Prof. Zbigniew Izdebski: „Edukacja zdrowotna jeszcze nigdy nie była tak potrzebna jak teraz, kiedy jest taki chaos informacyjny”
Brak ruchu, zła dieta, mało snu, za dużo internetu – to wszystko działanie przeciwko własnemu zdrowiu. Prof. dr hab. Zbigniew Izdebski, przewodniczący zespołu opracowującego program edukacji zdrowotnej, wyjaśnia, jak przedmiot uczy młodych ludzi dbać o siebie, rozumieć własne ciało i radzić sobie w trudnym świecie pełnym dezinformacji.
Co jest ważniejszego od zdrowia? – pyta retorycznie prof. Zbigniew Izdebski. Przez czterdzieści lat badań nad problematyką zdrowia doszedł do przekonania, że właśnie ta wartość jest fundamentem szczęśliwego życia. A jednak młodym ludziom najtrudniej pokazać, jak ważne jest zdrowie.
„Młodzi często myślą, że są zdrowi i będą zdrowi cały czas” – zauważa profesor. Edukacja zdrowotna, przedmiot, którego program stworzył zespół pod jego przewodnictwem, ma to zmienić. Uczyć, że zdrowie w dużej mierze zależy od nas samych. I pokazać, co to znaczy działać przeciwko własnemu zdrowiu: od zaniedbywania aktywności fizycznej, przez złe odżywianie, po brak higieny snu.
Agata Źrałko, Hello Zdrowie: Polskie społeczeństwo podzieliło się na zwolenników i przeciwników edukacji zdrowotnej w szkole. Można się było tego spodziewać?
Prof. dr hab. Zbigniew Izdebski: Jestem badaczem problematyki zdrowia od 40 lat. Trudno byłoby nie przewidywać tego typu podziałów. Spodziewałem się, że zaktywizują się środowiska nieprzychylne edukacji zdrowotnej i treściom, które mogą dotyczyć seksualności człowieka.
Natomiast nie czułem, że cały projekt może zostać aż tak upolityczniony. Nie spodziewałem się tak mocno politycznego podziału, prawie wyborczego.
Był to szok?
Już na etapie pisania podstawy programowej zdawaliśmy sobie sprawę, że pewne stowarzyszenia katolickie będą zgłaszać swoje wątpliwości i oburzenie. Według tych środowisk wychowanie do życia w rodzinie było najwspanialszym, co mogło spotkać polską szkołę – mimo że wcześniej ten przedmiot również był krytykowany przez te same stowarzyszenia.
Tymczasem głosy sprzeciwu pojawiły się na etapie… rozpoczęcia pracy nad przedmiotem. W momencie, kiedy jego program jeszcze nie został ustalony! My sami jako zespół nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze nawet, jaka będzie formuła przedmiotu.
Zresztą podobnie było później, na etapie konsultacji społecznych. Środowiska nieprzychylne tematowi nie chciały podejmować konstruktywnego dialogu.
Dlatego aby uniknąć sytuacji, które mogłyby być trudne dla szkoły, nauczyciela i ucznia, zdecydowaliśmy się przyjąć koncepcję Ministerstwa Edukacji. W ten sposób przedmiot ma charakter fakultatywny, a nie obowiązkowy.
”Brak zrozumienia zmian zachodzących w ciele lub w sferze seksualnej może prowadzić do frustracji, lęku i strachu, co silnie wpływa na kontakty społeczne oraz zdrowie fizyczne i psychiczne.”
Jakiego typu sytuacji obawialiście się w zespole?
Protestów podczas rozpoczęcia roku szkolnego przeciwko samemu przedmiotowi. Byłoby to ogromną niesprawiedliwością wobec szkoły i wobec nauczycieli tego przedmiotu. I wprowadzałoby jeszcze większy chaos informacyjny i światopoglądowy dla uczniów. Dlatego kompromisy były potrzebne.
Jaki ocenia pan efekt prac całego zespołu i ministerstw?
Jako przewodniczący zespołu mam poczucie ogromnej wartości merytorycznej tego przedmiotu. Dołożyliśmy wszelkich starań w doborze treści programowych – zarówno dla szkół podstawowych, jak i ponadpodstawowych. Budowaliśmy ten program w oparciu o medycynę opartą na dowodach.
Razem z Ministrą Zdrowia Izabelą Leszczyną, Ministrą Edukacji Barbarą Nowacką i Wiceministrą Edukacji Katarzyną Lubnauer prowadziliśmy długie dyskusje. Chcieliśmy wprowadzić ten przedmiot w jak najlepszych warunkach, przy szerokim zrozumieniu jego wartości ze strony społeczeństwa, rodziców, a przede wszystkim samych uczniów.
Zatem jak pan profesor odebrał decyzję prezydenta RP o wycofaniu swojego dziecka z lekcji edukacji zdrowotnej?
Z dużym smutkiem. Ale też chciałbym podkreślić: w najmniejszym stopniu nie odbieram nikomu prawa do decydowania w tych obszarach. Naturalnie prezydent jako ojciec i żona prezydenta jako matka mają prawo podejmować takie, a nie inne decyzje. Ale skoro prezydent jest otwarty na upublicznianie swoich decyzji rodzicielskich, to dobrze byłoby usłyszeć, jaki przyjął program wychowawczy w obszarze edukacji zdrowotnej ze swoimi dziećmi. To też jest ważna informacja.
Rozumiem, że oczekiwania społeczne wobec pary prezydenckiej są bardzo duże, także w obszarze zdrowia. Prezydent i prezydentowa bardzo często zajmują się kwestią zdrowia dzieci i młodzieży, kwestią osób żyjących z różnego typu niepełnosprawnościami. Dlatego myślę, że deklaracja dotycząca wycofania dziecka z lekcji edukacji zdrowotnej jest pewną formą niezręczności w aspekcie promocji ochrony zdrowia.
Ta decyzja ma niewątpliwie charakter prywatny, bo dotyczy ich rodziny. Ale sam fakt, że rozmawiam z panią na ten temat, oznacza, że ma także wymiar ogólnospołeczny.
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, jaka jest odpowiedzialność pierwszej pary za kształtowanie prospołecznego wizerunku, troski o zdrowie społeczeństwa. Gdy w najbliższej przyszłości prezydent czy prezydentowa będą udzielali swojego patronatu nad konferencjami zdrowotnymi, wspierali różne towarzystwa naukowe i medyczne, to będzie zgrzyt.
Porozmawiajmy więc o tej społecznej misji. Pracuje pan jako pedagog, seksuolog i doradca rodzinny. Jakie wartości chciałby pan przekazać młodym ludziom poprzez edukację zdrowotną?
Że zdrowie samo w sobie jest ogromną wartością. I o tym trzeba zawsze pamiętać.
Myślę, że to bardzo trudne zadanie, by pokazać wartość zdrowia – szczególnie dzieciom i młodzieży. Młodzi ludzie często myślą, że są zdrowi i będą zdrowi cały czas. A to, czy się będzie zdrowym, w dużej mierze zależy od nas samych. Dlatego kluczowe też jest zrozumienie, co to znaczy występować przeciwko swojemu zdrowiu.
Co to znaczy?
Jeśli nie uprawiasz aktywności fizycznej, unikasz lekcji WF, siedzisz w pokoju bez kontaktów społecznych – jesteś przeciwko swojemu zdrowiu.
Jeżeli źle się odżywiasz, ulegasz presji czy ciekawości dotyczącej palenia papierosów, kontaktów z alkoholem czy innymi używkami – jesteś przeciwko swojemu zdrowiu.
Jeżeli prowadzisz niehigieniczny tryb życia, za dużo czasu poświęcasz na internet, późno kładziesz się spać, śpisz krótko – jesteś przeciwko swojemu zdrowiu.
Proszę zobaczyć, jak ogromnym zagadnieniem jest tematyka zdrowia społecznego. A przecież to nie wszystko. W programie nauczania przedmiotu jest bardzo dużo o dorastaniu. To niesłychanie ważne pokazać, jak budować dobre relacje z koleżankami, z kolegami, ale też z rodzicami, dziadkami. Sporo mówimy o kwestiach pokoleniowych, komunikacji, szacunku, miłości, empatii, wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. I tych żyjących z niepełnosprawnościami, i tych, którzy się starzeją.
A co ze sztuczną inteligencją? Też jest o niej na zajęciach?
Tak. Przedmiot dotyczy zdrowia, a z nim wiąże się też umiejętność poruszania się po złożoności współczesnego świata. Sporo mówimy więc o cyberzagrożeniach, ale i o cyberprzemocy. Co nowe technologie dla nas znaczą? Jak z nich korzystać w odpowiedni sposób?
Edukacja zdrowotna jeszcze nigdy nie była tak potrzebna dzieciom i młodzieży jak teraz, kiedy jest taki chaos informacyjny. Coraz częściej mamy do czynienia z dezinformacją dotyczącą naszego zdrowia. Z fałszowaniem informacji dotyczących szczepień. Ze sposobami leczenia, które są oderwane od medycyny opartej na dowodach.
”Niektórzy mówią: „Ok, niech dzieci uczą się o aktywności fizycznej i zdrowiu psychicznym, ale o zdrowiu seksualnym – już nie”. Ale wie pani, nieraz problemy okresu dojrzewania wynikają właśnie z braku wiedzy o rozwoju seksualnym. To się ze sobą łączy. Dlatego do zdrowia trzeba podchodzić holistycznie, uwzględniając wszystkie jego składowe, w tym dojrzewanie i seksualność.”
Edukacja zdrowotna jako przedmiot jest kierowana do uczniów. A jak pan profesor ocenia – czy wiedza w nim zawarta przydałaby się też dorosłym?
Opowiadając o zdrowiu Polek i Polaków, często powtarzam, że Ministerstwo Zdrowia stało się Ministerstwem Choroby – bo zajmuje się leczeniem, a nie zapobieganiem. Ludzie dorośli w dużej mierze nie doceniają programów profilaktycznych. Nie doceniają także wartości szczepień.
Drugą stroną medalu jest kwestia posiadania i wychowywania dzieci. I jako rodzic, i jako pedagog sądzę, że nie ma niczego trudniejszego w życiu. Nie ma.
Wszyscy rodzice chcą, żeby ich dziecko urodziło się zdrowe – a przecież rodzą się dzieci z różnymi problemami rozwojowymi. Wszyscy chcą dla swojego dziecka jak najlepiej – a przecież dzieci często wybierają w swoim życiu różne drogi, czasem drogę uzależnień czy konfliktów. Bywa różnie, i to nawet w tych rodzinach, w których jest dobry wzór wychowawczy.
Poza tym proszę zwrócić uwagę, że w procesie wychowywania dzieci zawsze mówiło się o autorytecie i roli rodziny, roli szkoły, roli grupy rówieśniczej. Te wszystkie grupy miały i mają duży wpływ na proces socjalizacji. Ale dzisiaj do tej listy trzeba dopisać internet i media społecznościowe.
A jak jest z dotarciem do dzieci i nastolatków? Co wpływa na ich decyzje w sprawie uczestnictwa w lekcjach edukacji zdrowotnej?
Z Polski słychać bardzo różne głosy. Wiemy, że dużo zależy od tego, jak będzie ułożony plan lekcji. Jeśli przedmiot pojawi się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, to dzieci będą mniej skłonne uczęszczać na te zajęcia. Bo nie chcą być dodatkowo obciążane. Niektórzy uczniowie mówią: „Nie mam nic przeciwko temu przedmiotowi, nawet jestem za, ale w sytuacji, kiedy mam tyle godzin i jeszcze ten przedmiot – to ja już dziękuję bardzo”. A przecież chodzi o zajęcia, które mogą realnie wspierać zdrowie młodych ludzi i przygotować ich do lepszego, zdrowszego życia w przyszłości.
Duży wpływ mają też media społecznościowe. Wśród dzieciaków jest prowadzona kampania, że chodzenie na ten przedmiot to będzie „obciach”. Nie wiedzą, o czym będzie dokładnie mowa, ale na wszelki wypadek się wypiszą…
Taka presja zapewne mocno wpływa na młodych ludzi.
Presja to bardzo niepokojące zjawisko. Dużo mówi się o tym, że zdrowie psychiczne dzieci jest nadszarpnięte – mamy do czynienia z próbami samobójczymi, lękami, stresami. A jeśli dziecko przeżywa takie sytuacje i ktoś mu powie „Jesteś walnięty, że będziesz na ten przedmiot chodził”, to się nie zapisze.
Dzieci słyszą zresztą sprzeczne komunikaty ze świata dorosłych. Eksperci mówią, że to świetny przedmiot, Ministerstwo Edukacji podkreśla jego przydatność, jedni rodzice liczą na korzyści, a inni krzyczą o „demoralizacji” i „seksualizacji” – często nie wiedząc nawet, o co w tym wszystkim chodzi. Jak dzieci mają się w tym wszystkim odnaleźć?
Co w takim razie można zrobić dla zdrowia młodych ludzi, którzy są narażeni na tak różne presje? Jak pokazać zdrowie w pozytywnym aspekcie?
Zdrowie wiąże się z poczuciem szczęścia i lepszym zrozumieniem siebie. Zrozumienie siebie nie jest łatwe nawet dla dorosłych – co dopiero dla dziecka!
Edukacja zdrowotna daje młodym ludziom konkretne narzędzia: umiejętności dobrego dogadywania się z innymi, dbania o siebie i innych. Pokazuje, jak lepiej zrozumieć współczesny świat, który rzeczywiście jest trudny do zrozumienia. Mówimy przecież o zdrowiu środowiskowym, ekologii, aktywności fizycznej.
To także bardzo praktyczne umiejętności: jak zmierzyć sobie ciśnienie, udzielać pierwszej pomocy, jak sobie pomóc w różnych sytuacjach zdrowotnych. To podstawy, które mogą uratować życie.
Wspomniał pan profesor o zdrowiu psychicznym młodych ludzi. Jak edukacja zdrowotna może im w tym obszarze pomóc?
To jedna z kluczowych kwestii, biorąc pod uwagę skalę problemu. Przedmiot dotyczy tego, co wpływa na poczucie zdrowia i samopoczucie młodych ludzi. Pomaga przejść przez trudności i kryzysy wieku dorastania, odpowiada na wątpliwości związane z dojrzewaniem. Uczy, jak pozytywnie radzić sobie z sytuacjami, z którymi się spotykają. Bardzo ważne jest też zrozumienie innych: rodziców, dorosłych, rówieśników.
Niektórzy mówią: „Ok, niech dzieci uczą się o aktywności fizycznej i zdrowiu psychicznym, ale o zdrowiu seksualnym – już nie”. Ale wie pani, nieraz problemy okresu dojrzewania wynikają właśnie z braku wiedzy o rozwoju seksualnym. To się ze sobą łączy.
Dlatego do zdrowia trzeba podchodzić holistycznie, uwzględniając wszystkie jego składowe, w tym dojrzewanie i seksualność.
”Jeżeli się tak naprawdę zastanowimy, to co jest ważniejszego od zdrowia? Przecież to zdrowie jest najważniejsze. Więc gdy życzę komuś „zdrowia, szczęścia i pomyślności”, to czego więcej można chcieć od życia?”
Dlaczego tak ważne jest, żeby młodzi ludzie rozumieli procesy zachodzące w ich organizmie?
Bo inaczej nie potrafią zrozumieć siebie i swojego miejsca w świecie. W jednej klasie mamy rówieśników, ale jeden jest wyższy, drugi niższy. Jeden chłopak wygląda już jak dorosły mężczyzna, drugi ma jeszcze dziecięce rysy. Dziewczyny różnią się budową ciała, a jednocześnie wszędzie słyszą, że wszystkie muszą być piękne. Naturalnie rodzą się więc pytania, czy jest idealny sposób, w jaki powinny wyglądać?
Dojrzewanie to także kwestie fizjologiczne – polucje, miesiączkowanie. Czy to, co się dzieje z moim ciałem, to norma? Jakie napięcia seksualne są naturalne w wieku 15, 16, 17 lat? Brak zrozumienia zmian zachodzących w ciele lub w sferze seksualnej może prowadzić do frustracji, lęku i strachu, co silnie wpływa na kontakty społeczne oraz zdrowie fizyczne i psychiczne. Do tego wszystkiego dochodzi też wspomniana presja w internecie.
Jak młodzi ludzie mogą lepiej radzić sobie z emocjami i relacjami w tym trudnym okresie?
Edukacja zdrowotna daje szansę na lepsze zrozumienie siebie, a także swoich fascynacji i uczuć. Miłość w tym wieku często ma przemijający charakter, ale dla każdego młodego człowieka jego miłość jest najważniejsza na świecie.
Pokazujemy, jak można to wszystko zrozumieć. Przecież nawet dla dorosłego miłość bywa trudna do zrozumienia – kiedy jest nieodzowna, kiedy przemija.
Chcemy stworzyć pozytywną wizję funkcjonowania w społeczeństwie, szkole, rodzinie, wśród rówieśników. To wiedza o życiu. Uczymy dyskusji, co też jest bardzo pozytywne. Jak pomóc sobie, ale także koleżance czy koledze, który ma problemy.
Czyli bardzo holistycznie?
Tak! W końcu składając komuś życzenia, mówimy „wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia”. Ktoś mógłby powiedzieć, że to taki standard, takie zwyczajne życzenia. Że lepiej sięgnąć po jakieś subtelności, by było inaczej niż zwykle, trochę piękniej, bardziej niekonwencjonalnie.
Ale jeżeli się tak naprawdę zastanowimy, to co jest ważniejszego od zdrowia? Przecież to zdrowie jest najważniejsze. Więc gdy życzę komuś „zdrowia, szczęścia i pomyślności”, to czego więcej można chcieć od życia?
Dlatego na zakończenie proszę złożyć życzenia ode mnie wszystkim czytelnikom. Zdrowia, szczęścia i pomyślności!
Prof. dr hab. Zbigniew Izdebski – uznany pedagog i seksuolog, od lat związany z Uniwersytetem Zielonogórskim. W latach 2005-2012 pełnił funkcję dziekana Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu UZ, a także pełnomocnika rektora ds. utworzenia kierunku lekarskiego na uczelni. Jako koordynator zespołu ekspertów przygotował podstawę programową przedmiotu „edukacja zdrowotna”. Jest inicjatorem i organizatorem Ogólnopolskich Debat o Zdrowiu Seksualnym. Od 2010 roku współpracuje naukowo z Instytutem im. Alfreda Kinseya ds. Badań nad Seksem, Płciowością i Prokreacją na Indiana University oraz ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO). Jest autorem licznych polskich i międzynarodowych badań dotyczących seksualności człowieka. Łączy działalność badawczą, dydaktyczną i kliniczną z popularyzacją wiedzy z zakresu zdrowia seksualnego w prasie, radiu i telewizji.
Zobacz także
Polacy pytają Google’a i AI o tabletkę dzień po. „Informacje w sieci nie zawsze są wiarygodne”
„Dysponujemy zaawansowanymi technologiami, a wykorzystujemy je do scrollowania sociali i zakupów”. Jak Polacy przestali wierzyć naukowcom
Tu lekcje o zgodzie na stosunki intymne będą w szkołach obowiązkowe. Dzieci nauczą się stawiania granic
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
Justyna Berecka: „Szybko przekonałam się, że picie z umiarem jest trudniejsze niż całkowita abstynencja”
Emilia Pobiedzińska: „Strach przed złamaniem odbiera kobietom sprawczość, wolność i pewność siebie”
Anna Hawrot-Kawecka o osteoporozie: „Najczęściej pierwszym sygnałem jest złamanie. Czasem wystarczy sięgnąć po coś do pralki czy mocniej kichnąć”
„Kości lubią mikrowstrząsy”. Reumatolożka Agata Skwarek-Szewczyk podpowiada, co zrobić, by uniknąć osteoporozy
się ten artykuł?