Przejdź do treści

Coraz więcej z nas potrzebuje pomocy psychoterapeuty, ale obecnie dla wielu to luksus. Dr Agnieszka Mościcka-Teske mówi, jak skorzystać z psychoterapii, kiedy nas na nią nie stać

Dr Agnieszka Mościcka-Teske / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pandemia, wojna w Ukrainie i wysoka inflacja to trzy duże ciosy dla naszego zdrowia psychicznego. Sprawiły, że u wielu z nas stres, lęk i niepewność jutra są coraz bardziej spotęgowane. To wszystko przekłada się na kondycję psychiczną Polek i Polaków. Z badania przeprowadzonego przez Instytut Psychiatrii i Neurologii wynika, że różnych zaburzeń psychicznych doświadcza w swoim życiu ponad 25 proc. Polaków. Jednak gdzie i jak szukać pomocy w czasach szalejącej inflacji, kiedy liczy się każdy grosz? Rozmawiamy o tym z dr Agnieszką Mościcką-Teske, psycholożką, terapeutką, interwentką kryzysową oraz kierowniczką Zakładu Psychologii Klinicznej i Zdrowia Uniwersytetu SWPS w Poznaniu.

 

Ewelina Kaczmarczyk: Coraz więcej osób potrzebuje teraz psychoterapii, a coraz mniej z nas niestety na nią stać. Przekonała się o tym pani osobiście?

Agnieszka Mościcka-Teske: Mnie nie zdarzyło się, żeby pacjent rezygnował z psychoterapii ze względów finansowych. Być może jestem dopiero przed tym. Natomiast na pewno zdarzają się takie sytuacje i będą się zdarzać.

Co może zrobić psychoterapeuta w sytuacji, kiedy jego pacjent czy pacjentka potrzebuje pomocy terapeutycznej, a zwyczajnie już nie ma środków, żeby ją opłacać?

Bardzo ważne jest to, że psychoterapeuta powinien pokazać pacjentowi różne możliwe opcje. Absolutnie nie może powiedzieć: „No, niestety, u mnie wzrosła stawka i teraz mnie nie obchodzi to, co się stanie i że pana/pani nie stać, żeby tu dalej przychodzić”. Terapeuta musi, w porozumieniu z pacjentem, zabezpieczyć tę sytuację.

W jaki sposób może to zrobić?

Jeśli chodzi o opłaty za psychoterapię, to może dochodzić do różnych zmian w tym zakresie, np. kiedy ktoś nagle doświadczył jakiegoś kryzysu finansowego, a potrzebuje nadal korzystać z terapii. Można wtedy przeformułować rodzaj odpłatności, ale musi być to w pełni świadome. Jedną z opcji jest zmniejszenie na jakiś czas opłaty ze sesję i np. po pół roku wyrównanie jej, gdy sytuacja finansowa pacjenta się poprawi. Psychoterapeuta może zaproponować również mniejszą częstotliwość spotkań, np. nie raz w tygodniu, tylko raz na dwa tygodnie. Nie jest to bez znaczenia dla procesu psychoterapii, ale jest to też jakieś rozwiązanie.

Często też, kiedy pacjenci mówią, że muszą zakończyć terapię z powodów finansowych, psychoterapeuci przekazują namiary do instytucji czy osób, które przyjmują w ramach refundacji NFZ. Natomiast wtedy trzeba liczyć się z tym, że nie kontynuuje się z nowym psychoterapeutą procesu terapeutycznego, który do tej pory się odbywał. Rozpoczyna się go wtedy zupełnie od nowa, ponieważ nowy specjalista nie ma wglądu w to, co się działo wcześniej na terapii. Oczywiście może być tak, że pacjent kontynuuje rozpoczęte wcześniej wątki albo cel, który sobie założył w poprzednim cyklu terapeutycznym. Natomiast terapeuta nie może wyjść z założenia, że dowie się wszystkiego, co było na poprzedniej terapii i będzie pracował dalej nad tym, co się już tam dokonało. W psychoterapii ważna jest nie tylko treść, którą wnosi pacjent, ale również relacja pacjent-terapeuta, która jest również jednym z czynników leczących. I to jest oczywiste, że nie da się kontynuować poprzedniej relacji z nowym terapeutą.

„Niektórzy pacjenci życzą sobie, żeby w trakcie psychoterapii terapeuta coś z nimi skutecznie 'zrobił'. Terapia nie jest leczeniem zęba” – dr Krzysztof Ciepliński / pexels

A czy terapeuta może „przerzucić” swojego pacjenta na płatność refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jeśli pracuje w placówce, która współpracuje z NFZ?

Tak, ale trzeba liczyć się z tym, że okres oczekiwania w przypadku płatności w ramach NFZ wynosi nawet kilka miesięcy.

A gdzie mogą szukać pomocy osoby, które jeszcze nie chodzą na terapię, ale czują, że potrzebują wsparcia, tylko zwyczajnie nie stać ich na psychoterapię?

Pacjenci, którzy mają problemy finansowe, mogą korzystać z różnych programów, które są realizowane przez system albo dofinansowywane systemowo – albo przez wspomniany już NFZ, albo przez różne inne instytucje, np. unijne albo samorządowe. Działa to na takiej zasadzie, że różne przychodnie, ośrodki zdrowia psychicznego czy poradnie uzyskują środki na finansowanie pracy grupy psychoterapeutycznej albo konsultacje indywidualne. Nie ma niestety żadnego rejestru takich programów, dlatego pacjent musi szukać na własną rękę, gdzie takie okazje się zdarzają. Można je znaleźć np. pod hasłem „program profilaktyki zdrowia psychicznego” albo „program promocji zdrowia psychicznego”. Bardzo często w ramach tych inicjatyw są realizowane otwarte formy terapeutyczne, w których pacjenci mogą bezpłatnie uczestniczyć.

Oprócz tego można poszukać też takich dróg wsparcia, które co prawda nie są psychoterapią, ale również pomogą przetrwać trudny czas. Mogą to być na przykład bezpłatne grupy wsparcia albo inne grupy samopomocowe.

Są jakieś konkretne fundacje czy stowarzyszenia, które oferują takie bezpłatne grupy wsparcia albo psychoterapię?

Jest ich bardzo dużo. Właściwie można by je wymieniać i wymieniać. Jedną z takich fundacji jest na przykład eFkropka, inna – zajmująca się stricte dziećmi i młodzieżą – to Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Natomiast oferty poszczególnych organizacji często się zmieniają i nie każda przez cały czas oferuje bezpłatną pomoc. Dlatego warto sprawdzać na bieżąco na stronach różnych fundacji, które zajmują się zdrowiem psychicznym, co aktualnie oferują.

Często też, kiedy pacjenci mówią, że muszą zakończyć terapię z powodów finansowych, psychoterapeuci przekazują namiary do instytucji czy osób, które przyjmują w ramach refundacji NFZ. Natomiast wtedy trzeba liczyć się z tym, że nie kontynuuje się z nowym psychoterapeutą procesu terapeutycznego, który do tej pory się odbywał

Na jednym z blogów znalazłam radę, że jeśli nie stać nas na psychoterapeutę, to najlepiej zacząć od wizyty u psychiatry, który oceni, czy faktycznie potrzebna jest nam psychoterapia, czy wystarczą odpowiednie leki. Czy to faktycznie dobry kierunek?

Trudno powiedzieć. Podkreśliłabym raczej równorzędne znaczenie wizyty u psychiatry i u psychologa. Rzeczywiście psychiatra będzie potrafił ocenić, czy pomoc psychoterapeutyczna jest potrzebna. Powie nam też, gdzie można z niej skorzystać i będzie umiał wskazać dostępne formy bezpłatnej pomocy. Ale bardzo podobnie jest w przypadku spotkania z psychologiem. On również jest przygotowany do tego, żeby dokonać z pacjentem wstępnej oceny, czy jest mu bardziej potrzebna pomoc medyczna, np. farmakoterapia, czy taka łączona z psychoterapią, albo może tylko i wyłącznie sama psychoterapia. Bo musimy pamiętać o tym, że nawet przy poważniejszych zaburzeniach zdrowia psychicznego, takich jak zaburzenia depresyjne czy lękowe, niekoniecznie od razu potrzebna jest farmakoterapia. A jeśli już jest ona wprowadzona, to najnowsza wiedza mówi o tym, że powinna być ona łączona z psychoterapią.

Natomiast zaletą wizyty u psychiatry jest to, że jest w stanie również ocenić dzięki swojej wiedzy medycznej, w jakim stopniu to, co nam dolega, może być związane z innymi problemami zdrowotnymi, a w jakim jest to problem natury stricte psychicznej.

Do psychiatry łatwiej dostać się na NFZ niż do psychoterapeuty?

Zdecydowanie tak. Natomiast równie łatwo jest w przypadku wizyty u psychologa w ramach NFZ. Najtrudniej jest dostać się na refundowaną psychoterapię, ponieważ proces terapeutyczny trwa przez dłuższy czas i jeśli pacjenci są w cyklu psychoterapii, to miejsce u specjalisty jest po prostu przez kilka miesięcy zajęte. Więc jeśli ktoś potrzebuje szybko pomocy, to dobrym rozwiązaniem jest wizyta u psychologa i psychiatry, a potem odczekanie w kolejce do psychoterapeuty.

Zdarza się, że pacjent pomaga w stworzeniu narzędzia diagnostycznego. Psychoterapeuta może więc czerpać inne zyski niż czysto materialne z prowadzenia bezpłatnej psychoterapii, ale ważne, aby informacja o tym była transparentna dla pacjenta

Zna pani osoby, które mimo już dużego doświadczenia i odpowiedniego wykształcenia decydują się na prowadzenie psychoterapii całkowicie bezpłatnie, bez wynagrodzenia od NFZ czy fundacji?

Tak. Natomiast one decydują się na to bardzo świadomie i robią to dla ludzi, którzy rzeczywiście są w ogromnej potrzebie, ale ze względów materialnych nie mogliby sobie absolutnie pozwolić na kontakt z psychologiem czy terapeutą. Wtedy mają swoje gabinety, w których pobierają pełne stawki, a dodatkowo np. kilka godzin w miesiącu pracują wolontaryjnie w fundacjach czy stowarzyszeniach.

Jaki to może mieć wpływ na proces terapeutyczny? Nie istnieje na przykład ryzyko, że psychoterapeuta zacznie realizować własne cele i dbać o własne potrzeby, a nie pacjenta?

Zawsze będzie takie ryzyko. Dlatego że w każdej relacji doświadczamy wymiany i zawsze pojawia się jakiś zysk. Pacjent dostaje wsparcie emocjonalne, natomiast dla psychoterapeuty będzie to wymiana jego doświadczenia, wiedzy technik czy narzędzi – albo na pieniądze, albo np. na zbieranie danych badawczych, które terapeuta później decyduje się opublikować w czasopiśmie naukowym. Zdarza się też na przykład, że pacjent pomaga w stworzeniu narzędzia diagnostycznego. Psychoterapeuta może więc czerpać inne zyski niż czysto materialne z prowadzenia bezpłatnej psychoterapii, ale ważne, aby informacja o tym była transparentna dla pacjenta.

 

Dr Agnieszka Mościcka-Teske – psycholożka, terapeutka, interwentka kryzysowa, kierowniczka Zakładu Psychologii Klinicznej i Zdrowia Uniwersytetu SWPS w Poznaniu. Zajmuje się badawczo i w praktyce problematyką stresu, wypalenia zawodowego, mobbingu i molestowania seksualnego

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: