Przejdź do treści

„Robiłam wszystko, żeby nie ściągać na siebie spojrzeń, nie przyciągać uwagi”. Iza Sakutova o życiu z dużym biustem

Iza Sakutova
Iza Sakutova / archiwum prytwatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Byłam jedną z pierwszych dziewczynek w klasie, której biust szybko „wystrzelił”. Koleżanki podśmiewały się, koledzy wygłaszali uszczypliwe komentarze. To było dla mnie straszne. Próbowałam usunąć się w cień – wspomina Iza Sakutova, międzynarodowa ekspertka brafittingu i mentorka bra-biznesu, która przeszła drogę od zakompleksionej z powodu obfitego biustu nastolatki do pewnej siebie bra-ekspertki i właścicielki fundacji realizującej hasło BIUSTOpozytywności.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Jaki nosi pani rozmiar biustonosza?

Iza Sakutova: Rozmiar brytyjski 30J, który odpowiada polskiemu rozmiarowi 65M.

Pierwszy stanik?

W czwartej klasie. Mój biust nabrał już wtedy pełniejszych kształtów i podskakiwał przy każdym ruchu, sprawiając mi ból. Do tego pojawił się inny problem – z rówieśnikami, którzy zaczęli zauważać, że mam piersi. Byłam jedną z pierwszych dziewczynek w klasie, której biust szybko „wystrzelił”. Koleżanki podśmiewały się, koledzy wygłaszali uszczypliwe komentarze. To było dla mnie straszne. Próbowałam usunąć się w cień, aby nie dawać nikomu pretekstu do wygłaszania uwag, które były dla mnie bardzo krępujące.

Szybko musiałam przejść do biustonosza w rozmiarze 2, bo rozmiar 1 zrobił się za mały. Mama kupiła mi stanik i przyniosła do domu, żebym go sobie przymierzyła. Do dziś pamiętam, że był to biustonosz biały, bawełniany, z miękkimi miseczkami i rozciągliwym, zdecydowanie za dużym jak na moje potrzeby obwodem, więc w podtrzymaniu biustu niewiele mi pomagał. Czułam się w nim nieswojo. Myślałam tylko o tym, dlaczego właśnie mi się „to” przydarzyło.

Dojrzewanie to był dla mnie bardzo trudny czas. Mój biust zaczął rosnąć wcześnie, miałam wtedy dziewięć lat. Pamiętam kłujący ból w piersiach, które stały się bardzo tkliwe. Nie wiedziałam, co się dzieje, byłam przerażona. Myślałam, że jestem chora. Pobiegłam do mamy i krzyknęłam: „Cycki mi kamienieją!”, na co mama parsknęła śmiechem i wyjaśniła, że pewnie moje piersi zaczęły rosnąć. Jednocześnie zapewniła mnie, że to, co czuję, jest całkowicie normalne.

Nie lubiła pani swoich piersi?

Nienawidziłam ich. Tylko ja z całej klasy je miałam i to takie duże! Czułam się zagubiona, ale nie miałam odwagi porozmawiać z mamą o tym, co czuję. Zresztą ona też nie czuła się pewnie, aby podjąć ze mną rozmowę na ten temat. Możliwe, że nie chciała wprowadzać mnie w zakłopotanie, a właśnie to tej rozmowy mi zabrakło, żebym mogła zbudować pewność siebie i zrozumieć, że moje piersi nie świadczą o tym, co sobą reprezentuję i jaką jestem osobą.

Gdy pani dorastała, wybór staników pewnie nie był tak szeroki, jak obecnie…

W tamtych czasach w naszym kraju brakowało szerokiej oferty rozmiarowej biustonoszy. Moje ciało potrzebowało mniejszego obwodu, w rozmiarze ok. 60 cm pod biustem. Tymczasem obwód stanika, który kupiła mi mama i który był wtedy jedyną opcją dostępną dla mnie w sklepach, odpowiadał rozmiarowi 75. Był więc o trzy rozmiary za duży, wskutek czego na plecach zachodził mi aż na łopatki i nie podtrzymywał stabilnie moich piersi, co tylko zwiększało moje poczucie skrępowania falowaniem biustu.

Próbowała go pani w jakiś sposób „ukryć”?

O, tak. Zaczęłam się garbić, nosiłam obszerne ubrania. Robiłam wszystko, żeby nie ściągać na siebie spojrzeń, nie przyciągać uwagi. Dopiero po wielu latach odkryłam, że mogę mieć tak dopasowany biustonosz, w którym moje piersi będą uniesione i odpowiednio podtrzymane. Że mogę nosić biustonosz, w którym będę czuła się bezpiecznie i pewnie, z którego biust mi nie wyskoczy przy pierwszym gwałtowanym ruchu.

Ale droga do tego była długa…

Niestety. W nastoletnim wieku miałam rozmiar 60G, choć nawet nie wiedziałam dokładnie, jaki rozmiar powinnam nosić. Po prostu nie było wtedy w Polsce bielizny o tak szerokim zasięgu rozmiarowym, jak obecnie. Brakowało wiedzy, informacji. W latach 90. posiadaczki dużego biustu w ofercie sklepowej mogły znaleźć jedynie brzydkie staniki przypominające namioty, z których duże piersi wypływały na wszystkie strony. Ogromnym problemem było znalezienie miseczek większych niż D czy E, nie wspominając o wąskich obwodach, takich jak 60 albo 65 cm. W rezultacie nosiłam kupiony po długich poszukiwaniach, absolutnie źle dopasowany rozmiar 75E.

Z czym wiązało się noszenie źle dobranego biustonosza?

Tył stanika unosił się ku górze, a biust wisiał, opadając na brzuch. Cały ciężar piersi spoczywał na moich ramionach i stale przypominał o sobie poprzez wrzynające się w ciało ramiączka. Było to straszne, bardzo, bardzo niekomfortowe. Na dodatek musiałam kupować ubrania co najmniej o rozmiar większe, aby zmieścić się w nie w biuście. Wyglądałam przez to na osobę tęższą, niż byłam w rzeczywistości, bo źle podtrzymany biust maskował moją talię, co w połączeniu z większym rozmiarem ubrań dodawało mi jakieś 5 kg – jeśli nie więcej.

Myślała pani wtedy o operacyjnym zmniejszeniu piersi?

Myślałam, później nawet zaczęłam zbierać na to pieniądze. Okres chodzenia do szkoły z powodu biustu wspominam bardzo źle; wstydziłam się przebierać w szatni przed lekcjami WF–u w otoczeniu koleżanek, które nosiły kolorowe biustonosze, a ja ten „babciny”, na szerokich szelkach w kolorze spranego beżu. Miałam niemal obsesję, że nauczyciel i koledzy z klasy ciągle patrzą na mój kołyszący się podczas biegania biust, zaczęłam więc zwalniać się z WF-u, który nie sprawiał mi żadnej radości.

Kiedy zaakceptowała pani rozmiar swoich piersi?

Wszystko się zmieniło, kiedy w 2001 roku wyjechałam do Anglii. To było jak objawienie. Odkryłam tam bieliźniany raj, w którym znalazłam dla siebie piękne i, co najważniejsze, dobrze dopasowane biustonosze. Koronkowe i kolorowe. Odkryłam wtedy, że we właściwym rozmiarze stanika wyglądam szczuplej, bo uniesiony biust zarysował moją talię, optycznie wyszczuplając całą sylwetkę. Moje piersi wreszcie były odpowiednio ukształtowane i wyglądały na mniejsze, chociaż rozmiar miseczki miał „większą” literkę. Jako dwudziestokilkulatka przeszłam więc wielką metamorfozę od źle dobranego rozmiaru 75E do idealnie dopasowanego rozmiaru 60H.

Nieprawidłowo dopasowany biustonosz jest źródłem wielu problemów. Nie tylko estetycznych, ale także zdrowotnych – może doprowadzić m.in. do otarć skóry, zmian odparzeniowych, bólu ramion i pleców, skąd krótka droga do wad postawy

Polubiła pani swój biust?

Można tak powiedzieć. To wszystko dało mi wielki zastrzyk energii, motywacji i chęci do działania. Przede wszystkim moja samoocena, dotąd bardzo niska, poszybowała w górę. Stałam się pewna siebie, bo wiedziałam już, że dobrze wyglądam, dzięki czemu dobrze się ze sobą czułam. Gdy przekonałam się, co potrafi zdziałać brafitting i właściwie dobrane produkty, zdecydowałam, że muszę sprowadzić tę usługę do nas wraz z szeroką ofertą rozmiarową staników. Zrobiłam to w 2004 roku.

Nazywa się pani „prekursorką brafittingu w Polsce”.

Tak, bo kiedy zaczęłam promować szeroką dostępność rozmiarową bielizny i wykorzystanie jej do spersonalizowanego doboru biustonoszy odpowiadającego indywidualnym potrzebom ciała kobiety, wcześniej w Polsce nikt o tym nie słyszał. Gdy w 2004 roku zaczęłam aktywnie działać i promować brafitting połączony z pracą na ponad 100 rozmiarach biustonoszy, w naszym kraju standardem była praca na zaledwie 15 rozmiarach. A ja byłam głęboko przekonana, że są inne Polki borykające się z podobnymi problemami rozmiarowymi, których sama doświadczyłam. Nie myliłam się.

Gdy przychodzą do pani kobiety z dużym biustem, na co narzekają i z czym mają największy problem?

Nieprawidłowo dopasowany biustonosz jest źródłem wielu problemów. Nie tylko estetycznych, ale także zdrowotnych – może doprowadzić m.in. do otarć skóry wynikających z noszenia za bardzo naciągniętych, wrzynających się w ciało ramiączek. Piersi wciśnięte w ciasne miseczki mogą spowodować pojawienie się zmian odparzeniowych pomiędzy nimi oraz pod biustem, co z kolei może sprzyjać zakażeniu bakteryjnemu skóry. Drożdżaki dobrze czują się bowiem w miejscach zaciemnionych, wilgotnych i ciepłych, bez dostępu powietrza, dlatego lubią gromadzić się pod piersiami, w miejscu styku biustu z górną ścianą brzucha. Co więcej, duże piersi, gdy są źle podtrzymane niewłaściwie dobranym biustonoszem, stają się obciążeniem dla ramion oraz dla kręgosłupa. Dlatego właścicielki obfitych biustów narzekają na bóle ramion i pleców, skąd krótka droga do wad postawy.

Dlaczego tak trudno dobrać biustonosz do dużych piersi?

Problem tkwi w mocno ograniczonej skali rozmiarowej sieciówek, gdzie większość kobiet robi zakupy. Tam rozmiary często kończą się na miseczce E lub F. W rezultacie klientki podejmują duży kompromis w wyborze biustonoszy wynikający z różnicy pomiędzy tym, co jest dostępne w ofercie sklepu, a tym, czego naprawdę potrzebuje ich ciało. Dlatego jestem wielką orędowniczką doboru biustonoszy w profesjonalnych sklepach brafittingowych, które rzadziej znajdziemy w centrach handlowych. Takie salony pracują ze skalą ok. 120 rozmiarów biustonoszy, które świetnie podtrzymują i modelują biust, zapewniając komfort na co dzień. Taki stanik to inwestycja nie tylko w długi okres jego użytkowania, ale i w nasze zdrowie, codzienny komfort i świetny wygląd.

Dzięki braffitingowi stałam się pewna siebie, bo wiedziałam już, że dobrze wyglądam, co sprawiło, że dobrze się ze sobą czułam. Gdy przekonałam się, co potrafi zdziałać dobrze dobrany stanik, zdecydowałam, że muszę sprowadzić tę usługę do Polski. Wcześniej nikt u nas o tym nie słyszał

Czym więc kierować się w doborze biustonosza?

Dobrze dobrany biustonosz na duże piersi powinien mieć dwie supermoce: odpowiednio dobrany rozmiar do indywidualnych potrzeb ciała oraz właściwą konstrukcję. Przede wszystkim miseczki powinny być uszyte z mocnego materiału, który się nie odkształca. Ja bardzo lubię miękkie miseczki osadzone na fiszbinie, skonstruowane z czterech części, które lepiej radzą sobie z modelowaniem bardziej wymagającego biustu. W przypadku obfitych piersi godny polecenia jest pionowy panel pod pachą – tzw. side-support, którego zadaniem jest wyprowadzenie piersi spod pachy, co balansuje naszą sylwetkę. Warto też zwrócić uwagę na wysoko zabudowane skrzydełka obwodu biustonosza, które wygładzają linię pleców i wygodnie podtrzymają piersi. Im większy biust, tym należy wybierać wyżej zabudowany pas obwodu pod biustem, ponieważ to on stanowi główne rusztowanie i właśnie on „nosi” piersi.

A jaką funkcję pełnią ramiączka?

Pomocniczą, choć sposób ich wykonania jest ważny. W przypadku dużych biustów zalecane są szerokie ramiączka. Takie o szerokości ok. 20–21 mm powinny być wystarczające. Dobrze, gdy wykonane są z przyjaznej w dotyku gumy, która nie drapie ani nie wrzyna się w ciało. Ważne, aby ramiączka nie były zbyt elastyczne, czyli nadmiernie rozciągające się. Dodatkowo mogą one być podszyte miękkim pluszem, co zwiększy komfort użytkowania. I jeszcze jedna ważna rzecz. Często kobiety plus size mają spadziste ramiona. Niektórzy producenci, stopniując rozmiary biustonoszy, nie zwracają na ten fakt uwagi i powiększając rozmiar pod biustem, proporcjonalnie zwiększają rozstaw ramiączek. Tymczasem duży biust potrzebuje ramiączek osadzonych bliżej szyi. Aby ramiączka nie spadały z ramion, radzę wybierać biustonosze, które mają ramiączka bardziej na środku niż na zewnątrz.

Co jeszcze jest ważne?

Zwróćmy uwagę na elastyczność obwodu – im bardziej możemy go rozciągnąć, tym gorsze podtrzymanie biustu. Niestety przy słabej jakości materiałów już po kilku praniach ciężar piersi będzie ciągnął w dół, bo rozciągnięty pas obwodu zacznie podjeżdżać po plecach w górę i nie zdoła stabilnie podtrzymać piersi. Poznamy to także po wrzynających się w ramiona ramiączkach, które w takim wypadku przejmują „noszenie” ciężaru piersi. A pamiętajmy, że w dobrze dobranym biustonoszu to jego pas obwodu odpowiada za 80–90 proc. podtrzymania ciężaru piersi. Ramiączka w niewielkim stopniu wspomagają ten proces.

Proszę jeszcze powiedzieć, czym zajmuje się pani fundacja Wsparcie na Starcie.

Powołałam ja do życia, aby budować zdrowe nawyki dbania o piersi wśród nastolatek poprzez szerzenie BIUSTOpozytywnego podejścia do swoich piersi. Moja fundacja zrzesza ponad 150 brafitterek–wolontariuszek z całej Polski i nie tylko. Wolontariuszki w wolnym czasie chodzą do szkół – charytatywnie – aby realizować opracowany przeze mnie program BIUSTOpogadanek. Dziewczęta i nastolatki uczą się na temat biustopozytywności, czyli tego, jak wyglądają „normalne” piersi w realu, a nie w wyimaginowanym świecie social mediów.

Mówimy też o poznaniu „ukształtowania terenu swoich piersi”, tłumaczymy, co jest profilaktyką raka piersi. Chodzi o to, aby wiedzieć, co dla naszych piersi w dotyku oznacza, że są zdrowe, a co powinno zwrócić naszą uwagę. Uczymy samobadania piersi przy pomocy fantomów. I wreszcie brafitting, czyli dobór biustonosza oraz to, po czym poznać, że biustonosz już na nas nie pasuje. To szalenie ważne, bo noszony biustonosz może kolosalnie wpłynąć na zdrowie fizyczne i emocjonalne dojrzewającej dziewczynki. W jej ciele dochodzi przecież do gwałtownych zmian wyglądu, których ona dość często nie rozumie, dlatego nauka podstaw brafittingu okazuje się nieoceniona, aby pomóc jej zbudować pewność siebie.

 

Iza Sakutova – ekspertka brafittingu, trenerka i mentorka bra-biznesu. Certyfikowana mentorka z dyplomem Ministerstwa Edukacji Narodowej i szkoleniowiec BRAbranży. Autorka trzech książek brafittingowych. Działaczka społeczna. Twórczyni 11. edycji kampanii Dotykam=Wygrywam promującej zdrowie piersi. W 2019 roku powołała do życia fundację Wsparcie na Starcie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.