Przejdź do treści

„Każde zabezpieczenie jest lepsze niż żadne”. Prof. Mirosław Wielgoś w kontrze do oficjalnych zaleceń w sprawie maseczek

Kobieta w maseczce ochronnej
Prof. Mirosław Wielgoś zaleca noszenie maseczki ochronnej w dobie pandemii koronawirusa Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Uważam, że powinna nastąpić zmiana stanowiska polskiego rządu w kwestii noszenia masek” – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie ginekolog i nauczyciel akademicki, prof. Mirosław Wielgoś. Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w swoich mediach społecznościowych opublikował na ten temat post, który wywołał gorącą dyskusję w sieci.

Anna Jastrzębska: W sferze publicznej wciąż jest mnóstwo sprzecznych informacji na ten temat tego, czy na czas pandemii koronawirusa powinniśmy nosić maseczki ochronne. Pan namawia do ich stosowania, choć ani WHO, ani CDC nie zalecają powszechnego noszenia masek.

Prof. Mirosław Wielgoś: Maseczka, jakakolwiek by ona nie była, jest barierą, która w mniejszym lub większym stopniu (w zależności od tego, na ile jest profesjonalna) ogranicza możliwość rozprzestrzeniania się wirusa, przekazywania go innym. W związku z tym im więcej osób te indywidualne zabezpieczenia stosuje, tym skuteczniejsza jest walka z transmisją wirusa. Mamy bardzo dobre przykłady z krajów, w których było dużo przypadków zakażeń koronawirusem, a które sobie z tym problemem całkiem dobrze poradziły. Takie modelowe miejsca to Hongkong, Singapur. Tam w ogóle, nie tylko podczas epidemii, popularne jest stosowanie maseczek – oczywiście w innym przeznaczeniu. Jest to przyjęte kulturowo.

W Polsce wciąż mamy opór przed noszeniem masek na ulicy, obawiamy się reakcji innych?

U nas do niedawna maska na twarzy wywoływała albo zdziwienie, albo śmiech, albo falę krytyki. Nie mamy tego we krwi. Ale coś, co staje się coraz bardziej powszechne, przestaje być śmieszne. Dlatego sądzę, że podejście Polaków będzie się zmieniać. Choć z drugiej strony – wydawałoby się, że mówimy o dosyć oczywistych rzeczach, a cały czas jakaś część społeczeństwa nie rozumie powagi sytuacji.

Weźmy chociaż sceny ze sklepów, gdzie w kolejkach powinny być zachowywane odstępy, a ludzie przyklejają się sobie do pleców. A gdy zwróci się im uwagę, reagują w ten sposób, że to nadmierna panika, że grypa jest groźniejsza od koronawirusa, co oczywiście jest absolutną bzdurą. Ludzie nie zawsze to rozumieją, dlatego edukacja społeczeństwa, apele do społeczeństwa są wciąż niezbędne. Również w kwestii masek, bo to może być skuteczny element walki z pandemią, ale tylko wtedy, gdy zastosuje się do niego jak najwięcej osób.

Kobieta myje ręce

Ale czy maski nie powinny być zarezerwowane dla ludzi chorych czy bezpośrednio narażonych na zakażenie, pracowników systemu ochrony zdrowia? Masowe wykupywanie maseczek chirurgicznych ograniczy do nich dostęp.

Oczywiście, zgadzam się z tym, że mamy utrudniony dostęp do profesjonalnych środków ochrony i one nie mogą być używane nadmiernie. Stąd pewnie zalecenia Ministersta Zdrowia, żeby wyposażać w nie w pierwszej kolejności pracowników systemu ochrony zdrowia lub osoby, które mogą być zakażone czy podejrzewane o zakażenie. I jak najbardziej uważam, że te maski powinny być zabezpieczone tam, gdzie na pewno będą potrzebne. Natomiast nie ogranicza nas to w żaden sposób przed pozyskiwaniem, wytwarzaniem, zachęcaniem do wytwarzania masek „home made”, domowej roboty. Bo każda bariera, niezależnie od tego, na ile jest skuteczna, na ile może wirusa zatrzymać, jest lepsza niż żadna.

Dużo mówi się o tym, że maseczka, nawet jeśli nie jest profesjonalna, powstrzymuje chociażby przed dotykaniem twarzy.

Tak. Mamy taki nawyk, że kilkadziesiąt razy dziennie dotykamy twarzy, ust, nosa, a na rękach możemy przenosić wirusa, więc maseczka może chronić chociażby w taki sposób.

Inna kwestia, że większość osób (niezwiązanych z personelem medycznym) nie umie z masek korzystać. Zakłada, zdejmuje, poprawia, używa wiele razy nawet w przypadku produktów jednokrotnego użytku.

Dlatego trzeba pamiętać, że na czas pandemii należy wszędzie stosować wzmożoną higienę. Jeśli mamy możliwość zmiany maski, to powinniśmy się do tego stosować. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że te maski „home made” można zwykle prać, prasować, a to zabija wirusa. Najlepiej byłoby mieć kilka maseczek, podpisanych (bo maski nie powinny krążyć między różnymi osobami) i ponumerowanych, żebyśmy mogli je zakładać według jakiegoś schematu, w czasie kiedy te pozostałe będą poddawane „odzyskowi”.

To błąd, że rząd nie zaleca noszenia masek, tak jak jest to np. w Czechach czy Słowacji, gdzie brak osłoniętej twarzy na ulicy skutkuje mandatem?

Widzieliśmy w mediach, jak pani prezydent Słowacji, przyjmując dymisję rządu, występowała w masce,  stosowali je również uczestnicy spotkania, członkowie gabinetu. Biorąc pod uwagę obawę Ministerstwa Zdrowia, że może zabraknąć profesjonalnego sprzętu tam, gdzie go nie może zabraknąć, uważam, że powinna nastąpić zmiana stanowiska polskiego rządu w kwestii noszenia masek. Ze wskazaniem tej możliwości stosowania mniej profesjonalnych środków ochrony, takich, które nie uszczuplają zasobów systemu ochrony zdrowia.

Powtórzę jeszcze raz: jestem przekonany, że każda forma zabezpieczenia i ograniczania rozprzestrzeniania się wirusa powinna być wykorzystywana. Noszenie maseczek może być bardzo powszechnym i prostym elementem walki z pandemią. Powinniśmy go wykorzystać.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.