Przejdź do treści

Prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz: Natura wymyśliła menopauzę w sensownym celu

Prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz
Prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz / Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

–  Menopauza jest sygnałem, że  pewnych rzeczy kobieta już nie zrobi, np. nie urodzi dziecka, ale to nie znaczy, że przestaje być członkiem społeczności, przestaje być potrzebna czy atrakcyjna. Dlatego warto zastanowić się nad tym, po co natura wymyśliła menopauzę. W bardzo sensownym celu – zapewnia prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz z Uniwersytetu Łódzkiego, psycholożka, autorka książki „Psychologiczne aspekty menopauzy”.

 

Jolanta Pawnik: Kilka tygodni temu na jednym z profili jakaś kobieta napisała, żeby  nie przejmować się menopauzą, bo fakt, że przestajemy być kobietami nic nie znaczy i nie ma co robić z siebie „dzidzi piernik” tylko z godnością oddać swoją urodę synowym i córkom. Rozpętała się burza, autorka szybko wyłączyła komentowanie tego posta. Czy często spotyka się Pani z takimi opiniami?

Prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz: To bardzo stereotypowe myślenie, ale znajdziemy kobiety, które mogą tak myśleć, albo otoczenie kobiet  w średnim wieku może tak je traktować.  Mocno się przeciwko temu buntuję, bo każdy okres życia jest tak samo ważny, potrzebny i po prostu naturalny. Kiedy żyjemy wystarczająco długo, dochodzimy do menopauzy. Kiedy żyjemy jeszcze dłużej, dochodzimy do starości. Tak wygląda życie  i już.

Takim poglądom jak wyżej nie można natomiast odmówić pewnego ugruntowania. Okres menopauzalny jest jakimś rodzajem końca. Żyjemy w kulcie młodości, zgrabności i urody lansowanym przez media. Wszyscy raczej myślą o tym jak wyglądać lepiej, a nie gorzej. Sądzę jednak, że nie należy tym medialnym wzorom ulegać. Tym bardziej, że rodzaj aktywności i pewne standardy związane z wiekiem przesuwają się w czasie. To, jak funkcjonowały kobiety w okresie menopauzy pokolenie czy parę pokoleń wcześniej, jest zupełnie różne od tego, jak funkcjonują teraz. W przeżywaniu menopauzy powinniśmy uwzględnić zmiany demograficzne.

Dlaczego zaczynamy mówić o menopauzie dopiero teraz? Otóż dlatego,  że wydłuża się średnia życia kobiet. W krajach wysoko uprzemysłowionych, mających dobry dostęp do opieki medycznej jest znacznie wyższa niż tam, gdzie parametry te nie są spełnione, ale kobiety średnio żyją dłużej na całym świecie. Kiedy żyją dłużej, dochodzą do takiego momentu, w którym zaczyna się okres menopauzalny. Coraz więcej jest osób w wieku trochę bardziej zaawansowanym, dlatego i menopauzę widać bardziej. Jeżeli na przełomie XVIII i XIX wieku średnia życia kobiet wynosiła ok. 30 lat, to mało która dożywała menopauzy. Teraz, kiedy średnia wieku kobiet w Polsce wynosi nieco ponad 80 lat, a menopauza dotyka nas średnio w 51. roku życia,  mamy jeszcze ok. 30 lat życia. To wyzwanie, by dobrze przeżyć tyle lat.

Okres menopauzalny jest jakimś rodzajem końca. Żyjemy w kulcie młodości, zgrabności i urody lansowanym przez media. Wszyscy raczej myślą o tym, jak wyglądać lepiej, a nie gorzej. Sądzę jednak, że nie należy tym medialnym wzorom ulegać. Każdy okres życia jest tak samo ważny i potrzebny

A tymczasem wystarczy wpisać w wyszukiwarkę menopauza,  by poczytać do woli o osteoporozie, depresji, problemach hormonalnych i endokrynalnych.

Bo to prawda. Niestety zmiany hormonalne zachodzą, trudno ich nie zauważyć, trudno też o nich zapomnieć. Pewne skutki zdrowotne oczywiście także są. Być może trzeba popatrzeć na to nie jak na sygnał: „uważaj kobieto, bo się kończysz” ale „uważaj kobieto na różne aspekty swojego zdrowia i weź się za siebie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś”.

Tym bardziej, że przed tobą jeszcze 1/3 życia. Jest o co walczyć.

Fajnego życia, bo parę obowiązków i obciążeń gdzieś odeszło – dzieci odchowane,  z wnukami jest frajda, zdrowie dobre,  w miarę ustabilizowana pozycja życiowa i finansowa… Myślę, że to może być bardzo dobry czas, jeśli popatrzy się właśnie z takiej perspektywy. Gorzej, jeśli pójdzie się w myślenie typu  „przestałaś być kobietą”. To stereotyp społeczny, dość patriarchalny, gdzie rolą kobiety jest wyłącznie prokreacja.

