Przejdź do treści

„Przez fobię nie czuję się panią swojego życia. To ona nim steruje”. Fobia – zaburzenie, które dezorganizuje życie

Fobia – zaburzenie, które dezorganizuje życie /fot. GettyImages
Fobia – zaburzenie, które dezorganizuje życie /fot. GettyImages
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Fobia to zaburzenie, które potrafi skomplikować, a czasem zniszczyć życie. Magdalena, Dorota, Sandra i Eliza próbowały różnych metod i terapii. Paweł twierdzi, że udało mu się pokonać fobię. Natomiast Olga Krzyżanowska-Bodzoń ze Stowarzyszenia „Animo – Odważ się żyć!” wspiera w tej walce innych.

37-letnia Magdalena z Wrocławia, agorafobia, depresja

Przez fobię nie czuję się panią swojego życia. To ona nim steruje. Horror zaczął się na lekcjach muzyki w szkole. Każde z dzieci miało zaprezentować jakiś instrument. Kiedy zbliżała się kolej na mnie, ręce tak bardzo mi się trzęsły, że nie byłam w stanie zagrać. Podobnie czułam się jako osoba dorosła na występie popularnego kabaretu. Prawie umarłam ze strachu, że kabareciarz wywoła mnie na scenę do odegrania skeczu. Lęk zabrał mi całą radość z występu.

Dziś strach nokautuje mnie nawet wtedy, gdy dzwoni domofon i trzeba powiedzieć: „halo”. Przerasta mnie wizyta u lekarza pierwszego kontaktu albo złożenie zamówienia w restauracji. Na imprezach studenckich odwagi dodawał mi alkohol, ale w pewnym momencie zaczęłam go nadużywać.

Ze strachu przed kontaktem z grupą moja edukacja zakończyła się na pierwszym stopniu studiów, zrezygnowałam z marzeń o nauce hiszpańskiego czy angielskiego. Przebywanie w towarzystwie ludzi jest dla mnie nie do zniesienia.

Kilka razy próbowałam podjąć pracę, ale za każdym razem mój organizm się buntował. Nie dość, że psychicznie nie dawałam rady skonfrontować się z innymi ludźmi, to jeszcze nasilały się objawy zespołu jelita drażliwego, siadał układ odpornościowy.

Odwiedzałam lekarzy psychiatrów, poradnię leczenia bólu, przyjmowałam leki, jednak zazwyczaj działały na mnie nasennie. Niedawno wreszcie zdecydowałam się na lek, który bierze się długoterminowo.

Brat nazywa mnie księżniczką, a mama czuje się zawiedziona, ponieważ kilka razy to ona załatwiła mi pracę, którą ja porzuciłam. Na szczęście mam wsparcie w mężu.

30-letnia Sandra z Łodzi, arachnofobia

Paniczny strach przed pająkami czułam już w dzieciństwie. Już samo wyobrażenie o nich wywołuje we mnie uczucie wstrętu. Gdy widzę pająka, zaczynam krzyczeć, łzy same lecą mi po policzkach, nie potrafię kontrolować tych emocji. Nie mogę znieść myśli, że pająk mógłby mnie dotknąć. Gdy przebywam w obcym miejscu, na przykład na wakacjach i wiem, że pod łóżkiem czy na suficie jest pajęczyna, nie mogę spać. Ale również gdy taka sytuacja ma miejsce w moim mieszkaniu, tracę grunt pod nogami. Kiedyś tak bardzo przestraszyłam się pająka, że o dwunastej w nocy pobiegłam po sąsiadkę z dołu. Mimo że pająk uciekł, nie spałam do rana. Zamknęłam się z córką w jej pokoju i dopiero, gdy zaczęło świtać, przestałam się bać. Strach był tak duży, że musiałam zdezynfekować całe mieszkanie. Mam obawy przed wieczornymi spacerami po parku z psem i przed wypadami do lasu. Po prostu z tylu głowy cały czas mam myśl, że spadnie na mnie pająk.

28-letnia Eliza z Poznania, fobia społeczna

Zaczynam panikować w najmniej spodziewanym momencie. Na przykład, kiedy mam zamówić pizzę, załatwić sprawę w urzędzie czy zapytać w sklepie o rozmiar jeansów. Podczas rozmów telefonicznych oblewają mnie zimne poty. Zakupy robię w sklepach samoobsługowych. Zanim do nich wejdę, kilka razy sprawdzam, czy na pewno mam potrzebną ilość gotówki, aby uniknąć rozmowy z kasjerem. Nie mogę pracować wśród ludzi. Na szczęście jest możliwość pracy zdalnej – jestem specjalistką ds. logistyki.

Przerastają mnie sytuacje, które dla innych osób są normalnością. Ja nie mogę się przełamać, żeby podjąć działanie. Wiele razy byłam tak przytłoczona, że musiałam natychmiast przerwać jakąś sytuację, np. wyjść z przepełnionego sklepu albo opuścić spotkanie w grupie. Ataki paniki zdarzały mi się nawet we wczesnym dzieciństwie. W przedszkolu spędziłam trzy dni, ponieważ nie mogłam znieść kontaktu z innymi dziećmi, z dala od domu. W okresie dojrzewania jeszcze bardziej odsunęłam się od ludzi.

Próbuję leczyć fobię podczas psychoterapii. Spotkania z psychologiem pomogły mi zrozumieć, gdzie tkwi przyczyna mojego problemu. Zrozumiałam, że jedynym sposobem, aby wyjść z paranoi lęku, jest walka z nim. Próbowałam również farmakoterapii, oczywiście we współpracy z lekarzem psychiatrią. Na początku leczenia również okazała się skuteczna. Teraz staram się nie przyjmować leków. Stawiam na psychoterapię. Mam wsparcie w bliskich, którzy motywują mnie do działania. Jest zdecydowanie łatwiej walczyć z lękiem, kiedy czujemy, że możemy na kimś polegać i że otrzymamy pomoc, w razie gdyby zaszła taka potrzeba.

dr Antonina Doroszewska (1)

46- letnia Dorota z miasta Susz, agorafobia

Po raz pierwszy prawdziwy lęk poczułam w zatłoczonym autobusie. Irracjonalna obawa, że nie uda mi się z niego wydostać, sparaliżowała mój organizm, a podróż dłużyła się w nieskończoność. Podobny rodzaj strachu czułam w sklepie, w kościele czy w parku. Do miasta wychodziłam wyłącznie w towarzystwie męża. Nawet w domu czasem dopadała mnie obawa przed tym, że zemdleję i nikt nie udzieli mi pomocy.

Kiedy od lekarza psychiatry usłyszałam diagnozę „zaburzenie lękowe z agorafobią”, poczułam się spokojniejsza. Leczenie farmakologiczne przyniosło natychmiastową ulgę, ale później objawy wróciły ze zdwojoną siłą. Dopiero wiedza na temat zaburzenia i mechanizmów jego działania okazała się dla mnie bazą do tego, aby zacząć świadomie nad nim panować. Staram się uspokoić „straszaki”, które pojawiają się w mojej głowie.

Duże wsparcie i wiedzę zdobywam dzięki facebookowej grupie „Nerwica lękowa – wychodzimy z zaburzenia”. Przede wszystkim siłę daje akceptacja innych osób, której często nie doświadczamy nawet od najbliższych. Przez to czujemy się inni, niezrozumiani, wykluczeni. A grupa dodaje otuchy i pokazuje, że nie jesteśmy sami z problemem. Jeszcze nie udało mi się pokonać agorafobii w stu procentach, ale wiem już, jak powinnam się zachować, gdy przychodzi lęk.

Sławomir Prusakowski, psycholog, trener i ekspert SWPS

37- letni Paweł Kłosiński z Warszawy, zmagał się z nerwicą lękową

Jako nastolatek odczuwałem silny lęk przed nieznanym miejscem. A kiedy już się w nim pojawiałem, robiło mi się słabo, miałem zawroty głowy i uczucie, że umrę, jeżeli stamtąd nie ucieknę. Przez te lata stworzyłem swoją własną strefę komfortu, której wolałem nie opuszczać, aby nie skazywać się na cierpienie. Zrezygnowałem z rodzinnych wyjazdów, nie spotykałem się ze znajomymi. Stopniowe wycofywanie się z aktywnego życia jest typowe dla osób z fobiami.

W 2004 zdiagnozowano u mnie agorafobię. Przez kolejnych 15 lat przyjmowałem leki, które pomagały mi normalnie funkcjonować. Dziś, kiedy czuję się wolny od zaburzenia, mogę z pełną świadomością powiedzieć, że nie ma leków na fobie. Potrzebna jest zmiana sposobu myślenia, nawyków i dużo pracy nad sobą. Leki mogą pomóc odetchnąć od objawów, ale tylko praca nad sobą pozwoli wyjść z zaburzenia.

Osobom z fobiami trudno jest zbudować trwałe relacje, ponieważ w pewnym sensie stają się egocentrykami – wydaje im się, że ich fobia powinna być w centrum uwagi. Kiedyś brak zrozumienia wśród bliskich mnie irytował, co potęgowało objawy. Z perspektywy czasu wiem, że bliscy mają prawo nie rozumieć. Dobrym rozwiązaniem jest szukanie wsparcia wśród osób podobnych do nas. Kilka lat temu założyłem grupę „Nerwica lękowa – wychodzimy z zaburzenia”. Zrzesza ona osoby z typowymi objawami zaburzeń lękowych, lękające się o zdrowie, obawiające się wychodzenia z domu, robienia zakupów, chodzenia do pracy czy mające stany depresyjne. Są wśród nas również osoby z natrętnymi myślami. W ich historiach powtarza się pewien element – dowiadują się od lekarza, że cierpią na zaburzenie lękowe i nie otrzymują dalszych wskazówek, co z tym zrobić. Są przerażeni i psychicznie wyczerpani. Grupę wsparcia założyłem po to, aby pomagać ludziom zrozumieć, jakie są mechanizmy fobii.

Dr Julia E. Wahl

Olga Krzyżanowska-Bodzoń, wiceprezes Stowarzyszenia „Animo – Odważ się żyć!”

Zaburzenia lękowe to coraz większy problem, z którym przychodzi mierzyć się wielu ludziom. W czasie pandemii problem przybrał jeszcze na sile. Nasze stowarzyszenie wspiera osoby doświadczające nadmiernego lęku, nie ograniczamy się do jednego, wybranego zaburzenia lękowego, pomagamy pacjentom z napadami paniki, lękiem uogólnionym, fobiami czy zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym, gdzie lęk także odgrywa dużą rolę. Ta pomoc jest anonimowa i bezpłatna. Przez półtora roku naszej działalności zauważyliśmy, że spośród fobii najczęściej nasi klienci zmagają się z agorafobią i fobią społeczną. Zdarza się także awiofobia, czyli lęk przed lataniem samolotem.

Pacjenci, którzy borykają się z fobią społeczną, najczęściej mają opór przed szukaniem pomocy, ponieważ musieliby odbyć rozmowę ze specjalistą, a taki kontakt wywołuje w nich lęk. Jednak jest możliwość skorzystania także z poradni mailowej, na taką formę w zdecydowanej większości decydują się osoby z lękiem społecznym. Czasem udaje się podczas pracy przekonać ich do rozmowy telefonicznej z nami. Osoby z agorafobią zwracają natomiast uwagę na to, że ich świat bardzo się kurczy. Boją się wychodzić z domu, rezygnują z pracy zawodowej i z kontaktów towarzyskich.

Zachęcamy do kontaktu także te osoby, które nie mają jeszcze diagnozy – np. fobii, ale ją u siebie podejrzewają, coś w ich funkcjonowaniu ich zaniepokoiło i dostrzegają, że lęk utrudnia im życie. Zaburzenia lękowe można naprawdę skutecznie leczyć.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: