Przejdź do treści

Dr Maria Matynia: „W terapii EMDR nie chodzi o to, żeby zapomnieć, co się stało, ale o zmniejszenie dyskomfortu związanego z traumatycznymi przeżyciami”

Dr Maria Matynia / archiwum prywatne
Dr Maria Matynia / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Zdarza się, że bliska pacjentowi osoba ciężko chorowała, umierała na nowotwór i to trwało, trwało, trwało… A ponieważ pacjent towarzyszył jej w cierpieniu, to wspomnienia z nią związane dotyczą tylko tego trudnego okresu choroby. EMDR pomaga zmienić ten obraz w taki sposób, że na pierwszym planie nie pojawiają się już sceny związane z umieraniem – mówi dr Maria Matynia, psycholożka, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna i terapeutka EMDR. 

 

Katarzyna Trębacka: Wynalezienie terapii EMDR (z ang. Eye Movement Desensitization and Reprocesing), która przynosi znakomite efekty m.in. w leczeniu traumy, to dzieło przypadku…

Dr Maria Matynia: Wiem, to zaskakujące, ale właśnie tak jest. Wszystko zaczęło się w 1987 r., gdy Francine Shapiro, amerykańska literaturoznawczyni z Nowego Jorku, spacerowała po parku. Zauważyła, że naprzemienne ruchy gałek ocznych w prawo i lewo zmniejszają ogólny dyskomfort związany z odczuwanym stresem, powracającymi wspomnieniami trudnych doświadczeń. A Shapiro miała powody do szukania sposobu na poradzenie sobie z traumatycznymi zdarzeniami – życie urodzonej w 1948 r. badaczki nie oszczędzało. W wieku 17 lat straciła dziewięcioletnią siostrę, z którą była bardzo emocjonalnie związana. Mówiła później wielokrotnie, że to wydarzenie odcisnęło na jej życiu silne piętno. Na dodatek w 1979 r., niemal na finiszu studiów doktoranckich, które odbywała na Uniwersytecie Nowojorskim, zdiagnozowano u niej raka piersi. Przyczyną jej śmierci 40 lat później była właśnie choroba nowotworowa.

Co literaturoznawczyni zrobiła z tym nietypowym odkryciem?

Shapiro miała świadomość, że ulga związana z naprzemiennym ruchem gałek ocznych może być wyłącznie jej subiektywnym odczuciem. Mimo to posłuchała intuicji i postanowiła przyjrzeć się temu zjawisku dokładniej. Podjęła się prowadzenia badań. Najpierw nieco chałupniczą metodą z 22 ochotnikami, którzy doświadczyli różnego rodzaju traumatycznych przeżyć, stworzyła wstępny zarys protokołu terapii EMDR. W opublikowanym w 1989 r. w „Journal Of Traumatic Stress” artykule opisującym początki pracy Shapiro, można przeczytać, że osoby poddane przez badaczkę terapii wówczas nazywanej EMD, a znalazły się wśród nich takie, które doświadczyły wykorzystania seksualnego, napaści fizycznej, przemocy emocjonalnej lub przeżyły wojnę w Wietnamie, faktycznie odczuły obniżony poziom lęku i dyskomfortu związanego z powracającymi traumatycznymi wspomnieniami. Sama Shapiro porzuciła literaturę na rzecz badania ludzkiej psychiki i uzyskała doktorat z psychologii klinicznej w Professional School of Psychological Studies w San Diego w Kalifornii.

Zanim EMDR stała się uznaną metodą terapeutyczną, została poddana szeregowi badań.

Tak, zwłaszcza że ówcześnie uważano ją za dosyć kontrowersyjną, bo zupełnie nietypową. Innowacyjność terapii EMDR jest związana z jej aspektem neurofizjologicznym. Właśnie z tego powodu obok badań kwestionariuszowych, dzięki którym można dokonać u chorych osób pomiaru m.in. oceny nastroju i nasilenia lęku, zaangażowano neuroobrazowanie. W ten sposób zaczęto sprawdzać, jak i czy w ogóle zmienia się aktywność mózgu osób poddawanych temu rodzajowi terapii. Już wtedy wiedziano, jakie części mózgu są aktywne i jakie zmiany w nim zachodzą, gdy ktoś cierpi np. na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. U takich osób odnotowywano m.in. mniejszą objętość hipokampa, czyli części mózgu, która odpowiada za pamięć deklaratywną. Hipokamp pełni też ważną rolę w przenoszeniu informacji z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej.

Carolina Const, pierwsza polska trenerka jogi świadomej traumy/fot. Radek Zawadzki

Dzięki neuroobrazowaniu okazało się, że na skutek terapii EMDR hipokamp zmienia swoją objętość.

Tak, tylko to z kolei spowodowało, że naukowcy mieli dodatkową zagwozdkę. Musieli sobie jednocześnie odpowiedzieć na pytanie, czy osoby, które cierpią na PTSD, od początku swojego życia miały po prostu mniejszy hipokamp, i to jest przyczyna, dla której zapadają na PTSD. Czy może odwrotnie – na skutek traumatycznych doświadczeń hipokamp zmniejsza swoją objętość. Badania EEG, czyli elektroencefalografem, nie pozostawiały wątpliwości, wykazały bowiem, że po terapii EMDR hipokamp jest w stanie się powiększyć. Co więcej, stwierdzono również, że aktywność mózgu przenosi się z części układu limbicznego, która odpowiada za pamięć emocjonalną, do tych części przedkorowych, które są odpowiedzialne za racjonalne myślenie.

Stąd wiemy, że EMDR działa?

Tak. I to jest coś nadzwyczajnego, bo nie ma, moim zdaniem, innej formy psychoterapii, która została tak gruntownie zbadana. Neuroobrazowaniu poddawano pacjentów w czasie sesji terapeutycznej i dzięki temu naukowcy mogli zobaczyć, jak mózg funkcjonował przed terapią, w trakcie jej trwania i po jej zakończeniu.

Przyjrzyjmy się teraz traumie, z którą terapia EMDR radzi sobie wyjątkowo dobrze. Co powoduje, że ona się pojawia?

Według Shapiro, to zaburzenie psychiczne jest efektem nieprzepracowanego wspomnienia. Gdy spotyka nas coś bardzo trudnego, to pobudzenie związane z tym doświadczeniem może być tak silne, że blokuje proces przetwarzania. A bilateralna stymulacja gałek ocznych polega na tym, że naprzemiennie stymulujemy prawą i lewą półkulę. Upraszczając, prawa półkula odpowiada za pamięć emocjonalną, a lewa – za racjonalne myślenie. I one tak na co dzień, gdy nie dzieje się nic trudnego, współpracują ze sobą na takich samych prawach. Natomiast gdy dzieje się coś bardzo emocjonującego, kontrolę przyjmuje prawa półkula.

W efekcie dane zdarzenie nie jest przepracowane, bo mózg nie umie sobie z nim poradzić. W praktyce straumatyzowana osoba, gdy myśli o trudnym wspomnieniu, to powracają do niej emocje i odczucia z ciała bardzo podobne do tych, które odczuwała wtedy, kiedy to zdarzenie miało miejsce. Czyli to wspomnienie nie zaciera się, jest wciąż żywe. Co więcej odtwarza się ono jak film na płycie, która się zacięła.

I co się z nim dzieje dalej?

Jeśli nie zostanie przepracowane, to nic. Odtwarza się, odtwarza i nie przechodzi dalej. A osoba, która nie umie poradzić sobie z tym wspomnieniem, cierpi. Często coraz bardziej. Mózg nie jest w stanie skontenerować wszystkich informacji, które do nas docierają. Zapamiętuje te ważniejsze, czyli takie, które mają dla nas jakiś ładunek emocjonalny. W przypadku traumy ten ładunek jest zbyt ciężki. Powoduje pojawianie się nieprzyjemnych emocji, a wspomnienie nie zostaje zintegrowane z naszą siecią pamięciową.

A jak wygląda ten proces, gdy przebiega prawidłowo?

Wyobraźmy sobie, że wracamy ze wspaniałych wakacji. Przez pewien czas żyjemy tymi wspomnieniami. Byliśmy na objazdówce, staliśmy się ekspertami od zabytków w danym mieście, poznaliśmy ich historię. Wiele rzeczy mamy przed oczami: co robiliśmy konkretnego dnia, jakie pamiątki kupiliśmy, ile kosztowały, jak się nazywał hotel, w którym mieszkaliśmy, etc. Z czasem jednak te wspomnienia zacierają się i nie wywołują w nas już tak silnej ekscytacji. W przypadku traumy trzeba tym silnym wspomnieniom pomóc, żeby zaczęły się zacierać i nie wywoływały tak gwałtownych emocji. Pacjenci w trakcie EMDR-u mówią, że po tej bilateralnej symulacji, wspomnienia, które pamiętali dokładnie ze szczegółami, oddalają się. I nie chodzi tylko o wspomnienia, ale także o odczucia w ciele, bo emocje manifestują się właśnie poprzez ciało.

Terapia EMDR powoduje nie tylko zacieranie się wspomnień, ale też zmienia punkt widzenia na przeszłe wydarzenia. Jak to się dzieje?

Miałam kiedyś pacjenta policjanta. Wiele lat wcześniej w jego życiu doszło do zdarzenia, które ciągle wywołało w nim bardzo silne emocje – został zaatakowany na ulicy przez bandytów. Jeden z napastników przyłożył mu do głowy pistolet. Ten mężczyzna opowiadając o tym wspomnieniu, był w dużym lęku. Miał dojmujące poczucie, że świat to niebezpieczne miejsce, że trzeba nieustannie się pilnować, zabezpieczać, bo groźba katastrofy jest bardzo realna.

Mózg nie jest w stanie skontenerować wszystkich informacji, które do nas docierają. Zapamiętuje te ważniejsze, czyli takie, które mają dla nas jakiś ładunek emocjonalny. W przypadku traumy ten ładunek jest zbyt ciężki. Powoduje pojawianie się nieprzyjemnych emocji, a wspomnienie nie zostaje zintegrowane z naszą siecią pamięciową

Wspomnieniom pacjenta towarzyszył także lęk dotyczący tego, co mogłoby się wtedy wydarzyć, gdyby sytaucja potoczyła się inaczej. Powtarzał, że przecież mógł stracić życie, bandyci mogli zrobić krzywdę postronnym osobom… Myślał tak, mimo że udało mu się wyjść z tej niezwykle trudnej sytuacji obronną ręką. A stało się tak przede wszystkim dzięki jego doświadczeniu i umiejętnościom. Jemu jednak towarzyszyło poczucie ogromnej bezsilności i braku kontroli.

W trakcie bilateralnej stymulacji pojawiła się u niego myśl, że właśnie bardzo dobrze sobie poradził w ekstremalnie trudnej sytuacji. Nikt nie został ranny, a przestępców aresztowano.

Czy EMDR pomaga w taki sam sposób strażakowi, który omal nie stracił życia w czasie ratowania ofiar wybuchu w zakładach chemicznych, jak i kobiecie, która wyrwała się z toksycznego związku?

Tak, pomaga i jednemu, i drugiemu, tylko przebiega w inny sposób. Przy prostych PTSD mamy łatwą drogę, bo ktoś przychodzi i mówi, że ciągle powraca do niego konkretne wspomnienie, odtwarza się w koszmarach sennych, pojawią się flashbacki, czyli żywe obrazy danego traumatycznego doświadczenia, takiego jak wypadek komunikacyjny, pożar czy doświadczenie zagrożenia życia w czasie wojny. A w przypadku przemocy psychicznej w bliskiej intymnej relacji mamy wiele takich traumatyzujących zdarzeń, często mniej spektakularnych, ale takich, które stają się codziennością. Często osoby żyjące w toksycznych relacjach uznają to za sytuacje normalne, a przecież z normą nie ma to nic wspólnego.

Ofiary przemocy w bliskich relacjach często nie umieją dostrzec, że są jej poddawane… Evan Stark, profesor Uniwersytetu w New Jersey, w książce „Zniewolenie i kontrola. W jaki sposób mężczyźni usidlają kobiety w życiu osobistym” pisze o mikroprzemocy, którą niezwykle trudno jest zauważyć…

To częsta sytuacja. Jedna z moich pacjentek miała problemy ze rozumiem swoich reakcji emocjonalnych, nie wiedziała, dlaczego czuje się rozdrażniona. To z kolei generowało u niej poczucie winy, bo chciała być miła i serdeczna, a nie ciągle podenerwowana. Okazało się, że te reakcje najczęściej pojawiają się w kontaktach z partnerem, który nieustannie ją irytuje. Jednak pacjentka uważała, że problem leży w niej, a nie w partnerze.

I co się okazało?

W terapii EMDR niezwykle ważne jest zrozumienie, na czym polega problem pacjenta i jaki jest jego cel terapeutyczny. W tym przypadku istotne było, dlaczego ta kobieta czuła się winna w sytuacjach, w których odczuwanie złości jest naturalne. Okazało się, że jej mąż podejmuje często kluczowe decyzje dotyczące ich wspólnego życia bez konsultacji z nią. Pomijał ją, ignorował, nie uwzględniał. To wywoływało w niej złość, której nie była w stanie zaakceptować. Tymczasem istotne jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, co się takiego stało w jej życiu, że tak nauczyła się myśleć?

Często przyczyn takiego sposobu myślenia trzeba szukać w dzieciństwie. Okazuje się, że w domu tej pacjentki nie można było się złościć, a złość spotykała się z zawstydzaniem i wpędzaniem w poczucie winy ze strony rodziców. Karcono ją obrażaniem się, ciszą.
I ta kobieta w dorosłym życiu miała wyrzuty sumienia, bo denerwowały ją słowa męża, a przecież – w jej mniemaniu – on był dobrym człowiekiem. Na skutek terapii pacjentka zaczęła spostrzegać swoją relację z innej perspektywy, zaczęła zauważać swoje potrzeby oraz stawiać granice.

Terapia EMDR radzi sobie nie tylko z traumą.

Tak, pomaga też w innych przypadkach, bardzo różnorodnych. Miałam na przykład pacjenta, który nie mógł spać w nocy, ponieważ był poddawany regularnemu mobbingowi. Śnił mu się szef i sytuacje z pracy, które pozornie sprawiały wrażenie neutralnych, ale ciągle towarzyszyło temu napięcie, poczucie zagrożenia. Różne sygnały z ciała, takie jak ścisk w żołądku, dreszcze, pot uruchamiały się w chwili, gdy np. dzwonił telefon. Pacjent bał się, że telefonują do niego z pracy, że coś znowu od niego chcą… Ważne jest, żeby w takiej sytuacji szukać konkretnych wspomnień i zastanawiać się, dlaczego ten człowiek reagował na to, co go spotykało, w określony sposób.

Podobnie rzecz się ma w przypadku osób w żałobie, która się przedłuża. Nie ma określonego czasu, po którym żałoba powinna się skończyć, to coś bardzo indywidualnego. Ale jeśli nie da się na skutek poczucia straty wieść normalnego życia, to może okazać się potrzebna interwencja psychoterapeutyczna. Tak dzieje się w przypadku osób, których wspomnienia dotyczące zmarłego bliskiego wiążą się tylko z cierpieniem.

Jak EMDR może pomóc takiemu pacjentowi?

Zdarza się, że bliska pacjentowi osoba ciężko chorowała, umierała na nowotwór i to trwało, trwało, trwało. A ponieważ pacjent towarzyszył jej w cierpieniu, to wspomnienia z nią związane dotyczą tylko tego trudnego okresu choroby. EMDR pomaga zmienić ten obraz w taki sposób, że na pierwszym planie nie pojawiają się już sceny związane z umieraniem. Za to do głosu dochodzą przede wszystkim pozytywne doświadczenia, dobre wspomnienia; przecież ta osoba żyła kilkadziesiąt lat, a pacjent pamięta tylko te najgorsze, ostatnie lata cierpienia, choroby, umierania.

Badania EEG, czyli elektroencefalografem, nie pozostawiały wątpliwości, wykazały bowiem, że po terapii EMDR hipokamp jest w stanie się powiększyć. Co więcej, stwierdzono również, że aktywność mózgu przenosi się z części układu limbicznego, która odpowiada za pamięć emocjonalną, do tych części przedkorowych, które są odpowiedzialne za racjonalne myślenie. Nie ma, moim zdaniem, innej formy psychoterapii, która została tak gruntownie zbadana

Terapia EMDR jest mocno ustrukturyzowana. Jak to wygląda krok po kroku?

Odbywa się według określonego protokołu. Składa się on z ośmiu części. W pierwszej terapeuta zbiera wywiad, próbuje jak najwięcej dowiedzieć się od pacjenta, zarówno w kwestiach dotyczących teraźniejszości, jak i doświadczeń z dzieciństwa. Kolejna część to zapoznanie pacjenta z procedurą przetwarzania i przygotowanie do niej. To moment, w którym buduje się tak ważną w terapii relację między terapeutą a pacjentem. Ustalamy wspólnie cel terapeutyczny, czyli co pacjent chciałby uzyskać, co jest realne do wypracowania. Tworzymy konceptualizację, odpowiadamy sobie na pytania, skąd wziął się problem, jakie strategie radzenia pacjenta za tym idą, a także jakie ma przekonania na swój temat.

Kluczowymi pytaniami, które zadajemy pacjentowi jest, kiedy i gdzie nauczył się w taki sposób myśleć o sobie, co się w jego w życiu wydarzyło. Dążymy do tego, żeby znaleźć źródłowe wspomnienia. To bywa trudny moment, bo jeśli na terapię trafia osoba po wypadku drogowym i mówi, że boi się jeździć samochodem, to wracamy do tego zdarzenia. Tutaj większej filozofii nie ma, bo wszystko jest podane na tacy. Inaczej jest w przypadku, gdy na przykład zgłaszająca się na terapię osoba już któryś raz z rzędu trafiła do firmy, w której się przepracowuje, bierze zbyt dużo obowiązków na siebie, jest przemęczona i w efekcie pojawiają się u niej stany depresyjne. To może również dotyczyć związków. Po raz kolejny osoba wchodzi w relację, która kończy się bolesnym rozstaniem. W tym przypadku poszukiwania są trudniejsze.

Co się dzieje, jak już te wspomnienia źródłowe mamy na tacy?

Tutaj wkraczamy w czwartą fazę, w której miejsce ma desensytyzacja, czyli odwrażliwianie. To właśnie wtedy dochodzi do stymulacji bilateralnej, a pacjent obserwuje te wspomnienia, odczucia z ciała, spontaniczne myśli, które są źródłem cierpienia. Symulacja bilateralna trwa od fazy czwartej poprzez piątą, nazywanej instalacją, której celem jest zwiększenie liczby połączeń z pozytywnymi sieciami pamięciowymi, aż do szóstej, zwanej skanowaniem ciała, a która ma na celu umocnienie pozytywnych treści poznawczych przy jednoczesnym zakończeniu przetwarzania wspomnienia. Kolejne dwie fazy obejmują zakończenie przetwarzania wspomnienia i ponowną ocenę, która pozwala sprawdzić efekty ostatniej sesji i samopoczucie pacjenta.

Jak wygląda sam proces odwrażliwiania? Czy pacjent musi wrócić pamięcią do traumatycznych wspomnień, żeby sobie z nimi poradzić?

W terapii EMDR nie chodzi o to, żeby zapomnieć, co się stało, ale o zmniejszenie dyskomfortu związanego z traumatycznymi przeżyciami. Aby to było możliwe, pacjent skupia się nad tym, co czuje tu i teraz, a nie jak się czuł wtedy, gdy w traumatycznych wydarzeniach uczestniczył. Jednak nie da się uniknąć przywoływania wspomnień z przeszłości.

A jak wygląda sama stymulacja bilateralna?

Może ona przebiegać w różnych formach. Najczęściej jest to stymulacja wzrokowa, czyli terapeuta wodzi palcem w prawo, w lewo, w prawo, w lewo i za tym palcem, wzrokiem, podąża pacjent. Jego zadanie polega na koncentrowaniu się na płynących z ciała odczuciach, na myślach i wspomnieniach, które wiążą się z traumatycznymi wydarzeniami. Tutaj za dużej ingerencji ze strony terapeuty nie ma. Pacjent dzieli się tym, co czuje. Nie musi dokładnie opowiadać wspomnień, warunkiem powodzenia terapii nie jest też fotograficzna pamięć tego, co się zdarzyło. Zresztą bardzo często pacjenci nie są w stanie szczegółowo przytoczyć traumatycznych doświadczeń, ponieważ mogli na przykład zdysocjować, czyli oddzielić się psychicznie od rzeczywistości, bo to, co ich spotkało, było za trudne. I zwyczajnie nie pamiętają. Ale np. pamiętają bardzo dobrze o odczuciach z ciała, które temu towarzyszyły, które też są polem do pracy.

A jakie jeszcze inne formy stymulacji oprócz wzrokowej stosuje się w EMDR?

Niektórzy pacjenci intensywnie płaczą w czasie sesji, wtedy stymulacja wzrokowa jest utrudniona. Czasami mają problemy z zachowaniem równowagi, spowodowane np. zaburzeniami w pracy móżdżku i wtedy lepiej działają inne rodzaje stymulacji. W takich sytuacjach może pracować ze słuchem – pacjent zakłada słuchawki i dźwięk pojawia się raz w prawym, a raz w lewym uchu. Kolejną formą jest tapping; chory oklepuje się naprzemiennie po kolanach, albo robi to za niego terapeuta. Tapping może też dotyczyć ramion, wtedy pacjent krzyżuje ramiona na piersiach i delikatni oklepuje lewą dłonią prawe ramię, a prawą lewe. W pracy terapeutycznej wykorzystuje się też stymulatorki, czyli urządzenia, które pacjent trzyma w dłoniach i które przyłączają się mu naprzemiennie raz w prawej, raz w lewej dłoni.

A skutki uboczne? Spotkałam się z opinią, że po sesji terapii EMDR trudno wrócić do stanu równowagi.

Odczuwanie nieprzyjemnych emocji związanych z pewnymi doświadczeniami nie jest skutkiem ubocznym. To jest naturalny element procesu terapii; pacjent powraca do trudnych wspomnień, a sesjom towarzyszy silny ładunek emocjonalny. Ale to dotyczy każdej terapii. Często pacjenci mówią, że czują ból głowy albo są pobudzeni, a po pierwszych sesjach z wykorzystaniem bilateralnej stymulacji odczuwają duże znaczenie fizyczne. Dlatego ważna jest nauka technik regulacji emocji. To również stanowi część terapii. Pamiętajmy o tym, że przecież służy on przede wszystkim obniżeniu odczuwanego dyskomfortu. To, że w pewnym momencie możemy poczuć się gorzej, nie oznacza, że ten stan jest długotrwały.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: