„Odpowiednio dobrane rośliny mogą stworzyć bardzo skuteczną barierę filtrującą zanieczyszczenia”. Co sadzić w domu i ogrodzie, by oddychać czystym powietrzem, mówi prof. Stanisław Gawroński
„W mieszkaniu umieściliśmy specjalne naczynka kontrolne i odpowiednie rośliny. Okazało się, że zatrzymały one cztery razy więcej zanieczyszczeń, niż dotarło do naczynek. W innym badaniu umieszczono zielistkę w pomieszczeniu o dużym stężeniu formaldehydu w powietrzu. Po pięciu godzinach zmalało ono dziesięciokrotnie. Te przykłady pokazują, jak skuteczna może być fitoremediacja.” Jak chronić się przed smogiem oraz dlaczego powietrze w naszych domach jest gorsze niż na zewnątrz i co możemy z tym zrobić, rozmawiamy z prof. Stanisławem Gawrońskim z Instytutu Nauk Ogrodniczych SGGW.
Mariusz Borowy: Od dawna słyszymy o dobroczynnym wpływie roślin na nasze życie. Do niedawna chodziło jednak głównie o kojącą moc zieleni na naszą psychikę. Obecnie to się jednak zmienia, prawda?
Prof. Stanisław Gawroński: Rzeczywiście, obecnie coraz większe zainteresowanie badaczy wzbudza fitoremediacja, nowa dyscyplina z pogranicza biotechnologii środowiskowej i naprawy środowiska naturalnego. U jej podstaw leży wiedza o naturalnych mechanizmach, za pomocą których rośliny bronią się przed niesprzyjającymi warunkami środowiskowymi.
Rośliny musiały je sobie wykształcić, gdyż w przeciwieństwie do zwierząt nie mogą one uciec z danego terenu, który np. ulega zatruciu metalami ciężkimi. Nauczyły się więc je zatrzymać w korzeniach, natomiast związki organiczne wykorzystywać do budowy własnego organizmu. Fitoremediacja pozwala nam poznawać te mechanizmy i wykorzystywać je np. do usuwania z ziemi groźnych zanieczyszczeń poprzemysłowych czy rekultywacji terenów skażonych trującymi chemikaliami.
Czy tego rodzaju właściwości roślin można wykorzystać w domu i ogrodzie? Raczej rzadko mamy tam do czynienia ze skażeniami, o jakich pan wspomniał.
Fitoremediacja ma nam bardzo dużo do zaoferowania. Rzeczywiście, metali ciężkich czy niebezpiecznych chemikaliów raczej nie napotkamy, kopiąc grządki w ogródku, ale rośliny znakomicie radzą sobie również z wychwytywaniem zanieczyszczeń lotnych, a z tymi jak najbardziej mamy wszyscy do czynienia. Doskonale więc nadają się one do ochrony naszych domów przed smogiem, pyłem czy spalinami aut przejeżdżających obok naszej posesji.
Dodatkową korzyścią z otaczania się roślinami jest fakt, że oczyszczają one powietrze, by mieć dostęp do dwutlenku węgla i tlenu. Ten pierwszy wykorzystują, a tym drugim dzielą się z nami. W wyniku ich działania otrzymujemy więc w domu czy ogrodzie atmosferę nie tylko oczyszczoną, ale i dodatkowo natlenioną.
Rozumiem więc, że dzięki fitoremediacji otrzymujemy naukowe potwierdzenie tego, że warto żyć wśród roślin?
Tak, z tym że tę starą prawdę rozwijamy o potwierdzone naukowo informacje, które rośliny szczególnie warto sadzić w określonych okolicznościach środowiskowych. Można więc powiedzieć, że wiedzy przodków nadajemy biotechnologicznego szlifu.
Co powinny posadzić w ogrodzie osoby, które chciałby ograniczyć wpływ zanieczyszczeń na swoje najbliższe otoczenie?
Wyobraźmy sobie dość powszechną sytuację: mamy dom na działce leżącej przy ruchliwej drodze. Jest tam dużo spalin z silników i pyłów podnoszonych przez pędzące auta. By się przed nimi chronić, zalecałbym przede wszystkim zasadzenie drzew iglastych. Ich oczywistą przewagą nad liściastymi jest to, że są zimozielone, więc swoją rolę będą pełnić przez cały rok. Doskonale sprawdzają się tu srebrne świerki czy sosna czarna z południa Europy. Problemem bywa to, że rośliny te są tak dobre w wychwytywaniu zanieczyszczeń, że czasami ich aparaty szparkowe wręcz ulegają zatkaniu nimi, a one same umierają. Bardzo odporne pod tym względem są np. cisy, a z krzewów jałowiec chiński.
A gdybyśmy jednak chcieli posadzić jakieś drzewa liściaste, to na które warto postawić?
Bardzo skuteczne w wychwytywaniu zanieczyszczeń są platany, jesiony, w tym jesion pensylwański, topole czy różne odmiany klonów, które cechuje w dodatku duża odporność na zanieczyszczenia, są więc godne polecenia w miastach i przy ruchliwych drogach.
Warto też pamiętać o krzewach. Szczególnie godne uwagi są sorbaria, lilak, wspomniany już cis, tym razem w formie krzewu, oraz hortensje. Odpowiednio dobrane drzewa i krzewy mogą stworzyć bardzo skuteczną barierę filtrującą zanieczyszczenia w naszym ogrodzie. Jej świetnym uzupełnieniem będą pnącza na ścianach domu, zwłaszcza winobluszcze, czy bluszcz pospolity, który ma tę zaletę, co iglaki – jest zimozielony.
A czy fitoremediacja może zachodzić również wewnątrz domu?
Oczywiście. Nie tylko może, ale w polskich warunkach wręcz powinna. Proszę sobie wyobrazić, że europejskie normy dopuszczalnego stężenia np. rakotwórczych benzopirenów w powietrzu, są u nas przekraczane nawet dziesięciokrotnie. A co gorsza, często w mieszkaniach mamy zwykle więcej zanieczyszczeń niż na zewnątrz.
Jak to? Przecież są nawet zalecenia, by pozostawać w domach, gdy smog robi się wyjątkowo gęsty…
Cóż, fakty są takie, że do zanieczyszczonego powietrza z zewnątrz w mieszkaniu dochodzą opary chemii gospodarczej, dym papierosowy, krążące w powietrzu opiłki ścierających się dywanów, czy dymy powstające w czasie smażenia i pieczenia. Do tego wydychany przez nas dwutlenek węgla, formaldehyd i wiele innych niebezpiecznych dla zdrowia substancji. A my tym wszystkim oddychamy. Dlatego uważam, że rośliny zdolne do wydajnej fitoremediacji powietrza są w naszych domach i mieszkaniach wręcz niezbędne.
”Do zanieczyszczonego powietrza z zewnątrz w mieszkaniu dochodzą opary chemii gospodarczej, dym papierosowy, krążące w powietrzu opiłki ścierających się dywanów, czy dymy powstające w czasie smażenia i pieczenia. (...) Uważam, że rośliny zdolne do wydajnej fitoremediacji powietrza są w naszych domach i mieszkaniach wręcz niezbędne”
Czy nie lepiej po prostu kupić oczyszczacz powietrza?
I tak, i nie. Owszem, będzie on zdecydowanie wydajniejszy. Wystarczy około godzina i pomieszczenie, w którym pracuje, będzie faktycznie pozbawione dużej części zanieczyszczeń. Tu ma on przewagę nad roślinami, które działają znacznie wolniej.
Problem w tym, że taki naprawdę skuteczny i wyłapujący wszystko, co trzeba oczyszczacz, będzie kosztował powyżej pięciu tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć filtry na wymianę i koszt elektryczności. Ale to nie finanse są prawdziwym problemem. Takie urządzenie to w domu kolejne źródło promieniowania elektromagnetycznego, a już teraz uważa się, że tak zwany elektrosmog jest wokół nas zbyt intensywny i stanowi zagrożenie dla naszych organizmów. Dlatego, chociaż doceniam zalety oczyszczaczy, osobiście stawiam na naturalne metody oczyszczania powietrza.
Domyślam się, że tu też są rośliny mniej i bardziej wydajne?
Tak. Do tych drugich, które nas interesują, zalicza się na przykład zielistka, jedna z pierwszych roślin przebadanych pod kątem zdolności do fitoremediacji. Świetnie sprawdza się też absorbujący formaldehyd i amoniak skrzydłokwiat czy fikus benjamina łatwo znoszący trudne warunki, a także filodendron i bardzo wydajna dracena dermeńska.
Specjalnego potraktowania wymaga sypialnia. Jak wiadomo, rośliny w nocy wydzielają dwutlenek węgla, który pogarsza jakość snu i obniża samopoczucie. Stąd dość powszechna opinia, że nie powinniśmy ich trzymać w pomieszczeniach, w których śpimy. To prawda, ale na szczęście są od tej reguły wyjątki. To rośliny ze strefy suchej, które uaktywniają się nocą, gdy w ich środowisku naturalnym robi się chłodniej, i wtedy pochłaniają CO2. Do takich roślin należy na przykład sansewieria, zwana także wężownicą, storczyk, dracena, anturium czy guzmania.
Doskonale sprawdzają się też modne ostatnio we wnętrzach instalacje z żywych, nawadnianych mchów. Te rośliny mają ogromną powierzchnię, którą mogą pochłaniać zanieczyszczenia.
Jak skuteczne są rośliny w oczyszczaniu powietrza? Wyobrażam sobie, że ograniczeniem jest tu, chociażby to, że duża jego część nie będzie miała z nimi po prostu kontaktu, więc nie zostanie oczyszczona.
Oj, chyba nie docenia pan natury. Musimy zrozumieć, że to, co dla nas jest trującym zanieczyszczeniem, dla roślin jest pożądanym budulcem. Dlatego wykształciły one mechanizmy jego pozyskiwania. Jednym z nich są ujemne ładunki elektryczne na powierzchni liści, które przyciągają zwykle dodatnio naładowane pyły z atmosfery.
Robiliśmy testy, w których w mieszkaniu umieściliśmy specjalne naczynka kontrolne i odpowiednie rośliny. Okazało się, że zatrzymały one cztery razy więcej zanieczyszczeń, niż dotarło do naczynek. W innym badaniu umieszczono zielistkę w pomieszczeniu o dużym stężeniu formaldehydu w powietrzu. Po pięciu godzinach zmalało ono dziesięciokrotnie. Te przykłady pokazują, jak skuteczna może być fitoremediacja.
Co ważne, pojawiają się już pierwsze badania pokazujące, że niektóre rośliny, takie jak paprotki i kaktusy, zatrzymują też promieniowanie elektromagnetyczne, czyli mogą pomóc rozwiązać narastający problem elekrosmogu.
Jak dużo powinniśmy mieć w domu roślin, by fitoremediacja dała wymierne efekty?
To oczywiście zależy od stężenia obecnych w nim zanieczyszczeń. Zaleca się od 4 do 8 roślin, w doniczkach 25-30 cm, a więc większych, na każde 25 metrów kwadratowych pomieszczenia. Bardzo efektownym wizualnie i wydajnym rozwiązaniem są też zielone ściany.
Bo przecież rośliny to nie tylko filtry na zanieczyszczenia. Zapewniają nam one optymalną dla człowieka wilgotność na poziomie 20 proc., właściwą jonizację powietrza, dostarczają tlen, a obcowanie z nimi poprawia nasze samopoczucie. No i są wspaniałą ozdobą, czy to w domu, czy w ogrodzie. Jesteśmy po prostu stworzeni do życia między nimi. W końcu razem ewoluowaliśmy.
Zobacz także
„Nie idziemy do lasu zwiedzać, tylko wziąć w nim udział”. O wielkiej mocy lasoterapii mówi psychiatra i ekoterapeutka Katarzyna Simonienko
Mikołaj Golachowski: „Daliśmy sobie wmówić, że nie jesteśmy częścią przyrody. Że przyroda to jest coś danego człowiekowi, nad czym mamy panowanie”
„Rośliny są największą apteką świata. Każda z nich, a szacuje się, że obecnie mamy nazwanych i opisanych około 450 000 gatunków, może mieć potencjał leczniczy” – mówi Ruta Kowalska
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Wodę w butelkach zostawmy na czas kryzysu. W innych wypadkach to tylko chwyt marketingowy
Wyższe opłaty za marnowanie żywności. Resort rolnictwa szykuje zmiany. „Przepis obejmuje wszystkie placówki”
Gdzie wyrzucać blistry i opakowania po lekach? Nie popełniaj tego błędu
Uzdrowiska trują, zamiast leczyć, Ministerstwo Zdrowia nie ma zastrzeżeń. NIK ujawnił druzgoczący raport
się ten artykuł?