4 min.
Szczepienia nie powodują autyzmu. Potwierdzają to najnowsze badania przeprowadzone na 650 tys. dzieci

iStock
Najnowsze
21.01.2021
Polska zamówiła od Pfizera i BioNTechu dodatkowo 25 milionów dawek szczepionki przeciwko COVID-19
21.01.2021
Pożar w największej na świecie fabryce szczepionek w Indiach. Co ze szczepionkami przeciwko COVID-19?
21.01.2021
Schadenfreude – co to jest, co jest przyczyną
21.01.2021
„Polska pod względem zachorowalności na raka szyjki macicy znajduje się na 1. miejscu w Europie” – alarmuje położna Natalia Korzeniowska
21.01.2021
8 osób z Małopolski trafiło do szpitala po przyjęciu szczepionki. Najprawdopodobniej już wcześniej byli zakażeni koronawirusem
Szczepionka MMR (przeciwko odrze, różyczce i śwince) nie powoduje autyzmu i nie zwiększa szans pojawienia się autyzmu nawet u dzieci z grupy ryzyka, czyli takich u których rodzeństwa zdiagnozowano autyzm. Do takich wniosków doszli duńscy naukowcy po 10 latach badań z udziałem ponad 650 tys. dzieci urodzonych między 1999 a 2010 r.
Najnowsze badanie wykluczające związek szczepionki MMR z autyzmem opublikowano 4 marca w „Annals of Internal Medicine„. Duńscy naukowcy przeanalizowali 657 461 przypadków dzieci urodzonych w latach 1999-2010. 95 proc. z nich otrzymało szczepionkę MMR. Na przestrzeni 11 lat badań, spośród wszystkich 657 461 dzieci zaobserwowano 6 517 przypadków autyzmu. Ale mimo wnikliwych analiz nie znaleziono jakiegokolwiek związku między szczepionką przeciw odrze, śwince i różyczce a tym zaburzeniem. Obliczono łączne ryzyko autyzmu na poziomie 0,93 proc. (0,85 proc. grupy szczepionej i 1,02 dla grupy nieszczepionej).
Z analizy wynika również, że u dzieci, którym podano szczepionkę MMR, ryzyko rozwinięcia się autyzmu było o 7 proc. mniejsze niż u dzieci, które nie zostały zaszczepione.
– Rodzice nie powinni rezygnować ze szczepień ze strachu przed autyzmem – podkreślił główny autor badań, dr Anders Hviid. – Groźby związane z brakiem szczepień obejmują m.in. ponowne pojawienie się odry – dodał.
W podsumowaniu badania naukowcy z Statens Instytut Serum oraz Uniwersytetu w Kopenhadze, a także Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda napisali, że „szczepionki MMR nie zwiększają ryzyka autyzmu, nie wyzwalają autyzmu u podatnych dzieci i nie są powiązane z wystąpieniem przypadków ASD (zaburzeń ze spektrum autyzmu) tuż po szczepieniu”.
Paliwo dla antyszczepionkowców
Autorem teorii wiążącej autyzm ze szczepionką MMR jest dr Andrew Wakefield. W 1998 roku na łamach pisma naukowego „Lancet” opublikował pracę, która miała dowodzić, że szczepionka MMR przeciwko odrze, śwince i różyczce powoduje autyzm. Po 12 latach odkryto, że Wakefield zataił przed redakcją fakt opłacania badań przez firmy przeciwne szczepionce MMR. Choć artykuł oficjalnie wycofano, a jego autor został wykreślony z rejestru lekarzy i skazany prawomocnym wyrokiem za fałszerstwo, to mit zdążył się zadomowić i znaleźć swoich zwolenników. Od tamtego czasu wielu naukowców usiłowało potwierdzić tę rewelację, ale zawsze z takim samym negatywnym skutkiem.
– Fałszerstwa Wakefielda sprawiły, że szczepionka MMR jest dziś najbardziej przebadaną szczepionką w kontekście autyzmu. Najbardziej wiarygodne są badania ilościowe, które porównują przypadki autyzmu u pacjentów zaszczepionych i niezaszczepionych. W obu grupach odsetek jest praktycznie taki sam, a to oznacza, że szczepionka nie jest czynnikiem wywołującym autyzm – mówił w rozmowie z Hello Zdrowie pediatra, Łukasz Durajski.
Mimo, iż od tego czasu żadne inne badanie nie wykazało związku autyzmu ze szczepionką MMR, publikacja Wakefielda stała się paliwem dla ruchu antyszczepionkowego. Spadek liczby szczepień w Europie doprowadził do pojawienia się wielu ognisk odry, w tym również w Polsce. W samym styczniu Główny Inspektorat Sanitarny zanotował ponad 140 zachorowań na odrę, podczas gdy w całym ubiegłym roku zachorowało 339 osób, co uznawano za rekordową liczbę ostatnich lat.
Autyzm ma podłoże genetyczne
Łukasz Durajski wyjaśnił, że autyzm przede wszystkim ma podłoże genetyczne, a szczepionka to nic innego jak podanie wirusa czy bakterii po to, by organizm bronił się przed chorobą, produkując przeciwciała.
– W kontekście autyzmu pojawiają się również głosy, że tego przecież kiedyś nie było. Swoich pacjentów zawsze pytam przy okazji takich rozmów, czy pamiętają, ilu mieli kolegów dyslektyków albo kolegów z ADHD. Pada odpowiedź: no nie było. Choroby były, ale nie było lekarzy, którzy mieli je zdiagnozować. Teraz są psychologowie dziecięcy, neurologopedzi, słowem cały sztab ludzi, którzy zajmują się diagnozowaniem takich przypadków. I trzeba rodzicom powtarzać, że to nie z powodu szczepionek rośnie liczba zachorowań na autyzm, ale z większych możliwości diagnostycznych niż to było naście lat temu – podkreślił pediatra.
Więcej na temat mitów związanych ze szczepieniami przeczytacie w poniższym wywiadzie:
Poleć artykuł znajomym.
Zobacz także
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

21.01.2021
„My, dojrzałe kobiety, zaczynamy budzić się do życia. Nasza siwa rewolucja dopiero nadchodzi!” – mówi Izabela Pajor

20.01.2021
Joanna Cesarz: Dlaczego mam się porównywać do Anji Rubik, jeśli nigdy nie będę wyglądać jak ona?

19.01.2021
„Nie rezygnuj z antydepresantów tylko dlatego, że mają takie skutki uboczne!”. Anna Wieczorek o wpływie leków przeciwdepresyjnych na życie seksualne

17.01.2021