Jak przebadane jest zjawisko menopauzy?

Zależy z jakiej perspektywy. Trochę inaczej i dokładniej znany jest jej mechanizm fizjologiczny, skutki uboczne i ryzyko zdrowotne. Kiedy mówimy o naukach społecznych,  jej historia jest trochę nowsza. Badania dotyczące menopauzy i jej społecznych, kulturowych i psychologicznych uwarunkowań zaczęły rozwijać się wyraźnie w latach 60. ub. wieku.  Zaczęto wtedy przyglądać się różnicom w sposobie przeżywania menopauzy u kobiet w różnych kręgach kulturowych, różnych warstwach społecznych, z różnego rodzaju cechami indywidualnymi. Okazało się, że choć mechanizm fizjologiczny jest taki sam, to reakcje na niego bardzo różne. Najwięcej zamieszania zrobiły badania Yvonne Beyene, która w latach 80. i 90. ub. wieku badała Indianki na Jukatanie. Stwierdziła, że chociaż mają one takie same zmiany hormonalne, to nie mają takich objawów jak Amerykanki. Mamy tu do czynienia z uwarunkowaniami kulturowymi, od których zależy przeżywanie tego procesu. Okazuje się, że bycie starszą kobietą może bardzo radykalnie zmienić na korzyść położenie społeczne danej osoby i menopauza nie będzie postrzegana i przeżywana negatywnie. Można po prostu ją zaakceptować, bo przynosi pozytywne konsekwencje.

Spotykam się z opiniami, że kobiety czują się w tym czasie „przezroczyste dla mężczyzn”, nieatrakcyjne. To nasza kultura przyniosła myślenie, że mamy być zawsze pożądane czy biologia?

I jedno, i drugie. To oczywiste, że po menopauzie nie można zajść w ciążę i urodzić dziecka, ale problemy z tym mają również kobiety znacznie młodsze, które się borykają z niepłodnością. Tak samo może być z kobietami, które czują się mniej atrakcyjne, mniej pożądane. Można zapytać: przez kogo? A to już pytanie o jakość związków, jakie zbudowały do tej pory.

Z jedną z moich współpracownic robiłyśmy badania dotyczące poczucia atrakcyjności seksualnej wśród kobiet w  różnych grupach wiekowych. Badanie było w gruncie rzeczy dość proste, ale wynik wart uwagi. Okazało się, że poczucie atrakcyjności wcale nie było funkcją wieku, ale ogólnej samooceny. Kobiety, które myślały o sobie negatywnie, nawet młode i „nieprzezroczyste”, również czuły się nieatrakcyjne seksualnie, jeśli nie myślały o sobie pozytywnie. Ta sama zależność występowała u kobiet w wieku pomenopauzalnym. Te, które miały wysoką ogólną samoocenę, również oceniały swoją atrakcyjność seksualną wyżej.

Menopauza jest częścią nas jako osoby, więc wszystko, co dotyczy przeżywania tego okresu ,zależy od naszych indywidualnych doznań. W mojej książce na temat menopauzy („Psychologiczne aspekty menopauzy”, PWN, 2016 – przyp. red)  opisuję indywidualną koncepcję menopauzy, którą ma każda kobieta i która wyznacza  sposób, w jaki ona sama o niej myśli, zmianach jakie przynosi, o sobie samej w tym okresie, możliwościach i ograniczeniach.

One są, tego nie ma co ukrywać. Niektóre kobiety mają bardzo intensywne i trwające przez długi czas objawy menopauzalne, ale jest wiele sposobów, żeby sobie z tym radzić.

Czy w indywidualnej koncepcji znajdzie się i takie myślenie, że to fizjologia, tak ma być, nie ma się czym przejmować, w ogóle nie istnieje. To nie jest  wyparcie?

To nie jest wyparcie, bo zakłada ono udawanie, że czegoś nie ma. W tym wypadku to akceptacja zjawiska, które istnieje, wpływa na to jak funkcjonujemy, ale które możemy kontrolować i do którego można podejść w sposób zadaniowy. Trzeba po prostu uwzględnić stan zdrowia i zmian fizjologicznych w swoim codziennym funkcjonowaniu.

Można oczywiście powiedzieć, że tego nie ma. Ale można również powiedzieć, że to mi nie przeszkodzi. Dużo zależy od wiedzy na temat menopauzy, jakości i intensywności doznań fizjologicznych i postaw dotyczących starzenia się. Uwarunkowań jest bardzo dużo.

