Kobieta siedziała w pełni ubrana i opowiadała o swojej chorobie, a lekarz „badał wyraz jej oblicza” – jak kiedyś leczono choroby kobiece
Dawne sposoby leczenia stanów zapalnych jajników i macicy przyprawiają dziś o zawrót głowy. „Te miejsca” traktowano pijawkami, przyżegano kwasem, podawano środki przeczyszczające i mikstury wykonane z odchodów zwierząt. Zapraszamy na przegląd sposobów leczenia dolegliwości intymnych.
Macierzyństwo i położnictwo od wieków pozostawało domeną kobiet. Akuszerki i znachorki pomagały przy porodach i mieszały zioła do leczenia doraźnych dolegliwości. Tylko w poważniejszych stanach posyłano po lekarza-mężczyznę. Ten, zazwyczaj, wzbraniał się przed oglądaniem kobiety, a jeśli to było możliwe, nawet przed jej dotykaniem.
Jak opisuje obrazowo Nathan Belofsky w książce „Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie”, kobieta siedziała w pełni ubrana i opowiadała o swojej chorobie, a lekarz „badał wyraz jej oblicza”. Choć wziernik wynaleziono już w czasach rzymskich, lekarze badali za jego pomocą kompletnie ubrane kobiety, patrząc w sufit. Dopiero w 1845 roku amerykański prekursor ginekologii Marion Sims kupił łyżeczkę ołowiano-cynową, wygiął ją w kształt współczesnego wziernika, użył i napisał: „zobaczyłem wszystko, czego żaden mężczyzna nie widział”.
Jedną z nielicznych akuszerek w historii medycyny, której receptury zachowały się do naszych czasów, jest żyjąca w VI wieku w Bizancjum akuszerka nazwana Metrodorą. Badacze spierają się, czy tak rzeczywiście brzmiało jej imię, czy był to raczej pseudonim, ponieważ w języku greckim znaczy „dar łona (macicy)” i sugeruje raczej związek z wykonywanym przez nią zawodem. Jedyny egzemplarz traktatu Metrodory „O chorobach kobiet” znajduje się w bibliotece Laurencjańskiej we Florencji i nieoryginalnym dziełem akuszerki, ale najprawdopodobniej skrótem oryginału wykonanym przez anonimowego kopistę kilka wieków później. Zapisano w nim kompletne receptury na wiele dolegliwości trapiących ówczesne kobiety.
Najbardziej popularną dolegliwością było zapalenie macicy. Do jego objawów zaliczano: ból żołądka, wymioty, ból i drętwienie głowy i języka. Medyczka zalecała w tym stanie wykonanie okładu z maści woskowej zmieszanej z rozdrobnionym koprem i kardamonem. Inna receptura przewidywała użycie dopochwowego pessarium wykonanego z odchodów świni zmieszanych z ekstraktem z róży i polanego płynnymi ekskrementami, winem i miodem.
Inną popularną dolegliwością kobiet były ropnie macicy, którym towarzyszyła gorączka, dreszcze, ciepłe upławy i ból piersi. Akuszerka zalecała doprowadzenie do pęknięcia wrzodu, a na towarzyszący temu ból zalecała wodny roztwór mirtu, cyprysu i rośliny zwanej Stachys germanica z miodem i sodą. Płynem tym przemywano macicę, a następnie natłuszczano ją masłem lub mózgiem jelenia wymieszanym z gęsim, lub kurzym tłuszczem. Na twardnienie macicy Metrodora zalecała maści woskowe zmieszane z tłuszczem, żywicą i masłem.
Ogromnym działem medycyny kobiecej były kwestie związane z miesiączkowaniem. O znaczeniu miesiączki w kulturze, postrzeganiu jej i traktowaniu można by napisać całe tomy, a z pewnością poświęcimy jej osobny artykuł w naszym cyklu. W starożytnej Grecji np. uważano, że jeśli kobieta nie miesiączkuje – może wybuchnąć (!), robiono więc wszystko, by krwawienie wywołać, choćby umieszczając w drogach rodnych trujące chrząszcze. Pod wpływem toksyn kobieta nie mogła opanować drapania do krwi, a to wystarczyło, by uznać „leczenie” za skuteczne.
Metrodora na obfite miesiączki zalecała zmieszanie oczyszczonej szyszki jodły, nardu, szafranu i daktyli namoczonych w kwaśnym winie. Składniki zagniatano jak ciasto, a następnie wyrabiano z nich sześć pastylek, które podawano po dwie z dwoma kubkami wody. Inna starożytna medyczka, nazywana Trotulą, na zbyt obfite miesiączki proponowała gotowanie starego buta i wdychanie oparów.
Metrodora pozostawiła też starożytny sposób na zmniejszenie bólu menstruacyjnego z towarzyszącą mu biegunką, opuchlizną okolic oczu i nóg. Do glinianego należało włożyć stary dąb korkowy, spalić go, a wykonane z popiołu pastylki popijać rano kubkiem kwaśnego wina zmieszanego z wodą, a wieczorem z kobiecym mlekiem.
Przez wieki problemem leczonym u kobiet była „nadmierna huć”. XVI-wieczny francuski lekarz Jacaques Ferrand, autor spalonego przez Inkwizycję traktatu o chorobie z miłości Treatise on Lovesickness ordynował na to kobietom upuszczanie krwi kilka razu do roku, przycinanie nadmiernie długiej łechtaczki i przypalanie ud kwasem. W jego czasach wierzono, że choroba z miłości może u kobiety przekształcić się w wilkołactwo. Ferrand zalecał upuszczanie krwi z żył w rękach, przypalanie czoła i twarzy rozpalonym żelazem.
Inną koszmarną metodą zalecaną w chorobach macicy, ale także nadmiernym podnieceniu seksualnym i nerwowości było przystawianie pijawek do pochwy. Jak pisze Nathan Belofsky, brytyjscy mężowie z wyższych sfer kazali przystawiać pijawki swoim żonom co dwa tygodnie. W XIX-wiecznym podręczniku medycznym A Hanbook of Uterine Terapeutics of Diseases of Women szczegółowo instruowano wykonawców tej „procedury”, by, jeśli jakaś pijawka zgubi się w ciele kobiety, nie mówić jej o tym, by nie wywoływać histerii.
Przyczyną częstych zakażeń dróg rodnych przez wieki były złe praktyki higieniczne lekarzy i akuszerek. „Lekarze są dżentelmenami, a ręce dżentelmenów są czyste” – tak na sugestię o mycie rak przed przyjęciem porodu zareagował Charles Meigs, XIX-wieczny amerykański położnik, który zasłynął też swoim sprzeciwem wobec stosowania znieczulenia u rodzących. Na infekcję podawano zioła, stosowano pijawki, środki przeczyszczające i upusty krwi.
Naszych poprzedniczek nie oszczędzały też choroby nowotworowe. Pierwsze wzmianki o sposobach wycinania macicy znajdują się w manuskryptach pochodzących sprzed 2000 lat, nie wiadomo jednak, czy takie zabiegi wykonywano i co było wskazaniem. Najwcześniejsze opisane przypadki przeprowadzania histerotomii pochodzą z XVI wieku, wszystkie doprowadziły do śmierci pacjentek. Już w starożytności znano problem wypadania macicy, ponieważ wzmianki o tym zjawisku (nie uważano tego wówczas za chorobę) pojawiają się w manuskryptach Soronusa z Efezu, uważanego za autora najstarszej znanej nam współcześnie pracy z zakresu ginekologii. Radził on, by odciąć wypadniętą macicę, jeśli całkowicie sczernieje. Swoją drogą, potwierdzał panujące wówczas przekonanie, że macica nie jest organem niezbędnym kobiecie do życia…
–
Korzystałam z książki Nathana Belofsky’ego „Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie” wydanej przez Wydawnictwo RM
Zobacz także
Przy dobrej pogodzie i o wschodzie księżyca. Jak leczono kobiety upustami krwi
Uważano, że ta choroba zamieni rodzaj ludzki w „pokolenie widma”, a towarzyszący jej zielonkawy odcień skóry wywoływał panikę. Jak kiedyś leczono blednicę?
Zalecano „wycieranie pryszczy” pod spadającymi gwiazdami i okręcanie ciała czerwonym płótnem. Jak kiedyś leczono choroby skórne kobiet
Polecamy
Krztusiec atakuje już nie tylko dzieci. Coraz więcej dorosłych zakażonych
Domowe sposoby na ból głowy. Co pomaga łagodzić dolegliwości?
„Pokażmy siłę i solidarność”. FEDERA prosi o podpaski i pieluchomomajtki dla osób dotkniętych skutkami powodzi
Pedro Almodovar jasno o eutanazji: „Powinna być dostępna na całym świecie”
się ten artykuł?