Przejdź do treści

Ewa Szymera: Krew kobiet i mężczyzn nigdy nie była traktowana równo. O krwi kobiecej – połogowej i menstruacyjnej – nie mówi się, każe się nam ją ukrywać

"Krew nas zalewa", manifestacja 8 marca 2021 w Warszawie/fot. materiały prasowe
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Z braku podpasek i tamponów, dziewczyny korzystają ze starych skarpetek, albo szmat zrobionych z t-shirtów” – o menstruacji po polsku i różowej fali, która idzie przez kraj, mówi Ewa Szymera z Różowej Skrzyneczki.

 

Iwona Dudzik: 8 marca, chodziłyście z dziewczynami pod Pałacem Kultury i Nauki, rozdawałyście podpaski. Oblałyście ścianę czerwoną farbą, płaszcze i buty miałyście całe w farbie, jak po walce na pomidory. Problem ubóstwa miesiączkowego trzeba pokazywać radykalnie i głośno?

Ewa Szymera: Krzyczymy, bo mamy dość udawania, że miesiączki nie ma. Dość przemykania ukradkiem do toalety, by tylko nikt nie domyślił się, że zmieniamy podpaskę i że jej w ogóle potrzebujemy. Jest XXI wiek, a przez to że miesiączka jest tabu, ciągle dostajemy prośby o dostarczenie podpasek lub tamponów do szkoły albo do konkretnej dziewczyny, która nie może pozwolić sobie na zakup. Nasze państwo nie widzi tego problemu. Dlatego właśnie krzyczałyśmy: „krew nas zalewa!”.

Państwo powinno interweniować?

Nie powinno tak być, że dziewczynki przychodzą do gabinetu nauczycielki czy higienistki i mówią: „moja mama i tata nie interesują się tym, że mam okres. Nie wiem, jak poprosić ich o podpaski. Czy mogłaby mi pani załatwić opakowanie? A najlepiej jeszcze dla mojej siostry i koleżanek, bo są w podobnej sytuacji.”

Zdarzają się też takie historie, że aż trudno uwierzyć, że mogą dziać się w Europie. Dziewczynki z braku podpasek i tamponów, korzystają ze starych skarpetek albo szmat zrobionych z t-shirtów. Czasem mają od tego zakażenia.

Bywa, że jedyny żywiciel rodziny, mężczyzna, wydziela pieniądze na podpaski i tampony. I kobieta za 10 złotych musi zapewnić tampony sobie, córce, a być może nawet dwóm czy trzem córkom. Włos się jeży na głowie, bo takie sytuacje są bardzo częste.

Ewa Szymera/fot. Archiwum prywatne

Ewa Szymera/fot. Archiwum prywatne

O problemie mówi się coraz więcej, niektóre państwa jak Szkocja zapewniają już kobietom dostęp do środków higienicznych. U nas też powoli zmienia się podejście?

Wysłałyśmy w ubiegłym roku petycję do rządu o udostępnienie darmowych środków menstruacyjnych, takich jak podpaski czy tampony w instytucjach publicznych. Ale widząc, jakie jest podejście rządu do kobiet, nie łudzimy się, że coś się zmieni. Rząd zajęty jest innymi problemami. Najwyraźniej myśli, że podpaska powinna leżeć głęboko w szafie, żeby nikt nie zobaczył, że my tych tamponów i podpasek co miesiąc używamy. Otóż połowa populacji albo miesiączkowała, albo będzie miesiączkować, albo w tym momencie właśnie miesiączkuje. Zazwyczaj dzieje się to raz na miesiąc. To jest nasza codzienność, czy comiesięczność, jeśli mogę się tak wyrazić. Potrzebujemy podpasek.

Masz 29 lat, jesteś tłumaczem języka angielskiego i niemieckiego. Jak to się zaczęło, że zajęłaś się tematem miesiączki?

Ja już w liceum błam przekonana, że te rozerwane opakowania w Rossmannie, w których brakuje kilku sztuk podpasek czy tamponów, coś ważnego pokazują. Są dowodem na to, że problem ubóstwa menstruacyjnego naprawdę w Polsce istnieje, tylko się o nim nie mówi. Bo to nie są rzeczy, które ktoś kradłby dla zysku.

Ale dopiero dwie siostry z Wrocławia zainspirowały mnie do działania. Zajmowały się pomocą osobom w bezdomności i wpadły na pomysł montowania dla nich skrzyneczek z podpaskami i tamponami. Tak w grudniu 2019 roku powstała „Różowa Skrzyneczka”. Szybko okazało się, że brak środków higienicznych dotyczy nie tylko kobiet bezdomnych. Jak pokazuje badanie Kulczyk Foundation – pierwsze i na razie jedyne badające problem ubóstwa menstruacyjnego w Polsce – około 40 procent kobiet rezygnuje z zakupu środków higienicznych, by mieć na inne potrzebne rzeczy, np. jedzenie.

Jest XXI wiek, a przez to że miesiączka jest tabu, ciągle dostajemy prośby o dostarczenie podpasek lub tamponów do szkoły albo do konkretnej dziewczyny, która nie może pozwolić sobie na zakup. Nasze państwo nie widzi tego problemu. Dlatego właśnie krzyczałyśmy: „krew nas zalewa!”

Jak tylko o tym usłyszałam dołączyłam do „Różowej Skrzyneczki”. W tym momencie jest nas sześć ze stałego składu, część we Wrocławiu, część w Warszawie, ale działaczek w całej Polsce jest o wiele więcej.

Oddźwięk społeczny na to co robimy, jest niewyobrażalny. Naprawdę widać, że jest w dziewczynach ogromna potrzeba zburzenia tabu i stereotypów. Chcemy głośno mówić o miesiączce. Śmiejemy się, że różowa fala idzie przez Polskę.

Tobie też zdarzało się podkradać podpaski w drogeriach?

Nie, ale miałam inny problem. Potrafiłam długo stać przed drogerią, bo nie mogłam odważyć się kupić podpasek. Długo mi ciążył ten wstyd.

Teraz o miesiączce rozmawiam otwarcie. Odpowiadam na szereg pytań: jakie podpaski będą dla mnie najlepsze? Czy mogę używać tylko podpasek, czy tamponów również? Czy kubeczki menstruacyjne są dla mnie dobrym wyjściem? Czy jednorazowe podpaski są jedyną opcją? Jak działa moje ciało, jak dbać o higienę?

Ma to sens, bo w Polsce edukacja seksualna jest znikoma, powszechnego dostępu do wiedzy związanej z menstruacją po prostu nie ma. Na szczęście jest internet i akcje, dzięki którym dorastające dziewczyny nie są same.

Czyli dostęp do podpasek to wierzchołek góry lodowej, a ważnych spraw, którymi należy się zająć, jest znacznie więcej?

Moim zdanie problem jest dużo głębszy i warto go badać. Według tego jedynego do tej pory przeprowadzonego badania, w 42 proc. polskich domów nie rozmawia się w ogóle o miesiączce. 21 proc. dziewczynek musiało opuścić lekcje w szkole z powodu braku artykułów menstruacyjnych. Widać więc jasno, że choć mamy konstytucyjnie zagwarantowane prawo do nauki, to tylko teoria, bo miesiączka często nas wyklucza i zmniejsza nasze szanse. Dlatego planujemy jeździć z warsztatami bezpośrednio do szkół, choć niestety pandemia trochę nam to teraz utrudniła.

Wszyscy reagują na waszą obecność radośnie?

Zdarza się, że uczniowie zgłaszają nam, że chcieliby u siebie w szkole zamontować różową skrzyneczkę. Wysyłamy im materiały informacyjne i oferujemy wsparcie. I po takim wstępie wraca do nas informacja, że niestety dyrektor nie zgadza się na montaż skrzyneczki, ponieważ jest to seksualizowanie dzieci. Powieszenie skrzyneczki z paskami i tamponami – to jest seksualizacja!

Za to artykuły o nas w lokalnej prasie są bardzo pozytywne. Zgłasza się po nich mnóstwo świetnych osób, które chcą z nami działać. To jest fantastyczne. Z drugiej strony w komentarzach pod artykułami jest wiele hejtu. Ludzie piszą, że ubóstwo menstruacyjne to wymysł aktywistek, bo problemu nie ma. Że to kobieca fizjologia, nie powinno się z tym obnosić. Zarzucają nam też rozdawnictwo. Bo skoro podpaski mają być darmowe, to kondomy albo żyletki też powinny, bo to dla mężczyzn artykuły pierwszej potrzeby.

Jak im odpowiadacie?

Że gdyby nie miesiączka, żaden mężczyzna by się nie urodził. Że krew kobiet i mężczyzn nigdy nie była traktowana równo. O krwi kobiecej – połogowej i menstruacyjnej – nie mówi się, każe się nam ją ukrywać. Natomiast krew męska, przelana na polu walki, jest pokazywana na filmach i jest powodem do dumy.

W efekcie tego wyparcia jesteśmy ofiarami własnego ciała. Wiele kobiet ma negatywny stosunek do miesiączki. Jest dla nich wielką tragedią, że już się zaczęła i że teraz już tak do pięćdziesiątki będzie trzeba się męczyć. Bardzo często spotykamy się z takim właśnie odbiorem miesiączki.

Rozerwane opakowania w Rossmannie, w których brakuje kilku sztuk podpasek czy tamponów, coś ważnego pokazują. Są dowodem na to, że problem ubóstwa menstruacyjnego naprawdę w Polsce istnieje, tylko się o nim nie mówi

Kobiety wolą identyfikować się z paniami z reklam podpasek Always – one są zawsze piękne, radosne i krwawią na niebiesko. Tę naszą cielesność gdzieś się spycha – nie może być żadnych zmarszczek, cellulitu. Miesiączka, poród, połóg? Co to w ogóle jest? Zajmie sporo czasu, zanim zaczniemy na miesiączkę i kobiecość patrzeć z innej perspektywy, niż z tej przedstawianej w reklamach. Z naszej perspektywy.

To taplanie się w czerwonej farbie dało nam niezwykłą siłę. Pozwoliło nam uwolnić złość na to, że jesteśmy cały czas spychane, że nasze naturalne potrzeby nie są uwzględniane w przestrzeni publicznej. Wykrzyczałyśmy swój sprzeciw. Zobaczcie nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. A nie takimi, jakimi mam być dla was. Mamy już dość!

Jaki jest wasz cel?

Naszym marzeniem jest to, żeby każda dziewczyna miała dostęp do podpaski lub tamponu – żeby w miejscach publicznych środki higieniczne były. Żeby pytanie, czy ktoś w pracy ma podpaskę, nie było wstydliwe. Chcemy zmieniać świadomość społeczną i już się to udaje. Jest coraz więcej wspierających partnerów. Marzą nam wspólne zajęcia dla dziewczynek i chłopców. Pole do działania jest ogromne.

„Krwawy problem. Ubóstwo menstruacyjne: dlaczego i jak musimy je zakończyć”. Pierwszy na świecie raport dotyczący higieny menstruacyjnej

Możesz powiedzieć osobom, które chciałyby mieć w swoim miejscu nauki czy pracy różową skrzyneczkę, co mają zrobić?

Niech się zgłoszą, na pewno coś wymyślimy.

A jak wygląda zaopatrywanie i konserwacja skrzyneczek?

Tzw. obywatelskie zapełnienie skrzynek świetnie działa. Ludzie sami przynoszą albo wysyłają do nas środki higieniczne. Nie mieliśmy jak dotąd ani jednego sygnału o wandalizmie.

To mi przypomina pierwsze wyjazdy za zachodnią granicę i szok, że w toaletach jest wszystko, co może być przydatne: podpaski, tampony i wiele więcej. Nikt nie kradnie, nie niszczy.

U nas też tak będzie, ale to wymaga czasu. W tej chwili mamy 330 skrzynek. Są naszym kobiecym manifestem, symbolem tego, że tampon i podpaska nie mogą być tabu. To już nie te czasy. Są też dowodem naszego siostrzeństwa. Niedawno zadzwoniła dziewczyna, która wzięła ze skrzynki więcej podpasek, bo wyjeżdżała. Zadzwoniła, że wróciła i skrzynkę zapełniła.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.