Najwięcej zamieszania zrobiły badania Yvonne Beyene, która w latach 80. i 90. ub. wieku badała Indianki na Jukatanie. Stwierdziła, że chociaż mają one takie same zmiany hormonalne, to nie mają takich objawów jak Amerykanki. Bycie starszą kobietą może radykalnie zmienić na korzyść położenie społeczne danej osoby

Porozmawiajmy o emocjach. Jak kobiety przeżywają menopauzę? Jakich emocji jest  najwięcej?

Najprościej powiedziałabym, że przeżywają różnie. Myślę, że nie ma uniwersalnego portretu i uniwersalnego przepisu na to, jak funkcjonuje kobieta w menopauzie. Jest za to sporo stereotypów i przekonań, że to okres depresji, drażliwości, „baby z piekła rodem”, która się wszystkich czepia i nic jej się nie podoba. Może się tak zdarzyć. Ale może to być również okres refleksji, dojrzałości, wiedzy, tolerancji, równowagi i wielu pozytywnych doznań.

Oczywiście zmiany hormonalne mogą oddziaływać na stan emocjonalny, bo mówi się, że receptory estrogenów są wszędzie, także w mózgu. Takim skutkiem spadku poziomu estrogenów byłaby depresja. Jest kilka koncepcji teoretycznych wyjaśniających depresję w okresie menopauzy. Począwszy od psychoanalitycznej,  zbudowanej na utracie zdolności prokreacyjnych. Zgodnie z nią  zwłaszcza kobiety bezdzietne powinny znosić menopauzę  gorzej. Jest tzw. hipoteza domina, która zakłada, że im bardziej intensywne objawy fizjologiczne menopauzy, czyli uderzenia gorąca i nocne poty, tym więcej objawów depresji, bo wynikają one ze zmęczenia organizmu.  Jest też wreszcie koncepcja psychospołeczna, gdzie depresja jest uważana za wynik współwystępowania wielu różnych czynników, w tym położenia życiowego kobiety, stresorów i relacji, w jakich się znajduje. Im więcej niekorzystnych elementów, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia depresji. Warto popatrzeć z szerszej perspektywy, bo choć wszystkie kobiety w menopauzie przestają miesiączkować,  to nie wszystkie mają depresję. Nie wszystkie mają też intensywne objawy. Mamy do czynienia z bardzo indywidualną reakcją organizmu,  indywidualnymi reakcjami psychologicznymi i bardzo indywidualnymi uwarunkowaniami społecznymi.  Menopauza niejedno ma imię. Po prostu.

Jeśli akceptuję menopauzę, to zgadzam się także na swoją starość. Wiele kobiet nie ma w sobie zgody na starość, może dlatego tak oburza się na menopauzę.

Mówi pani o kobietach,  a ja myślę, że kwestia męskiego starzenia się jest tutaj równie ważna. Coraz częściej mówi się przecież o andropauzie.

Myślę, że jest to kwestia akceptacji faktu, że życie to pewien proces. Kiedy człowiek ma szczęście, że żyje wystarczająco długo,  dochodzi do momentu, w którym przechodzi menopauzę, a potem wchodzi w okres starzenia się. Można zastanowić się, czy to źle, czy to dobrze. Menopauza jest sygnałem, że  pewnych rzeczy w życiu kobieta już nie zrobi, np. nie urodzi dziecka, ale to nie znaczy, że przestaje być członkiem społeczności, przestaje być użyteczna, potrzebna czy atrakcyjna.

Dlatego warto czasami pomyśleć o czymś, co się nazywa ewolucyjną koncepcją menopauzy. Może zastanowić się nad tym, po co natura wymyśliła menopauzę? Wymyśliła ją w bardzo sensownym celu. Po to, żeby kobiety nie rodziły dzieci w nieskończoność, bo to zawsze groziło ryzykiem, chociażby śmierci okołoporodowej i pozostawieniem dzieci bez opieki.  Okazało się również, pokazują to wyraźnie badania tzw. społeczności zbieracko-łowieckich, że kobiety po menopauzie przejmują funkcje opiekuńcze nad dziećmi już urodzonymi,  w tym dziećmi swoich dzieci. To ewidentnie zwiększa szansę na przetrwanie młodszego pokolenia. W naszym współczesnym życiu ten rodzaj wsparcia nie jest aż tak kluczowy, ale gdybyśmy spróbowały wyobrazić sobie nasze małe dzieci zbierające jagody w lesie, żeby się wyżywić, to doszłybyśmy do wniosku, że nie są one wystarczająco dojrzałe, by to robić.  Zatem wsparcie innych, a najlepiej kobiety, która już nie ma własnych dzieci pod opieką, zwiększy zdecydowanie  ich szanse na przetrwanie. Tak  wyjaśnia pochodzenie i znaczenie menopauzy jedna z hipotez ewolucyjnych – tzw. hipoteza babki.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: