Przejdź do treści

MAKE SEX EASIER: Z penisem przez wieki. Dlaczego dziś „konar musi ustawicznie płonąć”?

MAKE SEX EASIER: Z penisem przez wieki / Grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie zawsze taaaaki dłuuugi cieszył się największym powodzeniem. Uznaniem darzono także grube i krótkie. Od czego właściwie zależy akceptowalna i uwielbiana długość penisa? Krystynie Romanowskiej opowiada o tym dr Robert Kowalczyk, psychoterapeuta i seksuolog kliniczny z Instytutu SPLOT.

 

Krystyna Romanowska: Od czego zależy, jaki penis cieszy się estymą w kulturze?

Dr Robert Kowalczyk: Od miejsca i czasu. Jeżeli popatrzymy dzisiaj na kulturę zachodu, ona premiuje duże i kształtne penisy.

Ale nie zawsze tak było.

Na przykład w antycznej Grecji było zgoła inaczej – duży penis był utożsamiany z czymś wulgarnym, niestosownym, nieprzyzwoitym. Przypisywany był barbarzyńcom, nieposkromionym w chuci satyrom. Jeżeli spojrzymy na antyczne greckie rzeźby przedstawiające sylwetki mężczyzn, to próżno tam szukać ponadprzeciętnych wymiarów penisów. Są stosunkowo niewielkie, liczy się kształt i proporcja, a nie wielkość. Małe, prężne i kształtne penisy – taki kanon panował w Grecji.

W Rzymie jest inaczej. Rzym to ekspansja, podbój…

Tak. Przedstawienia penisa były inne w starożytnym Rzymie. Ich nadreprezentatywna wielkość zaczęła panoszyć się w kulturze, stała się pożądanym atrybutem. Na tyle, że żołnierz rzymski obdarzony wielkim członkiem mógł być awansowany wyłącznie za to. Wyszydzano osoby, które miały niewielkich rozmiarów przyrodzenia. Penis, jego wielkość, wyrażał aspiracje. Większy penis kojarzył się wprost z większymi możliwościami jako wojownika-zdobywcy, był symbolem mocy i władzy. Mocarstwowy Rzym – to wzwiedziony penis w całej okazałości.

Dr n. med. Robert Kowalczyk – psycholog, seksuolog kliniczny

Dr n. med. Robert Kowalczyk – [link id="21307"]psycholog[/link], seksuolog kliniczny / Archiwum prywatne

Ale w przypadku penisa musimy rozpatrywać dwie perspektywy: jego wielkość, ale też funkcję. Jeżeli chodzi o tę drugą właściwość, osoba obdarzona penisem była na pozycji uznawanej za uprzywilejowaną, miała moc, ponieważ mogła penetrować. Nawet w związkach homoseksualnych ten, który peneruje, jest w tym rozumieniu wyżej w hierarchii (top – na górze), niż ten, który jest penetrowany (bottom – na dole).

I co było dalej. Jaki był marsz penisa przez wieki?

Chrześcijańskie średniowiecze ma kłopot z seksualnością, a jej atrybutem jest przecież penis. Na wszelki wypadek jest więc ukrywany, spłaszczany, a nawet u niektórych skrzętnie zakuty pod zbroją. W XVIII i XIX wieku mamy wręcz opancerzony męskimi „pasami cnoty”, które miały uniemożliwić jego dotykanie. Uwolniony zostaje stopniowo od końca XIX wieku pod wpływem ustaleń nauki. Silnie wartościująca, dominująca moralność chrześcijańska, narzucająca interpretacje, zaczyna być zastępowana naukową dyskusją o anatomii i fizjologii. Przykładem może być m.in. depatologizacja męskiej masturbacji, która miała prowadzić nie tylko do wszelkiego zła, ale do wielu schorzeń. Co w świetle odkryć naukowej medycyny okazało się wierutną bzdurą.

Tym lepiej dla penisa.

Upowszechniły się metody naukowego poznania; mierzenie, ważenie czy porównywanie kształtów. Co ciekawe, obawiano się niektórych porównań, szczególnie tych populacyjnych. Skryta cenzura wkradła się do pierwszych atlasów anatomii penisa, gdzie dominowały przedstawienia penisów białych mężczyzn, bo nie wiadomo było, czy wytrzyma on konfrontację z penisami orientalnymi. Penis, jego kształt, wielkość, zaczęły uzyskiwać naukowe znaczenie. Upowszechniło się zjawisko porównywania, mierzenia penisów… i skrytej zazdrości. Jak mówi bohater Woody’ego Allena, Zeliga  – „Uczyłem się u Freuda w Wiedniu, ale poróżniła nas interpretacja zazdrości o penisa. Freud uważał, że powinna się ograniczyć tylko do kobiet”.

Żołnierz rzymski obdarzony wielkim członkiem mógł być awansowany wyłącznie za to. Wyszydzano osoby, które miały niewielkich rozmiarów przyrodzenia. Większy penis kojarzył się wprost z większymi możliwościami jako wojownika-zdobywcy, był symbolem mocy i władzy. Mocarstwowy Rzym – to wzwiedziony penis w całej okazałości

Myślisz, że średniowieczni rycerze porównywali sobie penisy?

Myślę, że to możliwe, ale chyba nie kojarzono wprost wielkości z większą mocą czy potencjałem. Na pewno rozmiar nie był tak fetyszyzowany jak to ma miejsce dziś. Dopóki spełniona była funkcja, jaką jest możliwość spłodzenia potomstwa – nie była aż tak istotna jego wielkość. Władza, pozycja społeczna były największym afrodyzjakiem. Ciało było mniej istotną formą.

Dzisiaj jest inaczej: liczy się przede wszystkim ciało. To ono jest nośnikiem tożsamościowych atrybutów. Wielkość ma znaczenie. Dlatego nawet mający dużą władzę mężczyzna z ponadprzeciętnie małym członkiem, prawdopodobnie będzie miał kompleks wobec mężczyzny z większym od niego.

To wszystko przez raport Kinseya?

Na pewno był on jednym z przełomowych badań nad ludzką seksualnością. Dyskutował wielkość w świetle badań. Ale myślę, że kultura masowa w parze z pornografią najbardziej przyłożyły się do obsesji wielkości. Przecież aktorzy porno castingowani są według „warunków”. Wprawdzie nie ma rzetelnych badań anatomicznych pracowników tej branży, ale raczej na pewno nie są to „średnie” penisy. Można to dosłownie zobaczyć – produkowane są w formie gadżetów erotycznych odlewy penisów gwiazd porno. To z pewnością nie są przeciętne wymiary. Aby wzmocnić efekt wielkości, aktorzy są wydepilowani, w odpowiedni sposób ustawia się kamerę, operuje zbliżeniem. Mimowolnie stwarza to warunki do porównań.

Co warto, a czego nie warto robić przed pierwszym/jedynym razem

A w prawdziwym życiu wielkość jest ważniejsza dla mężczyzny czy dla kobiety?

Wielkość penisa jest ważna dla obu płci – tylko w innym znaczeniu. Coraz więcej kobiet otwarcie dyskutuje wielkość, między innymi z perspektywy satysfakcji seksualnej. Na przykład zbyt duży penis może podczas stosunku uderzać w bardzo wrażliwą szyjkę macicy i powodować ból. Istotna też jest grubość. Zbyt mały – może być niekiedy niewyczuwalny, przez co stymulacja będzie niewystarczająca. W takich przypadkach zmiana technik seksualnych może być pomocna.

Jak zmierzyć rozmiar penisa?

Długość od podstawy do czubka, grubość w najszerszym miejscu. Najbardziej wiarygodny jest pomiar wykonany np. przez urologa, to zdejmowanie dokładnej miary uwzględniające fałd skórny z rozciągnięciem penisa. Najczęściej jednak pomiar wykonywany jest samodzielnie, a to zwiększa ryzyko błędnego wyniku. Najczęściej mężczyźni biorą linijkę i mierzą, jak główny bohater „Sekretnego dziennika Adriana Mole’a. Lat 13 i 3/4” i zaczyna się porównywanie. Okres dojrzewania mężczyzny to początek okresu miernictwa, porównań, sprawdzania, budowania własnej tożsamości. Wielkość penisa zaczyna mieć znaczenie.

Czy każdy mężczyzna wie, ile mierzy jego penis?

Ja myślę, że niekoniecznie z suwmiarką dokonuje pomiaru, ale gdzieś w głowie ma odzwierciedlenie co do wielkości. Może to i dobrze, bo rozmiar ma także praktyczne znaczenie, na przykład podczas kupowania prezerwatyw. Mężczyzna zdecydowanie powinien wiedzieć, jakie prezerwatywy ma kupować. Nie życzeniowo, ale realnie. Nieprawidłowo dobrana prezerwatywa może pęknąć lub zsunąć się podczas stosunku. Co warto podkreślić, dla zachowania jej funkcji większe znaczenie ma obwód penisa, aniżeli jego długość.

Operacje biustu stały się wręcz zabiegiem rutynowym. Z penisem jest inaczej. Stosunkowo niewielu mężczyzn decyduje się na chirurgiczny zabieg jego powiększenia, towarzyszą temu dużo większe obawy przed powikłaniami. Natomiast nie wiemy, ilu mężczyzn kupuje różne preparaty (mało skuteczne), żeby powiększyć swoją „męskość”

Jak obrazy penisów, które mężczyźni oglądają w filmach porno, wpływają na odbiór ich własnych penisów?

To zależy od doświadczenia. Młody mężczyzna nie mający punktów odniesienia, czyli pozbawiony dostępu do rzetelnej wiedzy, edukacji seksualnej, włącza internet i poszukuje treści z hasłami „wielkość” i „penis”. A internet pozycjonuje treści w określony sposób – na pierwszym miejscu reklamy obiecujące powiększenie, środki wzmacniające… „sensacyjne fakty” – czyli albo będą bardzo wielkie, albo bardzo małe reprezentacje penisów – skrajności. Pytanie, czy ten ktoś będzie szukał dalej: w encyklopedii urologicznej, czy jednak pozostanie etapie ciekawostek z internetu. Przeczesywałem różne fora w poszukiwaniu pytań o wielkość penisa. Treści te były mi pomocne w pisaniu rozdziału do książki „Seks i piękno, piękno i seks”, pt. „Męskość zredukowana – rozmiar penisa jako kryterium”. Znalazłem pytanie o to, czy normalny penis mierzy 30 cm, a jeżeli tak, to jak można go wydłużyć, jeśli się ma mniej. To jest pokłosie braku edukacji seksualnej. Bo jeżeli młody człowiek ma świadomość, że 14-15 cm to średnia długość członka, to nie uwierzy w normatywność trzydziestocentymetrowego.

Czy sposoby na powiększanie penisa są skuteczne i zadawalające?

To pytanie o to, co sobie kto wyobraża. Jeżeli chce wydłużyć penisa o 10 cm, to jest to mało realne. Chirurgicznie można powiększyć o kilka centymetrów. Jednak największa liczba mężczyzn chcących powiększenia penisa ma członki w normie. Widzimy więc, że fantazmat rozmiaru jest bardzo silny.

Można to porównać z powiększaniem/pomniejszaniem biustu u kobiet? Czy to jest ten sam mechanizm motywacyjny, czyli „chcę być bardziej atrakcyjny/atrakcyjna”?

Operacje biustu stały się wręcz zabiegiem rutynowym, dziesiątki reklam przekonują o ich konieczności. Z penisem jest trochę inaczej. Stosunkowo niewielu mężczyzn decyduje się na chirurgiczny zabieg jego powiększenia, towarzyszą temu dużo większe obawy przed powikłaniami. Natomiast nie wiemy, ilu mężczyzn kupuje różne preparaty (mało skuteczne), żeby powiększyć swoją „męskość”.

seks z eks

Jak się zmieniał kobiecy stosunek do penisa na przestrzeni wieków?

Wcześniej kobiety nie miały prawa głosu, więc nie bardzo miały jak swój stosunek wyrazić. Nie miały też prawa do przyjemności, czy do „wyboru” mniejszego lub większego penisa – to one były wybierane i miały się dostosować. Teraz są równoprawnym partnerem relacji seksualnej – dokonują wyborów. Doprowadziło to do detronizacji penisa, którego status był kiedyś niedyskutowalny, a teraz jest jak najbardziej. W XX wieku wizerunek penisa pojawił się w atlasach jako typowy, normalny atrybut męskiego ciała. Neutralny, bez nadawania mu szczególnego znaczenia, ani też nieujmowania jego wartości. Z drugiej strony, ciągle jest oceniany, wartościowany. Obecnie jego funkcja, tj. jakość erekcji, jest mocno podkreślana. Parafrazując reklamę – konar ma ustawicznie płonąć!

Stąd ta duża liczba zaburzeń erekcji?

Między innymi z presji ustawicznej gotowości, ale też z niehigienicznego trybu życia; zaniedbań zdrowia somatycznego tj. otyłość, cukrzyca, miażdżyca. Ale nie jest to tylko „choroba współczesności”, już Rzymianie zwracali uwagę na wagę sprawności. Stąd pewnie maksyma „Penis bonus pax in domus” (z łaciny: sprawny penis = pokój w domu).

 


Dr n. med. Robert Kowalczyk – psycholog, seksuolog kliniczny, biegły sądowy. Psychoterapeuta w Instytucie SPLOT. Kierownik Zakładu Seksuologii Wydziału Psychologii i Nauk Humanistycznych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Autor i współautor ponad kilkudziesięciu publikacji medycznych i psychologicznych o zasięgu krajowym i międzynarodowym. W Radiu TOK FM współprowadzi program SexAudycja i SexPodcast.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: