Przejdź do treści

Sandra Kubicka: nigdy już nie powiem, że jestem w stu procentach zdrowa, nawet jeśli kiedyś będę czuła się lepiej

Sandra Kubicka
Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Zawsze byłam znana jako „jedno z najseksowniejszych nazwisk Ameryki”. Bukowały mnie wszystkie firmy produkujące stroje kąpielowe, a teraz wstydzę się nawet po domu chodzić w bieliźnie. Dla mnie, dla mojej głowy, to straszna zmiana. Mam wrażenie, że moje ciało nie należy do mnie, tylko do choroby – mówi Sandra Kubicka. W szczerym wywiadzie modelka opowiada o trudnym diagnozowaniu i życiu z PCOS.

Marta Dragan: W jakim momencie życia byłaś, kiedy dowiedziałaś się o swojej chorobie?

Sandra Kubicka: To było w styczniu. Przygotowywałam się do urodzin, wróciłam właśnie z sesji w Kolumbii. Nagle zaczęłam dostawać takich podskórnych grudek, których nie dało się wycisnąć. Do tego na twarzy pojawiła się opuchlizna. Drastycznie przytyłam (17 kg). Miałam cellulit w miejscach, w których nie wyobrażałam sobie, że w ogóle można go mieć. Zaczęły mi wychodzić pryszcze na klatce piersiowej i na plecach. Mój organizm zatrzymywał wodę wszędzie, nawet w kolanach. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.

W tym czasie poznałam mojego obecnego chłopaka Kaia, więc w moim życiu wszystko było super. Dostałam okładkę, miałam świetne kontrakty. Zero stresu. Same dobre informacje, tylko ze mną było coś nie tak.

Rozumiem, że objawy, o których mówisz, pojawiły się lawinowo jedne po drugich w krótkim odstępie czasu? Wcześniej nic nie zwiastowało choroby?

Dokładnie tak. Wszystko zaczęło dziać się nagle, ale odkąd pamiętam, miałam problemy z miesiączką. Właściwie od pierwszej miesiączki do teraz, do 24 roku życia, mogę policzyć na palcach obu rąk, ile razy miałam okres. Konsultowałam to z ginekologiem w Stanach Zjednoczonych, ale on wszystko uzasadniał moją pracą i trybem życia. Mówił, że jestem za szczupła, do tego stres, pewnie kiepskie jedzenie. Na jednej z wizyt powiedział: „po co ci miesiączka? Tylko ci przeszkadza na sesjach bieliźnianych”. A ja go słuchałam, bo byłam młoda i jeszcze nie interesowało mnie zajście w ciążę.

Od pierwszej miesiączki do teraz, do 24 roku życia, mogę policzyć na palcach obu rąk, ile razy miałam okres

Sandra Kubicka, modelka

Jesteś modelką, twoje ciało jest „narzędziem” pracy. Jak branża zareagowała na jego zmiany?

Zaczęłam mieć problemy w pracy. W mojej agencji podejrzewano mnie o branie narkotyków, jedzenie po nocach, imprezowanie i picie alkoholu. Był też zarzut, że mój nowy chłopak ma na mnie zły wpływ. Do tego ciągłe wyrzuty, że klienci się skarżą, bo tyję. Rzeczywiście, tyłam w oczach, nie mogłam wejść w swoje spodnie, a jadłam dokładnie tyle, ile wcześniej. W Miami mam panią, która gotuje dla mnie od wielu lat. Gotuje też Adrianie Limie, więc to było niemożliwe, bym nagle tak przybierała na wadze, a Lima – jedząc to samo – wyglądała jak milion dolarów.

Bardzo stresowałam się tymi zmianami. Próbowałam udowadniać ludziom, że to nie jest ani moja wina, ani Kaia. Później podjęłam drastyczne kroki w kierunku poprawy kondycji mojej cery. Poszłam na zabieg supermocnym kwasem, który zżera całą skórę aż do „mięsa” i zmusza ją do odbudowania. Zabieg przebiegł zgodnie z planem, tylko te podskórne gruczoły nadal były widoczne. Nawet kosmetyczka była w szoku, że to nie pomogło.

Sandra Kubicka

Sandra Kubicka ze zmianami trądzikowymi, Źródło: Instagram.com

Dla mojej agencji nie był to przyjemny okres, także dla moich klientów, którzy pytali, gdzie ta Sandra, która zawsze była profesjonalna, co się z nią dzieje. Podczas jednej sesji klient mnie zwolnił, wysłali mnie do domu. Usiadłam i zaczęłam płakać, już myślałam, że rzucę to wszystko, odejdę z modelingu i to będzie koniec mojej kariery.

To wyraźny kontrast – z jednej strony branża jest otwarta i promuje modelki, które mają więcej ciała, z drugiej strony ty tracisz kontrakt właśnie z tytułu zmiany wyglądu.

To indywidualne przypadki. Są firmy, które angażują normalne dziewczyny jako modelki, a są i takie, które muszą mieć modelki o rozmiarze 0 albo 2, wyglądające w określony sposób. Kiedy takiej modelce się przytyje, trzeba ją ukarać.

Jak wyglądały kulisy twojego zwolnienia?

To był jeden z moich regularnych klientów, dla którego pracowałam bardzo często. Powiedziałam, że zdaję sobie sprawę z mojego problemu, ale jeszcze nie wiem, co mi dokładnie dolega, że na pewno spróbuję znaleźć przyczynę i poprosiłam, żeby  nie psuli mi relacji w pracy. Tymczasem, ta kobieta w rozmowie z moją agentką przedstawiła sytuację w sposób o wiele gorszy, niż wyglądała w rzeczywistości. Powiedziała, że skóra schodziła mi z twarzy, co było absolutną bzdurą.

Wyszłam z sesji, wróciłam do domu i zaczęłam płakać, bo przez 12 lat mojej kariery nikt nigdy mnie nie zwolnił. Częściej to ja naprawiałam błędy innych modelek, a tutaj ktoś został wezwany na moje miejsce. I to było bardzo przykre. Ale karma wraca, wczoraj zadzwonili z agencji i przepraszali mnie, poinformowali też, że ta kobieta została zwolniona z pracy.

To był moment, kiedy podjęłaś decyzję o leczeniu?

Tak, akurat w tym czasie miałam zaplanowany lot do Polski. Poszłam do Luxmedu i tam pan profesor, jak sprawdziłam, jeden z najlepszych w Warszawie, po rozmowie, badaniu tarczycy i krwi, a także po zrobieniu USG ustalił, że mam PCOS. Byłam zdziwiona, bo w Stanach też miałam USG i nic nie wykazało.

Z czego mogła wynikać ta rozbieżność w diagnostyce?

Lekarz, do którego chodziłam w Miami, zajmuje się modelkami i w ogóle osobami z tej branży, więc myślę, że potraktował mnie dość powierzchownie. Owszem, podróżowanie i styl życia mają wpływ na funkcjonowanie organizmu, ale to nie powinno być tak, by całe życie nie mieć miesiączki. Myślę, że zaliczył mnie do tej samej kategorii, co resztę modelek i nie przywiązywał do tego wielkiej wagi. Natomiast w Polsce trafiłam do lekarza, który nie wiedział, czym się zajmuję, zbadał mnie tak, jak każdą inną pacjentkę i znalazł problem.

Sandra Kubicka

Instagram.com

Słyszałaś wcześniej o PCOS?

Ja nie, ale kiedy odchodziłam od zmysłów, moja mama powiedziała, żebym zbadała się pod kątem policystycznych jajników. Wtedy zaczęłam czytać, ale nic nie sugerowałam lekarzowi, bo nie chciałam podpowiadać mu diagnostyki. Poszłam, udając, że nic nie wiem. Usłyszałam od lekarza, że to PCOS, zespół dolegliwości, z którymi trzeba żyć. To zgrupowanie kilku symptomów tj. nadmierne, męskie owłosienie, tycie, bóle macicy, pęcherze na jajnikach, brak miesiączki, problemy z zajściem w ciążę. Żeby zdiagnozować kobietę z syndromem, to musi mieć przynajmniej 3 podstawowe objawy. Są też przypadki policystycznych jajników (PCO), które niekiedy same potrafią się wchłonąć albo można je zlikwidować przy pomocy tabletek.

Ja mam syndrom, który wraca. Teraz już wiem, że po raz pierwszy podobne dolegliwości odczuwałam w wieku 17 lat. Miałam też takie pęcherze na twarzy jak teraz, tylko nikt na to nie zwracał uwagi, ani nie kojarzył z poważniejszym schorzeniem. Nie wiem zresztą, czy wtedy ktoś w ogóle mówił o PCOS.

Jak zareagowałaś na diagnozę, mimo że już wcześniej podejrzewałaś, co to może być?

Popłakałam się przy lekarzu. Zawsze czułam się stworzona do tego, by być matką, kocham dzieci, chcę mieć ich dużo. Kiedy usłyszałam, że mogę mieć problem z zajściem w ciążę albo jej utrzymaniem, że mogę poronić, byłam zdruzgotana. Dzięki Bogu, był ze mną Kaio, który bardzo mnie wspierał. Ginekolog poinformował nas, że w mojej sytuacji lepiej jest próbować zajść w ciążę w młodszym wieku. Na co Kaio zareagował, że jeśli jestem gotowa teraz, to starajmy się o dziecko od razu.

PCOS a ciąża to częsta zależność

Do ciąży trzeba się przygotować. Ile ten proces trwa przy PCOS?

To nie jest takie proste i szybkie. Żeby mieć miesiączki trzeba stosować antykoncepcję. Ta z kolei jest po to, żeby nie zajść w ciążę. Mamy tutaj swoisty paradoks. Musimy jednak doprowadzić do tego, żebym regularnie miesiączkowała. Gdy dostanę okres, muszę upewnić się, że wszystko jest w normie. W momencie, kiedy zobaczę, że moje ciało się przyzwyczaja, jest wszystko w porządku, nie tyję i panuję nad hormonami, wtedy odstawiam antykoncepcję i od razu biorę tabletki, które wymuszają owulację. Wtedy muszę starać się zajść w ciążę. To będzie walka z czasem.

Sandra Kubicka ze swoim partnerem Kaio

Sandra Kubicka ze swoim partnerem Kaio, Fot. Instagram.com

Jak wygląda życie z PCOS?

Opryszczka i grudy na twarzy nie są przyjemne, szczególnie, kiedy muszę się pokazywać w telewizji. Kamera widzi wszystko i nie pomaga nawet mocno matujący makijaż. Ale z twarzą nie jest jeszcze najgorzej. Chociaż spuchła, to jeszcze mam swój kontur. Gorzej z ciałem, które nie jest tym samym ciałem. Zawsze miałam szachownicę na brzuchu, teraz siadam na kanapie i brzuch wystaje mi ze spodni. Okropne jest też zatrzymywanie wody. Nigdy w życiu nie miałam takiego cellulitu. Teraz mam go nie tylko z tyłu, ale i z przodu, nad kolanami. Na szczęście jest on wodny a nie tłuszczowy, więc można go zwalczyć masażami limfatycznymi, które mam trzy razy w tygodniu. Do tego piję litry pokrzywy i biorę tabletki odwadniające. Zażywam naturalne leki odstresowujące, kładę się wcześnie spać, chcę po prostu spać i nie myśleć.

Kiedy poszłam do fryzjera zrobić odrost, usłyszałam, jak ktoś mówił, że twarz mi strasznie spuchła. To nie są fajne sytuacje. Nie chcę się dodatkowo denerwować, dlatego postanowiłam ograniczyć liczbę wyjść, dopóki nie wrócę do przynajmniej odrobiny siebie sprzed choroby. Nie mam ochoty ubierać się, malować. Trochę odcięłam się od świata i zamknęłam w sobie…

Moje ciało nie jest tym samym ciałem. Zawsze miałam szachownicę na brzuchu, teraz siadam na kanapie i brzuch wystaje mi ze spodni

Sandra Kubicka, modelka

Jeżeli dziewczyny mają tylko policystyczne jajniki, które mogą się wchłonąć, to luz, ale jeśli to syndrom, to łączy się z tym insulinooporność. By nie pogarszać sytuacji, muszę zatem omijać cukry. Zdrowa osoba zje czekoladę i nic jej się nie stanie, jak ja zjem czekoladę, przytyję w szybkim tempie. Przy PCOS dieta musi być rygorystycznie stosowana.

Najfajniejszy komplement, jaki ostatnio usłyszałaś?

Że jest mi o wiele ładniej z tymi dodatkowymi kilogramami. Wiele osób pisze, że wyglądam lepiej, niż wcześniej. To miłe, ale ja osobiście źle się z tym czuję. Jako modelka muszę trzymać się rozmiarowych zasad. Zawsze byłam znana jako „jedno z najseksowniejszych nazwisk Ameryki”. Bukowały mnie wszystkie firmy produkujące stroje kąpielowe, a teraz wstydzę się nawet po domu chodzić w bieliźnie. Dla mnie, dla mojej głowy, to straszna zmiana. Mam wrażenie, że moje ciało nie należy do mnie, tylko do choroby. Nie mogę nad nim zapanować. Najgorzej wyglądałam w marcu. Ważyłam wtedy 72 kg. Nigdy w życiu nie widziałam takiej wagi. Teraz jest lepiej, dzisiaj ważę 68 kg.

Sandra Kubicka

Sandra Kubicka, Fot. instagram.com

Co poza wyglądem jest najbardziej dewastujące w tej chorobie?

Te słowa z ust modelki może zabrzmią dziwnie, ale wygląd to najmniejszy problem. To charakterystyczny objaw dla tej choroby. Dla mnie znacznie ważniejszy jest mój stan psychiczny. Dzisiaj np. miałam sesję i podczas lunchu zaczęłam ryczeć. Tak po prostu. Czasami nie kontroluję się, dopadają mnie huśtawki nastroju. Potrafię w jednym momencie tryskać energią, a za chwilę łapię doła. To uciążliwe nie tylko dla mnie, ale też dla osób w moim otoczeniu.

Jak radzisz sobie z emocjami?

Jest mi z tym bardzo ciężko. Staram się mówić sobie, że dzięki tej chorobie będę silniejsza, że jeśli to przetrwam, to przetrwam wszystko. Powtarzam sobie, że przecież już tyle w moim młodym życiu mnie spotkało, że nic mnie nie zaskoczy. Tak samo mówiłam sobie po moich głośnych, zerwanych zaręczynach. Tymczasem nagle – „dzień dobry!” – choroba zapukała do drzwi. Sama nie wiem, co jeszcze może się wydarzyć. Staram się to akceptować, choć nie chciałabym, żeby choroba zdominowała moje życie. Mam nadzieję, że to tylko epizod, który zniknie.

Hanna Lis na prezentacji marki Tonny

Korzystasz z pomocy psychologa?

Korzystałam z pomocy psychologa przez długi okres mojego życia. Po incydencie w pracy, do którego doszło, kiedy miałam 16 lat, miewam ataki paniki.

Co się wtedy wydarzyło?

Byłam maszynką do robienia pieniędzy dla wielu osób. Byłam nastolatką i potrzebowałam mieć coś z życia. Po prostu zapomnieli o tym. Pracowałam tyle, że się przepracowałam i zemdlałam podczas sesji. Od tamtego czasu mam ataki lęku, natrętnych myśli. Potrafię świetnie się bawić ze znajomymi, ale nagle zaczynam mieć tysiąc myśli na minutę i wpadam w szał.

Ostatnio pakowałam walizkę przed wyjazdem do Meksyku, mój chłopak stał obok, rozmawialiśmy i nagle dostałam takiego dziwnego, trudnego do opisania uczucia, że nie jestem w swojej skórze. Kiedy mam atak paniki, moje ciało broni się przed umysłem, zaczynam płakać, trząść się, gwałtownie oddychać.

Sandra Kubicka

Instagram.com

Z czasem nauczyłam się sama nad tym panować. Zaczynam medytację, prawidłowo oddycham, słucham uspokajającej muzyki. Psycholog pomaga, ale do momentu, kiedy sami się tego nie nauczymy. Potem to już tylko wydawanie pieniędzy. Poza tym uważam, że przy objawach, jakie mam przy PCOS, psycholog raczej nie pomoże, bo tutaj wszystko jest regulowane przez hormony. To nie dzieje się w mojej głowie. Mam takie wahania nastroju, że nawet jeżeli pójdę do psychologa szczęśliwa, to mogę wyjść zdołowana. To nie jest coś stałego.

Być może PCOS jest tym znakiem ostrzegawczym z napisem: „Sandra zwolnij, pomyśl o sobie, o swoim życiu i swoich bliskich”

Sandra Kubicka, modelka

Zastanawiałaś się nad tym, że może ta choroba jest „po coś”?

Mam stylistkę, z którą pracuję od czasu, kiedy zaczęłam pracę w modelingu. To osoba, którą traktuję jak guru, bardzo często słucham jej rad. Kiedyś, zanim w ogóle dowiedziałam się, że jestem chora, miałyśmy rozmowę na temat ciąży i ona powiedziała: „Sandra, obiecaj mi na wszystko, że jak kiedyś zajdziesz w ciążę, to urodzisz to dziecko, nawet jeśli ciąża wypadnie w najgorszym momencie w twoim życiu. Żeby ci nigdy do głowy nie przyszła aborcja”. Obiecałam jej to i tak sobie pomyślałam, że może wszystko w naszym życiu dzieje według Boskiego planu.

Możliwe, że PCOS przytrafił mi się po to, żebym zwolniła z pracą. Dotąd byłam maszyną, nigdy nie odmawiałam zleceń, zawsze wszystko brałam, nawet wtedy, kiedy nie miałam już energii. Być może PCOS jest tym znakiem ostrzegawczym z napisem: „Sandra zwolnij, pomyśl o sobie, o swoim życiu i swoich bliskich”. Być może przyszedł czas, że powinnam spróbować zajść w ciążę, a nie tylko myśleć o karierze, pracy i pieniądzach.

Może moja choroba przytrafiła mi się w tak szybkim tempie i tak ekstremalnie też po to, żebym mogła światu pokazać i oznajmić, że PCOS istnieje. Sama wcześniej nawet o takiej jednostce chorobowej nie słyszałam. Na pewno są setki tysięcy kobiet, które mają tak samo jak ja  – nie wiedzą, co to w ogóle jest. Jeśli moim głosem mogę o tym poinformować, to czemu nie.

Zdecydowałaś się o tym mówić publicznie także z innego powodu. Hejtu, prawda?

Dokładnie tak. Gdybym nie powiedziała moim obserwatorom, że za zmianą mojego wyglądu stoi choroba, nadal otrzymywałabym lawinę komentarzy w stylu: „ale się roztyła”, „spuchł jej ryj”, „przestań tyle żreć”. Dwa dni temu przeczytałam, że walę wódę. W końcu nie wytrzymałam i przyznałam, że to nie jest moja wina, to choroba, która jest silniejsza ode mnie, ale walczę z nią. Posypał się hejt, że zamiast wymyślać chorobę, powinnam przestać jeść. Wtedy puściły mi nerwy i powiedziałam publicznie, że mam PCOS. Komentarze się skończyły. Mam wrażenie, że o kobiecych chorobach mało kto ma odwagę publicznie mówić. Jajnik, macica – takie słowa z trudem przechodzą wielu kobietom przez gardło. Intymne problemy to wciąż temat tabu, temat wstydliwy. Kiedy jednak pojedyncze osoby otwierają się na szczerą rozmowę, pozostali zaczynają o tym inaczej myśleć.

Takie sytuacje weryfikują z pewnością wiele relacji. Czego dowiedziałaś się o ludziach przy okazji tej choroby?

Grono moich znajomych bardzo się pomniejszyło. Nie mam ochoty ani energii chodzić na kolacje z dużymi grupami, nie mam ochoty tańczyć, chodzić do barów. Jestem w takim stanie, że chcę wrócić do domu i mieć spokój, poleżeć na kanapie i pobyć tylko z najbliższymi. Tymczasem koleżanki czy koledzy, którzy byli przyzwyczajeni do rozrywkowej, zabawowej Sandry, odkąd zaczęłam mówić nie, przestali do mnie dzwonić i pisać. To przykre, bo nie rozumieją, że męczę się psychicznie i najzwyczajniej nie chcę być teraz towarzyska.

Sandra Kubicka na Wielkiej Gali Gwiazd Plejady

Fot. ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA

Jak zmieniło cię PCOS? Zwątpiłaś chociaż przez chwilę w swoją kobiecości, kiedy dowiedziałaś się, że możesz mieć kłopoty z płodnością?

Walka z tą chorobą nauczyła mnie cierpliwości. Wojuję od stycznia i ten najgorszy okres mam chyba za sobą. Kiedyś potrafiłam w dwa tygodnie wyrzeźbić się na sesję tak, by mieć 2 proc. tłuszczu. Teraz mija już sześć miesięcy a ja dalej jestem „Sandra plus size”. Niektóre kobiety przy PCOS nie tyją, inne przy PCOS nagle rodzą dzieci, a jeszcze inne mają wszystko na raz. Ja okazałam się tym specyficznym wyjątkiem, bo dostałam wszystkie objawy na dzień dobry. Mam syndrom, z którym będę musiała się pogodzić, zaakceptować go i nauczyć się z nim żyć. Wiem, że zajmie mi to trochę czasu, bo na razie to jest świeża sytuacja i jestem jeszcze tym sterroryzowana. Nigdy już nie powiem, że jestem w stu procentach zdrowa, nawet jeśli kiedyś będę czuła się lepiej.

W kobiecość nie zwątpiłam, bo mam mega wsparcie w Kaiu, który mówi, że kocha każdy mój kilogram i będzie smutny, jak mi te kilogramy spadną. To jest śmieszne, bo zakochał się we mnie, gdy byłam w najgorszym momencie mojego życia. Wiem, że to jest prawdziwa miłość. Myślę, że to właśnie dzięki niemu nie zwątpiłam w swoją kobiecość. Dostałam jednak dużo wiadomości od dziewczyn, które rozstały się ze swoimi partnerami tylko dlatego, że przestały być dla nich atrakcyjne. To jest okropne, kiedy mężczyzna, który najpierw mówi, że cię kocha, a potem zostawia, bo twoje ciało zmieniła choroba.

Kaio mnie wspiera, ale jest mi przykro, kiedy pomyślę, że on ma córkę z innego małżeństwa, a ja możliwe, że nie będę mogła dać mu dziecka. Chciałabym doświadczyć, jak to jest być w ciąży i wychowywać dziecko wspólnie z mężczyzną, którego się kocha. Kiedy kilka dni temu zapytano mnie, czy myślę o dziecku, popłakałam się. To prywatne doświadczenie nauczyło mnie, że są pytania, których lepiej nie zadawać. I pytanie o dzieci jest jednym z nich. To bardzo delikatny temat.

Rozważasz inne sposoby na zajście w ciążę czy posiadanie dziecka?

Myślałam o tym, że jeśli nie będę mogła naturalnie urodzić swojego dziecka, to na pewno zaadoptuję. Nie byłabym jedną z tych kobiet, które mówią: „nie moje, to nie”. Adoptowałabym polskie dziecko.

Staram się mówić sobie, że dzięki tej chorobie będę silniejsza, że jeśli to przetrwam, to przetrwam wszystko

Sandra Kubicka, modelka

Co mówisz dziewczynom, które usłyszały podobną diagnozę?

Przede wszystkim, że nie są same, bo są nas setki. Mam nadzieję, że niedługo nauka znajdzie powód, dlaczego kobiety na to chorują. W końcu musi znaleźć się wyjaśnienie, bo PCO czy  PCOS rozprzestrzeniają się jak wirus, coraz więcej z nas to ma. Może to jest w tym, co jemy? Nie wiem. Może nasze jedzenie jest opryskiwane jakimś gnojem i dlatego chorujemy? Może to jakieś kosmetyki? Musi być odpowiedź. Na razie lekarze nie znają przyczyny i mówią, że nie ma na to lekarstwa. Ręce opadają.

Sandra Kubicka

Archiwum prywatne

Przyszedł taki moment, że starałaś się przemeblowywać swoje życie na nowo?

Modeling stał się moim stylem życia, wstawałam rano i wszystko obracało się wokół tego. Kiedy zachorowałam i zostałam zwolniona z sesji, przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to może być koniec mojej kariery. Wiedziałam, że kariera modelki obarczona jest limitami, że nie będę mogła pracować do 60-tki, ale w najgorszych snach nie przypuszczałam, że mogłaby się ona skończyć w wieku 24 lat. Na pewno zapaliło się światełko, że muszę zacząć myśleć coraz poważniej o swojej przyszłości. Nie tylko „La vida loca”, fajne życie, fajne rzeczy i ubrania od projektantów.

Na szczęście zaczęłam pracować nad planem B i C, kiedy byłam jeszcze zdrowa. Zawsze chciałam być bardziej bizneswoman niż tylko modelką, chciałam tworzyć własne firmy i tak się stało. W tym roku, oprócz zdrowej żywności, zaczęłam działać w branży odzieżowej, ruszyłam z własną produkcją, która będzie gotowa na jesień.

Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Jutro lecę do Miami do domu na tydzień. Będziemy przeprowadzać się do innego mieszkania. Później do Nowego Jorku na sesję dla klienta, który się mnie nie przestraszył (śmiech). Mam też kilka projektów w Polsce, między innymi nową kampanię dla Esotiq. Chciałabym też zrobić jakąś społecznościową akcję z dziewczynami.

Być może spróbuję tych holistycznych metod leczenia, może to zadziała. Dostałam dużo wiadomości od dziewczyn, które z PCOS urodziły dzieci. Pisały mi, że po porodzie wszystkie torbiele im zniknęły. Może to jest jakimś rozwiązaniem? Taka to jest choroba – zajść w ciążę jest ciężko, utrzymać ciążę z PCOS jest ciężko, ale u tych, którym się udało, wszystkie objawy zniknęły.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.