Dla mnie czy dla ciebie, czyli jak kobiecymi potrzebami rządziła męska estetyka. Do czasu
Wiesz, jaki przedmiot jest najbardziej kobiecy, feministyczny i anty-patriarchalny? Nie stymulator łechtaczki, nie spirala antykoncepcyjna, nawet nie karta do głosowania. Bielizna menstruacyjna. Powstała po to, żeby zaspokajać potrzeby osób menstruujących, jest tylko dla nich i nie da się z niej zrobić stringów.
“Piękno jest w oczach patrzącego”, powiedziała 150 lat temu Margaret Wolfe Hungerford.
“Piękno może i jest w oczach, ale niewygodę mam w całym ciele. Moim ciele”, pomyślałam sobie, idąc na jakąś branżową galę: w szpilkach, po bruku na tyłach Foksal, z trzewiami ściśniętymi ultragrubą warstwą lycry w postaci wyszczuplających majtek. Tak, takich samych jak te, z których nabijał się cały świat, gdy Bridget Jones stała przed wyborem: wyszczuplające “mamuśki” czy stringi w panterkę.
Swoją drogą, zwróciłaś uwagę, że jedne i drugie majtki wybierane były z myślą o reakcji faceta? W pierwszych nie dało się oddychać, drugie wżynały się w różne części ciała. No ale piękno było w oku patrzącego. Uhum, jasne.
Chcesz wypróbować majtki menstruacyjne Wimin, które testowałam? Znajdziesz je w sklepie Hello Zdrowie!
To przypomina mi wyczekiwane co roku, spektakularne i robione z rozmachem pokazy bielizny Victoria’s Secret. I teraz myślę, że coś było ze mną ostro nie tak, skoro uważałam, że marka, która potrafi wywrzeć taką presję, że na wybiegu pojawiają się modelki, które 5 czy 6 tygodni temu urodziły dziecko (Heidi Klum, Adriana Lima), która z roku na rok robiła coraz większe skrzydła i coraz mniejszą bieliznę, która w życiu nie zaprosiła na wybieg modelki plus size, ale za kulisami pozwalała, by Ed Razek, CMO marki zastraszał i wykorzystywał młodziutkie osoby na potęgę, jest marką prokobiecą.
Mam swojej szufladzie jeszcze parę rzeczy ze słynnym logo VS. Wyglądają jak nowe, bo są tak niewygodne, że nie noszę ich prawie nigdy. Bo może to moje pojęcie wygody jest jakieś ultrawąskie, a może faktycznie sznurowane, koronkowe stringi z wysokim stanem to nie jest szczyt komfortu?
Pandemia przyspieszyła proces, który zaczął się dobrą dekadę temu: kobiecy zwrot w kierunku wygody jest nie do przegapienia! Ostatni pokaz Victoria’s Secret odbył się w 2018 roku, a standardy w kwestii bielizny wyznacza teraz Savage x Fenty: inkluzywne rozmiarowo, płciowo, rasowo, no wszelako.
Sprzedaż butów na obcasach, kosmetyków kolorowych i wszelkich ubrań, które można wrzucić do wora z napisem ‘rzeczy do pracy’ znacząco spadła w 2020 roku. Nagle okazało się, że w sytuacji, w której nikt na nas nie patrzy, od piękna dla innych ważniejszy jest komfort dla nas, od trendów – odpowiedzialność. I że liczy się też kasa. Bo bycie kobietą – kosztuje. Dopasowanie się do standardów piękna (makijaż, ubrania, depilacja, farbowanie włosów) kosztuje krocie. Koszty leczenia są dla nas wyższe, bo częściej musimy korzystać z prywatnych wizyt lekarskich.
Ba, nawet mensturowanie kosztuje! Gdybym do końca życia używała wyłącznie tamponów i podpasek, przez całe życie wydałabym blisko 10 000 zł na artykuły higieniczne. 10 000 zł za okres, który co miesiąc funduje mi przynajmniej jeden dzień wyjęty z życia, z termoforem na brzuchu i czekoladą pod ręką.
Pandemia dała mi szansę przetestowania pomysłów, które zawsze mnie korciły – rezygnacji z farbowania włosów, ograniczenia makijażu, chodzenia bez stanika i alternatywnych środków higieny menstruacyjnej.
W zaciszu domowym eksperymentowałam z kubeczkami menstruacyjnymi (rozmiar ma znaczenie!), wielorazowymi podpaskami (nie moja bajka), bielizną menstruacyjną (dlaczego nikt nie wymyślił tego wcześniej!).
Ta ostatnia to dla mnie ultrafeministyczny manifest: mam bieliznę, która ma służyć tylko i wyłącznie mnie. Nie powstała po to, żeby zaspokajać estetyczne gusta facetów, nie powstała po to, by mi cokolwiek wyszczuplać czy modelować. Powstała po to, żebym w czasie okresu mogła czuć się swobodnie. Żebym wiedziała, że jestem zaopiekowana (również finansowo, bo inwestycja w bieliznę menstruacyjną zwraca się bardzo szybko) i że moje decyzje mają dobry wpływ na środowisko, bo wielorazowe menstruacyjne majtki to rozwiązanie bardzo w duchu less-waste!
Bielizna menstruacyjna ma jeszcze jedną, niemal magiczną właściwość – sprawiła, że zupełnie przestałam wstydzić się okresu. Mogę o nim gadać, i gadać, i gadać. Na moim instagramowym koncie, w rozmowach z przyjaciółkami, z moją pasierbicą. Nie muszę już ściszać głosu, nie muszę chyłkiem przemykać do biurowej toalety dyskretnie sprawdzając, czy nie mam czerwonej plamy na spodniach.
Niesamowicie cieszy mnie mnogość rozwiązań dla osób menstruujących i marzy mi się taka sytuacja, w której absolutnie każdy będzie mógł znaleźć środki higieny menstruacyjnej dla siebie – majtki w każdym rozmiarze, wzorze i kolorze, kubeczki, podpaski, tampony. I z reguły te moje inkluzywne marzenia pozostają trochę w sferze pobożnych życzeń. Jednak w tej sprawie czuję, że nie damy się cofnąć do czasów braku wyboru. Bo chociaż w kwestii miesiączkowania wyboru raczej nie mamy, możemy decydować, jak o siebie zadbać w tym czasie i co jest naszym priorytetem.
Zainteresował Cię ten produkt? Majtki WIMIN kupisz w naszej przestrzeni zakupowej Hello Zdrowie. Wypróbuj je i koniecznie daj nam znać, co o nich sądzisz!
Zobacz także
„Wiem o dziewczynkach, które próbowały przyklejać podpaskę do ciała, nie majtek” – mówi Katarzyna Banasiak, edukatorka seksualna
Joga hormonalna – sposób na równowagę
„Nadal są osoby, które wzdrygają się, gdy słyszą: ‘ubóstwo menstruacyjne’. Dla nich już sam okres jest abstrakcyjny, a co dopiero problem z nim związany” – mówi Emilia Kaczmarek z Akcji Menstruacja
Polecamy
„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań
Top trzy asany na bolesne miesiączki. Małgorzata Kobus: „Przyniosą ci ulgę i zmniejszą dolegliwości”
Polska firma wprowadza urlop menstruacyjny. Internauci: „A dla mężczyzn będzie ekwiwalent?”
Irmina Walczak: „Cykliczność miesiączki przypomina nam, że jesteśmy częścią natury, w której wszystko ma swój czas”
się ten artykuł?