Przejdź do treści

Jak uporać się ze zmęczeniem w Hashimoto? Kamila Bogucka dzieli się swoją historią

zmęczenie w Hashimoto
Jak uporać się ze zmęczeniem w Hashimoto? Kamila Bogucka dzieli się swoją historią / Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kamila Bogucka, jedna z założycielek i prowadzących grupę wsparcia oraz program „Ogarnij Hashimoto”, żyje z chorobą od dawna. Jak przyznaje, wiele lat zajęło jej dojście do formy sprzed Hashimoto. Jak poradziła sobie ze zmęczeniem, które jest – wydawałoby się – nieodłącznym elementem życia z autoimmunologicznym zapaleniem tarczycy? Trenerka zmiany opowiada o dwóch sposobach, które bardzo jej pomogły.

Kamila Bogucka: „Na chorobę zapracowywałam sobie bardzo długo”

Zmęczenie to jeden z problemów, z którym najczęściej borykają się osoby cierpiące na Hashimoto. Brak energii, ospałość, spowolnienie… Wielu chorym trudno się z tym uporać. Nie wierzą, że zmiana stylu życia to zazwyczaj jedyne rozwiązanie, które pomaga wrócić do formy. Poza tym – jak zmienić styl życia, skoro nasze nawyki, przyzwyczajenia są z nami od wielu, wielu lat? Być może jakąś podpowiedź znajdziecie w najnowszym instagramowym wpisie Kamili Boguckiej, która na profilu Ogarnij Hashimoto dzieli się swoją historią choroby i walki ze zmęczeniem. Oczywiście fakt, że w jej przypadku pomogły zastosowane rozwiązania, nie oznacza, że pomogą one każdemu. Ale być może są alternatywą wartą rozważenia, jeśli również borykacie się z brakiem energii.

Na początku life coach przypomina, że choroby autoimmunologiczne, takie jak Hashimoto właśnie, są aktywowane przez czynniki środowiskowe, takie jak nadmierny stres, niewłaściwa dieta, brak aktywności fizycznej.

„Po latach zmagań z tą chorobą zrozumiałam, że nie ma drogi na skróty. Na chorobę zapracowywałam sobie bardzo długo. Wiem, że to może być kontrowersyjne dla niektórych z Was. W jaki sposób można samodzielnie doprowadzić się do choroby? Otóż zawsze powtarzamy, że według wielu badań, Hashimoto jest chorobą zapisaną w genach, ale to czynniki zewnętrzne, środowiskowe ją aktywują. I u mnie też tak było. Ogromy stres, który przeżyłam rozpoczął ten proces. I oczywiście na tamte wydarzenia nie miałam wpływu, ale miałam wpływ na zniwelowanie skutków stresu. Niestety nic z tym nie zrobiłam. Z jednej strony nie wiedziałam nawet, że można i że powinno się pracować nad stresem czy emocjami. Nauczyłam się tego dopiero po wielu latach, kiedy przeszłam terapię”.

Nie tylko Hashimoto

„Czułam się 'nieźle’, 'całkiem spoko’, ale nie czułam pełni energii”

Kamila Bogucka zwraca uwagę, że skoro latami doprowadzamy się do choroby, to nie możemy się spodziewać powrotu do zdrowia w kilka dni. Walka z taką choroba jak Hashimoto to kwestia decyzji. Codziennych, mniejszych i większych wyborów, które powoli doprowadzą nas we właściwe miejsce. Nie będzie to rewolucja, raczej bardzo powolne wypracowywanie nowych, zdrowych nawyków. Siłą rzeczy musi to trochę potrwać.

Gorzej jeśli mimo wprowadzonych zmian samopoczucie nie wraca do poziomu sprzed choroby. Coś podobnego przeżyła właśnie Bogucka:

„Lata eksperymentów doprowadziły mnie do sytuacji, kiedy miałam uregulowane hormony (z okresowymi wahaniami, kiedy zapominałam dbać o siebie), schudłam i czułam się dość dobrze. No właśnie. To określenie jest tutaj kluczowe. Czułam się 'nieźle’, 'całkiem spoko’, 'nawet dobrze’, ale nie czułam pełni energii. Dopadało mnie co jakiś czas zmęczenie, rano ciężko mi się wstawało, a po południu miałam spadki energii i często musiałam się położyć spać.

Co się od tego czasu zmieniło?

Jak przyznaje ekspertka, obok modyfikacji diety, wprowadzenia aktywności fizycznej do codziennego planu dnia i uporania się z emocjami, na poprawę jej samopoczucia w największym stopniu wpłynęły dwa elementy: wyregulowanie rytmu okołodobowego oraz okno żywieniowe.

Rytm okołodobowy – ważniejszy niż myślisz

Kamila Bogucka przyznaje, że odkąd pamięta, prowadziła nocny tryb życia.

„Zawsze wydawało mi się, że jestem przysłowiową sową. Lubiłam siedzieć do późna i późno wstawać. Wmawiałam sobie, że wieczorami jestem bardziej kreatywna i dopiero, kiedy wszyscy poszli spać, ja mogłam się uczyć czy pracować. Nie wiedziałam, że miałam zaburzony rytm okołodobowy.”.

Ekspertka tłumaczy, że naturalny rytm dobowy jest i powinien być związany z rytmem dnia i nocy. Natomiast wpływ sztuczne oświetlenia i obecnie przede wszystkim niebieskie światło z rozmaitych źródeł (ekrany telefonów, telewizorów, komputerów) zaburzyły ten porządek. Bogucka przyznaje, że sama ignorowała jego znaczenie. Do momentu, kiedy powiedziała „dość”:

„ Pewnego razu, po wizycie u Pani endokrynolog, która zwróciła mi uwagę, ze za późno chodzę spać, postanowiłam to zmienić. To, co mnie zdziwiło to to, że zrobiłam to z marszu, od razu. (…) Pierwszego dnia trochę przewracałam się w łóżku, bo nie byłam przyzwyczajona do tak wczesnego kładzenia się spać. Z każdym kolejnym dniem było lepiej, aż zauważyłam, że nie muszę patrzeć na zegarek. Mój organizm sam zaczął mi sygnalizować, że pora iść spać. Teraz kładę się spać o 22. I budzę się wyspana (!!!) o 6. Mam więcej energii i opuściło mnie całkowicie uczucie 'zmartwychwstawania’. Nie mam też spadków energii w ciągu dnia. No może oprócz sytuacji, kiedy zjem coś niedozwolonego i moja insulina zaczyna szaleć”.

jedzenie

Okno żywieniowe – by trzustka mogła odpocząć

Kolejną ważna zmianą – opowiada Kamila Bogucka – było wprowadzenie okna żywieniowego (jedzenia o ustalonych godzinach i powstrzymywania się od jedzenia przez określony czas), które w jej przypadku trwa 10 godzin.

„Śniadanie jem przed 8 (zalecenie od mojej Pani endokrynolog, ze względu na uregulowanie wydzielania się insuliny), a kolację około 18. Na pewno ułatwieniem jest to, że wieczorem przyjmuję leki, które trochę 'wymusiły’ na mnie przerwę między kolacją a pójściem spać. Dzięki temu, w nocy mój organizm skupia się na tym, aby się zregenerować, a nie ciężko pracuje, aby strawić nocne jedzenie”.

Wprowadzenie tej modyfikacji – przyznaje Bogucka – pozwoliło jej uporać się z jeszcze jednym problemem: emocjonalnym stosunkiem do jedzenia.

„Jedzenie zaczęło pełnić tylko jedną funkcję – miało mnie odżywić. Kiedyś jedzenie było karą, nagrodą, pocieszycielem, sposobem na rozładowanie emocji. Teraz też zdarza mi się zjeść np. słodycze (szczególnie w „te” dni w miesiącu) pod wpływem emocji. Dziś jednak wiem, że taki mechanizm ma miejsce i pozwalam sobie na ulegnięcie pokusie raz – dwa razy w miesiącu, a nie tak, jak było wcześniej, co 2 – 3 dni”.

Regulacja gospodarki węglowodanowej, dodaje trenerka, to kolejny plus tego rozwiązania. Jak się okazało, miało ono bardzo duże znaczenie w walce z insulinooporonością.

„ Trzymanie się stałych pór posiłków i zakończenie ich o odpowiedniej godzinie uczy mój organizm prawidłowego wydzielania insuliny. Bo przy insulinooporności same leki nie wystarczą. Ważne jest odpowiednie żywienie i ruch” – podsumowuje specjalistka.

Ogarnij Hashimoto

Grupę wsparcia i program „Ogarnij Hashimoto” prowadzą Lidia Wójcik i Kamila Bogucka, które są dyplomowanymi coachami i trenerami zmiany. Obie mają Hashimoto – zdiagnozowane kilkanaście lat temu. Jak zapewniają, dzisiaj żyją z Hashimoto w przyjaźni, ale bywało różnie. Ponieważ doskonale rozumieją, z czym wiąże się ta choroba, chcą zwiększać świadomość kobiet na temat tego, co dzieje się z emocjami, ciałem i sposobem myślenia w obliczu autoimmunologicznego zapalenia tarczycy. „Samoświadomość jest pierwszym krokiem do tego, aby w mądry i bezpieczny sposób stać się bardziej uważną na sygnały, które wysyła nam nasze ciało w związku z chorobą” – piszą na swojej stronie internetowej.

Dziewczyny prowadzą warsztaty, webinary, wydają e-booki na temat radzenia sobie z chorą tarczycą, są aktywne w mediach społecznościowych. Do grupy wsparcia „Ogarnij Hashimoto” na Facebooku należy ponad 14 tys. osób.

View this post on Instagram

➡️➡️ Dwie rzeczy, które pomogły mi ogarnąć zmęczenie w Hashimoto ❗️❗️ Jak zapewne wiecie z naszych webinarów czy wpisów, że z Hashimoto „znamy się” kilkanaście lat. Przez ten czas obie wypróbowałyśmy wszystko, co było możliwe, aby poczuć się lepiej. Muszę przyznać, że niektóre z tych sposobów miały być tzw. złotą pigułką, za pomocą której, w magiczny sposób, pozbędę się objawów choroby, albo doprowadzę ją do remisji. I te sposoby działały! Przede wszystkim na odchudzenie… mojego portfela? Po latach zmagań z tą chorobą zrozumiałam, że nie ma drogi na skróty. Na chorobę zapracowywałam sobie bardzo długo. Wiem, że to może być kontrowersyjne dla niektórych z Was. W jaki sposób można samodzielnie doprowadzić się do choroby? Otóż zawsze powtarzamy, że według wielu badań, Hashimoto jest chorobą zapisaną w genach, ale to czynniki zewnętrzne, środowiskowe ją aktywują. I u mnie też tak było. Ogromy stres, który przeżyłam rozpoczął ten proces. I oczywiście na tamte wydarzenia nie miałam wpływu, ale miałam wpływ na zniwelowanie skutków stresu. Niestety nic z tym nie zrobiłam. Z jednej strony nie wiedziałam nawet, że można i że powinno się pracować nad stresem czy emocjami. Nauczyłam się tego dopiero po wielu latach, kiedy przeszłam terapię. Ale do czego zmierzam? Najpierw był stres, potem nieodpowiednie środowisko i miejsce pracy, które ten stres potęgowało, złe nawyki żywieniowe oraz brak aktywności przyczyniły się do powstania mojej choroby. I na początku, kiedy niewiele o niej wiedziałam, niewiele też robiłam, aby dowiedzieć się więcej i spróbować sobie pomóc. Tak więc to mam na myśli, pisząc, że zapracowałam sobie na chorobę. I skoro trwało to tyle lat, to nie mogę oczekiwać, że teraz zadzieje się coś magicznego i nagle pozbędę się choroby. Ciąg dalszy w komentarzu.

A post shared by Ogarnij Hashimoto ? (@ogarnijhashimoto) on

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.