Przejdź do treści

„Dzień dobry, poproszę to, co reklamuje Mostowiakowa”, czyli co można usłyszeć w aptece?

istockphoto.com
istockphoto.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pamiętasz jak kiedyś, z zatkanym nosem, bólem gardła i gorączką, starałaś się wytłumaczyć pani albo panu w aptece, co ci dolega? Albo jak innym razem ktoś poprosił cię o kupno leku, a później zapomniałaś nazwy, więc ją przekręciłaś? Takie sytuacje bywają śmieszne. Doskonale wie o tym Iza, technik farmacji, która od kilku lat pracuje w aptece, a swoimi historiami dzieli w sieci.

Tymczasem w aptece….

„Pracuję w aptece. Wiem, o co ci chodzi, gdy przychodzisz do okienka i prosisz o leki, które nie istnieją” – mówi o sobie Iza, 27-latka pracująca na co dzień w aptece. Kobieta niemal od początku pracy w tym miejscu dzieli się zabawnymi historiami, które przytrafiają jej się przy okienku. Oto niektóre z nich.

kolorowe kapsułki

1.
– Poproszę syrop na kaszel
– Mokry czy suchy?
– Suchy
– To może ten, z większą dawką (…)
– Za tyle to ja flaszkę kupię, pani mi da tańszy.

2.
Dzień dobry, poproszę Domestos. Och, to znaczy nie. Hihih pomyliło mi się (…) To żeśmy się pośmiały! Ale nie ma mi pani tego za złe?

3.
10 min rozszyfrowuję szlaczki lekarza, który rozpisał stosowanie leków na cały tydzień. Wszystko skrupulatnie jest zapisywane w zeszycie z Leonardo DiCaprio.
– Gdybym mógł to bym panią ucałował. Cztery razy! – powiedział 80-latek…

4.
– Pani magister, a proszę mi powiedzieć, mogę stosować wodę utlenioną po terminie ważności?
– No lepiej nie, a do kiedy był termin?
– Do 2008 roku…

5.
– Dzień dobry, poproszę to, co reklamuje Mostowiakowa.

6.
– Jeden listek proszę. A co mi tu pani daje? Po co mi kartonik?
– Tak zapakował producent. W opakowaniu jest jeden listek.
– Jeszcze czopki.
– Jakie?
– No jak to jakie, takie za 6 zł!
– Na hemoroidy czy zaparcia?
– Nie wiem, za 6 zł kupowałam!

7.
Odbieram telefon.
– Dzień dobry. Mam krople do ucha dla dziecka z antybiotykiem. Przed podaniem należy ogrzać buteleczkę w dłoni. Mąż zanurzył ją we wrzątku. Czy antybiotyk nie stracił swoich właściwości?

8.
Przyszedł mój wielbiciel (lat 40+)…
– O jak dobrze trafiłem, jest moja pani. Wie pani, co mi pani ostatnio sprzedała? Klej do protez zamiast pasty. Czy to miało coś sugerować?
– Broń Boże, słabo oznakowane opakowanie, przepraszam. Zrobię korektę. Proszę tu podpisać.
– Widzi pani, to przeznaczenie. Podpisik za podpisik – wyciąga w moją stronę kartkę.
– Spotykam się z kimś, nie mogę.
– Ale pani Izo, on nie musi wiedzieć…
– Nie byłby pan zły, gdyby pana dziewczyna dała komuś numer telefonu? Ja bym była. Będzie pan do mnie wydzwaniał?
– Nie nazywajmy tak tego. Zadzwonię.
– Nie mogę.
– Izuniu, nikt się nie dowie…

9.
– Poproszę bagietki
– Jakie bagietki?
– Takie do uszu.

10.
– Dzień dobry. Proszę na mnie spojrzeć. Czego mi brakuje?
– …
Witaminy D!

11.
Punkt 8.00, wchodzi młody pan i prosi o tabletki na niestrawność…
– I jeszcze suchary proszę.
– Słucham? Mógłby pan powtórzyć, nie zrozumiałam (suchary?!)
– No sucharki na niestrawność.
– To w sklepie obok, my tu leki i wyroby medyczne mamy.
– A to przepraszam, nie wiedziałem.

12.
– Dzień dobry. Poproszę – pani wyciąga karteczkę z kieszeni – syrop na kaszel.
– Dla dziecka czy osoby dorosłej?
– Dla dziecka.
– Na kaszel suchy czy mokry?
– Na kaszel. Proszę mi pokazać, ja pani powiem, który.
– Mam trzy półki z syropami. Proszę powiedzieć, jaki kaszel ma dziecko?
– Chcę konkretny syrop, zobaczę i będę wiedziała.
– Proszę w takim razie popatrzeć, na tych półkach mam wystawione syropy. Mogę oczywiście pokazać pani każdy z nich, ale łatwiej by było, jakby pani doprecyzowała.
– Proszę najprostszy w składzie.

13.
Receptę poproszę
– A musi być?
– Musi
– Nie chce mi się dyskutować

Od dziennikarki do technika farmacji

– Nie zliczę, ile razy wykładowcy mówili, że trudno jest znaleźć pracę po dziennikarstwie. Radzili, żebyśmy dostali się gdzieś na staż i łapali tyle doświadczenia, ile tylko możemy. A najlepiej, jakbyśmy wyjechali z Lublina, na przykład do Warszawy. Niepewna swojej przyszłości zastanawiałam się, co robić po licencjacie. Zacząć inny kierunek, zmienić miasto, a może kontynuować dziennikarstwo, robiąc dodatkowo coś jeszcze. Mam w rodzinie trzech magistrów farmacji i podczas jednej z rozmów, pewnie nawet przy obiedzie, usłyszałam: „Iza, a może zrób sobie technika farmaceutycznego. Za dwa lata wygaszają nabór, to ostatnia szansa”. Pomyślałam sobie, że czemu nie… – mówi Iza.

Kobieta zdecydowała się więc połączyć studia magisterskie ze studium medycznym.

– I tak naprawdę na praktykach zorientowałam się, że praca w aptece to jest to, co chciałabym robić w życiu. Dwa lata stażu, które musiałam odrobić po zakończeniu nauki, tylko mnie w tym utwierdziły – dodaje kobieta.

Efekt? Umiejętności, których Iza nabyła na dziennikarstwie, przydają się także na co dzień w aptece. Szczególnie, gdy osoba podchodząca do okienka jest niezbyt komunikatywna. Albo (wręcz przeciwnie) za bardzo komunikatywna. Albo, gdy klientka bądź klient nie za bardzo wiedzą, co chcieliby kupić.

Co jest jeszcze ważne, gdy pracujesz w aptece? Poczucie humoru. I chociaż sama jestem po tej drugiej stronie okienka, tak jak i wy, te sytuacje rozbrajają. A taka sytuacja może zdarzyć się każdej z nas.

I korzystając z okazji, obiecuję coś jeszcze! Następnym razem w aptece, zamiast zwykłego „proszę coś mocnego na kaszel”, dodam „dla mnie”. Z rozmów z Izą już wiem, że osoby pracujące w aptece (chociaż mają magiczne zdolności, jak np. odczytywanie recept) nie są jasnowidzami. Skąd więc mają wiedzieć, czy chodzi o preparat dla mnie, mojej babci czy dziecka?

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.