Przejdź do treści

„Znajdujemy różne powody, by nienawidzić jakichś osób czy grup, i wtedy nie zastanawiamy się nad tym uczuciem”. Psycholożka o tym, co się z nami dzieje, kiedy nienawidzimy

Na zdjęciu kobieta w szale i złości- HelloZdrowie,
Nienawiść jest bardzo destrukcyjna nie tylko dla innych, ale także dla nas samychpexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

— Nienawiść nie jest podstawową pierwotną emocją, która przynosi nam ulgę i pomaga lepiej o siebie zadbać, zrozumieć. Nienawiść, w całej swojej złożoności, jest multidoświadczeniem, które jest szkodliwe — tłumaczy Marta Wróbel-Rakowska, psycholożka i psychoterapeutka z Centrum Terapii DIALOG, którą pytamy m.in. o to, jak nienawiść wpływa na nasze samopoczucie i czy możemy przez nią zachorować.

 

Aleksandra Tchórzewska: Jak objawia się nienawiść?

Marta Wróbel- Rakowska: Możemy ją rozpoznać na dwa główne sposoby. Zauważamy nagromadzenie negatywnych myśli na temat obiektu naszej nienawiści. Mamy wrogie nastawienie, przekonania, że ktoś albo coś jest dla nas bardzo złe, chce nas celowo skrzywdzić. Może też w nas pojawić się chęć skrzywdzenia, ukarania danej osoby. Fantazjujemy o tym. Czasami pojawiają się pogardliwe myśli: ktoś jest gorszy, nie jest dość dobry, beznadziejny. Szukamy w nim wad, wywyższamy się.

Z drugiej strony mamy fizjologiczną stronę nienawiści: pojawia się bardzo silna złość, duże pobudzenie, wzrost ciśnienia, napięcie, może podwyższyć się nam temperatura ciała. Nasze ciało jest pobudzone, zwarte, gotowe do walki. I to pobudzenie jest bardzo ważnym sygnałem. Związane jest z chęcią natarcia, a nie z chęcią ucieczki, tak jak w przypadku strachu.

Inną ważną oznaką nienawiści może być odczucie niechęci, wstrętu, odrazy (która, jak pokazują badania, jest silnie powiązana z nienawiścią). Mamy więc połączenie odrazy, niechęci i gniewu.

Składowymi nienawiści są m.in. złość i agresja. One powodują aktywację naszego układu współczulnego. Wzrasta nam ciśnienie, układ pokarmowy przestaje działać, za to mięśnie działają na pełnej parze. To dzieje się dzięki adrenalinie, która sama w sobie nie jest niczym złym. Popycha nas do działania i służy nam, kiedy chcemy pokonywać przeszkody, trudności. Ale w przypadku nienawiści może nas popychać do przemocy. Kortyzol z kolei uaktywnia się wtedy, kiedy trzeba zwiększyć uważność czy czujność.

Jak nienawiść wpływa na nasze samopoczucie i organizm? Czy możemy przez nią zachorować?

Patologiczna, przewlekła nienawiść może być zdecydowanie źródłem chorób. Organizm może być wymęczony ciągłą nienawiścią – czyli stanem nieustannego pobudzenia, a umysł – nieustępliwymi negatywnymi przekonaniami na temat świata i innych. Często też za nienawiścią stoją ważne nieuświadomione lub stłumione emocje. Np. w pewnym sensie łatwiej może być nam znienawidzić drugą osobę niż skonfrontować się z tym, że czujemy się przez nią zranieni albo że mamy poczucie winy, bo to my ją zraniliśmy. Brak możliwości doświadczenia i przepracowania tych emocji może powodować złe samopoczucie lub choroby.

Czy mamy prawo do nienawiści tak jak do złości czy smutku?

Złość jest naturalnym doświadczeniem, natomiast nienawiść staje się patologicznym, które nikomu nie służy. Ani obiektowi, ani nam, nienawidzącym. Nie jest to podstawowa pierwotna emocja, która przynosi nam ulgę i pomaga lepiej o siebie zadbać, zrozumieć. Nienawiść, w całej swojej złożoności, jest multidoświadczeniem, które jest szkodliwe.

Jeśli czujemy się skrzywdzeni, zranieni, smutni, obolali, czujemy złość, to możemy skorzystać z tych emocji, zadziałać w takim kierunku, żeby zadbać o siebie. Ale kiedy czujemy nienawiść, nie jesteśmy w stanie dotrzeć do tych uczuć. Zamiast tego tworzy się konstrukt, który ma za zadanie obudować nas, zrzucić winę i odpowiedzialność za to, co się z nami dzieje, na innych i zachęca do niekonstruktywnych odczuć, takich jak pogarda, zawiść. Nie mają one za zadanie rozwiązać osobistych trudności czy problemów, tylko je zamaskować.

Nienawiść lubi też sama siebie nakręcać: kiedy zaczynamy ją czuć, pojawia się dużo myśli, przekonań, racjonalizacji, które ją podtrzymują. I ta nasza nienawiść rośnie, oddzielając od prawdziwych, autentycznych doświadczeń emocjonalnych.

 

Marta Wróbel-Rakowska / archiwum prywatne

Kiedy powinniśmy zgłosić się do specjalisty? Jakie objawy powinny nas mocno zaniepokoić?

Łatwiej jest nam zareagować na odczucia, które przynoszą nam wyraźne cierpienie, np. lęk, strach, smutek. Nienawiść trudno jest u siebie zauważyć m.in. dlatego, że tak chętnie ją racjonalizujemy, usprawiedliwiamy. Znajdujemy różne powody, by nienawidzić jakichś osób czy grup i wtedy nie zastanawiamy się nad naszą nienawiścią. Jeśli jednak ktoś bliski, życzliwy zauważa, że ostatnio negatywnie o kimś lub o czymś mówimy, jesteśmy wybuchowi, agresywni, rozdrażnieni czy przemocowi, to jest wyraźny sygnał, że dzieje się coś złego.

Anna Ciucias / archiwum prywatne

Jakie są długoterminowe skutki nienawiści?

Nienawiść zatruwa umysł, bo zaczynamy postrzegać świat jako zły i wrogi, przestajemy szukać w sobie odpowiedzialności, rozwiązań dla swoich problemów. Odpowiedzialność przerzucamy na ten znienawidzony obiekt. To dla nas proste wytłumaczenie, które sprawia, że przestajemy zastanawiać się nad sobą, a jednocześnie stajemy się mocno zgorzkniali. Mamy przekonanie, że świat jest wrogi, że nam zagraża, a ludzie nam szkodzą. Z takim przekonaniem i nastawieniem trudno jest wychodzić do świata i zdobywać pozytywne doświadczenia.

Czy możemy np. mieć zaburzoną percepcję, inaczej postrzegać świat przez to uczucie? Albo dokonywać złych wyborów?

Zdecydowanie! Nienawiść do tego stopnia zaburza percepcję, że zaczynamy postrzegać świat zerojedynkowo: ja jestem dobra, a obiekt nienawiści jest zły. Zaczynamy czuć się lepsi, bardziej uprawnieni do czegoś. Z takimi przekonaniami bardzo łatwo możemy kogoś obwinić, oskarżyć, odebrać komuś prawa, a jednocześnie sobie nadać ich zbyt wiele. Mam na myśli np. racjonalizowanie i przyzwalanie sobie na przemoc: fizyczną, psychiczną czy werbalną. I to ma już ogromne konsekwencje dla nas i dla świata.

Mówimy: „Nienawidzę tej piosenki”, „nienawidzę korków”, „nienawidzę krupniku”. Rzeczywiście tak bardzo nienawidzimy, czy to słowo się zdewaluowało?

Zazwyczaj po prostu w ten sposób jednoznacznie wyrażamy nasz negatywny stosunek do czegoś. Rozumiałabym to tak: nie lubię tej piosenki, irytuje mnie ona, denerwuje. Jeśli nienawidzimy korków, to też pół biedy. Gorzej, jeśli powiemy: nienawidzę tych warszawiaków, co tak beznadziejnie jeżdżą. Wtedy pojawia się nienawiść w prawdziwym znaczeniu.

Czy istnieją techniki lub strategie, które mogą pomóc nam radzić sobie z nienawiścią? W jaki sposób nad nią zapanować?

Ważnym zadaniem jest zauważenie tego, co się z nami dzieje, zrobienie rachunku sumienia i gotowość do autorefleksji. Trzeba się zastanowić, skąd ta nienawiść się w ogóle wzięła. Może w moim domu rodzinnym były takie przekonania albo w grupie społecznej, w której się obracam? Albo w środowisku internetowym? Bardzo przydaje się taka autorefleksja, spostrzeżenie, dyskusja z samym sobą i próba pracy nad swoimi przekonaniami. Za każdym razem, kiedy emocja nam podpowiada reakcje, zastanówmy się, czy to jest rozsądne i słuszne. Bądźmy uważni na te reakcje, zatrzymajmy się nad nimi.

Nienawiść związana jest z pobudzeniem, więc przydadzą się wszystkie praktyki związane z uspokajaniem się, wyciszaniem, pracą z oddechem, rozluźnianiem napięcia i obserwowaniem swoich myśli, a nie ich natychmiastową realizacją.

 

Marta Wróbel-Rakowska – psycholożka, psychoterapeutka z wieloletnim doświadczeniem. Przyjmuje w Centrum Terapii DIALOG w Warszawie. Posiada Certyfikat Psychoterapii Integracyjnej Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapii Integracyjnej. Specjalizuje w psychoterapii indywidualnej osób dorosłych w tym DDA i DDD, psychoterapii par, psychoterapii indywidualnej osób dorosłych, zaburzeniach lękowych, zaburzeniach depresyjnych, zaburzeniach osobowości, terapii uzależnień i współuzależnienia.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: