Czy COVID-19 może być przyczyną urojeń? „Koronawirus atakuje układ nerwowy, więc zrozumiałe jest, że powikłania mogą dotyczyć również jego”
Lekarze i naukowcy niezmiennie obserwują skalę powikłań po COVID-19. Na liście dość szybko pojawiły się zaburzenia natury psychicznej, jednak do podejrzanych dołączyły nawet urojenia. Czy rzeczywiście koronawirus może być ich sprawcą? – Jeśli osłabiony chorobą mózg funkcjonuje gorzej, czasem mogą się pojawić urojenia, którym mogą towarzyszyć inne objawy. Nie powiedziałbym jednak, że COVID-19 powoduje urojenia, bo to zbyt duże uproszczenie – mówi dr med. Maciej Klimarczyk, lekarz psychiatra i seksuolog.
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Mgła mózgowa, halucynacje, urojenia – coraz częściej mówi się o tym, że takie objawy mogą być skutkiem przechorowania koronawirusa. Obserwuje pan takie powikłania u swoich pacjentów-ozdrowieńców?
Dr med. Maciej Klimarczyk: Najczęstszym powikłaniem neuropsychiatrycznym u pacjentów, którzy przechorowali COVID-19, są zaburzenia poznawcze, czyli problemy z koncentracją uwagi, pamięcią oraz z przyswajaniem nowych informacji. Często towarzyszy temu zmęczenie, nawet wyczerpanie. Objawy te są niestety przewlekłe, trwają miesiącami, nie ma na nie jednego, skutecznego leku. U dość dużej grupy pacjentów obserwuję również zaburzenia lękowe i depresyjne. Powody, poza samym wirusem, mogą być również psychologiczne, np. śmierć kogoś bliskiego, życie w izolacji, ograniczenie kontaktów społecznych, utrata pracy.
Mówi się, że powikłania po COVID-19 mogą być bardziej niebezpieczne niż sama infekcja. Jakie mogą być konsekwencje przechorowania koronawirusa w kontekście naszego zdrowia psychicznego?
Trzeba ostrożnie podchodzić do takiego stwierdzenia, pamiętając przede wszystkim, że COVID-19 jest chorobą śmiertelną. Jeśli pacjent pokona infekcję, mogą u niego wystąpić powikłania z różnych układów. Koronawirus atakuje również układ nerwowy, świadczy o tym utrata zmysłu węchu i smaku podczas infekcji, dlatego zrozumiałe jest, że później powikłania mogą dotyczyć również tego układu. Sprawy nie ułatwia silny stres związany z sytuacją psychologiczną pacjenta. W pierwszej fazie pandemii, czyli na początku 2020 roku, obserwowałem, jak COVID nasilał nerwicę natręctw. Choroba – która często wiąże się z obawą przed wirusami, zarazkami, brudem, oraz z rytuałami, które im przeciwdziałają, jak kompulsywne mycie rąk czy odkażanie – nagle stała się czymś całkowicie realnym. Lęk u tych osób wzrósł znacząco i trudno było tłumaczyć to tylko objawami nerwicy. Później zaczęły się pojawiać inne problemy, np. zdarzały się przypadki niezaszczepionych pacjentów, którzy zarazili koronawirusem bliską osobę. Jeśli osoba ta zmarła, pojawiało się u nich poczucie winy i depresja, jednak największą grupę pacjentów z powikłaniami stanowią przypadki wspomnianych już wcześniej przewlekłych zaburzeń poznawczych.
Zaburzenia urojeniowe również mogą być skutkiem COVID-19?
Raczej nie bezpośrednio, ale mogą wynikać z ogólnego pogorszenia stanu zdrowia pacjenta. Podłożem urojeń jest dysregulacja w przepływie niektórych neuroprzekaźników, głównie dopaminy. Zatem, jeśli osłabiony chorobą mózg funkcjonuje gorzej, czasem mogą się pojawić urojenia, którym mogą towarzyszyć inne objawy. Nie powiedziałbym, że COVID-19 powoduje urojenia, bo to zbyt duże uproszczenie.
Czym właściwie są urojenia?
To fałszywe, chorobowe i niekorygowalne sądy. W odróżnieniu – zabobony to też fałszywe sądy, ale o podłożu kulturowym, zatem nie są one objawem psychopatologicznym. Urojenia natomiast zawsze świadczą o chorobie mózgu. Są one niekorygowalne, co oznacza, że nie jesteśmy w stanie przekonać pacjenta z urojeniami, że to, co mówi, jest nieprawdą. Osoby, które mają urojenia, nie wykazują wglądu w swój stan, wierzą, że treść urojeniowa jest rzeczywistością.
Jak wygląda mechanizm powstawania urojeń?
W tym przypadku dużą rolę odgrywa dopamina – neuroprzekaźnik w układzie nerwowym. W mózgu osoby, która wypowiada urojenia, dochodzi do nadczynności dopaminy, czyli w pewnych obszarach jej aktywność jest zbyt nasilona. Urojenia są objawem, tak jak gorączka jest objawem, a nie chorobą. Jako objaw mogą występować w różnych chorobach, jak schizofrenia, depresja, zaburzenie afektywne dwubiegunowe, otępienie. Mogą być też wywołane przez substancje psychoaktywne, np. amfetaminę czy kokainę. Narkotyki pobudzają właśnie układ dopaminergiczny, a więc mogą przyczyniać się do powstawania urojeń.
Jakie mogą być rodzaje urojeń?
Urojenia można podzielić ze względu na ich formę – na paranoidalne i paranoiczne. Te pierwsze są całkowicie nierealne, absurdalne, nie tworzą logicznego systemu, czasem są zmienne u tego samego pacjenta. Dla osoby zdrowej są bardzo dziwaczne, gdy np. pacjent mówi, że stół kuchenny kieruje do niego komunikat, a następnie pacjent za pośrednictwem tego stołu łączy się z kosmosem. Albo ktoś twierdzi, że ma taką moc, że swoim oddziaływaniem potrafi zmieniać fazy księżyca lub że w jego głowie zamieszkały jakieś byty. Te sytuacje bywają tak szokujące lub abstrakcyjne, że czasem przez osoby postronne uznawane są za zabawne. Urojenia paranoidalne są objawem charakterystycznym dla schizofrenii. Urojenia paranoiczne natomiast są zupełnie inne, często spójne, logiczne, trudne do weryfikacji, bo możliwe do zadziania się, charakterystyczne dla choroby zwanej paranoją.
Ale jest też inny podział urojeń – ze względu na treść. Możemy tu wyróżnić urojenia ksobne lub prześladowcze, kiedy pacjent uważa, że ktoś go prześladuje lub śledzi np. mafia, służby, program komputerowy czy sąsiad. Albo, gdy idzie ulicą, jest przekonany, że wszyscy się na niego patrzą. Zdarzają się urojenia nasyłania myśli – pacjent twierdzi, że ktoś nasyła mu myśli, albo je zabiera lub kontroluje. Urojenia pieniacze, kiedy ktoś uważa, że jakaś instytucja się na nim mści, prześladuje go.
W depresji mogą wystąpić urojenia winy, gdy dana osoba o wszystko się obwinia, widzi w sobie złego człowieka. Są też urojenia kary – pacjent sądzi, że jest tak zły, że czeka go kara, zwykle od Boga, jeśli jest wierzący, albo pobyt w więzieniu. Chory wmawia sobie, że popełnił wiele przestępstw, chociaż nic złego nie zrobił. Urojenia wielkościowe – gdy ktoś jest przekonany o swojej niezwykłości, bogactwie, przynależności do jakiejś elitarnej grupy, do której oczywiście nie należy ani nigdy nie należał. I oczywiście urojenia hipochondryczne, gdy pacjent uważa, że jest chory, choć żadne badania tego nie potwierdzają.
”Koronawirus atakuje również układ nerwowy, świadczy o tym utrata zmysłu węchu i smaku podczas infekcji, dlatego zrozumiałe jest, że później powikłania mogą dotyczyć również tego układu. Sprawy nie ułatwia silny stres związany z sytuacją psychologiczną pacjenta”
W jaki sposób lekarz może się przekonać, czy pacjent mówi prawdę?
Aby to ustalić, często konieczny jest szczegółowy wywiad, także konsultacja z rodziną pacjenta. Ważne jest też to, aby bliscy byli szczerzy w kontakcie z lekarzem. Zazwyczaj okazuje się, że u pacjenta występują też inne objawy – np. jest wycofany, ma zaburzenia poznawcze, nie może spać. Każdy szczegół jest ważny, ponieważ daje lekarzowi pełen obraz sytuacji, co w ustaleniu przyczyny urojeń paranoidalnych jest bardzo istotne. W przypadku paranoi pacjent ma urojenia dotyczące jednej sfery życia, na przykład zdrady – w tym przypadku chodzi o urojenia niewierności. Np. mężczyzna może twierdzić, że partnerka go zdradza, a ona temu zaprzecza.
Moim zadaniem nie jest rozstrzyganie tej sytuacji, lecz ustalenie, czy pacjent wypowiada treści urojeniowe. Słucham, co on ma do powiedzenia. Jeśli pytam o przykłady zdrad, a pacjent odpowiada, że partnerka wyszła wyrzucić śmieci i miała wtedy trzy stosunki przy śmietniku, bo kochankowie już tam na nią czekali, to raczej skłaniam się w ocenie diagnostycznej, że są to urojenia. Ale bywają sytuacje, gdy z uwagi na niejasną sytuację trzeba wstrzymać się z diagnozą dotyczącą urojeń, bo jako lekarz nie wiem, gdzie leży prawda. Oczywiście dzieje się tak jedynie w niektórych przypadkach urojeń paranoicznych. Czasem nie tyle istotna jest sama treść tych urojeń, ale to, jak pacjent sobie radzi z podejrzeniami, jak jego zachowanie wpływa na otoczenie. Jeśli pacjent podejrzewa, że jest zdradzany i z tego powodu instaluje w domu czujnik ruchu, kamery, GPS itp., to taki sposób radzenia sobie należy ocenić jako dysfunkcyjny albo co najmniej niedojrzały.
Z podanych przykładów wynika, że urojenia często dotyczą niewierności małżeńskiej.
Tak, to dość częsty problem. Głębiej zainteresowałem się tym tematem, odkąd zrobiłem specjalizację z seksuologii. Z moich obserwacji wynika, że często urojenia te wypowiadają osoby, które mają zaburzenia seksualne, np. mężczyźni z zaburzeniami wzwodu, przedwczesnym wytryskiem, albo kobiety z niską samooceną i silnym lękiem przed osamotnieniem. Jeśli pacjentka nie czuje się atrakcyjna, to czasami umysł podpowiada jej, że mąż może ją zdradzać i czasem przeradza się to w objaw psychopatologiczny. Może wystąpić też inna sytuacja — erotomania vera, kiedy pacjent jest przekonany, że inna osoba jest w nim zakochana, a to nieprawda.
Chorzy są przekonani o prawdziwości urojeń, co wpływa na życie całej rodziny.
Urojenia są objawem choroby psychicznej, a choroba psychiczna, tak samo zresztą, jak każda inna, dotyka nie tylko chorego, ale i jego bliskich, współpracowników. Często na początku choroby psychicznej rodzina jest zszokowana, dziwi się, nie dowierza, nie rozumie pacjenta, co znacznie odróżnia ten stan od choroby somatycznej. Kolejnym problemem, który wpływa na układ rodzinny, jest to, że pacjent z urojeniami często nie chce poddać się leczeniu. Trzeba go do tego albo długo przekonywać, albo czasem nawet zmuszać.
”Zaburzenia urojeniowe mogą wynikać z ogólnego pogorszenia stanu zdrowia pacjenta. Urojenia to fałszywe, chorobowe i niekorygowalne sądy. (...) Jeśli osłabiony chorobą mózg funkcjonuje gorzej, czasem mogą się pojawić urojenia, którym mogą towarzyszyć inne objawy”
Nowe technologie spowodowały, że pojawiły się nowe rodzaje urojeń?
Urojenia to wspomnienia, myśli, zmiksowane w naszym mózgu, ale dostosowane do czasów, w których żyjemy. Kiedyś związane były głównie z religią czy demonami, dziś bardziej z technologią. Teraz pacjenci rzadko mówią, że śledzą ich czarownice, raczej wspominają o służbach specjalnych czy telefonach z podsłuchem.
Czym różni się urojenie od halucynacji?
Urojenia to zaburzenia myślenia, a halucynacje dotyczą postrzegania. W zależności od narządu zmysłu mogą być wzrokowe – gdy pacjent widzi obrazy, które się nie dzieją, słuchowe – gdy słyszy głosy osób, które nie istnieją; dotykowe – choremu wydaje się, że po jego ciele chodzą np. robaki; węchowe – zmienione, zniekształcone zapachy, najczęściej nieprzyjemne, których nikt inny nie czuje. Urojenia i halucynacje mogą występować razem u jednego chorego w tym samym czasie, np. chory słyszy głosy i interpretuje je urojeniowo. Taki stan nazywamy zespołem paranoidalnym.
W jakim stopniu osoby, które mają urojenia, mogą być niebezpieczne?
Chorych psychicznych nie należy się bać, raczej wymagają pomocy, a nie ucieczki przed nimi. Ale oczywiście bywają wyjątki. Jeśli urojeniom towarzyszy silny lęk oraz chorobowe, również urojeniowe przekonanie, że trzeba się bronić, chory może być agresywny – uderzyć lub rzadziej – dokonać poważniejszego zamachu na zdrowie lub życie kogoś. Często takiemu stanowi towarzyszy pobudzenie psychoruchowe – chory jest napięty, krzyczy. W takich przypadkach należy niezwłocznie zawiadomić pogotowie ratunkowe lub policję i pacjent taki powinien być umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Gdy ostra psychoza przechodzi, chorzy najczęściej odzyskują krytycyzm co do swoich agresywnych zachowań i zagrożenie mija.
Jak wygląda leczenie urojeń? Czy jest jakiś inny sposób leczenia poza lekami psychotropowymi?
Zawsze zaczynamy od farmakoterapii, aby wyrównać poziom dopaminy. W rozmowie z pacjentami staramy się zasiać ziarno niepewności dotyczące przekonań urojeniowych. Tak jak mówiłem – urojenia są niekorygowalne, nie można wyperswadować pacjentowi, że jego myśli są fałszywe lub nawet absurdalne, bo ten zawsze znajdzie wytłumaczenie dla swoich urojeń. Ale jeśli włączamy leki, prędzej czy później ta logiczna część mózgu dojdzie do głosu. Wtedy warto dyskutować, rozmawiać, edukować pacjenta, że jego urojenia są objawem zaburzenia. Na pewno ważne są psychoterapia i psychoedukacja. Sukces terapeutyczny odnosimy wtedy, kiedy pacjent — nawet jeśli ma nawrót psychozy — rozpoznaje swój stan jako chorobowy. Oczywiście, w stanach bardzo ciężkich konieczna jest hospitalizacja.
Czy pewne typy osobowości są bardziej narażone na występowanie urojeń?
Osoby z urojeniami często mają w sobie wysoki poziom lęku i nieufności. Wiele zdarzeń interpretują na swoją niekorzyść i nie potrafią radzić sobie z emocjami, które te interpretacje wywołują. Oczywiście w większości przypadków nie rozwija się psychoza, wymienione cechy sprzyjają jednak powstawaniu urojeń.
Dzieci również mogą mieć zaburzenia urojeniowe?
U małych pacjentów trzeba być ostrożnym w diagnozowaniu urojeń, ponieważ dzieci mają bardzo bogatą wyobraźnię i myślenie tzw. prelogiczne – wierzą we wróżki, w dobre i złe stwory bajkowe. Mogą z nimi rozmawiać w swojej wyobraźni i jest to całkowicie naturalny stan dla dziecka. Logika kształtuje się dopiero w wieku kilku lat. Wszystko to sprawia, że postępowanie diagnostyczne u dziecka powinno być prowadzone przez lekarza, który ma doświadczenie w pracy z dziećmi. Oczywiście młody wiek nie chroni przed chorobami psychicznymi – diagnozujemy schizofrenię dziecięcą lub depresje psychotyczne u dzieci i młodzieży. Jeśli pada taka diagnoza, trzeba niezwłocznie włączyć leczenie, ponieważ nieleczona psychoza u dziecka znacznie pogorszy jego ogólne funkcjonowanie w przyszłości.
Dr med. Maciej Klimarczyk – jest specjalistą psychiatrą i seksuologiem. Mieszka i pracuje w Bydgoszczy. Oprócz działalności leczniczej, zajmuje się popularyzacją wiedzy dotyczącej psychiatrii i seksualności człowieka. Współpracując z wieloma instytucjami i mediami, prowadzi swój kanał na YouTubie. W 2021 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się jego debiutancka powieść, thriller psychologiczny, pt.: „Śpiewaczka”. Prowadzi profil na Instagramie dr_klimarczyk.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Sara James porusza temat zdrowia psychicznego w najnowszym singlu. „Mam 15 lat i brak mi tchu” – śpiewa artystka
3. Charytatywny Bieg z Twarzami Depresji – dla dzieci i młodzieży. Zacznijmy działać już teraz!
Tabliczki, które mogą ocalić życie. „Czasem wystarczy jedno słowo, gest lub tabliczka, aby pomóc komuś znaleźć siłę do walki”
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
się ten artykuł?