Przejdź do treści

Znieczulenie przy porodzie. Dlaczego wciąż w wielu szpitalach to fikcja

Dostęp do znieczulenia podczas porodu wciąż jest ograniczony fot. Sharon McCutcheon/Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dlaczego Polska jest w czołówce, jeśli chodzi o liczbę wykonywanych cięć cesarskich? Czemu tak wiele kobiet nie chce nawet słyszeć o porodzie siłami natury? Duża w tym „zasługa” dostępnego dla rodzącej znieczulenia, a raczej jego braku. Dlaczego wciąż znieczulenie przy porodzie to fikcja?

Metody łagodzenia bólu porodowego

Ministerstwo Zdrowia, w swoim rozporządzeniu, przedstawia standardy łagodzenia bólu porodowego. Powołuje się przy tym na „korzyści dla kobiet”. Wśród wymienianych metod są środki farmakologiczne:

1. analgezja wziewna – mieszanina tlenu i podtlenku azotu, którą kobieta dozuje samodzielnie, według potrzeby;

2. dożylne lub domięśniowe stosowanie leków przeciw bólowych (tzw. opioidów);

3. Analgezja regionalna, czyli:

Oprócz tego są informacje o środkach niefarmakologicznych. Wymienione są m.in.

  • przyjmowanie pozycji kucznej
  • spacerowanie
  • korzystanie z piłek, drabinek, sznurów, krzeseł porodowych, worków sako
  • korzystanie z okładów ciepłych lub zimnych
  • korzystanie z masażu relaksacyjnego
  • możliwość porodu w wodzie
  • akupunktura
  • akupresura
  • przezskórna stymulacja nerwów
  • fizjoterapia.

Z ilu tych metod korzystałaś na porodówce? Z ilu wiedziałaś, że będziesz mogła skorzystać? No właśnie…  Sale porodowe w Polsce są wciąż źle wyposażone, znieczulenie bywa niedostępne nawet za dopłatą, metody niefarmakologiczne pozostają w większości przypadków abstrakcją. Plany porodów, jak przyznaje wiele kobiet, pozostają nieprzestrzeganą teorią.

Dr Małgorzata Andrzejewska

Jak naprawdę wygląda znieczulanie do porodu

Anna nie miała możliwości skorzystania ze znieczulenia nawet odpłatnie.

Chodziłam do szkoły rodzenia. Całą ciążę byłam pod opieką lekarza. Nie przyszło mi do głowy pytać, jak naprawdę jest z tym znieczuleniem – wspomina. – Byłam pewna, że to standard, tyle o tym mówiono, że jest płatne przez NFZ, że jest gwarantowane.

Zaczęłam rodzić w nocy, pojechaliśmy do wybranego szpitala. Nie przyjęto mnie, bo brakowało miejsc na porodówce, odesłano do innej placówki. Okazało się, że tam nie ma szans na znieczulenie nawet odpłatnie.

Dla Anny poród był kilkunastogodzinną traumą, której nie chciała powtarzać nigdy więcej. Gdy tylko zaszła w drugą ciążę, zaczęła starać się o to, żeby mieć cesarkę. Takich kobiet w Polsce jest wiele. Niektóre nawet nie próbują rodzić, mając w pamięci opowieści innych młodych mam. Odsetek cesarskich cięć mamy niemal najwyższy w Europie.

Anna skargi nie złożyła. O tym, jak przebiegał pierwszy poród, dopiero po dwóch latach opisała w liście do fundacji „Rodzić po ludzku”. Wcześniej nawet nie chciała wracać myślami do tamtych chwil. Podobnie postępuje wiele kobiet. Dlatego relatywnie mało jest skarg na przebieg porodu – matki cieszą się ze zdrowia i życia dziecka. O tym, co złe, nie chcą mówić albo wyrzucają z siebie wspomnienia na forach.

Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. zobowiązuje placówkę medyczną do zapewnienia stałej obecności lekarza specjalisty w dziedzinie anestezjologii możliwość i dostępność wykonania znieczulenia śródporodowego na drugim i trzecim poziomie referencyjnym. Co do zasady, w szpitalach realizujących świadczenia na pierwszym poziomie opieki perinatalnej, dostępność do znieczulenia śródporodowego jest mniejsza, gdyż w zdecydowanej większości powinny tam rodzić pacjentki, których ciąża przebiegała fizjologicznie, czyli bez powikłań – tłumaczy rzecznik prasowy Ministra Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.

Oznacza to w praktyce, że rzeczywiście w placówkach o pierwszym stopniu referencyjności może nie być stale obecnego anastezjologa, a co za tym idzie, możliwości znieczulenia do porodu naturalnego. – Mimo to Ministerstwo Zdrowia systematycznie podejmuje działania zwiększające liczbę specjalistów w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii – zapewnia Wojciech Andrusiewicz.

 

Decyzja o ciąży / istockphoto

Dostępność znieczulenia do porodu

Od początku ciąży chodziłam do ginekologa, który był bardzo chwalony. Byłam zadowolona z opieki. Jednak ten ginekolog pracował w innym szpitalu niż ten, w którym planowałam rodzić. Dlaczego zależało mi na tym konkretnym szpitalu? Wiedziałam, że tylko tam będę miała gwarancję znieczulenia – podkreśla Karolina. – W moim mieście jest sześć porodówek. Ale na pozostałych nie ma gwarancji znieczulenia!

Pewność, że będzie mogła rodzić ze znieczuleniem, wymagała ze strony Karoliny zachodu na długo przed terminem porodu.

W trakcie ciąży nawiązałam przez znajomego lekarza kontakt ze specjalistą z wybranego na poród szpitala. Zależało mi, żeby wiedział, kim jestem, że jestem od tego doktora, że nie jestem przypadkową osobą. Poszłam na parę wizyt, żeby zapamiętał nazwisko, przypominałam mu się też w miarę zbliżania porodu. Nie wyobrażałam sobie rodzić bez znieczulenia.

Poród Karoliny przebiegł bez powikłań. Poza tym, jak wiele wysiłku z jej strony wymagało to, co teoretycznie każdej rodzącej matce się należy.

Szpitale brak możliwości podawania znieczulenia tłumaczą brakiem anastezjologów. Jednocześnie już prawie co druga ciąża rozwiązywana jest przez cesarskie cięcie. To operacja, która wymaga znieczulenia albo miejscowego, albo pełnego. Anastezjolog jest wówczas obecny. Więc czemu nie mógłby analogicznie asystować przy porodach siłami natury?

Z informacji uzyskanych ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia, wynika, że decyzje pozostają po stronie lekarzy.

Znieczulenia – tak jak porody – należą do świadczeń nielimitowanych, co oznacza, że Narodowy Fundusz Zdrowia płaci za wszystkie wykonane procedury – informuje Sylwia Wądrzyk, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej Rzecznika Prasowego NFZ. – Decyzję o podaniu znieczulenia zawsze podejmuje lekarz, biorąc pod uwagę wszelkie aspekty medyczne. Ze względu na bezpieczeństwo matki i dziecka to lekarz decyduje o wyborze odpowiedniej metody postępowania leczniczego w oparciu o stwierdzone wskazania i przeciwskazania, a także ewentualne następstwa zastosowanej metody.

Wciąż zagadką pozostaje fakt, dlaczego przy cesarskim cięciu nie ma problemu z obecnością anastezjologa i z podaniem znieczulenia, a w tym samym czasie problemem jest znieczulenie do naturalnego porodu.

W przypadku jakichkolwiek trudności z uzyskaniem świadczenia gwarantowanego każda pacjentka może zwrócić się do Oddziału Wojewódzkiego NFZ. Każde tego typu zgłoszenie jest szczegółowo wyjaśniane – dodaje Sylwia Wądrzyk. Jednak dla większości rodzących wyjaśnienia już po porodzie są co najmniej nie w porę.

Ministerstwo Zdrowia natomiast potwierdza, że znieczulenia do porodów są stosowane rzadko, ale jednocześnie nie wskazuje przyczyn tej sytuacji.

Po odliczeniu porodów w wyniku cesarskiego cięcia, które wykonane zostały w znieczuleniu, szacuje się, że liczba wykonanych znieczuleń przy porodzie drogami natury nie przekracza 10%. Dane te nie wskazują jednoznacznie na przyczynę niskiego wskaźnika znieczuleń – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministra Zdrowia.
.

nastolatka z różowymi włosami

Znieczulenie – za i przeciw

Tylko nieliczne rodzące mają przeciwskazania do podania znieczulenia zewnątrzoponowego. Mogą to być np. niektóre choroby u matki lub zbyt zaawansowana akcja porodowa.

Zdaniem Aśki ten argument bywa wykorzystywany przez personel medyczny:

Najpierw nie podawano mi znieczulenia twierdząc, że jest za wcześnie, a potem – że już zbyt późno, żeby podać. Urodziłam, ale myślałam, że tego bólu nie wytrzymam. 

Pojawiają się czasem opinie, że znieczulenie może przedłużać czas porodu lub utrudnić przyszłej mamie rozpoznanie, kiedy przeć. Jednak większość kobiet nawet po znieczuleniu odczuwa skurcze, choć bez bólu. Pozostałym osobom podpowiedzią mogą służyć asystujące położne.

Czas porodu realnie może przedłużać się maksymalnie o godzinę lub dwie. Czy to długo? Przeciętna rodząca po raz pierwszy kobieta potrzebuje kilkunastu godzin, zanim dziecko przyjdzie na świat. Uważa się, że stres i strach związane z bólem również mogą działać niekorzystnie na przebieg porodu i też go przedłużyć. Za to znieczulenie może przyspieszyć rozwarcie szyjki macicy.

Znieczulenie zewnątrzoponowe sprawia, że nie poczujesz bólu – sygnał o nim nie dotrze z macicy do mózgu. Nie stracisz czucia ani władzy w nogach. W razie komplikacji w przebiegu porodu, po podaniu takiego znieczulenia możliwe jest również przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Dodatkowo można wykorzystać je podczas zszywania krocza, jeśli doszło do jego pęknięcia lub było nacinane.

Po podaniu znieczulenia należy monitorować stan dziecka za pomocą KTG. U rodzącej może dojść do spadku ciśnienia, co z kolei może spowodować zaburzenia tętna dziecka. Skutkiem ubocznym może być, jak po każdym znieczuleniu, przejściowe zaburzenie czucia, bóle głowy lub ból w miejscu wkłucia.

Skutkiem porodu bez znieczulenia jest nie tylko ból – to również trauma, nierzadko na całe życie, niekiedy depresja poporodowa. Kobiety po trudnych porodach nierzadko nie chcą mieć już więcej dzieci.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: