Przejdź do treści

Slow food, slow life… Czas na slow sex! Czy leniwy seks oznacza nudę?

Całująca się para
Slow food, slow life… Czas na slow sex! Czy leniwy seks oznacza nudę? Joanna Nix Walkup/Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy leniwy seks może być nudny? Oczywiście, że tak. Ale tak samo nudny może być seks ostry i szybki, jeśli stał się sposobem na rozładowanie stresu i niepewności. Po pewnym czasie jakoś trudno inaczej…

„Leniwy seks” jest zupełnie jak „leniwe” jedzenie… najpierw musimy się zatrzymać, rozejrzeć dookoła, poszukać, a może przejść się między straganami na targu i zatrzymać się przy tym, który nas przyciągnie swoim zapachem i bliżej nieokreśloną „dobrą energią”. Przyglądamy się gruszkom i laskom wanilii, bierzemy je do ręki, wąchamy, wyciągamy rękę w kierunku zieleni, żółci, czerwieni. Musimy poczuć, na co mamy ochotę, pogawędzić ze sprzedawcą, zrobić zakupy.

Gdy docieramy z nimi do domu, zamykamy drzwi, włączamy ulubioną muzykę i niespiesznie zaczynamy gotowanie… Może ktoś dołączy do towarzystwa? Nie licząc na efekt, będziemy razem kroić owoce, rozmawiać i się śmiać, cieszyć się tym, co tu i teraz… Slow food, slow sex…

Pochwała leniwego seksu

Czy leniwy seks może być nudny? Oczywiście, że tak. Ale tak samo nudny może być seks ostry i szybki, jeśli stał się sposobem na rozładowanie stresu i niepewności. Po pewnym czasie jakoś trudno inaczej. Leniwy seks może oczywiście kojarzyć się z brakiem namiętności, ale czy szał uniesień jest niezbędny, żeby dotrzeć do zmysłowej rozkoszy? Może jest całkiem odwrotnie, że to namiętność, jak ostry smak i zapach, zagłusza naszą wrażliwość na subtelniejsze i pełniejsze doznania? Pewnie bywa różnie… dokładnie tak jak z jedzeniem – czasami ucztą są frytki z keczupem, a czasami krewetki z białym winem. To oczywistość, przewidywalność i rutyna są zabójcze – i dla seksu, i dla jedzenia. Dlatego warto zatrzymać się na chwilę i zadumać nad leniwym seksem…

Po pierwsze: osoba

Najważniejsza jest Osoba. Taka, z którą możemy sobie pozwolić na milczenie. Bezpieczna, akceptująca, z którą lubimy po prostu być. Taka, która nas pociąga, nie tylko fizycznie, ale jest dla nas kimś, komu warto się przyglądać, poznawać, dzielić. Może po prostu taka, którą kochamy?

Para czyta książkę w łóżku

Po drugie: czas

Drugi niezbędny czynnik to czas. Skoro to ma być leniwy seks, to nie możemy się nigdzie spieszyć. Wbrew pozorom to bywa trudniejsze, niż się spodziewamy. Bo jak się zgrać się w czasie i cieszyć chwilą, wyizolowaną od całej reszty? Nie możemy liczyć, że to się po prostu przydarzy. Trzeba to zorganizować! Niby zabija to spontaniczność, ale nie o taką spontaniczność w leniwym seksie chodzi. Przecież wszystkie ważne sprawy potrzebują czasu i uwagi – chwile spędzone z dzieckiem, takie, kiedy zapominamy o bożym świecie i oddajemy się wspólnej zabawie, albo chwile poświęcone na twórczą pracę, kiedy wyłączamy telefon i zarywamy noce, spacer z najbliższym przyjacielem poza czasem.

Każdy z nas pamięta takie momenty, wyrwane z codzienności, bo uznaliśmy, że warto. Dlaczego więc tak trudno nam wyizolować czas i miejsce na seks? Może dlatego, że tak trudno przyznać się nam do tego, że jest ważny. (Bo to wstyd? Bo to egoistyczne? A może niespontaniczne?). A przecież seks to wyjątkowe spotkanie, które potrzebuje celebracji. I nie chodzi o świece, kadzidła i miękką pościel (chociaż dlaczego by nie, jeśli mamy taką ochotę?), ale o to, żeby mieć przestrzeń do tego, żeby posłuchać siebie samego i siebie nawzajem.

"Byle co w seksie wybija mnie z rytmu". Masz ten problem? Koniecznie przeczytaj, co mówi na ten temat psycholożka

Po trzecie: uważność

Coś, co kojarzy się z rutyną, może być rytuałem. Na czym polega różnica? Na stanie umysłu. Na uważności. W rutynie koncentrujemy się na schemacie, który uznajemy za najlepszy, i trzymamy się go. Jakiekolwiek zakłócenia kojarzą się nam z jakimś problemem. Jeśli partner lubi seks oralny, to właśnie taki musi się znaleźć w repertuarze zachowań, jeśli partnerka osiąga orgazm łechtaczkowy, to taki musi być finisz i koniec. W rytuale chodzi o spotkanie. Może się wydarzyć wszystko, czego chcemy, wszystko, co wyartykułujemy, o co poprosimy i co będziemy chcieli podarować. Wszystko, co dostrzeżemy, usłyszymy i poczujemy.

Slow food, slow life… Slow sex?

Ilustracja: Gosia Herba | www.gosiaherba.pl

Uważność. To trudne zadanie, ponieważ nie jesteśmy uczeni słuchania swojego ciała. Traktujemy je instrumentalnie, dopóki nie boli i nie choruje. W dodatku przyjemność seksualna jest bardziej kojarzona ze wstydem niż wartością, która daje nam siłę. Wiele kobiet jest zablokowanych na poziomie umysłu i ciała na swobodne przeżywanie seksualnej rozkoszy. Boją się oceny i tego, co mogłoby wyjść z ukrycia (czasem boją się same siebie – „tygrysicy” lub „uległej”, lub „nienasyconej” itd., któż to wie?). Mężczyźni też nie mają łatwo – mają być „sprawni seksualnie”, tzn. od nich zależy przebieg i jakość współżycia. To ogromne obciążenie blokujące na emocjonalną otwartość.

całująca się para

Pieszczoty i bliskość bez konkretnego celu. Zupełnie jak rozmowa z przyjacielem… Czasem chodzi o to, żeby się wygadać, ale nie od razu wyciągać „biznesowe” wnioski. Seks nastawiony na bezinteresowne dawanie i słuchanie bez gotowego scenariusza (orgazm nie jest wyznacznikiem udanego seksu!). Kiedy sięgamy pamięcią do najpiękniejszych chwil o seksualnym znaczeniu, to oprócz tych rodem z filmów (namiętne pocałunki na plaży albo ostry seks w przedpokoju) przypływają leniwe chwile – patrzenie sobie w oczy nad ranem, drapanie po plecach, rozchylanie ud i rozkoszowanie się subtelną pieszczotą, orgazm w chwili absolutnej bliskości i słów wypowiadanych tylko wtedy.

Skoro zwalniamy w życiu, może warto spróbować zwolnić także w łóżku?

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: