„U ginekologa byłam, jak rodziłam”. Przychodzą te, które się nie wstydzą. Wstydliwych nie ma w statystykach

„Pan doktor się rozchorował, ale będzie dzwonić. Proszę czekać na telefon” – usłyszała Mariola. Nazajutrz telefon zadzwonił. Bo choć dziś lekarze często nie mają czasu na rozmowę podczas wizyty, w małych miejscowościach lubuskiego wciąż istnieją relacje, dla których pacjentki pokonują dziesiątki kilometrów.
Piętnaście kilometrów dzieli Kożuchów (8,9 tys. mieszkańców) od Nowego Miasteczka (2,6 tys.). Droga wiedzie głównie przez pola i lasy. Pierwsza część trasy to długi rząd wysokich topoli, po chwili we wstecznym lusterku zostają kolejne tablice z nazwami wsi: Czciradz, Lasocin, skręt na Drwalowice, a w nich ruiny pałacu neogotyckiego.
Mariola Rzeszutko zna tę trasę na pamięć. Jeździ nią od lat, choć mogłaby zostać w domu. W Kożuchowie są przecież dwie przychodnie ginekologiczno-położnicze. Mimo to woli pokonać te piętnaście kilometrów.
– Do wizyt u doktora Hucki w Nowym Miasteczku namówiła mnie mama, od dawna była jego pacjentką. Wcześniej leczyłam się prywatnie w Nowej Soli. Pomyślałam, że skoro pracuję zawodowo tyle lat i odkładam składki, to dlaczego mam nie spróbować leczenia na NFZ u sprawdzonego lekarza? I naprawdę nie żałuję decyzji – opowiada Mariola.
W małych miejscowościach kobiety często wybierają lekarza sercem, nie odległością. A zaufanie waży więcej niż wygoda.
Rodzinne tradycje w białych fartuchach
Anna Hucko jest pełnomocniczką zarządu zespołu poradni Ars Medica Bis z Nowej Soli. Za NZOZ-em stoi spółka partnerska lekarzy z nowosolskiego szpitala, ale to w dużej mierze rodzinne przedsięwzięcie. Jednym z założycieli spółki jest tato pani Anny – Julian, ginekolog, który przyjmuje pacjentki między innymi w Nowym Miasteczku.
Swoje poradnie ginekologiczne prowadzą nie tylko w Nowym Miasteczku, ale też czterech innych lubuskich miejscowościach. Główną grupę pacjentek stanowią kobiety w wieku okołomenopauzalnym.
– Do poradni ginekologicznej w Nowym Miasteczku przychodzą głównie stałe pacjentki – opowiada Anna Hucko.
W Nowym Miasteczku poradnia ginekologiczna mieści się w praktyce lekarza rodzinnego. Jest osobny gabinet dla ginekologa i położnej środowiskowo-rodzinnej. Za miesiąc przychodnia przejdzie mały remont: powstanie drugi gabinet z bezpośrednim przejściem do położnej. Aby pacjentki czuły się bardziej komfortowo.
Podobny obraz małej poradni można znaleźć w Santoku – wsi, która jest siedzibą gminy i liczy 794 mieszkańców. Dr Joanna Szymczak-Brych prowadzi tu poradnię ginekologiczną od 2009 roku, gabinet mieści się w budynku praktyki lekarza rodzinnego. Pacjentki przyjmuje dwa razy w tygodniu. Kolejek zwykle nie ma, panie rejestrują się na bieżąco.

Ludzie spacerujący nad Notecią w Santoku /fot. Agata Źrałko
Czy przez ostatnich 16 lat zmieniło się podejście mieszkanek małych miejscowości do badań ginekologicznych?
– Nie. Tylko mobilność jest większa, ludzie zmieniają miejsce zamieszkania. I są bardziej otwarci. Faktem jest, że do Santoka przyjeżdża dużo pacjentek z Gorzowa. Ale to normalne, jeśli przychodnia jest położona nieopodal dużego miasta. W końcu nie ma rejonizacji – odpowiada dr Szymczak-Brych.
„Pań, które się wstydzą, w poradni się nie ogląda”
Oprócz poradni w Santoku dr Szymczak-Brych prowadzi też gabinet w Gorzowie Wielkopolskim (114,5 tys. mieszkańców, z czego 60,7 tys. kobiet) i Złocieńcu (11,9 tys., w tym 6,2 tys. kobiet). Nie widzi różnic między mieszkankami tych miejscowości. Panie, które do niej przychodzą, mają takie same potrzeby. Zadają te same pytania o zdrowie.
Wyjazd na wizytę do ginekologa poza swoje miejsce zamieszkania działa też w drugą stronę – ze wsi do miasta. Powód? Prozaiczny: pacjentki mieszkające w mniejszych miejscowościach bardzo często pracują w większych miastach. Dlatego wybór lekarza może być kwestią organizacji życia codziennego.
– Migracja ze wsi do miasta jest bardzo duża. Pacjentki szukają nie tylko szybkich terminów, ale też przychodzą z polecenia koleżanek. To już nie te czasy, jak kiedyś, że panie miały wąski dostęp do lekarzy. Dzisiaj niemal każdy ma samochód – mówi dr Szymczak-Brych.
O specyfikę małych miejscowości pytam też Annę Hucko. W mniejszych miejscowościach często zdarzają się pacjentki, które przyzwyczaiły się do konkretnego lekarza. Dużo trudniej przechodzą zmianę w momencie, w którym lekarz przestaje przyjmować w danej lokalizacji.
– Pamiętam, że do poradni w Sławie przez jakiś okres przyjeżdżał inny lekarz. Zauważyliśmy, że ruch się zdecydowanie zmniejszył. Kobiety czekały na swojego doktora – mówi Anna Hucko.
Dużo rozmawiamy o wstydzie. Hucko przekonuje mnie, że panie o plotki się nie boją, w końcu funkcjonuje kodeks etyki lekarskiej i tajemnica lekarska. Raczej o wiek lekarza – zbytnią popularnością nie cieszą się ci młodzi.
– Pacjentki, szczególnie te w starszym wieku, wolą pójść do kogoś starszego. Bo, jak same przyznają, przy nim nie wstydzą się rozebrać. Dlatego w swoich poradniach przywiązujemy dużą wagę do tego, w jakim kierunku ustawione są fotele ginekologiczne. Aby kobiety nie musiały się stresować, że do gabinetu wejdzie osoba niepowołana – przekonuje Hucko.
Dr Szymczak-Brych uważa, że problem tkwi gdzie indziej:
– Pań, które się wstydzą, raczej w poradni się nie ogląda… Widać to niestety w statystykach Narodowego Funduszu Zdrowia. Ciągle jest zbyt duży odsetek tych, które nie brały udziału w programie profilaktycznym raka szyjki macicy.
Ekonomia małych gabinetów
Na pytanie o to, czy dostęp do ginekologa w ramach NFZ na terenach wiejskich jest wystarczający, odpowiada:
– Gdyby poradni było więcej, to może pacjentki jeździłyby mniej? Mniej szukały? Niewątpliwie są na mapie województwa białe plamy. Obszary, gdzie poradni brakuje.
Według danych zielonogórskiego Urzędu Statystycznego w 2023 roku na 10 tysięcy mieszkańców woj. lubuskiego przypadało średnio 25 lekarzy. Dla porównania w ościennych województwach przypadało kolejno: 34 lekarzy w zachodniopomorskim, 39 lekarzy w wielkopolskim i 39 lekarzy w dolnośląskim. Średnia dla całego kraju wynosi 38 lekarzy.
System opieki zdrowotnej nie różnicuje kontraktów dla lekarzy pracujących na terenach wiejskich czy miejskich. Dlatego nie wszyscy lekarze chcą pracować na wsiach. Po pierwsze, trudniej o opłacalny podział kosztów. Ten sam aparat USG w mieście może być wykorzystywany przez pełnych pięć dni w tygodniu, podczas gdy na wsi – zwykle dwa. Po drugie, trudniej zatrudnić rejestratorkę czy pielęgniarkę. W mieście chętnych jest więcej i nie trzeba nigdzie dojeżdżać samochodem.
Statystyki programów profilaktycznych pokazują skalę wyzwań. W województwie lubuskim w programie profilaktyki raka szyjki macicy w 2024 roku przebadano 5420 kobiet, a w pierwszym kwartale 2025 roku – 1213. Objęcie procentowe populacji kobiet w wieku 25-64 lata w styczniu 2025 r. wyniosło zaledwie 8,17 procent. Do przebadania pozostaje jeszcze 278 116 tysięcy kobiet.
Nieco lepiej wygląda sytuacja z profilaktyką raka piersi. W 2024 roku przebadano 44 361 kobiet, a w pierwszym kwartale tego roku – 10 643. Według statystyk NFZ za styczeń 2025 roku do badań profilaktycznych przystąpiło 39,56 proc. kobiet w wieku 45-74 lata. Do przebadania pozostaje jeszcze 132 486 tysięcy kobiet.
„U ginekologa byłam, jak rodziłam”
Mirosława Dulat jest wiceburmistrzynią Nowego Miasteczka. Stanowisko piastuje od ubiegłego roku, wcześniej była urzędniczką w departamencie ochrony zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego. Przepracowała w nim 12 lat, a przez 10 lat była zastępczynią dyrektora departamentu. I choć zmieniła urząd – z marszałkowskiego na gminny – nie przestała angażować się w działania na rzecz zdrowia, szczególnie wśród kobiet.
Gdy pytam ją o to, jak można byłoby zwiększyć odsetek kobiet biorących udział w programach profilaktycznych, Dulat rzuca pomysłami.
Pierwszy: wpisanie mammografii i cytologii na listę badań okresowych, które trzeba wykonywać w ramach medycyny pracy.
– Skoro mamy zwykle badania wzroku, badania krwi, to dlaczego nie profilaktyczne? – pyta retorycznie.
Drugi: cytobus, który działałby podobnie jak mammobus. Takie rozwiązanie z powodzeniem działa w sześciu województwach Polski.
– W takich warunkach „polowych” nie ma się syndromu białego fartucha, więc więcej osób decyduje się na badanie – tłumaczy.

Kawiarenka zdrowia w Nowym Miasteczku, pierwsza od prawej – MIrosława Dulat /fot. archiwum urzędu miasta
Trzeci: zachęcanie kobiet do badań profilaktycznych przez lekarzy rodzinnych.
– Wiem, że mammografia czy cytologia nie należą do ich specjalizacji, o to powinien zadbać ginekolog. Ale jeśli kobieta nie chodzi do ginekologa? Nie będzie miała zrobionej cytologii. W urzędzie marszałkowskim byłam odpowiedzialna m.in. za organizację tzw. pikników zdrowia. Pamiętam panią, która podeszła do stoiska promującego profilaktykę raka szyjki macicy. Na pytanie w luźnej rozmowie o to, kiedy była ostatnio u ginekologa, odpowiedziała „jak rodziłam”. Obok niej stało 13-letnie dziecko – wspomina.
Dlatego do profilaktyki należy zachęcać jak najwcześniej, już na etapie kształcenia w szkołach.
– Młodzi ludzie często pozyskują informacje wyłącznie z internetu, więc to dobry pomysł, aby właśnie w internecie najbardziej zachęcać do badań. W końcu do stomatologa czy ginekologa powinno się chodzić przede wszystkim profilaktycznie. Dzisiaj ludzie chcą być fit, myślą o tym, co jedzą, jak często się ruszają… Z taką samą dbałością trzeba zadbać o zdrowie – przekonuje dr Szymczak-Brych.
Na kawę i ciastko przy mammobusie
Jak przekonują moje rozmówczynie, profilaktyka to temat-rzeka. Zaproszenia do badań pojawiają się wszędzie: w spotach reklamowych i radiowych, artykułach internetowych czy podcastach, a i tak to czasem nie wystarcza. Czy trzeba się poddać? Absolutnie nie.
– Zawsze można zrobić więcej. Trzeba tylko szukać sposobu – przekonuje wiceburmistrzyni Nowego Miasteczka. I podaje przykłady.
W październiku ubiegłego roku zachęcała do profilaktycznej mammografii, biorąc udział razem z wszystkimi urzędniczkami w krótkim wideo.
– Większość z nas, urzędniczek urzędu miejskiego, wiekowo jeszcze nie łapie się na darmową mammografię. Ale bardzo zachęcamy nasze mamy, babcie, ciotki, sąsiadki i te troszkę starsze koleżanki! – apelowała. I wyliczała dni, kiedy do powiatu przyjedzie mammobus. – To co, badamy się? – pytała.
Rozwiń
Na początku maja postanowiła zorganizować „kawiarenkę zdrowia”. Przed stadionem miejskim w Nowym Miasteczku stanął mammobus, a na parkingu obok – biesiadne stoły. Była kawa, dwie blachy maślankowca na rabarbarze, które upiekły panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Popęszycach. Amazonki z Nowosolskiego Stowarzyszenia Amazonek „Tęcza” uczyły, jak zrobić samobadanie piersi.
O nagłośnienie akcji zostali poproszeni proboszczowie z czterech lokalnych parafii. Do wzięcia udziału zapraszali pod koniec niedzielnych mszy. Efekt? Od godziny 9 do godziny 15 przebadało się aż 56 pań. Chętnych było tak dużo, że na badanie nie można było po prostu wejść z ulicy.
– Panie były zaskoczone, że chcemy je poczęstować ciastem, na chwilę usiąść i zwyczajnie pogadać. Jak widać, wyjście zza urzędniczych biurek i podjęcie niestandardowych, ale bardzo prostych działań naprawdę przynosi efekty. O kwestiach zdrowotnych z burmistrzem Pawłem Kozłowskim myślimy podobnie, a dzięki temu jest możliwa realizacja nawet spontanicznych czy niestandardowych akcji, które wykraczają poza urzędnicze ramy – opowiada Dulat.
O zdrowiu na pikniku
Profilaktyka-profilaktyką, ale jak zachęcić kobiety do regularnych wizyt u lekarzy? Jednym z pomysłów jest wyjście poza standardową opiekę medyczną. Jesienią ubiegłego roku Ars Medica Bis zorganizowała arteterapeutyczną grupę wsparcia dla kobiet w ciąży, które zmagają się z lękiem, trudnymi emocjami. Pacjentki kwalifikowała położna podczas kontrolnych spotkań.
– Ciąża to wyjątkowy stan oczekiwania, w szczególności pierwsza, kiedy nie wiadomo, co nas czeka. To chyba jeden z najtrudniejszych i najbardziej emocjonalnie wymagających okresów w życiu kobiety. Dlatego chcieliśmy, żeby nasze pacjentki mogły się zwrócić do osoby, która będzie w stanie pomóc im się otworzyć. Bo spokój w głowie, to spokój w ciele i lepsze funkcjonowanie organizmu. A to szczególnie ważne przed porodem – twierdzi Anna Hucko.
W maju przychodnia dołączyła do Tygodnia Godnego Porodu organizowanego przez fundację Rodzić po Ludzku. W czerwcu organizuje piknik zdrowia, podczas którego odbędą się warsztaty świadomego rodzicielstwa.

Kawiarenka zdrowia w Nowym Miasteczku, /fot. archiwum urzędu miasta
W Nowym Miasteczku o zdrowiu będzie głośno już 6 lipca. Mirosława Dulat razem z urzędnikami planuje organizację Gminnego Pikniku Zdrowia.
– Chcemy zrobić specjalną strefę aktywności dla dzieci, żeby pokazać, że codzienna aktywność może mieć zupełnie inny wymiar, ciekawszy niż WF w szkole. Piknik zdrowia jest pewnego rodzaju formą rozrywki. Wiadomo, w jeden dzień świata nie uda się zbawić, gminy też nie, ale jest to świetna okazja, by zrobić mały krok ku zdrowiu – opowiada.
Telefon od doktora
Mariola Rzeszutko w przychodni w Nowym Miasteczku ceni sobie świetną opiekę, ale przede wszystkim – kontakt z lekarzem.
– Miałam guza w piersi. Prosto od pani radiolog chciałam pojechać do doktora Hucki, ale był wtedy chory i nie przyjmował na wizytach. Rejestratorka spisała moje dane, zobaczyła w kartach, że jestem stałą pacjentką. „Proszę czekać na telefon”, usłyszałam. Nazajutrz zadzwonił do mnie pan doktor i dokładnie omówił wyniki badań, żebym się nie martwiła. Przy takiej opiece po prostu czuję się bezpiecznie – przekonuje.
I dodaje: – Trzeba nauczyć się dbać o siebie. Kto o nas zadba, jak nie my?
Zobacz także

„Kolejne firmy ogłaszają wprowadzanie urlopów miesiączkowych, a co z urlopami menopauzalnymi?” – pyta dr Katarzyna Skórzewska

Adrian Szałek: „Wiedziałem, że rak piersi w znakomitej większości dotyka kobiet. Ale nigdy nie miało to dla mnie pejoratywnego wydźwięku, że choruję na chorobę, która nie jest męska”

„Gdzie pan był, jak rodziłam?”. Popularny ginekolog opowiedział o swoim dyżurze, internautki zachwycone
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy

„Torbiele najczęściej nie dają dolegliwości, ale zdarzają się i takie, które powodują bóle o charakterze rozpierającym”. Czy torbieli w piersi trzeba się bać? Tłumaczy dr Jacek Tulimowski

Czy endometrioza po menopauzie jest problemem?

Endometrium a ciąża. Jak błona śluzowa macicy wpływa na płodność?

Polki mają utrudniony dostęp do badań ginekologicznych. Dziewięć procent nigdy nie wykonało cytologii
się ten artykuł?