 35 lat. W swoim życiu przeszła naprawdę wiele fot. Dimitrios Kambouris/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Lily Collins, aktorka znana m.in. z hitowego serialu „Emily w Paryżu”, a prywatnie córka legendarnego muzyka Phila Collinsa, wydała książkę, która jest szczerym i intymnym wyznaniem. Opowiada w niej m.in. o zaburzeniach odżywiania, niewłaściwych relacjach z mężczyznami i byciu osobą współuzależnioną. Chciałaby, aby jej głos był słyszalny zwłaszcza przez młode kobiety, które również doświadczają trudnych sytuacji. „To jest mój sposób na powiedzenie im: 'Hej, wszystkie jesteśmy takie same. Wszystkie zmagamy się z tymi samymi problemami” – wyznała artystka.  

„Ciągle zapewniałam go o swoich uczuciach”

„Unfiltered: No Shame, No Regrets, Just Me” – taki tytuł nosi debiutancka książka aktorki Lily Collins, w której rozprawia się z demonami przeszłości. Opowiada w niej o swoich niezdrowych relacjach z mężczyznami, zaburzonym obrazie swojego ciała, braku pewności siebie, byciu współuzależnioną czy też problemach rodzinnych. Po raz pierwszy tak szczerze dzieli się swoim życiem, odsłaniając najintymniejsze tajemnice i najbardziej skrywane sekrety. I mówi, dlaczego to robi.

Kiedy w ubiegłym roku zapowiadała publikację, porównała ją do pamiętnika, w którym opowiada o wszystkim, co przeszła w życiu. Jednak chęć rozliczenia się z bolesną przeszłością to niejedyny powód, dla którego wydała książkę. Jak powiedziała w jednym z wywiadów dla „People”, chce w ten sposób przekazać coś ważnego innym.

To jest mój sposób na rozmowę z młodymi kobietami i powiedzenie: 'Hej, wszystkie jesteśmy takie same. Wszystkie zmagamy się z tymi samymi problemami” – wyznała.

Jednym z tych problemów były relacje z mężczyznami uzależnionymi od alkoholu.

„Najtrudniejszy z tych związków był z chłopakiem, który używał substancji psychoaktywnych na przemian z narkotykami i alkoholem” – mówiła w wywiadzie.

Chociaż na początku ich związku był trzeźwy, szybko się to zmieniło.

„Kiedy pił w nadmiarze, martwił się o wszystko. Wątpił we wszystko, co mówię, i stał się bardzo niepewny. Złapałam się na tym, że ciągle zapewniałam go o swoich uczuciach i w pewnym momencie nic, co powiedziałam, nie mogło sprawić, że poczuł się lepiej” – wspominała.

Były partner Collins wypierał swój problem, co powodowało napięcie w relacji. Ostatecznie związek rozpadł się. Collins pisze też, że to doświadczenie przygotowało ją na zmagania jej ojca z alkoholizmem – uzależnieniem tak intensywnym, że prawie go zabiło.

„Podobnie jak w przypadku mojego byłego chłopaka, interweniowanie i mówienie w ten sposób było jedną z najtrudniejszych, najbardziej frustrujących i bolesnych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałam zrobić. A najgorsze, że było to poza moją kontrolą” – pisze w książce.

Aktorka przyznaje, że im bardziej jej byli partnerzy nie chcieli się przyznać do swojego problemu, tym bardziej czuła się „głupia i zlekceważona”.

W swojej publikacji zamieściła list do swojego ojca.

„Wszyscy dokonujemy wyborów i chociaż nie usprawiedliwiam niektórych z was, w ostatecznym rozrachunku nie możemy napisać przeszłości na nowo. Uczę się jak akceptować twoje działania i wyrażać to, jak się czułam… Teraz rozumiem, że moje frustracje związane z naszą komunikacją nie mają na celu zmiany ciebie, ale zaakceptowanie cię takim, jakim jesteś” – zwróciła się do Philla Collinsa.

„Ale schudłaś!” – czy na pewno to słowa, które chce usłyszeć każda kobieta? Odpowiada psychodietetyczka

„Stałam się samotną wyspą, ale nie silną i niezależną”

Uzależnienie od alkoholu nie było jedynym problemem, z jakimi zmagali się jej byli partnerzy. W związkach tych dochodziło także do przemocy. Lily Collins przyznała, że była współuzależniona (współuzależnienie polega na nieświadomym przejęciu odpowiedzialności za osobę uzależnioną – red.).

„Znalazłam się w romantycznym związku pełnym oszustw, współuzależnienia i mrocznych stron” – pisze Collins o byłym chłopaku, którego imienia nigdy nie wymienia. „Teraz wiem, że zakochałam się w jego wizerunku”.

Wyjaśnia, że starała się dopasować do jego oczekiwań, ale „im bardziej była przy nim milcząca, tym bardziej izolowała się od innych”. Collins przyznaje, że w tym dysfunkcyjnym okresie zaczęła nawet dystansować się od swojej mamy.

Stałam się samotną wyspą, ale nie silną i niezależną” – wyjaśnia. „Byłam współuzależniona. A najgorsze było to, że przestraszyłam się, że jak go zostawię, to nie będę miała nic, będę niczym”.

Jednak nadszedł przełom, w którym podjęła decyzję o rozstaniu. Tym momentem była ostra kłótnia, podczas której były partner zaczął ją dusić.

„Jego ręka zacisnęła się na mojej szyi. Czułam się niezwykle zagrożona. To mnie zszokowało do głębi” – wyznała.

Po rozstaniu wrócili jeszcze na jakiś czas do siebie, ale znów związek się rozpadł z inicjatywy Collins.

Zdałam sobie sprawę, że można kochać ludzi i wspierać ich, ale niekoniecznie trzeba być z nimi w związku, aby to robić” – powiedziała w zeszłym roku w wywiadzie dla magazynu „People„. „Jeśli związek zaczyna na ciebie wpływać, przyćmiewać twój blask i odbierać ci zapał, to naprawdę musisz rozważyć wycofanie się z relacji i pozwolić bliskim przejść przez wszystko, przez co muszą przejść”.

Jedzenie było obowiązkiem i karą”

W książce Collins opowiada również o swoich zmaganiach z zaburzeniami odżywiania. Pierwsze problemy związane z jedzeniem oraz negatywnym stosunkiem do swojego ciała pojawiły się, kiedy miała 16 lat. Wtedy to jej ojciec rozstał się z macochą.

Nie mogłam poradzić sobie z bólem i zamieszaniem związanym z rozwodem mojego taty. Poza tym byłam nastolatką, a robiłam karierę jako aktorka i modelka. Obie profesje skupiały się głównie na tym, jak wyglądam” – wspomina w wywiadzie.

Żeby sprostać wymaganiom, Collins ćwiczyła bardzo intensywnie i zaczęła drastycznie ograniczać posiłki: jadła tylko wtedy, gdy wiedziała, co ile ma kalorii.

„Jedzenie nie było już miłym wydarzeniem towarzyskim, ale obowiązkiem i karą” – opowiada. „Byłam wyczerpana, rozdrażniona i zrzędliwa przez cały czas. Na pewno nie było to zbyt zabawne. Ale mój plan się powiódł! Miałam kontrolę! Byłam chuda!”

Oprócz ograniczania jedzenia, zaczęła łykać tabletki odchudzające i środki przeczyszczające. To trwało do 20. roku życia. Później zachorowała na bulimię.

Przez te wszystkie lata okłamywała swoją mamę i nie informowała jej o swoich problemach z zaburzeniami odżywiania. A te miały bardzo bolesne skutki dla jej całego organizmu.

Pomiędzy głodem, tabletkami odchudzającymi, środkami przeczyszczającymi i wymiotami, nie tylko straciłam całą energię, ale moje ciało zaczęło się wyłączać” – pisze w książce. „Moje włosy i paznokcie straciły blask i stały się łamliwe. Paliło mnie gardło i bolał przełyk. Moja miesiączka zatrzymała się na kilka lat i byłam przerażona, że zaprzepaściłam swoje szanse na posiadanie dzieci„.

Jej niepokojący stan zauważyli nauczyciele. Matka Collins została poinformowana, że dziewczyna nie będzie mogła kontynuować nauki, jeśli nie przyniesie zaświadczenia lekarskiego potwierdzającego, że jej stan zdrowia nie zagraża jej życiu.

Na szczęście, zaburzenia odżywiania to już przeszłość. Po niezdrowych relacjach z mężczyznami i swoim ciałem, Collins skupia się teraz na miłości do siebie samej. I dzieli się tym ważnym przesłaniem z innymi.

„Musisz pogodzić się z tym, kim jesteś, być dumna z tego, kim jesteś, kochać siebie i wiedzieć, czego potrzebujesz, zanim będziesz mogła w pełni kochać kogoś innego” – stwierdziła w rozmowie z „People„. „To właśnie miłości do siebie samej potrzebujesz najbardziej”.

źródło: people.com

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: