Przejdź do treści

„Zęby są jak ludzie: dążą do tego, by się do siebie przytulić”. Lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska wyjaśnia, dlaczego czasami jeden aparat ortodontyczny nie wystarczy

lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska
Lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska / Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Ortodoncja rozwija się błyskawicznie, a na pacjentów czeka wiele nowości, które mogą im zapewnić uśmiech marzeń. Leczenie musi być jednak perfekcyjnie zaplanowane, w przeciwnym wypadku efekt prostowania nie będzie zadowalający i po latach może się okazać, że znowu musimy nosić na zębach stały aparat. Opowiada o tym lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska z Kliniki Piotrowscy & Bejnarowicz.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Obserwuję wśród swoich dorosłych rówieśników, że ci, którzy kiedyś nosili stały aparat, po latach często znowu zaczynają narzekać na stan swojego uzębienia. Raz założony aparat nie załatwia sprawy?

Lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska: Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że ortodoncja poszła do przodu o lata świetlne. Kiedyś głównym celem leczenia ortodontycznego był piękny uśmiech i proste zęby; 20 lat temu nie przywiązywano jeszcze takiej wagi do tego, żeby górne zęby pasowały do dolnych i żeby nie obciążały stawów ani mięśni, kiedy już je wyprostujemy. Ortodonci nie dysponowali taką wiedzą, jaką mamy dzisiaj. I to jest pierwszy problem, który może prowadzić do tego, że ortodoncja wykonywana kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu nie będzie tak stabilna jak leczenie, które wykonujemy obecnie. Często jest też tak, że gdy kończy się leczenie ortodontyczne, pacjent jest wypuszczany w świat i kontakt z nim się urywa, brakuje wizyt kontrolnych. Tymczasem raz na pół roku czy przynajmniej raz w roku pacjent po zdjęciu aparatu powinien pojawić się w gabinecie. Powinien też nosić retencję.

Co to znaczy?

Retencja służy utrzymaniu efektów leczenia. Retainery to sztywne szyny, które zakłada się na noc tak długo, jak zaleci ortodonta. Do tego dochodzi metalowy paseczek podklejany na zęby od tyłu. Noszenie retencji czasem trwa rok, czasem dwa lata, a czasem paseczek retencyjny zostaje z pacjentem na zawsze. Nie może więc być tak, że pacjent po leczeniu ortodontycznym znika. Musimy pamiętać o regularnych wizytach kontrolnych u ortodonty, które mogą wiązać się z przeglądem zębów i czyszczeniem kamienia. Podczas takich wizyt ortodonta obejrzy zęby, sprawdzi, czy nic się nie przesuwa. Systematyczne kontrole są bardzo ważne.

Aparat ortodontyczny na zęby

Mówimy o pierwszych miesiącach po zdjęciu aparatu?

Tak, o ile leczenie zostało dobrze zaplanowane, a pacjent sumiennie nosi retencję. U młodzieży leczenie ortodontyczne daje bardziej stabilne efekty, natomiast u dorosłych często jest tak, że z biegiem czasu stan uzębienia się zmienia: ścieramy zęby albo któregoś z nich brakuje. Bardzo rzadko w wieku dorosłym ortodoncja jest ostatecznym etapem – najczęściej stanowi wprowadzenie do większego leczenia. Podam przykład: mamy wykonaną ortodoncję, ale brakuje nam któregoś zęba, więc musimy to miejsce uzupełnić, wkładając tam implant albo most, ponieważ zęby zaczną przesuwać się w stronę luki. Wtedy żaden retainer nie pomoże. Łuk zębowy musi być pełny. Tak samo jest, jeśli starliśmy zęby. Nosząc aparat, owszem, wyprostujemy je, ale tkanki, które zniszczyliśmy, przez samą ortodoncję nie odrosną. W takiej sytuacji zęby trzeba odbudować.

Mój kolega niedługo będzie nosił już trzeci stały aparat.

Trzeci?! To bardzo dużo!

No właśnie. Z czego to może wynikać?

Każdy przypadek jest inny. Tutaj albo zabrakło kontroli, albo nastąpiła zła kwalifikacja. Jest bowiem grono pacjentów, u których wady nie są zębowe. Mają oni krzywe zęby, są to jednak wady szkieletowe wynikające ze specyficznej budowy twarzoczaszki. U takich pacjentów, żeby wszystko było stabilne, powinna być wykonana ortognatyka, czyli leczenie wad zgryzu przez chirurga szczękowego. Są to już bardziej skomplikowane zabiegi operacyjne, gdzie chirurg działa w porozumieniu z ortodontą.

Leczenie ortodontyczne może okazać się nieskuteczne również w przypadku, gdy zostało wykonane tylko maskowanie ortodontyczne, czyli zęby były ustawione w taki sposób, żeby ładnie wyglądały, ale całe leczenie nie zostało dobrze zaplanowane. W takiej sytuacji może się okazać, że góra nie pasuje do dołu i zęby zaczynają się rozjeżdżać. Na pierwszy rzut oka są proste, ładnie się prezentują, nie mają jednak ze sobą nic wspólnego. Wtedy nie ma możliwości, żeby bez retencji utrzymały się w miejscu. Zęby są jak ludzie: dążą do tego, by być blisko siebie, żeby się do siebie przytulić. Jeśli nie mają ze sobą kontaktu, dochodzi do tzw. efektu Godona: zęby zaczynają się przesuwać, bo brakuje im podparcia i wędrują, by mieć z innym zębami stabilny kontakt.

Zęby są jak ludzie: dążą do tego, by być blisko siebie, żeby się do siebie przytulić. Jeśli nie mają ze sobą kontaktu, dochodzi do tzw. efektu Godona: zęby zaczynają się przesuwać, bo brakuje im podparcia i wędrują, by mieć z innym zębami stabilny kontakt

Jak nie powtórzyć przypadku mojego kolegi i mieć skuteczne leczenie ortodontyczne?

Ortodoncja powinna być połączona z dokładnym badaniem mięśni oraz stawów – dzięki temu efekt będzie trwały, a nie tylko wizualny. Ten oczywiście jest dla pacjenta ważny, natomiast dla ortodonty powinno liczyć się to, żeby leczenie ortodontyczne było jak najskuteczniejsze, czyli żeby po zdjęciu aparatu zęby się nie rozsuwały i żeby pacjent dobrze się czuł. Ortodonta powinien także przygotować modele zębów; na tych modelach patrzymy, jak zęby są zaguzkowane (czy góra pasuje do dołu – przyp. red.) i sprawdzamy, czy nie należy jeszcze wykonać tzw. ekwilibracji. To zabieg, który robi się po to, żeby położenie górnej i dolnej szczęki było optymalne, co wpływa na funkcjonowanie zgryzu.

Na jak długo zakłada się obecnie stałe aparaty?

Ok. 2–3 lata to maksymalny czas noszenia aparatu, bo aparat jednak utrudnia mycie zębów czy jedzenie. Często pacjenci zastanawiają się, dlaczego tyle musi to trwać. Prostowanie zębów to proces. Czasem kość musi narosnąć, żeby nie było tak, że ściągamy aparat i zaczynają chwiać się np. cztery zęby.

Czy wielokrotnie zakładanie stałego aparatu jest dla nas szkodliwe?

Na pewno nie może być tak, że zakładamy aparat po aparacie. Jeśli ortodonta uzna, że to konieczne, to na pewno przerwy w noszeniu aparatów muszą być dobrze przemyślane. Musi być też właściwie dobrana siła, z jaką aparat działa na zęby. W ortodoncji przesuwanie i prostowanie zębów trzeba mądrze zaplanować. Jeśli zrobimy to zbyt szybko, kość nie będzie miała czasu narosnąć i zęby będą się chwiały. A wtedy można pacjentowi zrobić krzywdę!

Genetyka ma znaczenie? Wpływa na skuteczność i długość leczenia?

Na pewno tak. Genetyka ma znaczenie we wszystkim, choć w przypadku ortodoncji nie mamy aż tak rozbudowanych badań, żeby stwierdzić, u kogo zęby przesuwają się mniej lub bardziej chętnie. Jednak ze swoich obserwacji mogę powiedzieć, że gdy do mojego gabinetu przychodzą rodzice z dziećmi, to widać, że ich układ zębowy bardzo często jest właściwie identyczny.

A płeć? Odgrywa jakąś rolę?

Ciężko stwierdzić, na pewno jednak kobiety są bardziej zdyscyplinowane w dbaniu o zęby i przestrzeganiu zaleceń, co wpływa na skuteczność leczenia ortodontycznego. Gdy dajemy paniom retainer, po czym prosimy, żeby co roku zgłaszały się na kontrolę albo używały konkretnej szczoteczki, robią to chętnie. Panowie częściej zapominają o zaleceniach czy wizytach kontrolnych.

Powiedziała pani, że ortodoncja bardzo się rozwinęła. Z jakich materiałów robi się teraz stałe aparaty na zęby?

Dużą popularnością wciąż cieszą się aparaty klasyczne, metalowe, w których zamki przykleja się na zęby i łączy metalowym drucikiem. To są podstawowe aparaty, które funkcjonują od wielu lat, choć pojawiają się coraz nowocześniejsze zamki. Bardzo duży nacisk kładziony jest obecnie na estetykę. Kiedyś była moda, żeby nosić widoczne zamki i kolorowe gumki.

Sama je nosiłam.

No właśnie. A teraz idziemy w stronę, żeby aparat nie był widoczny. Dlatego zamki w stałym aparacie mogą być wykonane np. z tworzywa przypominającego porcelanę. Są one kremowe i nie rzucają się w oczy. Mogą być też przyklejone na zęby od strony podniebiennej, żeby w ogóle nie było ich widać. Fenomenem są teraz aparaty ortodontyczne Invisalign, które nosi się przez 22 godziny na dobę, natomiast można je wyjąć do jedzenia czy podczas ważnego wyjścia bądź spotkania. Są to przezroczyste nakładki idealnie dopasowane do zębów pacjenta. Takie leczenie ma również tę zaletę, że zaplanowane jest z pomocą komputera. Możemy dzięki temu zobaczyć prognozę, to znaczy jak zęby będą wyglądały np. za dwa lata. System Invisalign jest dobry również w przypadku, gdy po zakończonym w przeszłości leczeniu ortodontycznym zęby znowu zaczną się przesuwać, zmieniać swoje położenie. Wtedy można nosić takie nakładki zamiast stałego aparatu.

Na pewno nie może być tak, że zakładamy aparat po aparacie. Jeśli ortodonta uzna, że to konieczne, to na pewno przerwy w noszeniu aparatów muszą być dobrze przemyślane. Jeśli zrobimy to zbyt szybko, kość nie będzie miała czasu narosnąć i zęby będą się chwiały. A wtedy można pacjentowi zrobić krzywdę

Te nowości są równie skuteczne co tradycyjny metalowy aparat?

Tak, pod warunkiem, że lekarz wie, co robi, a nakładki są certyfikowane. Wtedy efekty mogą być spektakularne, ale znowu podkreślę, że później kluczowe są regularne kontrole i porozumienie pacjent–lekarz. Nie może być tak, że ostatnia kontrola była np. sześć lat temu. Dużo zależy od pacjenta i jego dyscypliny.

Czy są dyskwalifikacje do stałych aparatów?

Najważniejszą dyskwalifikacją jest zła higiena. Jeśli u pacjenta występuje galopująca próchnica, to w pierwszej kolejności jest najważniejsze, żeby wyleczyć wszystkie zęby i żeby pacjent był nauczony właściwiej higieny. Bo jeśli na zęby mamy przykleić zamki, to reżim higieniczny jest niezbędny. Oznacza to czyszczenie zębów po każdym posiłku, nitkowanie, płukanie jamy ustnej. Żeby nie było sytuacji, że mija półtora roku i ściągamy pacjentowi aparat razem ze szkliwem. Dyskwalifikacją są też zmiany paradontalne: np. duże zaniki kości, chwianie się zębów itp. Wtedy  należy się zastanowić, jak to leczenie poprowadzić i kiedy wejść z ortodoncją. Czasem przygotowanie do noszenia aparatu może trwać kilka miesięcy, ale to ważny etap.

„Przygotowanie do noszenia aparatu”. Jak to rozumieć?

Najważniejsze jest to, żeby przed założeniem stałego aparatu wszystkie zęby były wyleczone, bez próchnicy, która jest zakaźna. Przykładowo: aparat nakładkowy możemy w każdej chwili zdjąć, a jeśli zachodzi taka potrzeba, wyleczyć ząb. Natomiast jeśli jest to aparat na zamki, to zęby muszą być zdrowe. Do tego jest bardzo ważne, żeby została wykonana higienizacja, czyli profesjonalne czyszczenie w gabinecie plus polerowanie i fluoryzacja. Pacjent musi być też dobrze wyedukowany, żeby wiedzieć, jak dbać o higienę jamy ustnej, jakich nitek i szczotek używać, żeby efekt był jak najlepszy. W przypadku aparatu stałego, na zamki, higienizacje muszą być częstsze niż w przypadku aparatu nakładkowego; powinny odbywać się co ok. 3 miesiące.

Ciąża jest przeciwwskazaniem do noszenia aparatu?

Sama ciąża nie jest przeciwwskazaniem, natomiast zawsze należy zastanowić się nad komfortem pacjentki. Niektóre kobiety przechodzą ciążę ciężko i jeśli kobieta ma nudności, źle się czuje, to aparat jej nie pomoże – takiej pacjentce sugeruję, czy nie lepiej byłoby założyć aparat już po rozwiązaniu, gdy maluszek będzie miał kilka miesięcy. Natomiast jeśli kobieta nosiła aparat przed ciążą, to ciąża nie jest powodem, by go zdejmować.

Czy istnieje górna granica wieku, do której zakładamy aparat na zęby?

Nie. W stomatologii liczy się to, w jakim stanie ogólnym jest pacjent i jaki jest stan jego uzębienia. Jeśli potrafi sam o siebie zadbać, jest fizycznie i psychicznie sprawny, jego zęby nie chwieją się ani nie ma aktywnej próchnicy, to wiek nie ma znaczenia.

A dolna granica wieku?

To jest bardzo indywidualne. Jeśli mówimy o aparacie stałym, to na pewno musi to być uzębienie mieszane. Gdy zachodzi taka potrzeba, aparat zakładamy powyżej szóstego, siódmego roku życia. U małych dzieci najczęściej jednak najpierw próbujemy wyprostować zęby aparatem wyjmowanym. Jest to tańsza opcja i pozwala np. lepiej umyć dziecku zęby. Zwykle więc to od niego zaczynamy i ewentualnie później proponujemy aparat stały.

Na koniec studium przypadku. Dorosła kobieta nosiła w młodości stały aparat, zdjęła go wiele lat temu i widzi, że jej zęby zaczynają się rozsuwać. Nie ma kontaktu z tamtym ortodontą. Co powinna zrobić w takiej sytuacji?

Przede wszystkim powinna zacząć od znalezienia gabinetu, który działa kompleksowo, to znaczy na miejscu jest zespół mogących się ze sobą porozumieć specjalistów: ortodonta, stomatolog ogólny, chirurg. Bardzo ważne w takim przypadku będą szczegółowe badania. Musimy pobrać wyciski zębowe, zbadać mięśnie, skraw skroniowo-żuchwowy – wszystko po to, by dowiedzieć się, jakie jest położenie zębów w stosunku do stawu itd. I dopiero kiedy mamy modele, to wkładamy je do specjalnego urządzenia. Jest to tzw. artykulator, który pozwala uzyskać odcisk szczęki. Na tej podstawie można ocenić, jak działa staw i jak zęby są położone. Dzięki temu określamy, z jakiego powodu zęby się przesuwają i co trzeba u takiej pacjentki zrobić. Nie zawsze bowiem taka sytuacja kończy się powtórną ortodoncją. Często dorośli pacjenci nie chcą się decydować na ponowne leczenie ortodontyczne. Staramy się więc wybrnąć z tego w inny sposób, ale podstawą jak zawsze jest kompleksowe badanie.


Lek. dent. Romana Markiewicz-Piotrowska – absolwentka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, odbyła staż w Akademickim Centrum Stomatologii i Medycyny Specjalistycznej. Doświadczenie zdobywała m.in. we Włoszech oraz w Stanach Zjednoczonych. Przez lata pracy zdobyła szeroką wiedzę w dziedzinie protetyki, implantoprotetyki, endodoncji oraz stomatologii zachowawczej. Ukończyła podyplomowe studia z dziedziny coachingu zdrowia. Pracuje w Klinice Piotrowscy & Bejnarowicz.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.