Przejdź do treści

„Przyjaciółka aborcyjna to osoba, która nie oceni, a wysłucha wszystkich żali, smutków, a czasem i radości”. Rozmowa z Justyną Wydrzyńską z Aborcyjnego Dream Teamu

Justyna Wydrzyńska / fot. Karolina Jackowska.
Justyna Wydrzyńska / fot. Karolina Jackowska.
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W 2020 roku w Polsce zaostrzona została ustawa antyaborcyjna. Nie oznacza to jednak, że od tego czasu Polki aborcji nie mają. Wręcz przeciwnie – mimo chaosu informacyjnego związanego z tą kwestią (a może właśnie z jego powodu) wzajemna sieć pomocy związana z tym, jak sobie z niechcianą ciążą poradzić, także dzięki przyjaciółkom aborcyjnym działa i rozwija się. I właśnie na ten temat rozmawiamy z Justyną Wydrzyńską z Aborcyjnego Dream Teamu.

 

Anna Sierant: Czy może pani wyjaśnić, kim jest przyjaciółka aborcyjna i czym się ona zajmuje? Co właściwie ten termin oznacza?

Justyna Wydrzyńska: Przyjaciółka aborcyjna to określenie, które wymyśliłyśmy na potrzeby wzajemnego wspierania się w aborcjach. W Polsce, jak pani wie, temat aborcji jest bardzo silnie tabuizowany i równie silnie stygmatyzowany, a mimo to, o czym doskonale wiemy z własnego doświadczenia, kobiety sobie pomagają. I tak się dzieje od lat – takie fora jak Kobiety w Sieci powstały właśnie dlatego, że jedna osoba zaczęła pomagać drugiej, a wiedza o metodach aborcji, jej bezpieczeństwie, tym, co dzieje się w trakcie zabiegu, była i jest nadal przekazywana z ust do ust. Ta sama zasada dotyczy zresztą nie tylko aborcji, ale każdego innego tematu, który w podobnym stopniu jest tabuizowany.

Zastanawiałyśmy się, jak tę sieć pomocy nazwać. Lubimy określenie douli aborcyjnej, ale w Polsce, zwłaszcza w ostatnich latach, coraz częściej mówi się o doulach porodowych, więc terminy te mogłyby się ze sobą kłócić. W końcu padło właśnie na przyjaciółkę aborcyjną, czyli osobę, która wysłucha, nie oceni, a powie: „Będę z tobą niezależnie od tego, jaką decyzję podejmiesz”, która wesprze osobę robiącą aborcję przed zabiegiem, po nim, wysłucha wszystkich żali, smutków, a czasami radości. Po prostu potowarzyszy w tym procesie, niezależnie od tego, jakie ma własne zdanie na temat aborcji, bo to nie ma akurat z jej poglądami w tej kwestii nic wspólnego.

Przyjaciółką aborcyjną może być w zasadzie każda osoba: mama, przyjaciółka, siostra, obca osoba, która wyraża chęć bycia w tym doświadczeniu z osobą, która je przeżywa. Tylko i aż tyle.

A jakie są granice tego wsparcia? Czy aborcja w Polsce jest w ogóle legalna (to jedno z najczęściej powracających pytań w internecie dotyczących przerywania ciąży w naszym kraju)?

Właśnie jednym z „zadań”, jakich może się podjąć przyjaciółka aborcyjna, jest mówienie o tym, że przerywanie własnej ciąży jest w Polsce absolutnie legalne. Osoba chcąca ją usunąć, może zamówić dla siebie leki, a my możemy – jak wspomniałam wcześniej – towarzyszyć jej, gdy te leki przyjmuje. Nic nam z tego powodu nie grozi, żadne konsekwencje prawne, po prostu mamy możliwość – nawet konstytucyjną, choćby ze względu na zapis mówiący o prawie do dostępu do informacji – dzielenia się wiedzą o tym, jak przerwać ciążę w Polsce, gdzie wyjechać za granicę.

Decyzja o ciąży / istockphoto

Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tych możliwości.

Tak, od lat staramy się więc tę retorykę odwracać – aborcja farmakologiczna jest w Polsce dostępna i legalna. Nie musimy się jej obawiać ani się z nią kryć. Choć mówiąc „legalna”, mam na myśli to, że możemy na swój użytek zamówić leki do aborcji, możemy posiadać je w domu i możemy je przyjąć, gdy decydujemy się taką ciążę przerwać. Możemy też towarzyszyć w czyjejś aborcji.

A jakie działania są ryzykowane, nielegalne?

Zawsze podzielenie się swoimi tabletkami aborcyjnymi lub ich zamówienie dla drugiej osoby jest sytuacją ryzykowną prawnie.

Aborcję farmakologiczną kobiety wykonują najczęściej w domu, nie w szpitalu, co rodzi obawy o jej bezpieczeństwo. To zabieg, na skutek którego rzadko występują powikłania?

To pytanie tym bardziej ważne, że w ostatnim czasie głośno zrobiło się o badaniu polskich naukowców z Wrocławia, którzy opracowali – zbadawszy jedynie trzy płody, próbkę krwi i łożysko od dwóch pacjentek – metodę mogącą wykazać, czy kobieta przeszła aborcję farmakologiczną. Może to pogorszyć sytuację kobiet w Polsce, ale i na świecie (np. w Stanach, w których działa inne prawo i osobom przeprowadzającym na sobie aborcję może grozić kara). Autorzy badania zdają się również przekonywać, że aborcja farmakologiczna to niebezpieczna metoda przerywania ciąży.

Przede wszystkim to metoda polecana przez Światową Organizację Zdrowia, a skoro WHO ją poleca, to naprawdę oznacza, że została dokładnie przebadana. Leków niezbędnych w aborcji farmakologicznej nie można kupić w Polsce, więc najlepiej zaopatrzyć się w nie online na stronie internetowej fundacji pomagających w dostępie do aborcji. Jednym z nich jest np. portal organizacji Women Help Women. Na przesyłkę czeka się około półtora tygodnia.

W domu łykamy tabletki i doprowadzamy tym samym do poronienia. Pojawia się krwawienie, usuwają się fragmenty nabłonka macicy, płód, to wszystko trwa kilka dni, a potem, w ciągu tygodnia, dochodzimy do sił, jak po okresie. Dla osób, które miesiączkują, to nie jest więc rocket science. Choć wiadomo, że jeśli robimy coś pierwszy raz, pojawia się strach, zwłaszcza że w internecie możemy się zapoznać z całym mnóstwem mitów i kłamliwych informacji na ten temat. Ale jeśli np. zadzwoni się na numer Aborcji Bez Granic, często powtarzany na protestach: 22 29 22 597, lub wejdzie na jakąkolwiek grupę na Facebooku, zrzeszającą, no właśnie, przyjaciółki aborcyjne, osoby zaangażowane w pomoc, na pewno otrzyma się komplet niezbędnych informacji.

Średnio jedna kobieta na trzy miała aborcję, co oznacza, że każdy z nas zna kogoś, kto aborcję miał. Mimo różnych zapisów w prawie, aborcja była, jest i będzie, ale czy dostęp do niej w Polsce jest równy dla wszystkich? Czy do Aborcyjnego Dream Teamu zgłaszają się osoby z całej Polski, również z mniejszych miasteczek, czy ich zawód, wykształcenie, wiek mają jakieś znaczenie? Czy to się na przestrzeni lat zmienia?

Aborcja to temat, który łączy ludzi pod względem różnej zasobności portfela, miejsca, które zamieszkują, przebytej edukacji. Jest apolityczna, nie ma nic wspólnego z tym, w co wierzymy, po prostu czasem się dzieje.

Uważam też, że trochę demonizujemy osoby z małych miejscowości. Uważamy, że one sobie nie radzą. Moim zdaniem jest odwrotnie: ludzie z małych miast, wsi są nauczeni, że muszą sobie radzić, dlatego często robią to o wiele lepiej niż ktoś, kto mieszka w metropolii. Osoby z mniejszych miejscowości jak najbardziej mają dostęp do informacji, wiedzy, są skupione na własnym życiu, nie oglądają się dookoła i nie marudzą. Choć może „marudzą” to nie jest dobre słowo, lepiej byłoby powiedzieć, że nie robią dramatu z sytuacji oczywistych.

Aborcja to temat, który łączy ludzi pod względem różnej zasobności portfela, miejsca, które zamieszkują, przebytej edukacji. Jest apolityczna, nie ma nic wspólnego z tym, w co wierzymy, po prostu czasem się dzieje

Natomiast czymś, co niestety obserwujemy, jest to, że mieszkanki dużych miast, te – przepraszam za uogólnienie – które pracują na wysokich stanowiskach w korporacjach, zarabiają duże pieniądze – są niestety przyzwyczajone, że wszystko jest w zasięgu ręki. Uważają, że im się należy, że wszystko powinno być im podane. Oczywiście nie dotyczy to każdego, uogólniam, ale to zauważalne zjawisko. Tymczasem niechciana ciąża to jednak taki moment w życiu, sytuacja, w której jesteś zmuszona, powinnaś podjąć aktywność sama.

Paradoksalnie działa to bardzo otwierająco, umacnia cię w przekonaniu, że możesz decydować o sobie, możesz robić rzeczy sama i świetnie sobie z tym radzisz. Szczególnie pobudzająco wpływa to zwłaszcza na osoby pozostające w przemocowych relacjach. Nikt im nie pomaga, a jednak znajdują rozwiązanie. To jest też moje osobiste doświadczenie – byłam w relacji przemocowej i wydawałoby się, że w sytuacji zupełnie bez wyjścia nagle sobie poradziłam i uwierzyłam, że w zasadzie mogę wszystko.

Rzeczywiście, sama mieszkam teraz w dużym mieście, ale przez lata mieszkałam w małej miejscowości i nie mogę powiedzieć, by tamtejsze kobiety nie umiały sobie poradzić.

Prawda? Dla osób z wielkich miast, nawet działających w organizacjach feministycznych, ta kobieta ze wsi często nadal kojarzy się z osobą mieszkającą w chacie zabitej dechami, bez dostępu do internetu, a tymczasem dziewczyny z małych miejscowości są bardzo praktyczne, świetnie zorganizowane. Też mieszkam w takim miejscu i wiem, że nie wszystko mam dostępne od ręki, czasem muszę wykonać większy wysiłek.

Ile telefonów, próśb o pomoc otrzymujecie? Czy są to prośby o pomoc w aborcji, czy np. od kobiet przebywających w szpitalach lub ich rodzin?

Statystyki roczne Aborcji Bez Granic mówią o 48 tysiącach osób, którym udzieliłyśmy pomocy – dwa tysiące osób wyjechało za granicę, pozostałe przypadki to aborcje farmakologiczne. Do Czech wyjeżdżają kobiety do 12. tygodnia ciąży, do Niemiec i Austrii – do 14. tygodnia, Holandia – do 22. tygodnia i Anglia – do 24. Do tego 12.-14. tygodnia zgłaszające się do nas osoby najczęściej sięgają po tabletki, po 14. tygodniu wyjeżdżają, zazwyczaj do Holandii, bo najłatwiej to zorganizować. Kontaktujemy je tam z organizacją, która już na miejscu ogarnia wszystkie kwestie, np. te związane z tłumaczeniem, dojazdem i finansami.

Na co uważać, szukając pomocy w wykonaniu aborcji? Jakich rzeczy w tej desperacji nie robić? Przypomina mi się symbol protestów kobiet – wieszak.

Myślę, że już nikt takich metod nie stosuje, to kolejny z mitów. Naprawdę wszyscy już wiedzą, że istnieją tabletki, że można wyjechać. O pomysłach jak ten z wieszakiem nie słyszymy. Osoby będące w niechcianej ciąży cechuje determinacja, chcą jak najszybciej mieć temat za sobą. Na pewno trzeba ostrożnie wybierać strony oferujące tabletki i zdecydowanie nie kupować ich tam, gdzie można płacić w bitcoinach. To są na pewno oszustwa.

Jednym z „zadań”, jakich może się podjąć przyjaciółka aborcyjna, jest mówienie o tym, że przerywanie własnej ciąży jest w Polsce absolutnie legalne. Osoba chcąca ją usunąć, może zamówić dla siebie leki, a my możemy – jak wspomniałam wcześniej – towarzyszyć jej, gdy te leki przyjmuje

Warto też zamawiać od dostawcy, który umożliwia obejrzenie przesyłki przed zapłatą. Za każdym razem można się też kontaktować z nami, zapytać, wiemy, które strony nie działają uczciwie i nie wysyłają nic, na pewno takiej informacji udzielimy. W tym gąszczu informacji, który jest w internecie, można się pogubić, to jest naturalne, same dawałyśmy się oszukiwać, lepiej więc skorzystać z naszego doświadczenia, zamiast wywarzać otwarte drzwi.

A jak pomóc wam pomagać?

Zawsze przydatne są pieniądze, które pozwalają na sfinansowanie wyjazdów i zabiegów. Każdy kraj prowadzi swoje crowdfundingowe zbiórki, można wesprzeć Niemcy, Czechy, Austrię, Holandię czy Anglię – wszystkie z organizacji tam działających są zrzeszone w jednej sieci. Można również wspomóc organizację Women Help Women, wspierającą finansowo osoby, których nie stać na tabletki. Rocznie na pomoc osobom w niechcianej ciąży w Polsce wydajemy około 2 miliony złotych.

W Polsce również prowadzimy zrzutkę – link znajduje się na stronie Aborcyjnego Dream Teamu, w zamian za wsparcie finansowe proponujemy też różnego rodzaju nagrody: gadżety, tatuaże, pakiet wlepek, koszulki, bluzy, można sobie więc coś wybrać.

 

Justyna Wydrzyńska – obrończyni praw człowieka i założycielka portalu Kobiety w Sieci, pierwszego w Polsce forum internetowego wspierającego kobiety poszukujące bezpiecznej aborcji, antykoncepcji lub edukacji seksualnej. Współtworzy z Aborcyjnym Dream Teamem (ADT), oddolną inicjatywą trzech obrończyń praw człowieka, które zebrały się w październiku 2016 r. w celu zapewnienia bezpośredniej i natychmiastowej pomocy kobietom potrzebującym aborcji. Justyna Wydrzyńska została skazania nieprawomocnym wyrokiem za pomoc w aborcji innej kobiecie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.